Może w tym, żeby nie stać w miejscu?
Żeby iść dalej
Patrzeć bliżej
Jeszcze bliżej
Tak, żeby z rozmytego obrazu,
wyłonił się ten wyraźny
Jasny!
Oczywiście, są rzeczy, które wydarzyły się wcześniej.
Znacznie wcześniej."
(fragment filmu ,,Tylko Ciebie Chcę")
Minęły już miesiąc po pięknym balu, który przyniósł wiele dobrego bohaterom mojego opowiadania. Wspomnienia zaczynają sięgać głębiej, a oni odkrywają jeszcze więcej...
Minęły już miesiąc po pięknym balu, który przyniósł wiele dobrego bohaterom mojego opowiadania. Wspomnienia zaczynają sięgać głębiej, a oni odkrywają jeszcze więcej...
~,~
Violetta Castillo codziennie przechodziła obok wielkiego dębu obok Studia i rozmyślała nad tym, jak bardzo chciałabym wrócić do tej szkoły. Ale już za późno. Przeminęło z wiatrem. Teraz wybiera się na wymarzone studia. Kolejna przygoda. To jej się pokonało.Problemów już nie było. Była tylko miłość i muzyka.
Ale powróćmy do naszego dębu.
Drzewo to ma swoją wieloletnią historię. Pewnego dnia nasza bohaterka przechodziła obok niego i zauważyła pojedynczą huśtawkę. Wyglądała bardzo znajomo i odbiła się czymś w jej pamięci. Podeszła więc do niej i dotknęła opuszkami palców. I wtedy wszystko się wyjaśniło.
Lipcowe popołudnie. Promienie słońca już tak bardzo nie prażyły, więc można było spokojnie posiedzieć w parku i pobawić się z przyjaciółmi, których Violetta nigdy nie miała.
Do Buenos Aires ośmiolatka razem z ojcem zawitała tylko na miesiąc. tata dostał ważne zlecenie, więc musieli tutaj przylecieć z Madrytu. Całkiem jej się tutaj podobało, choć w Europie została Olga, jej ukochana gosposia. Musiała sobie bez niej poradzić, mówi się trudno.
Mała Violetta do parku przyszła sama. Była już na tyle duża, by działaś samodzielnie. Tego trzeba było w jej domu nauczyć się od maleńkości. I w końcu się udało. Mały kocyk w różowe kwiatuszki rozłożyła na zielonej trawie. Usiadła na nim i rozejrzała się wokoło. Przy fontannie jakaś dziewczynka razem z mamą bawiła się lalką. Violetta nie miała tyle szczęścia, co ona. Jej rodzicielka umarła, gdy miała pięć lat. Ale już za późno na rozpamiętywanie. Na ławce jakiś pan czytał dziennik z dziwnym tytułem: ,,Kosmici są wśród nas". Aż w końcu dziewczynka spojrzała na wielki dąb, którego gałęzie i liście dumnie prężyły się w słońcu. Pod nim siedział jakiś chłopczyk z tatą. Był w jej wieku i wyglądał na zaciekawionego tym, co robi jego ojciec. Violetta przyjrzała się przedmiotowi i dumnie stwierdziła, że była to huśtawka. Na jedną osobę, a ona już długo nie czuła tego wiatru we włosach, kiedy to ,,była bliżej nieba". Postanowiła podejść. Była odważną dziewczynką, tylko na pozór nieśmiałą. Wstała i zostawiła kocyk na miejscu. Odgarnęła włoski z twarzy i wolno poszła w stronę chłopczyka i jego taty.
- Dzień dobly - oznajmiła słodko, choć literka ,,r" była jej zmorą.
Chłopczyk spojrzał na nią wesoło i zaciekawiony jej osobą, zapytał:
- Chcesz razem z nami posiedzieć? - uśmiechnął się. - Tato, może?
Mężczyzna przytaknął i wskazał jej miejsce obok syna. Violetta usiadła obok chłopczyka, a on powiedział trochę nieśmiało:
- Masz bardzo ładną sukienkę.
Violetta zarumieniła się i podziękowała cichutko.
Okazało się, że chłopczyk nazywa się Leon i również ma osiem lat. Ostatnią jego zachcianką było zamontowanie huśtawki w parku. Dąb urzekł go swoją wielkością.Jego tata się zgodził, więc pomógł mu spełnić jego życzenie.
Po kilkunastu minutach huśtawka była gotowa, a tata powiedział:
- Zostawiam cię z koleżanką. Bawcie się do woli, ale wróć przed wieczorem do domu.
Leon zgodził się i podbiegł do dziewczynki, krzycząc:
- Mam pomysł!
- Jaki? - zaciekawiła się.
Wyjął z kieszeni spodenek czarny marker i napisał na żółtym siodełku:
,,Huśtawka Leona i Violetty"
I teraz po dziesięciu latach ten napis wcale się nie zmył. Wciąż tam był i przypominał, że wszystko
wydarzyło się znacznie wcześniej.
Cwana...
To słowo w pamięci Marco odbiło się już kiedyś. Tylko kiedy?
Mając trzynaście lat próbujesz wyróżnić się z tłumu i zacząć się buntować. Czasem przynosi to marne skutki, ponieważ nie wszyscy są pewni tego, czego chcą.
Ale Marco doskonale wiedział, że chcę uciec z domu na ten koncert jednego z zespołu heavy metalowych. Co z tego, że nie lubił tej muzyki. Najważniejsze było to, że ona jedyna jest charakterystyczną la bad boyów. Marco jako zły chłopczyk. Jego brat, Diego, na pewno by go wtedy wyśmiał, ale on również nie wiedział o jego ucieczce. Trzynastolatek potrafił kłamać. Był w tym mistrzem.
Jednej z jesiennych nocy, wyszedł przez okno i skierował się na przystanek autobusowy. Miał go zawieźć na dzielnice Buenos Aires. Udało się uzbierać na bilet. Nie było to trudne. Wystarczyło trochę pomóc w koszeniu trawnika, zmywaniu naczyń, sprzątaniu. I udało się. Wymarzony wyjazd gwarantowany. Jadąc autobusem patrzył na gwiazdy, które świeciły jaśniej niż zawsze, jakby zaraz miało stać się coś niesłychanego i...
Wierzycie w coś takiego jak przeznaczenie?
To uwierzcie, bo Marco też nie wierzył i dostało mu się.
W tamtej chwili pasażerowie usłyszeli głośny huk pękniętej opony. Guma w trakcie jazdy autobusem do najważniejszego miejsca w historii buntu Marco? Niedopuszczalna! Ale cóż... Coś musiało stanąć na drodze do jego pięknego raju.
- Świetnie! - wrzasnęła jedna z pasażerek, wstając. - I po operze!
Marco prychnął pod nosem i krzyknął, nie odwracając się do niej twarzą:
- Opera, mówisz? No to katastrofa!
Mógł przysiąc, że dziewczyna właśnie unosi brwi do góry. Po chwili dało słyszeć się jej głos:
- Jak jesteś taki cwany, kochasiu to się odwróć i powiedz mi to w twarz!
- A z miłą chę...
Dokończyłby, ale... Ale aż trudno było powiedzieć takie słowa tej pięknej dziewczynie. Nie umiał sobie wytłumaczyć, co co tak bardzo go w niej urzekło, ale pozostawił to do rozwiązania w innym czasie i miejscu.
Dziewczyna również zdziwiła się, że taki chłopak właśnie chciał ją obrazić i nagle tego zaprzestał. Co było powodem? Jest aż taka brzydka? Bo on wydawał się najprzystojniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkała.
- Proszę państwa! - zawołał kierowca. - Nie uda nam się w szybkim tempie dojechać do planowanego miejsca podróży.
I koniec. Te słowa spowodowały, że Francesca, jak się później okazało, tak miała na imię, i Marco musieli wracać na pieszo do domu. Wcale nie byli już wrogami. Podczas tych kilku godzin powstała między nimi więź, która połączyła ich serca w jakimś dziwnym, na ten czas, uczuciu. To była miłość, ale wtedy tego jeszcze nie rozumieli.
A ta więź nigdy się nie urwała. Ona tylko zanikła, by potem znów się pojawić i uderzyć swoją zdwojoną siłą.
wydarzyło się znacznie wcześniej.
