Chłopak z klasą. Miał pieniądze, dziewczyny, grał w pokera, choć przecież nie musiał. Zazwyczaj wygrywał, bo miał w życiu to szczęście, które pozwalało mu cieszyć się hazardową grą. Jednocześnie był dżentelmenem, każda matka jego nowej panny była nim oczarowana, pozwalała córce na wszystko, co było związane z nim. Mógł mieć, co chce, miał wszystko.
Gdy ludzie mówili mu to z lekką pogardą w głosie, miał ochotę ich udusić, zabić. Mało kto wiedział, że był samotny, że bogaci rodzice kłócili się dniami, nocami tak, że nie mógł spać. Zaciskał wtedy dłonie w pięści tak, że jego kłykcie bielały. Zawsze wtedy miał ochotę wyjść z pokoju, wykrzyczeć im w twarz, że on tu jeszcze jest, że żyje, nie zniknął. I była też Amanda.
Jego siostra miała złote, długie włosy, które owiewały jej pulchną, rumianą twarzyczkę. Była dla niego aniołem, jego potrzebą do życia, istniał tylko dzięki niej. Czasem, gdy budziła się w nocy przez krzyki rodziców, przychodziła do niego ze swoim misiem. Wtedy wtulał twarz w jej blond włosy i zamykał oczy. Jej zdumiewający spokój również go opanowywał, więc dlatego usypiał.
Potem budził się i słyszał to samo zawsze.
Ona.
Niegrzeczna dziewczyna, uzależniona od wszystkich używek, zawsze zła. Ucieka z domu bardzo często, choć rodzice ją kochają i to bardzo. Nie akceptuje tej miłości. Nigdy nie będzie ich darzyć tym samym. To nie oni ją zniszczyli, to świat. Tylko wtedy, raz ich nie było, a to w co wierzyła, runęło jak domek z kart.
Nikt nie wiedział, że zatraca się w alkoholu tylko dlatego, że smakuje jak to, co utraciła. Nikt nie wiedział, że kocha narkotyki, bo pobudzają jej wyobraźnię. Nikt nie wiedział, że pali papierosy tylko dlatego, że kocha ich ,,niebezpieczny" zapach. To nie był odór, to były najpiękniejsze perfumy. Żyje tylko dla uzależnień, to one kształtują jej styl bycia.
Uwielbiała swoją drużynę. Tak swoich przyjaciół określała mianem drużyny, ponieważ nie byli jej otuchą w trudnych momentach. Ich łączył jeden cel, jedna miłość. Miłość do tego, co zakazane. Mogła się z nimi śmiać, mogła się z nimi dobrze bawić, ale to nie było przywiązanie. Będąc razem, i tak byli sami.
Potem budziła się i robiła to samo zawsze.
Londyn nie był rajem dla poszukiwaczy ciepła. Raczej dla tych, którzy kochali deszcz.
Violetta go kochała. Odpowiadał jej ten klimat, bo ona bardzo często płakała, wiła się z bólu.
A teraz szła, szła przed siebie, gdzieś daleko. Była trzeźwa, co nie dawało jej przekonania, że jest najlepsza, że może wszystko. Była gorsza od nich wszystkich, od tych ludzi, którzy szli obok niej, szeptali coś do siebie. Była nikim.
Potem zobaczyła tego chłopaka.
Jakaś magiczna moc kazała jej iść za nim. Musiała to zrobić, bo zawsze słuchała tego głosu w swojej głowie. Był przekonywujący, a ona kochała ten ton, który rozkazywał. To było piękne.
Nagle szatyn skręcił w ciemną uliczkę. Nigdy tam nie była, ale postanowiła zaryzykować. Przecież nic nie może się stać, a ten dziwny chłopak jej nie zabije. Na pewno nie rękami, jedynie słowami.
- Myślisz, że nie wiem, że za mną idziesz? - chłopak odezwał się nagle, nie odwróciwszy się do niej twarzą.
Stanęła jak wryta i zmierzyła wzrokiem jego plecy. Nie wyglądał na złego, nie znała jego uczuć, jego ruchy nie były przewidywalne. A u niego? Pustka, nie mogła czytać z jego duszy.