~,~
Marco Fernandez był chłopakiem aż nadto wrażliwym i czasem trochę przesadzał z okazywaniem swoich emocji i przy tym słabości. Czasem jednak umiał pokazać, że jest bardzo silny, a to wszystko po prostu wyróżnia go z tłumu. Francesca jest aż za bardzo cwana.Cwana...
To słowo w pamięci Marco odbiło się już kiedyś. Tylko kiedy?
Mając trzynaście lat próbujesz wyróżnić się z tłumu i zacząć się buntować. Czasem przynosi to marne skutki, ponieważ nie wszyscy są pewni tego, czego chcą.
Ale Marco doskonale wiedział, że chcę uciec z domu na ten koncert jednego z zespołu heavy metalowych. Co z tego, że nie lubił tej muzyki. Najważniejsze było to, że ona jedyna jest charakterystyczną la bad boyów. Marco jako zły chłopczyk. Jego brat, Diego, na pewno by go wtedy wyśmiał, ale on również nie wiedział o jego ucieczce. Trzynastolatek potrafił kłamać. Był w tym mistrzem.
Jednej z jesiennych nocy, wyszedł przez okno i skierował się na przystanek autobusowy. Miał go zawieźć na dzielnice Buenos Aires. Udało się uzbierać na bilet. Nie było to trudne. Wystarczyło trochę pomóc w koszeniu trawnika, zmywaniu naczyń, sprzątaniu. I udało się. Wymarzony wyjazd gwarantowany. Jadąc autobusem patrzył na gwiazdy, które świeciły jaśniej niż zawsze, jakby zaraz miało stać się coś niesłychanego i...
Wierzycie w coś takiego jak przeznaczenie?
To uwierzcie, bo Marco też nie wierzył i dostało mu się.
W tamtej chwili pasażerowie usłyszeli głośny huk pękniętej opony. Guma w trakcie jazdy autobusem do najważniejszego miejsca w historii buntu Marco? Niedopuszczalna! Ale cóż... Coś musiało stanąć na drodze do jego pięknego raju.
- Świetnie! - wrzasnęła jedna z pasażerek, wstając. - I po operze!
Marco prychnął pod nosem i krzyknął, nie odwracając się do niej twarzą:
- Opera, mówisz? No to katastrofa!
Mógł przysiąc, że dziewczyna właśnie unosi brwi do góry. Po chwili dało słyszeć się jej głos:
- Jak jesteś taki cwany, kochasiu to się odwróć i powiedz mi to w twarz!
- A z miłą chę...
Dokończyłby, ale... Ale aż trudno było powiedzieć takie słowa tej pięknej dziewczynie. Nie umiał sobie wytłumaczyć, co co tak bardzo go w niej urzekło, ale pozostawił to do rozwiązania w innym czasie i miejscu.
Dziewczyna również zdziwiła się, że taki chłopak właśnie chciał ją obrazić i nagle tego zaprzestał. Co było powodem? Jest aż taka brzydka? Bo on wydawał się najprzystojniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkała.
- Proszę państwa! - zawołał kierowca. - Nie uda nam się w szybkim tempie dojechać do planowanego miejsca podróży.
I koniec. Te słowa spowodowały, że Francesca, jak się później okazało, tak miała na imię, i Marco musieli wracać na pieszo do domu. Wcale nie byli już wrogami. Podczas tych kilku godzin powstała między nimi więź, która połączyła ich serca w jakimś dziwnym, na ten czas, uczuciu. To była miłość, ale wtedy tego jeszcze nie rozumieli.
A ta więź nigdy się nie urwała. Ona tylko zanikła, by potem znów się pojawić i uderzyć swoją zdwojoną siłą.
~,~
Natalia Navarro była dziewczynką zagubioną już od zawsze. Tak tłumaczyła jej mama. Jednak jej atutem było to, że jak coś obieca, to zawsze dotrzyma słowa. Nie było innej opcji. Uwielbiała chodzić ze swoją rodzicielką na zakupy i wybierać to, co jest najpotrzebniejsze.
I w tym miejscu zdarzyło się również coś, o czym potem Naty nie pamiętała, a powinna, bo to bardzo ważne wspomnienie.
Życie sześciolatki wcale nie jest łatwe. Może czasem, gdy koniecznie chce się coś wymusić, a pomagają ci oczy, które są tak słodkie i dziecinne, że trudno się im oprzeć.
Tym samym sposobem mała Natalia przekonała swoją mamę, by zabrała ją na zakupy. To był mania dziewczynki. Uwielbiała zapach świeżego pieczywa. Kochała też wózki, do których swobodnie mogła wejść i jeździć po całym hipermarkecie. Dzisiaj wolała pobiegać. To bardziej ją weseliło. Mama dała jej karteczkę, na której wyraźnie pisało, co ma wziąć. Przechodziła się po alejach i wsadzała w malutki koszyk wszystkie produkty. Już miała iść, bo bułki na śniadanie, a tu nagle... BUM! Naty wylądowała na zimnej posadzce razem z chłopczykiem, który przyczynił się do tego okropnego upadku. Podniosła obolałą główkę z gęstymi lokami i zawołała:
- Kletynie!
- To ty nie umiesz łazić! - zawołał chłopczyk.
Przyjrzała mu się dokładniej. Ukrywał swoje ciemne włosy pod kolorową czapką, Na szyi nosił słuchawki koloru zielonego. Był ubrany w dżinsy i białą koszulkę. Gdyby nie to, że spowodował wypadek, na pewno by go polubiła.
- Jaka ciamajda - warknął.
- A ty jesteś hipopotamem lapelem! - krzyknęła na niego.
Zmierzył ją wzrokiem i oboje, w tym samym czasie odwrócili się na pięcie i odeszli do rodziców.
Gdy mama ją zobaczyła, zapytała:
- Fajny ten chłopczyk? Zaprzyjaźniłaś się z nim?
Naty spojrzała na rodzicielkę naburmuszona i oznajmiła:
- Co to, to nie! Mam nadzieję, że nigdy już nie spotkam tego pajaca!
Naty zaśmiała się sama do siebie.
Los nie był taki łaskawy. A może to nawet lepiej?
Tak, bardzo dobrze, że znów się spotkali.
~,~
Najpiękniejszym momentem jest ten, kiedy przychodzisz zmęczona do domu i robisz sobie gorącą kąpiel w pianie. Od razu się relaksujesz. Camila też to lubi i właśnie chciała zamknąć oczy, gdy jej uwagę przykuła szmaciana laleczka, która stała na jednej z półek. Nie widome było dziewczynie, jak tam się znalazła. Po prostu była oparta o białą ścianę. Przyjrzała się jej uważniej i nie dostrzegając w niej nic interesującego, zamknęła oczy, a przed nimi stanęło jedno z jej wspomnień.
- Ja chcę tę lalkę!
Camila czegoś chciała. Jej tata doskonale wiedział, że zaledwie pięcioletnia dziewczynka pokona wszystkie przeciwności, by tylko dostać to, czego chce.
Żona zmusiła go do pójścia z nią do sklepu z zabawkami. Camila upierała się, że nie dostała nic na urodziny, które były miesiąc temu. Rodzice, jak i dziewczynka, wiedzieli, że takowy prezent został jej wręczony. Ale to nic. Ważne, że by było i jej się podobało.
Ojciec spojrzał na cenę, a ta okazała się przystępna, więc pozwolił Cami ją wziąć. Dziewczynka już podchodziła do półki i miała brać zabawkę, gdy jakaś ręka porwała ją jako pierwsza. Zdenerwowana dziewczynka popatrzyła na sprawcę tego czynu.
Był to chłopczyk o bystrych oczach i burzy kruczych włosach. Jego usta przybrały kpiący uśmieszek. Camila zacisnęła malutkie piąstki pisnęła swoim słodkim głosikiem, tylko czasem denerwującym:
- Po co ci ta lalka? Ja chcę ją kupić!
Tata doskonale wiedział, że będą kłopoty. Camila powiedziała w tym dniu dwa razy ,,chcę". Już po tym biednym chłopczyku.
- Chcę ją po to, żebyś ty jej nie miała - odparł, uśmiechając się głupio.
- Tak?! - krzyknęła. - Zaraz zobaczymy!
I zaczęła się bójka.
Camila westchnęła.
Już tak dawno nie myślała o swojej przeszłości. Dopiero teraz zrozumiała, że wystarczy jedna rzecz, która może połączyć dwoje ludzi na zawsze.
I mogła przysiąc, że lalka uśmiecha się do niej bardziej niż przedtem.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Camila westchnęła.
Już tak dawno nie myślała o swojej przeszłości. Dopiero teraz zrozumiała, że wystarczy jedna rzecz, która może połączyć dwoje ludzi na zawsze.
I mogła przysiąc, że lalka uśmiecha się do niej bardziej niż przedtem.
~,~
Tomas od zawsze uwielbiał żartować i zostało to mu na bardzo długo. Trudno było mu sobie przypomnieć jak dokładnie to wszystko się zaczęło.
Przez uchylone okno wpadł wiatr, który zdemolował kalendarz, a kartki przewinęły się. Po chwili chłopak zobaczył wyraźną datę. 1 kwietnia.
Prima aprillis.
Dziesięcioletni Tomas uwielbiał żartować. Wszystko zaczęło się od pewnego kwietniowego dnia, kiedy to obudził się i spojrzał na kartkę kalendarza, która wskazywała na święto dowcipnisiów - prima aprillis. Niby nic specjalnego, ale Tomas mógł wtedy robić, co chciał. Wszystkie chwyty były dozwolone.
Gdy już zjadł śniadanie, udał się na spacer. Czasem zdarzało się, że w parku siedzieli jacyś naiwniacy, którzy byli ofiarami żartów Tomasa. Szczerze im wtedy dziękowała, gdyby nie oni jego życie nie miałoby sensu.
Tym razem przy fontannie nie spotkał żadnego naiwniaka. To była dziewczyna, więc naiwniaczka. jej długie, brązowe włosy tylko trochę maczały się w wodzie, a ona zamknęła oczy i skierowała głowę w stronę słońca. Uśmiechała się lekko. Wyglądała na ten sam wiek, co Tomas.
Chłopak skradał się cichutko, uważając na gałązki, które wydałyby go, gdyby na którąś nadepnął. W końcu był na tyle blisko, by podejść do niej i wrzucić ją do fontanny. Głośny plusk otworzył oczy dziewczynie,a gdy już wyszła z wody spojrzała na swoje przemoczone ubrana i wskazała palcem na głośno śmiejącego się Tomasa:
- Ty!
Dziewczyna rzuciła się za nim w pogoń, a on uciekał ile miał sił w nogach.
Okazało się, że Lara jest bardzo szybka. Tomas uśmiechnął się do tej myśli i spojrzał na zdjęcie jego dziewczyny, które stało na komodzie. Historia lubi się powtarzać.
~,~
Diego uwielbiał te dni kalkulacji. Wyliczał sobie ile miał zwierząt, figurek superbohaterów aż w końcu doszedł do wyliczania swoich dziewczyn. I w końcu nadeszło wspomnienie.
- Czekałam godzinę! - krzyknęła do Diego jedna z dziewczyn, z którą się umówił.
Nie znał jej imienia. Po co? To tylko nic nieznaczący epizod. Przystojny piętnastolatek ma ciężkie życie.
Dziewczyna odeszła bardzo szybko, zostawiając po sobie zapach jej perfum. Niezbyt przyjemny. Za słodki.
Z tyłu dało się słyszeć słodki śmiech. Diego odwrócił się i zobaczył siedzącą na murku blondynkę o brązowych oczach. Zmarszczył brwi i zapytał:
- Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie - odpowiedziała chichocząc.
- A to niby dlaczego? - zapytał, warcząc.
- Dlatego, że jesteś idiotą.
Jeszcze nikt nigdy go nie obraził. Wszyscy się go bali, a tu nagle zjawia się jakaś blondyna i nazywa go idiotą. Coś tutaj jest nie tak.
- Co? Może jeszcze pobijesz dziewczynę? - prowokowała mnie dalej. - Zapraszam najserdeczniej. Uraziłam twoje męskie ego. O! Przepraszam. Ty nie jesteś mężczyzną.
Jej śmiech roznosił się po całym parku i dosięgał uszu Diego, kalecząc jego słuch. Ta dziewczyna musi mieć jakieś poważne problemy. Powinna podejść do niego i błagać, żeby się z nią umówił. Ona tymczasem naśmiewała się z jego osoby.
Już miał tam do niej podejść, gdy stanął jak wryty i krzyknął:
- A idź w cholerę!
I nie udało się. Ludmiła jeszcze raz pojawiła się w jego życiu i tym razem oszalał przez nią. Życie potrafi zaskakiwać.
~,~
I wszyscy łączyli się w muzyce i miłości przez następne lata.
Cholerka, jak mi ręce drżą. Nie macie nawet pojęcia.
Nie wiem. Jesteście zdziwieni?
Cieszycie się?
Smucicie?
Nie wiem, co mam napisać.
Spodziewaliście się tego?
O zakończeniu ,,Jak uciec..." po 50 postach wiedziała tylko Madzia (może już zapomniała, że 50 miał być epilogiem). Tylko ona. Tylko ta ciota i nikomu więcej tego nie powiedziałam. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Ale kochani, wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko.
Może przejdę do podziękowań.
Dziękuję za to, że byliście,
Za to, że pomagaliście.
Za to, że nigdy mi Was nie zabrakło.
Za to, że przy Was poczułam się szczęśliwa i ważna.
Dziękuję w szczególności:
Maddy Parks - kocham Cię całym swoim serduszkiem. Nie mogę uwierzyć, że spotkałam taką utalentowaną osobę, że mogłam dzielić się z nią blogiem, że czasem mogłam Ci podokuczać. Dziękuję, że pokazałaś mi, co to znaczy pisanie i dzielenie się tym z innymi.
Aga - nigdy bym się nie spodziewała, że będę współpracować z taką osobą. Dziewczyną skłonną do bólu, wierną do końca. Wrażliwą aż do bólu. Z Tobą można było popisać o wszystkim i nawet jeżeli czasem się gubiłam, Ty pomagałaś mi odnaleźć właściwą drogę.
Mai - jesteś najweselszą i największą fanką Federico! Ciebie po prostu nie da się nie kochać. Twojego humoru również. Kocham cię za te wszystkie piękne nagłówki, które wykonałaś. Dziękuję Ci, że graficznie pokazałaś uczucia wyrażone w moim opowiadaniu.
Wszystkie trzy nauczyłyście mnie więcej niż można by się spodziewać.
Nie raz miałam ochotę odejść i nie wracać, a w Wy kurczowo mnie trzymałyście dzięki czemu się nie poddawałam i zostałam.
I dotrwałam do dzisiaj.
Do momentu, który jest ostatecznym końcem tego bloga.
Dziękuję również:
Dianie - mojej bliźniaczce,
Violetcie Castillo - która zawitała do mnie jako pierwsza,
Velvet - która jako pierwsza napisała ,,litanię",
kornelii80 - która wiernie komentowała,
Angiee - wspaniałej dziewczynie, która kocha Xabiani'ego,
Aliśce M - która często daje moim postom +1,
Teddy - prawdziwej ekspertce, jeżeli chodzi o grafikę,
MartuLLi. - komentowałaś bardzo często pomimo braku czasu,
Pannie W. - która również dużo komentowała,
Dynce G. - po prostu dziękuję,
Magdzie Skibie - odważnej, która pisała o Tomasetcie,
Carmen Elizabeth - której długi komentarz wciąż pamiętam,
Zuzannie Słowik - która dziwiła się nad moją i Madzi telepatią,
Oli Waszkiewicz - często komentowałaś,
Carolinie Verdas Łodydze - za to, że wytrwała do końca z moją historią,
Karolinie K - odbiłaś się w mojej pamięci,
Karolinie Howard - również utkwiłaś w mojej głowie,
Musice - która upierała się, że Leon ma zielone oczy i miała rację,
Sasi S. - również komentowałaś,
Pani Dominguez - pamiętam,
Monessie Neves - która skomentowała, a ja upadłam na podłogę z wrażenia,
Mejalissie - również pamiętam, że byłaś jedną z pierwszych na moim blogu,
LuLuComello - której Marcesca słodziła każdy mój dzień,
Agnieszce Rybickiej - która bardzo chciała jakiegoś czarnego charakteru, wtedy było już za późno,
Marceli Ferro - która komentowała,
Sapphire - której historia Naxi pomagała mi pisać właśnie o nich,
Suzannie Chesse - która również się pojawiła,
Patrici Williamson - za komentarze,
Naxi stce - za to, że zaczęła pisać bloga o Naxi,
Domi - za to, że była,
Oli - za to, że znalazła czas, by mnie komentować,
Violetcie - za komentarze.