- Oczywiście, że wiem - odgarnęła krótkie włosy w tył, jak pusta lala, którą zresztą nie była.
Gdy zobaczyła jedyne drzwi z napisem ,,psycholog". Chciał tam iść? Po co? Ci durni lekarze nigdy nie pomagali, tłumaczyli coś na marne, opowiadali bzdury, wpajając, że zawsze można sobie poradzić z problemami. Nie, to bezsens. Dobrze, że nie mówił już nic. Czuła się przy nim dziwnie.. dobra. Tak, to było dobre określenie. Powędrowała do drzwi i otworzyła je szybko. W środku było bardzo jasno, co ją oślepiło. Nim się obejrzała, chłopak wszedł za nią, uśmiechając się idiotycznie. Popatrzyła na niego dłużej, co wcale go nie zdziwiło. Czy to był prawdziwy uśmiech?
- Leon - przedstawił się.
Kiwnęła głową.
- Violetta.
Powtórzył jej poprzedni gest.
- Po co tutaj przyszedłeś? - zapytała, gdy on usiadł obok niej.
- Sam nie wiem. Może dlatego, że cierpię?
Zdziwiła ją jego odpowiedź, ale postanowiła się nie odzywać. Postanowiła, że posłucha go do końca. Była pewna, że zaraz powie coś, czego nie zrozumie, bądź będzie musiała się nad tym zastanowić.
Ciszę uznał za pozwolenie na swój monolog, więc mówił dalej:
- Moja siostra jest teraz w domu sama z moimi rodzicami. Wiesz, co oni robią? Kłócą się. Rzucają naczyniami, meblami. Ona na to patrzy, słyszy to. Ja jestem tutaj, nie chronię jej. Czuję, że zaraz coś się stanie, a nie idę, by ją chronić. Ma tylko sześć lat, a jest mądrzejsza od moich rodziców. Czasem płaczę, bo ona myśli, że to wszystko przez nią. A właśnie nie, to wszystko przeze mnie. Nie robię nic, by zmienić to, co teraz się dzieje. Tylko zaciskam pięści, gryzę je i tak na okrągło. Już nie pamiętam uśmiechniętej twarzy matki, ojca, który nie patrzy, co chwilę w dno kieliszka. Dlatego zacząłem grać. Hazard i Amanda, moja siostra to wszystko, co mi pozostało. Moim marzeniem jest, by wyjechać razem z moją siostrą i w końcu zobaczyć jej uśmiech. Tak. To wszystko, czego pragnę.
Pierwszy raz od bardzo dawna po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, ile szczęścia ma. Tylko on tak cierpi. Nikt nie będzie mógł równać się z nim. Na pewno nie ona. Co sobie wyobrażała? Przecież ja mam uczucia, mam ludzi, którzy mnie kochają...
- Jestem uzależniona od... prawie wszystkiego - zaczęła powoli. - Żyję tylko dzięki tym, co jest zakazane. Nie mam umiaru, bo to dla głupich. Uwielbiam wszystko, co jest trudne, bo zawsze potrafię pokazać, że dam radę to zwalczyć. I zwalczam, ale teraz uświadomiłeś mi coś ważnego. Mam wszystko, a to omijam. Jestem diabłem. Pragnę tego, co mam, chcę jeszcze więcej. Nie rozumiem ludzi, bo nie chcę rozumieć. Zawsze wydawało mi się, że jest inaczej. Dokądkolwiek pójdę znajdują się osoby, które sprawiają, że mam ochotę nigdy nie wstać z łóżka. To ze mną jest problem, nie z nimi. To ja jestem powodem wszystkich nieszczęść. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. A teraz...
Zawahała się. W tym samym czasie spojrzeli na swoje twarze.