Zdaję mi się, że wymieniłam wszystkie dziewczyny.
Okazało się, że czyta mnie 441 osób.
Mam 96 obserwatorów.
Łącznie mam 899 komentarzy.
Gdy pisałam ten post miałam 75.589 wyświetleń.
Okazało się, że odwiedziły mnie takie kraje jak:
-Luksemburg,
-Stany Zjednoczone,
-Rosja,
-Wielka Brytania,
-Niemcy,
-Irlandia,
-Włochy,
-Holandia,
- Bułgaria.
Nawet raz widziałam Argentynę.
Wciąż będę na Te Fazer Feliz.
Może padną pytania, czy będę jeszcze wracała na bloga - sama.
Myślę, że tak.
Tylko nie pośpieszajcie mnie.
Znajdę odpowiedni czas.
Zaraz na blogu pojawi się ankieta z ewentualnymi tytułami następnego bloga.
O jakim parringu będę pisać?
Niech to będzie moja słodka tajemnica.
I mam taką jedną prośbę.
Czytałaś mnie, a nigdy nie zostawiłaś komentarza?
Teraz jest odpowiednia chwila. Ja nie gryzę.
Czytałaś = skomentuj.
Ten jeden, jedyny raz.
Dziękuję, że mogłam tutaj być i dzielić się z Wami moją opowieścią.
Xenia Verdas <3
Spodziewaliście się tego?
O zakończeniu ,,Jak uciec..." po 50 postach wiedziała tylko Madzia (może już zapomniała, że 50 miał być epilogiem). Tylko ona. Tylko ta ciota i nikomu więcej tego nie powiedziałam. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Ale kochani, wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko.
Może przejdę do podziękowań.
Dziękuję za to, że byliście,
Za to, że pomagaliście.
Za to, że nigdy mi Was nie zabrakło.
Za to, że przy Was poczułam się szczęśliwa i ważna.
Dziękuję w szczególności:
Maddy Parks - kocham Cię całym swoim serduszkiem. Nie mogę uwierzyć, że spotkałam taką utalentowaną osobę, że mogłam dzielić się z nią blogiem, że czasem mogłam Ci podokuczać. Dziękuję, że pokazałaś mi, co to znaczy pisanie i dzielenie się tym z innymi.
Aga - nigdy bym się nie spodziewała, że będę współpracować z taką osobą. Dziewczyną skłonną do bólu, wierną do końca. Wrażliwą aż do bólu. Z Tobą można było popisać o wszystkim i nawet jeżeli czasem się gubiłam, Ty pomagałaś mi odnaleźć właściwą drogę.
Mai - jesteś najweselszą i największą fanką Federico! Ciebie po prostu nie da się nie kochać. Twojego humoru również. Kocham cię za te wszystkie piękne nagłówki, które wykonałaś. Dziękuję Ci, że graficznie pokazałaś uczucia wyrażone w moim opowiadaniu.
Wszystkie trzy nauczyłyście mnie więcej niż można by się spodziewać.
Nie raz miałam ochotę odejść i nie wracać, a w Wy kurczowo mnie trzymałyście dzięki czemu się nie poddawałam i zostałam.
I dotrwałam do dzisiaj.
Do momentu, który jest ostatecznym końcem tego bloga.
Dziękuję również:
Dianie - mojej bliźniaczce,
Violetcie Castillo - która zawitała do mnie jako pierwsza,
Velvet - która jako pierwsza napisała ,,litanię",
kornelii80 - która wiernie komentowała,
Angiee - wspaniałej dziewczynie, która kocha Xabiani'ego,
Aliśce M - która często daje moim postom +1,
Teddy - prawdziwej ekspertce, jeżeli chodzi o grafikę,
MartuLLi. - komentowałaś bardzo często pomimo braku czasu,
Pannie W. - która również dużo komentowała,
Dynce G. - po prostu dziękuję,
Magdzie Skibie - odważnej, która pisała o Tomasetcie,
Carmen Elizabeth - której długi komentarz wciąż pamiętam,
Zuzannie Słowik - która dziwiła się nad moją i Madzi telepatią,
Oli Waszkiewicz - często komentowałaś,
Carolinie Verdas Łodydze - za to, że wytrwała do końca z moją historią,
Karolinie K - odbiłaś się w mojej pamięci,
Karolinie Howard - również utkwiłaś w mojej głowie,
Musice - która upierała się, że Leon ma zielone oczy i miała rację,
Sasi S. - również komentowałaś,
Pani Dominguez - pamiętam,
Monessie Neves - która skomentowała, a ja upadłam na podłogę z wrażenia,
Mejalissie - również pamiętam, że byłaś jedną z pierwszych na moim blogu,
LuLuComello - której Marcesca słodziła każdy mój dzień,
Agnieszce Rybickiej - która bardzo chciała jakiegoś czarnego charakteru, wtedy było już za późno,
Marceli Ferro - która komentowała,
Sapphire - której historia Naxi pomagała mi pisać właśnie o nich,
Suzannie Chesse - która również się pojawiła,
Patrici Williamson - za komentarze,
Naxi stce - za to, że zaczęła pisać bloga o Naxi,
Domi - za to, że była,
Oli - za to, że znalazła czas, by mnie komentować,
Violetcie - za komentarze.
Zdaję mi się, że wymieniłam wszystkie dziewczyny.
Okazało się, że czyta mnie 441 osób.
Mam 96 obserwatorów.
Łącznie mam 899 komentarzy.
Gdy pisałam ten post miałam 75.589 wyświetleń.
Okazało się, że odwiedziły mnie takie kraje jak:
-Luksemburg,
-Stany Zjednoczone,
-Rosja,
-Wielka Brytania,
-Niemcy,
-Irlandia,
-Włochy,
-Holandia,
- Bułgaria.
Nawet raz widziałam Argentynę.
Wciąż będę na Te Fazer Feliz.
Może padną pytania, czy będę jeszcze wracała na bloga - sama.
Myślę, że tak.
Tylko nie pośpieszajcie mnie.
Znajdę odpowiedni czas.
Zaraz na blogu pojawi się ankieta z ewentualnymi tytułami następnego bloga.
O jakim parringu będę pisać?
Niech to będzie moja słodka tajemnica.
I mam taką jedną prośbę.
Czytałaś mnie, a nigdy nie zostawiłaś komentarza?
Teraz jest odpowiednia chwila. Ja nie gryzę.
Czytałaś = skomentuj.
Ten jeden, jedyny raz.
Dziękuję, że mogłam tutaj być i dzielić się z Wami moją opowieścią.
Xenia Verdas <3
Hej!
OdpowiedzUsuńSzkoda ,że już koniec ,ale tak to pięknie opisałaś ,że aż brak mi słów . Tylko podziwiam Cię ! Mam nadzieję ,że jeszcze wrócisz do bloga !
Kocham twój styl pisania , a dzień w ,którym znalazłam tego bloga był wyjątkowy.
Dziękuję .
To koniec? Jejciu, szkoda... ;/
OdpowiedzUsuńDziękuję za wymienienie mnie. <3
Jej, aż mi się smutno zrobiło.
Pozdrawiam, kochana! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś, będę mogła podziwiać twój styl pisania...
kocham ♥
OdpowiedzUsuńszkoda że to koniec ale będzie inne <3
Jeju Xenia, serio to już koniec?
OdpowiedzUsuńAle następna historia będzie na tym blogu?
To opowiadanie było piękne! Mam nadzieje,
że dane mi będize jeszcze czytać Twoje
opowiadnie <3
Nie, założę nowy blog. :)
Usuństrasznie mi smutno, że to już koniec tego opowiadania
OdpowiedzUsuńbardzo je lubiłam
ciekawy rozdział
mam nadzieję, że powstanie kolejny blog
Jeju, jak szkoda :( Dziękuję, że uwzględniłaś mnie w podziękowaniach, chociaż twojego bloga znalazłam całkiem niedawno i nie miałam dużo okazji do komentowania :)
OdpowiedzUsuńSmutno mi, że to już koniec tego bloga :( Mimo wszystko, dziękuję, że pisałaś :) Kiedy czytałam kolejne rozdziały twojego opowiadania, to po prostu byłam szczęśliwa - szczególnie jak przychodziłam ze szkoły, w której tak się męczę :)
Mam nadzieję, że zdecydujesz się założyć kolejnego bloga :) Jeśli tak, to wiedz, że ja będę go czytać na pewno. Czytać i komentować - od początku :)
Ola :)
Smutam.Smutam.Smutam.Nigdy nie komentowałam.Przepraszam nie chaciało mi się :):(
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać nowy rozdział, a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńCzy fajna to nie wiem, bo nie spodziewałam się, że będzie to ostatni post.
XENIA NIE ODCHODŹ! BEJBE NO!
Wymieniłaś mnie. Czuję się zaszczycona.
Co nie zmienia faktu, że chyba się obrażę. Ja chcę to jeszcze czytać! Pfff!
Planujesz pisać coś nowego? Jeśli to o Caxi, to wybacz, ale nie możesz na mnie liczyć xd
Nie no żartuję. Ale nie pisz o nich. Plosie :c
Twoja historia była przecudna! Miałam okazję przeczytać coś o normalnej Violci, tej bez motylków.
Stworzyłaś paring Camili i Rico, który na długo zostanie w mojej pamięci. Nie żebym miała coś do Bromi, ale... ty to zrobiłaś lepiej ^ ^
Fragment o Naxi (bo ja zawsze muszę zacząć od nich) był kochany. Właśnie zaczęłam porównywać Maxiego do hipcia. To takie urocze <3
Dobrze, że się spotkali. Fantastycznie wręcz. Przebosko powiedziałabym. Sapphire opanuj się, są jeszcze inne paringi.
Diego i Ludmi są świetni. Kocham Femiłę, ale tutaj została Diemiła i jest dobrze. Fantastycznie wręcz. Prze... Sapphire ogarnij się idioto.
Marcesca moje słodziaśne szkraby (obecnie starsze ode mnie, ale trudno)! Powtórzyłabym formułkę z góry, ale postaram się wymyślić coś oryginalnego. Hmm... nie umiem. Kocham ich i tyle <3
Wrócę jeszcze do Camili i Rico: agresja jest zła! Agresywny rozdział Xeniu, agresywny.
Ale i tak Cię uwielbiam <3 Niczym mego hipcia w słuchawkach.
Czekam na ankietę, wybiorę jakiś mega zajebiaszczy tytuł.
A i zapomniałam: Leonetta. Szczerze mówiąc na niektórych blogach omijam ich szerokim łukiem (często są opisani identycznie i zwyczajnie mi się nudzą). Tutaj czytałam historie do końca, nie pomijając żadnej z par.
Xenia ty mnie zmieniasz!
Aż ci podziękuję.
No cóż: rozwijaj się dalej, zachwycaj nas swoimi projektami, pamiętaj o Tomasie (tym seksiaku z brodawką). Z niecierpliwością czekam na Twój nowy blog. Będę czytać (powtórzę: nie rób Caxi, bo będę płakusiać)!
Trzymaj się ciepło zdolniacho <3
Kochamy Xenię! <3
Xeniu,
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę uwierzyć, że to koniec.
Dziękuję za to, że byłaś.
Dziękuję za to, że jesteś.
Dziękuję za to, że będziesz.
Byłaś jedną z pierwszych osób, których blogi odkryłam. Zaczytywałam każdy rozdział od deski do deski i za każdym razem się smuciłam, kiedy dochodziłam do końca.
Jesteś naprawdę wspaniałą osobą, podziwiam Cię i z każdym dniem coraz bardziej.
Będziesz nadal u mnie na pierwszym miejscu i to także między innymi z Ciebie mogę brać przykład.
Cóż mogę jeszcze powiedzieć?
Wytrwale będę wyczekiwała nowego opowiadania, które na pewno się pojawi. Nie zapomnę o Tobie, choćbym nie wiem jak chciała. Tak mocno zapadłaś w mojej pamięci.
Jestem zasmucona, a zarazem rozemocjonowana.
Dziękuję również za wymienienie mnie pomiędzy tyloma osobami.
Wspaniałe zakończenie równie cudownego opowiadania.
Z całego serca jeszcze raz bardzo dziękuję za to, że byłaś.
Karolina <3
Koniec?
OdpowiedzUsuńNaprawdę?
Jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Trudno, naprawdę trudno.
Smutno jest mi,
Cholernie smutno...
chyba nie tylko mi.
No,ale zawsze... pamiętaj, że
zawsze gdy coś się kończy, coś nowego się zaczyna.
Dziękuję ci za nasze głupkowate rozmowy na
gg.
Wiem, że byłam upierdliwa ale ty to znosiłaś i za to ci
dziękuję.
Dziękuję, że wgl pisałaś tego bloga.
Dzięki tobie poznawałam jak
inni ludzie są utalentowani.
No cóż.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócisz i nadal będziesz pisała dla nas te wspaniałe, żywe i barwe opowiadania.
To już koniec.
Możemy iść.
Czy będe tęsknić?
Pewnie, że będe.
Bardzo, bardzo, bardzo.
Zawsze będziesz w naszej pamięci, Żółwiku.
No, więc. Całuję, Xeniu. <3
Nic już więcej nie napiszę tutaj.
Ale wrócisz kiedyś... prawda? Powiedz, że tak.
Może nie teraz. Ale kiedyś wrócisz?
Właściwie to nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńXenia, Twojego bloga zaczęłam czytać całkiem niedawno, a konto założyłam dopiero wczoraj.Każdy rozdział był jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Ukazywałaś zwykłe ludzkie życie w tak piękny sposób. Można powiedzieć, że malowałaś świat bohaterów swoimi słowami ( wiem, mam dziwne metafory). Ostatnie rozdziały były pełne emocji, chyba nawet czułam coś wtedy w powietrzu... Może nie? Teraz po fakcie, trudno ocenić.
Kończy się coś niesamowitego, szkoda. Tylko, że nic nie trwa wiecznie, prawda? Jak mawiają, wszystko dobre co się dobrze kończy. I właśnie takimi słowami można skwitować Twoje opowiadanie. Było takie..prawdziwe. Nie było sztuczności, rażących błędów ortograficznych, ani stylistycznych. Po prostu perełka!
Smutno mi trochę, ale jestem pewna, że już za jakiś czas zaskoczysz nas nową, równie wspaniałą historią!
Pozdrawiam!
Super, uwielbiam twojego bloga, sprawdzam go już od kilku miesięcy, a tak wgl to zaczniesz może pisać jakąś nawoą historię oczywiście o naszej wspaniałej LEONETTCIE ? ;) xD
OdpowiedzUsuńZnalazłam twój blog w zeszłym tygodniu i w ciągu 5 dni przeczytałam wszystkie rozdziały, i nagle gdy wchodzę na bloga, by zobaczyć 49 rozdział, znajduję epilog.
OdpowiedzUsuńSzkoda, wielka szkoda, że nie będę mogła czytać tego opowiadania. Jednak będę mogła cię czytać na te-fazer-feliz i nie zamartwiam się do końca faktem, że nie zobaczę twojej twórczości.
Z niecierpliwością czekam na kolejnego bloga, który będziesz pisać, pozdrawiam, kislowa. :)
Jeszcze dodam - ten rozdział był genialny! To takie urocze, że wszyscy spotkali się w przeszłości. Na seplenieniu małych bohaterów się rozczuliłam i w moich myślach pojawiło się "ojeeeeej, ajkie to słodkie" :D
UsuńTo koniec ?
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam.
Będzie mi ciebie brakowało.
Ciebie i tego wspaniałego opowiadania.
Naprawde nie wiem co powiedzieć.
Wiem że skomentowałam chyba tylko 2 razy ale brak czasu, słaba pamięć i inne robią swoje.