Wciąż nie wiedziała nic, ale... ale to, co poczuła, w samym środku swojego serca. Czy to była...? Nie! Może. Nie... Chyba nie. Albo jednak. Mogła przyjrzeć się odcieniowi jego oczu. Miały delikatny zielony kolor. Jak trawa latem. Kochała zapach wiosny, kojarzył się jej z tą porą roku. Może dlatego, że tak jak wiosna pobudza rośliny i zwierzęta tak on darował jej życie, jak słońce rozświetlił jej to, co dawno już żyło w ciemności.
- I wiesz co? - zapytała nagle, dziwnie ruszając ustami. - Chyba znam swoje największe uzależnienie...
- Jakie?
- Ty.
Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać.
Nie komentuję tego na górze. (tak są błędy, nie wytykajcie mi ich, dobra?)
Ale skomentuję wypowiedzi pod nowym rozdziałem na ,,Siempre..."
No jestem zdziwiona. Tak, bardzo. To tylko 11 komentarzy, które podniosły mnie gdzieś wysoko. Tym bardziej, że przechodzę trudny okres, więc zdołałam z piekła ujrzeć skrawek nieba. Ładnie brzmi, ale to, co dzieje się w mojej głowie jest... dziwne.
Dobra, nieważne.
Kochałam. Kocham. Kochać będę.
X.
Nikt nie wiedział, że zatraca się w alkoholu tylko dlatego, że smakuje jak to, co utraciła. Nikt nie wiedział, że kocha narkotyki, bo pobudzają jej wyobraźnię. Nikt nie wiedział, że pali papierosy tylko dlatego, że kocha ich ,,niebezpieczny" zapach. To nie był odór, to były najpiękniejsze perfumy. Żyje tylko dla uzależnień, to one kształtują jej styl bycia.
Uwielbiała swoją drużynę. Tak swoich przyjaciół określała mianem drużyny, ponieważ nie byli jej otuchą w trudnych momentach. Ich łączył jeden cel, jedna miłość. Miłość do tego, co zakazane. Mogła się z nimi śmiać, mogła się z nimi dobrze bawić, ale to nie było przywiązanie. Będąc razem, i tak byli sami.
Potem budziła się i robiła to samo zawsze.
Londyn nie był rajem dla poszukiwaczy ciepła. Raczej dla tych, którzy kochali deszcz.
Violetta go kochała. Odpowiadał jej ten klimat, bo ona bardzo często płakała, wiła się z bólu.
A teraz szła, szła przed siebie, gdzieś daleko. Była trzeźwa, co nie dawało jej przekonania, że jest najlepsza, że może wszystko. Była gorsza od nich wszystkich, od tych ludzi, którzy szli obok niej, szeptali coś do siebie. Była nikim.
Potem zobaczyła tego chłopaka.
Jakaś magiczna moc kazała jej iść za nim. Musiała to zrobić, bo zawsze słuchała tego głosu w swojej głowie. Był przekonywujący, a ona kochała ten ton, który rozkazywał. To było piękne.
Nagle szatyn skręcił w ciemną uliczkę. Nigdy tam nie była, ale postanowiła zaryzykować. Przecież nic nie może się stać, a ten dziwny chłopak jej nie zabije. Na pewno nie rękami, jedynie słowami.
- Myślisz, że nie wiem, że za mną idziesz? - chłopak odezwał się nagle, nie odwróciwszy się do niej twarzą.
Stanęła jak wryta i zmierzyła wzrokiem jego plecy. Nie wyglądał na złego, nie znała jego uczuć, jego ruchy nie były przewidywalne. A u niego? Pustka, nie mogła czytać z jego duszy.
- Oczywiście, że wiem - odgarnęła krótkie włosy w tył, jak pusta lala, którą zresztą nie była.
Gdy zobaczyła jedyne drzwi z napisem ,,psycholog". Chciał tam iść? Po co? Ci durni lekarze nigdy nie pomagali, tłumaczyli coś na marne, opowiadali bzdury, wpajając, że zawsze można sobie poradzić z problemami. Nie, to bezsens. Dobrze, że nie mówił już nic. Czuła się przy nim dziwnie.. dobra. Tak, to było dobre określenie. Powędrowała do drzwi i otworzyła je szybko. W środku było bardzo jasno, co ją oślepiło. Nim się obejrzała, chłopak wszedł za nią, uśmiechając się idiotycznie. Popatrzyła na niego dłużej, co wcale go nie zdziwiło. Czy to był prawdziwy uśmiech?