Dziękuję Ci Xeniu za tak wspaniałe opowiadanie,
'Pamiętaj że zawsze będę z Tobą :)
Nie zawsze miałam czas aby czytać i komentować nowe rozdziały więc teraz spróbuję trochę się rozpisać i zawrzeć moje odczucia dotyczące Twojego genialnego bloga ;* Kiedyś napisałam, że spróbuję komentować każdy nowy post lecz nie udało mi się dotrzymać słowa za co bardzo Cię przepraszam <3 Dzisiaj nadrabiając zaległości w czytaniu doszłam do 50 rozdziału i kiedy zobaczyłam, iż to koniec twojej wspaniałej historii zrobiło mi się smutno. Twojego bloga czytałam jak swoją ulubioną książkę i kiedy ujrzałam, że to już koniec odczułam takie same emocje które towarzyszą mi po skończonej lekturze powieści którą pochłaniałam z niecierpliwością z każdą kolejną stroną. Ogarnia mnie smutek uświadamiając sobie, że już nie przeczytam o rozterkach miłosnych, a także problemach pojawiających się z każdym nadchodzącym dniem i trudach związanych z ich przezwyciężeniem moich ulubionych bohaterów twojego opowiadania ;* Heh prawie się poryczałam, naprawdę ;* Mogę śmiało stwierdzić, iż ten blog był moim ulubionym i najlepszym jakiego miałam okazję przeczytać dlatego tak mi źle, że nie pojawią się już kolejne rozdziały ♥ Podziwiam Twój wielki talent do pisania i to, że umiesz przekazywać w nim uczucia które towarzyszą postaciom dzięki którym można utożsamiać się z nimi a także poczuć się świadkiem zdarzeń. Mam nadzieję, że nawet jeśli kiedyś zakończysz przedstawianie opowiadań dotyczących serialu ,,Violetta" to nie porzucisz pisania i nadal będzie ono jakąś częścią Twojego życia ;* Ty już dziękowałaś więc teraz może ja za coś Ci podziękuje? ;) Dziękuje za to, że założyłaś tego bloga i dzieliłaś się w nim swoją historią o Violettcie (a także innych bohaterach) która na pewno nieraz poruszała czyjeś serce. Dziękuję za każdy rozdział ponieważ wszystkie były przepełnione emocjami bohaterów i nigdy na żadnym się nie zawiodłam. Cieszę się, iż pomimo tego, że czasami miałaś ochotę to porzucić jednak się nie poddawałaś i miałaś przy sobie grono czytelników którzy motywowali Cię do dalszego tworzenia ;) Jeśli jesteś z siebie dumna to słusznie a jeśli nie to powinnaś być ponieważ wyszło Ci coś naprawdę wspaniałego i godnego przeczytania nawet największego krytyka ;* A co do epilogu no cóż mogę powiedzieć? Jak zawsze przepięknie napisane <3 Pokazałaś jaką siłą jest przeznaczenie stawiające kogoś na drodze naszego życia. Kiedy utworzysz nowego bloga, nieważne czy za miesiąc czy nawet za rok, nieważne na jakim parringu się skupisz to będę czytała ;* I tak oto kończę swoją wypowiedź może niezbyt długa aby ukazała moje wszystkie odczucia ale mam nadzieję, że dzięki niej chociaż trochę zrobi Ci się ciepło na serduchu ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam ;*
Twoja wierna czytelniczka <3
Przepraszam że jestem anonimem ale tak jakoś wyszło. Twó blog bardzo mi sie spodobal i chyba zaczne go czytac od nowa chcialabym żebyś jeszcze do niego wróciła no ale nie będę cię pospieszać. Wiedz ze zawsze go czytalam lecz komentowac niemialam czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Viola Verdas
Szkoda, że to już koniec tego opowiadania. :C
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania, uwielbiam to jak opisujesz wszystkie uczucia, to jak jak opisujesz te dobre i złe chwile, to jak ze zwykłej rzeczy możesz zrobić coś niezwykłego, to wszystko i wiele, wiele więcej kocham, po prostu kocham. <3
Tak jak napisałaś: "Wszystko ma swój początek i koniec.", ten blog również ma swój początek i koniec. Z wielkim uśmiechem na twarzy będę powracać do twojego bloga i czytać te wspaniałe rozdziały po parę razy. <3
Będzie mi bardzo brakowało twojego bloga. Z niecierpliwością będę czekać na twoje następne opowiadanie. <3
Twoja czytelniczka Karo. <3
Pozdrawiam, całuję, ściskam i inne takie. :* <3
Xenia i powiedz mi co ja mam ci napisać?
OdpowiedzUsuńCo skoro tak strasznie jest mi smutno...
Co skoro dobrze wiedziałaś jak zareaguje...
Co skoro jeśli nie będę mogła dalej żyć bez" Jak uciec od piosenki,która mówi jeśli jesteś moja piosenką" - tak specjjalnie nie postawiłam przecinka przed "jeśli" tak jak wtedy robiąc pierwszy nagłowek, pamiętasz jeszcze? jak zapomniałam o tym przecinku? Głupia ja ! xD.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wyświetlenie na blogspocie że Xenia udostępniła i tam pisze "EPILOG" od razu mi sie to nie spodobało, włączam gadu i konfe, czytam jak piszesz z Madzią i Agą i uwierzyć nie mogę... To naprawdę koniec tego opowiadania...
tego,które tak wiele nas wszystkich z pewnościa nauczyło...
tego, które mówiło o uczuciach niż jedna książka Mickiewicza czy Sienkiewicza...
tego, które zapamiętam na długi czas jak i nie na zawsze...
Masz tak ogromny talent, że aż mnie zatyka. Wiem bez sensu, ale co ja mogę? Jesteś taka wspaniała, taka kochana, moze wydawać się dla innych chamska ale dla mnie jesteś moją Talcią :*, która uczy mnie wielu rzeczy, choćby tego jak ważna jest wiara w siebie, pamiętasz jak napisałaś mi żebym się nie poddawała i pisała dalej na Friends of... ? te słowa otuchy zapamiętam na zawsze!. Bo gdyby właśnie nie one, możliwe żeby mnie tutaj nie było, z tobą, Agą, Madzią, nie poznałabym tak cudownych osób jak wy.
Talciu moja najdroższa.
nauczyłaś mnie wielu rzeczy, razem po mimo iż nie jest to nie wiadomo ile lat znajomości, ale przeżywałaś ze mną/z nami każdą wolną chwilę, której nigdy nie zapomnę, a nawet jeśli zawsze można to odtworzyć[mówię tutaj o archiwum na gadu].
Wiesz co mnie pociesza?
To, że jednak będziesz z NAMI, ZE MNĄ, Z CAŁYM BLOGSPOTEM!, ze nie odchodzisz, tylko dalej będziesz pisać. I myśl że być może założysz nowego bloga, całkiem nową historię, jest dla mnie czymś pięknym ;) Pierwsze co pomyslałam" Kolejna cudowna historia". Pamiętaj że ja zawsze będę stałą czytelniczką u ciebie, a wiesz czemu? Bo po mimo iż jestem tylko, zwykłą, głupią Mają to kocham Cię jak mało kto i uwielbiam to że przy tobie mogę być kimś ważnym;) .
Zawsze bądź przy mnie i przy Nas, bo my bez ciebie[ Mówię tutaj równiez o Adze i Madzi] nie jesteśmy już tymi Power Rangersami, Pikaczu'ami, Fantastyczną czwórką... Razem jesteśmy niedopokonania, możemy więcej, jesteśmy oryginalne i nawjażniejsze jesteśmy sobą.
Takie sie uwielbiamy i kochamy i tak już zostanie a ty jesteś częścią Nas, i twoja historia była, jest i będzie w moim serduszku na zawsze ! ;)
A Cały Epilog całe to opisanie jest cudowne...
to jak długą drogę i nie zawsze prostą musieli przeżyć bohaterowie aby być szczęśliwym jest nieobliczalne, nie zawsze mieli z górki, ale w pewnym momencie czekała ich nagroda i proszę - zyskali ją. Lepiej bym tego nie napisała, co ja mówię, w ogóle bym tego nie napisała tak jak ty to zrobiłaś.
Gratuluję Ci, dziękuję za te wspaniałe chwilę i radość z czytania opowiadania i pamiętaj że masz kogoś takiego jak Maja, która nie jest może za mądra, nie pisze ciekawie i z takimi emocjami, ale uwielbia cię i nie da ci nigdy odejść ;)
Kocham Cię całym serduchem ;**
TWOJA Maja;) NA ZAWSZE ! ;**
Mam nadzieję, że już niedługo podasz nam link do twojego bloga, mam rownież nadzieję, że bd on o Leonettcie <3, a link do twojego nowego bloga pojawi się na tym blogu ? xD
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie . Koniec ? Nigdy bym się nie spodziewała
OdpowiedzUsuńWyznać Ci coś . Popłakałam się . I to były i łzy smutki i łzy szczęścia .
Smutku , bo zakończyłaś to piękne opowiadanie , a radość - że mogłam poznać Twój talent . Dzięki Twoim rozdziałom wierzyłam , że może jednak coś znaczę . Wiem , że ostatnio nie komentowałam , ale chyba znasz wyjaśnienie : brak czasu . Nie będę się rozpisywała , ale powiem Ci , że jesteś jedną z najwspalniejszych blogerek jakie poznałam . Może kiedyś jak będzie Ci smutno to sobie przypomnisz mój komentarz i będziesz wiedziała , że jesteś wyjątkowa .
Witaj
OdpowiedzUsuńMimo ze pisze z tableta, spodziewaj sie dlugiego komentarza.
Placze, rycze, ale sie trzymam. To ty zainspirowalas mnie do pisania wlasnego bloga, bylas zawsze przy mnie na dobre i na zle, w zdrowiu i chorobie. Jednak wszystko ma jakis sens, poczatek ma koniec. A teraz opowiem ci pewna historie
Pewna nastolatka, wielka vilovers wracala wlasnie zmeczona ze szkoly. Jak zwykle weszla na komputer poczytac ukochane opowiadania o violetcie. Wtedy wlasnie znalazla twego bloga. Dopiero zaczynalas, mialas chyba z cztery rozdzialy. Zakocha sie w tej historii, pelnej uczuc i opisob. Kazdego dnia wchodzila, by sprawdzic czy pojawilo sie cos nowego. Przezywalam kazdy nowy watek. Plakalam gdy leon wyjezdzal, cieszylam sie z kazdej nowej pary. I pewnego dnia sama postanowila zalozyc wlasnego, podobnego bloga. Nawet nie wiesz jakie bylo jej szczescie, gdy zobaczyla pierwszy komentarz od swojej ukochanej mentorki.
Pewnie kojazysz o kim ci opowiedzialam.
Jestem smutna i nadal nie moge uwiezyc, ze to juz koniec. Jednal nadal wiem ze milosc, muzyka i wiara sa wieczne i mimo ze to koniec tego bloga, to te uczucia nie umra.
Chcialabym ci podziekowac, za te wszystkie uczucia, jakie te historia zawsze we mnie wywolywala. Wszystko ma swoj koniec i poczatek. Ja tez kiedys skoncze blogowac, ale zawsze bede wzorowac sie na twej historii.
Xeniu... co jeszcze moge ci powiedziec. Wiem, ze pewnie tym komentarzem nie przebije mych poprzedniczek, ale wiedz ze, nawet tysiac slow nie przebije mych odczuc. Zycze bys nigdy nie zwatpila w milosc, bys kiedys wydala ksiazke i nadal pisala tak piekne historie, bo wiedz ze ja zostane zawsze z toba. Nie znam cie a kocham jak przyjaciolke.
Marze o tym, by w przyszlosci pokazac moim dzieciom jak kiedys, tak mlode osoby potrafily pieknie opisywac uczucia.
Bardzo przepraszam cie za cie za bledy, ale mok laptop nie dziala i pisze z tableta.
Buziaczki
Twoja kochana LuLu forever
Nie mam pojęcia co napisać....
OdpowiedzUsuńJezu,GENIALNE. <3
Popłakałam się ;_; Przykro mi, ze ta jakże niezwykle piękna, wzruszająca, pełna uczuć, wrażliwości historia się kończy. Piszesz bardzo poruszające historie, które bardzo przypadły mi do gustu. Będę czekać na następnego bloga, którego założysz ;*
OdpowiedzUsuńSmutam :( Już koniec tego opowiadania. Było naprawde świetne. Masz wielki talen do pisania. Wzruszyłam się czytając to. Komentowałam wcześniej z anonima, a teraz założyłam tu konto. Mam nadzieję, że dalej będziesz pisać i rozwijać swój talent. Bardzo dziękuje Ci za to opowiadanie. Jest ono naprwdę świetne.
OdpowiedzUsuńhttp://zabijmniejeslipotrafiszleonetta.blogspot.com/ Zapraszam (dopiero zaczynam)
Zamiast pisać Ci jaki to twój blog jest genialny (choć taki własnie jest) napisze Ci krótką historie :
OdpowiedzUsuńGdzieś daleko za drzewami i ogromnymi blokami , żyła sobie dziewczynka , o imieniu Kasia. Była wiecznie smutna , mimo to zawsze próbowała się uśmiechać ,nawet w najtrudniejszych sytuacjach . Powodów jej smutków było wiele : gdy miała 6 lat tata wyrzucił ją z domu, codziennie słyszała od mamy jaka to jest beznadziejna , jedyna osoba , której mogła się wygadać wyjechała na 6 miesięcy do innego kraju .Oczywiście miała "przyjaciółkę" , ale gdy chciała się jej wygadać zakładała ona słuchawki na uszy i olewała samotną przyjaciółkę z problemami .Pewnego dnia gdy Kasia , po kolejnej kłótni z mamą przeglądała internet znalazła ciekawego bloga. Dziewczynie tak spodobał się ten blog ,że zaczęła go czytać codziennie . Opowiadanie poprawiało codziennie humor Kasi , dzięki nie mu miała choć jeden powód do szczerego uśmiechu.I tak mijały dni i miesiące, gdy nagle na blogu ukazał się epilog. Najpierw była smutna i rozczarowana ,że już nie będzie mogła czytać tego cudownego bloga. Lecz potem zdała sobie sprawę , że wraz z czytaniem tego bloga jej życie zmieniło się całkowicie. Poznała prawdziwa przyjaciółkę , pogodziła się z mamą , dostała pieska ,którego bardzo kocha , bardzo ważna osoba dla niej wróciła.Wreszcie uświadomiła sobie że mimo to koniec tego opowiadania , zapowiada on nowy rozdział w jej życiu . Zarówno jak opowiadanie na blogu , tak historia Kasi kończą się happy end'em.
To historia oparta na moim życiu , która chce Ci pokazać , że to opowiadanie docenia wiele ludzi. Twoja praca i wysiłek zarówno fizyczny jak i psychiczny nie idą na marne. Widać ,że pisanie jest twoja pasją i życzę ci aby nikt Ci tego nie odebrał , żebyś robiła w życiu to co kochasz i przede wszystkim żebyś była szczęśliwym człowiekiem . ♥
PS.Muszę , porostu muszę to napisać .: Twój blog był, jest i będzie genialny.Masz wielki talent i mam nadzieje , że będziesz go rozwijała .Twoje historie są bardzo wzruszające ,a szczególnie zakończenia - zawsze na nich płacze . Jednym słowem jesteś porostu genialna .
PS.2.Normalnie napisałabym komentarz z mojego konta , ale nie chce się ujawniać ze względu na tą historie. Z góry przepraszam za błędy w pisowni.
Dokładnie dzisiaj odkryłam twojego bloga, przeczytałam wszystkie rozdziały i akurat trafiłam na koniec : (
OdpowiedzUsuńAle! Ale twoje rozdziały są genialnie, nawet nie wiem jak można tak P.R.Z.E.P.I.Ę.K.N.I.E. pisać <3
To już koniec ?
OdpowiedzUsuńSzkoda...
Bardzo lubiłam twojego bloga
I smutno mi że to już koniec :/
Maż naprawdę wielki talent
Ale cieszę się że będziesz na Te fazer feliz
Wierna czytelniczka
Zosia
Wiesz, to chyba jakaś telepatia, albo rodzaj połączenia - ,,Es conexion entre tu y yo" (chemia też, a nich tam xD). Dzisiaj kiedy przeczytałam rozdział 49, przeszła mi przez myśl myśl, że być może Xenia tak przyszalała z tymi rozdziałam, bo chce zakończyć opowiadanie na pięćdziesiątce, jednak ta myśl była zbyt bolesna, więc usunęłam ją z mojej głowy tak szybko, jak się tam pojawiła. Nie chciałam nawet dopuścić do siebie takiej opcji, a jednak... Ku mojej rozpaczy okazała się prawdą...