- Leon - przedstawił się.
Kiwnęła głową.
- Violetta.
Powtórzył jej poprzedni gest.
- Po co tutaj przyszedłeś? - zapytała, gdy on usiadł obok niej.
- Sam nie wiem. Może dlatego, że cierpię?
Zdziwiła ją jego odpowiedź, ale postanowiła się nie odzywać. Postanowiła, że posłucha go do końca. Była pewna, że zaraz powie coś, czego nie zrozumie, bądź będzie musiała się nad tym zastanowić.
Ciszę uznał za pozwolenie na swój monolog, więc mówił dalej:
- Moja siostra jest teraz w domu sama z moimi rodzicami. Wiesz, co oni robią? Kłócą się. Rzucają naczyniami, meblami. Ona na to patrzy, słyszy to. Ja jestem tutaj, nie chronię jej. Czuję, że zaraz coś się stanie, a nie idę, by ją chronić. Ma tylko sześć lat, a jest mądrzejsza od moich rodziców. Czasem płaczę, bo ona myśli, że to wszystko przez nią. A właśnie nie, to wszystko przeze mnie. Nie robię nic, by zmienić to, co teraz się dzieje. Tylko zaciskam pięści, gryzę je i tak na okrągło. Już nie pamiętam uśmiechniętej twarzy matki, ojca, który nie patrzy, co chwilę w dno kieliszka. Dlatego zacząłem grać. Hazard i Amanda, moja siostra to wszystko, co mi pozostało. Moim marzeniem jest, by wyjechać razem z moją siostrą i w końcu zobaczyć jej uśmiech. Tak. To wszystko, czego pragnę.
Pierwszy raz od bardzo dawna po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, ile szczęścia ma. Tylko on tak cierpi. Nikt nie będzie mógł równać się z nim. Na pewno nie ona. Co sobie wyobrażała? Przecież ja mam uczucia, mam ludzi, którzy mnie kochają...
- Jestem uzależniona od... prawie wszystkiego - zaczęła powoli. - Żyję tylko dzięki tym, co jest zakazane. Nie mam umiaru, bo to dla głupich. Uwielbiam wszystko, co jest trudne, bo zawsze potrafię pokazać, że dam radę to zwalczyć. I zwalczam, ale teraz uświadomiłeś mi coś ważnego. Mam wszystko, a to omijam. Jestem diabłem. Pragnę tego, co mam, chcę jeszcze więcej. Nie rozumiem ludzi, bo nie chcę rozumieć. Zawsze wydawało mi się, że jest inaczej. Dokądkolwiek pójdę znajdują się osoby, które sprawiają, że mam ochotę nigdy nie wstać z łóżka. To ze mną jest problem, nie z nimi. To ja jestem powodem wszystkich nieszczęść. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. A teraz...
Zawahała się. W tym samym czasie spojrzeli na swoje twarze.
Wciąż nie wiedziała nic, ale... ale to, co poczuła, w samym środku swojego serca. Czy to była...? Nie! Może. Nie... Chyba nie. Albo jednak. Mogła przyjrzeć się odcieniowi jego oczu. Miały delikatny zielony kolor. Jak trawa latem. Kochała zapach wiosny, kojarzył się jej z tą porą roku. Może dlatego, że tak jak wiosna pobudza rośliny i zwierzęta tak on darował jej życie, jak słońce rozświetlił jej to, co dawno już żyło w ciemności.
- I wiesz co? - zapytała nagle, dziwnie ruszając ustami. - Chyba znam swoje największe uzależnienie...
- Jakie?
- Ty.
Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać.
Nie komentuję tego na górze. (tak są błędy, nie wytykajcie mi ich, dobra?)
Ale skomentuję wypowiedzi pod nowym rozdziałem na ,,Siempre..."
No jestem zdziwiona. Tak, bardzo. To tylko 11 komentarzy, które podniosły mnie gdzieś wysoko. Tym bardziej, że przechodzę trudny okres, więc zdołałam z piekła ujrzeć skrawek nieba. Ładnie brzmi, ale to, co dzieje się w mojej głowie jest... dziwne.
Dobra, nieważne.
Kochałam. Kocham. Kochać będę.
X.
Pierwsza :* Kurcze! ŚWIETNY!
OdpowiedzUsuńTe uzależnirnia ich... ;(
Pauliii ;33
( Ide na 7 rozdzial xD )
Pierwsza :* Kurcze! ŚWIETNY!
OdpowiedzUsuńTe uzależnirnia ich... ;(
Pauliii ;33
( Ide na 7 rozdzial xD )
Xenia !
OdpowiedzUsuńCholera !
Cholera !
Cholera !
Ja już nie wiem co mam ci pisać !
Ja nie żartuję !
Tak strasznie chcę pozostawiać po sobie coś, co utkwi w twojej głowie.
Twoje rozdziały, opowiadania, party, wszystko co napiszesz, jest niesamowite. Piszesz tak magicznie, że mi mowy odejmuję !
Napiszesz kiedyś książkę.
Będę twoją wielką fanką.
Jak kończę czytać twoją twórczość, nie wiem co ze sobą robić.
Czasami nawet zanim skomentuję, kładę się na łóżku i przeżywam to wszystko raz jeszcze.
Ta historia, taka prawdziwa, taka piękna i wzruszająca.
Nie napisze ci że wylały się ze mnie łzy.
Xenia, małpo wstrętna, Motywujesz !
Moja perełka kochana. :**
Nie obrażaj się za tę małpę ^^
Porywasz mnie.
Gdy zaczynam czytać, jestem na wierzchu.
Z każdym kolejnym zdaniem tonę coraz głębiej.
Jesteś osobą, która może mnie uratować, kolejnym cudem.
Cieszę się że masz kilka blogów.
Cieszę się że mogę czytać twoją twórczość.
Całusy perełko :**
MARCELA *.*
Xenia,
OdpowiedzUsuńZnasz może taką osobę, której opowiadania doprowadzają do płaczu? Bo ja znam, Ciebie. No przecież to było takie... idealne? Perfekcyjne? Sama nie wiem. Nie potrafię.
Bardzo często wracałam na tego bloga. Pokochałam to opowiadanie (i to o Fedemile też, no ale wiesz). Dzięki Tobie również odważyłam się założyć bloga. Ostatnio nawet przeczytałam na wyrywki parę rozdziałów, przeżyłam od nowa tą historię. Wiesz, że jesteś megahipernajbardziejinajlepszą blogerką?
Miałam mega wielki uśmiech na twarzy widząc miniaturkę. Kocham mocno <3
Pięknie wszystko opisane, wszystko w Twoim stylu. Ja chcę więcej.
Nie wiem, co się u Ciebie dzieje, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
Pozdrawiam,
Caro xx
WOW!
OdpowiedzUsuńnic więcej nie wyduszę z moich rozdziawionych ust.
to było po prostu....
Piękne
Wpadałam tutaj wpadałam, aż wreszcie przyszła niespodzianka ;) Przeczytałam z zapartym tchem. Po lekturze złapałam się za głowę, gdyż wielkość Twojego talentu moja droga mnie przytłacza ;)
OdpowiedzUsuńTrochę inna historia Leona i Violetty. Przeciwieństwa. Ona ucieka od miłości, za to on pragnie zaznać tego uczucia, którego nie zna. Idealne połączenie, moim zdaniem. Hmm... Miniaturka 1? To znaczy, że będzie więcej :D? Ja bardzo lubię niespodzianki, więc Gracias :)
Pozdrawiam serdecznie :*
JEJ, Xenia! Niezła ta niespodzianka, nie powiem...
OdpowiedzUsuńKiedy zaczęłam czytać, nie mogłam przestać - jak ty to robisz, noo? :D
I teeen... Nie wiem co napisać w sumie, pomijając fakt, że ja nigdy nie wiem co pisać w komentarzach.
Spodobało mi się, że ta historia była "inna". Jak Violetta zobaczyła, że ma dobrze i to co powiedział Leon, jak się troszczył o swoją siostrę - piękne, no.
Tyle mogę napisać..
I zapomniałam:
UsuńKońcówka najlepsza.
Boski, boski, boski.
OdpowiedzUsuńKoniec jest piękny.
Pozdrawiam. <3
Świetny! Genialny! Boski! Wow, brak mi słów!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, choć nawet w jednym procencie, Ci nie dorównuję!
leonetta-na-wieki.bogspot.com
Brak slow....
OdpowiedzUsuńWspaniale.
Świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie :D
http://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/
Kiedy zobaczyłam, że moja kochana Xenia coś tu dodała, to leciałam czytać jak oszalała. Pomyślałam sobie, że muszę dodać jakiś komentarz. I dzięki mojemu olbrzymiemu talentowi do wyrażania swoich uczuć, przyłożyłam ręce do klawiatury i się zacięłam. Bo do takiego cudeńka komentarze powinny być przynajmniej w połowie tak dobre jak opowiadanie, a poziomu choćby przybliżonego do poziomu Xenii nie umiem osiągnąć. Twoje opowiadania nie są puste, pisane tylko po to aby zadowolić czytelników. w twoich opowiadaniach kryje się sens, wypływa z nich jakaś nauka. W swoich opowiadaniach nie tworzysz bohaterów, którzy mają idealne życie, ale też zachowujesz umiar w tworzeniu im problemów. Nie ma u ciebie żadnych porwań, gwałtów, morderstw i nie wiadomo czego jeszcze. To smutne, ale zdarzają się takie blogi, na których życie bohaterów jest po prostu nie realne. dobrze, że zdarzają się jeszcze ludzie z talentem takim jak Ty, którzy wiedzą o czym piszą i po co to piszą. Mam nadzieję, że będzie wielu ludzi, którym Twoje opowiadania, będą się podobać. Bo Twoje opowiadania nie są dla mało wymagających czytelników, którzy sami nie wiedzą czego chcą byle tylko była leonetta. Twoje opowiadania są dla osób, które mają zdrowe poglądy i umysły nie przepełnione różnymi eee... niestosownymi obrazkami. Z całego serducha życzę Ci powodzenia!
OdpowiedzUsuńCami ;*
Zostałaś nominowana do LBA na:
OdpowiedzUsuńhttp://leon-i-violetta-niebezpieczna-milosc.blogspot.com/
Gratuluję;-)
Cudo ;***
OdpowiedzUsuńZerknij do mnie :D
http://leonetta-nowa.blogspot.com/
PS Dopiero zaczynam :D
Nie jestem zalogowana :)
Borkoś
Mój komentarz nie będzie wyczerpująco długi niestety ale chciałam napisać kilka słów ;)
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne, piękne, świetne <3 Brak mi słów aby wyrazić mój zachwyt ;* Piszesz naprawdę niesamowicie, podziel się ze mną swoim talentem ;*
Pozdrawiam ;*
To co piszesz to tzw. magia <33
OdpowiedzUsuńBravo talentu.
Bravo pomysłu.
Zapraszam ; http://my-story-fedemila.blogspot.com
Jak to możliwe, że dopiero teraz tutaj wpadłam?
OdpowiedzUsuńByć może jest to spowodowane tym, że dopiero teraz postanowiłam zajrzeć an tego bloga. Bardzo przepraszam, aczkolwiek myślałam, że już go nie kontynuujesz, że w całości go porzuciłaś.
Myliłam się.
Co w tym dziwnego?
Ja często się mylę. xD
Świetna miniaturka, naprawdę. ♥
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńMój sąsiad miał największe uzależnienie o było to oczywiście to od alkoholu. Z tego co mi wiadomo to udał się na wszycie esperalu https://detoksfenix.pl/uslugi/zaszycie-esperalem/ i już od tamtej pory całkowicie nie tyka alkoholu.
OdpowiedzUsuń