OdpowiedzUsuńNie będę pisała jak mi cholernie przykro z tego powodu, bo to chyba oczywiste. Jednak jak już napisałaś - wszystko ma swój początek i koniec. To Twój wybór, więc jeśli podjęłaś taką decyzję, to mi pozostaje ją zaakceptować. A wiesz dlaczego? Dlatego, że Cię tak bardzo kocham <3 Kocham Cie za to co tu stworzyłaś, za te wszystkie emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania Twoich rozdziałów, te wszystkie łzy (zarówno smutku jak i szczęścia). Bo na tym właśnie polega piękno tego wszystkiego. Żeby umieć wpłynąć na uczucia i emocje czytelnika, żeby dotrzeć do jego serca. A Ty właśnie tak robiłaś. Robiłaś to w każdym rozdziale. Wchodziłaś do mojego serca i robiłaś z moimi emocjami to co chciałaś. I za to Ci dziękuję. A teraz siedzę i płaczę jak głupia, płaczę, bo skończyło się coś pięknego, coś genialnego. Wiem, ze będę tu wracała zawsze, gdy będzie mi źle, zawsze, gdy zwątpię. A gdy już to zrobię, moje życie nabierze kolorów. ,,Podemos pintar, colores al alma". Tak, to właśnie robiłaś, jesteś i zawsze będziesz jedną z osób, które zainspirowały mnie do pisania własnego opowiadania. Ty, Tears, Monessa i Maddy. Dzięki Wam uwierzyłam, ze to ma sens. Pamiętaj, że każdy rozdział napisany przeze mnie jest po części Twoją zasługą. Dzięki Twoim komentarzom, uwierzyłam, że ja też coś mogę, mogę przekazać cząstkę siebie. Dziękuję Ci za to, dziękuję Ci za to, że jesteś <3
Teraz skomentuję rozdział, chociaż w sumie to nie wiem, czy będę w stanie coś napisać... Mała Viola, która przyjechała do Buenos Aires i poznała Leona. Na tej huśtawce, na której do tej pory widnieją ich imiona. Zawsze, gdy przechodziła przy niej, przy dębie zawsze wspominała ten dzień. I to właśnie jest cudowne. To, że wspomnienia wciąż żyją w nas. A Leonetta w końcu zaznaje szczęścia.
Marco buntujący się przeciwko światu, nagle poznaje w autobusie pewną brunetkę. Na początku chce zrobić jej awanturę, ale gdy pierwszy raz na nią patrzy całkowicie z tego rezygnuje. I tak się wszystko zaczyna. A po latach, ona zostaje tą jedyną.
Nasza Naty, którą obydwie uwielbiamy jest sobie mała dziewczynką, która jest po prostu Natalią (to tak jak my) i w najmniej spodziewanym momencie spotyka hipopotama lapela. Na początku żywi do niego niechęć, bo przecież spowodował jej upadek. Ci wszyscy chłopcy są tacy głupi. Nie lubię ich. A później to on okazuje się być miłością jej życia, tym, kto da jej prawdziwe szczęście. Los to jednak łączy ludzi, czasami płatając im przy tym niezłego figla ;)
Wszyscy wiemy, że jeśli Camila się na coś uprze, to już nie ma odwrotu. Chciała lalkę i musiała ją dostać. Jak powszechnie wiadomo, Cami nie jest zwyczajną dziewczyną. Ba! To mało powiedziane. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest wyjątkowa. Więc bójki z chłopcami była na porządku dziennym. Och Cami, Cami, Cami...
OdpowiedzUsuńTa dwójka bohaterów jest chyba drugą najlepiej dobraną parą w Twoim opowiadaniu, zaraz po Leonetcie oczywiście. Według mnie zawsze to właśnie Diego pasuje do Ludmi. Oni są wręcz dla siebie stworzeni i niech się wali, niech się pali, a ja zostanę przy swoim. Bo taka jest prawda. Oboje niby bezpośredni, twardzi, nie do zagięcia, a tak naprawdę zagubieni i wrażliwi. Ich przemiana, którą tu ukazałaś była fantastyczna. Oboje są tak złożonymi postaciami. I to właśnie ich połączyło, ich bezpośredniość. Ona powiedziała mu co o nim myśli i właśnie to wyróżniło ją spośród tłumu, to sprawiło, że okazała się wyjątkowa. Co prawda zorientowali się o tym dopiero po latach...
Tomas i Lara. Tu się nie rozpiszę i pominę zbędne filozofie. Prima aprilis. Pewien zabawny zbieg okoliczności, który ich połączył. Piękne. W końcu, kto się czubi, ten się lubi.
Jeszcze raz pragnę podziękować Ci za wszystko. A przede wszystkim za to, że po prostu jesteś. Ja wiem, ze to nie koniec Twojej wspaniałej przygody i pisaniem i, że dalej będziesz się rozwijać. Na ,,Te hazer feliz", gdzie piszesz przecudowne party o Naxi, które po prostu pożeram. I mam nadzieję, że już niedługo zobaczę Twojego kolejnego bloga. Mam cichą nadzieję, na parring, o którym ja myślę. Błagam, błagam, błagam!!! Jednak nie powiem nic, żeby nie zapeszać.
Teraz natomiast zostaje mi pogratulować Ci tych wspaniałych rozdziałów i wielkiego talentu, który masz. Gratuluję również tylu odwiedzin, komentarzy itd. Na wszystkie w zupełności zasłużyłaś.
Teraz mam dla Ciebie jedną propozycję. Oczywiście, jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej pisz. Nie dam Ci tak łatwo spokoju, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz moja droga. Będę Cię męczyć, oj będę ^^
Twoja bliźniaczka Natalia <3 (która Cię bardzo, bardzo kocha)
Tak bardzo Cię kocham, że moja miłość nie mieści się w jednym komentarzu ;) Ona nie mieści się nigdzie <3
UsuńJa głupia! Tam miało być oczywiście ,,Te Fazer Feliz" Przepraszam ;*
UsuńJa czytalam i nadal nie moge pogodzic sie ze to koniec ;'c Nie spodziewaj sie po mnie dluzszego komentarza bo jestem wyczerpana po weekendzie.;/
OdpowiedzUsuńCzyałam każdy rozdział ale nigdy nie komentowałam czekam na twojego następnego bloga bo świetnie piszesz. Oczywiście będe czytać Te hazer feliz :). Kurcze nadal nie mogę uwierzyć że kończysz opowiadanie :(
OdpowiedzUsuńXeniu, Mysiaczku Ty mój. Jak wiesz, bardzo trudno było mi się pogodzić z faktem, że to już koniec tej pięknej, wspaniałej, niepowtarzalnej, genialnej historii. Bo ona była jedyna w swoim rodzaju. Bo taka była Twoja historia. Zawładnęła moim, sercem, moją duszą i na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Będzie dla mnie jedną z piękniejszych histori jakie czytałam. Dziękuje Ci za to Xeniu. Kiedy po raz pierwszy wchodziłam na Twojego bloga, kiedy przeczytałam pierwszy odcinek nie sądziłam, że tak pokocham, to co tworzysz, nie sądziłam, że tak zakocham się w tej historii. Jednak życie potrafi zaskakiwać i mnie zaskoczyło i to bardzo pozytywnie. Każdy Twój rozdział był przemyślany, w każdym rozdziale rozkwitałaś coraz bardziej, pokazywałaś nam piękno swojej duszy i serca. Z rozdziału na rozdział byłaś coraz lepsza. Z poczatku byłaś nie oszlifowanym diamentem. Teraz diament jest już oszlifowany, bo dwoma ostatnimi rozdziałami, Skarbie przebiłaś wszystko. Z ręką na sercu, mogę powiedzieć, że 49 i Epilog były Twoimi najlepszymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńZaczęłaś od niezdecydowania Violetty, że jeszcze nie była pewna kogo chce, z kogo pragnie być. Wybrała Leona, tego, który trwał przy niej zawsze i trwać będzie już do końca, nie opuści jej nigdy, a ona nie opuści jego. W pewnym momencie pojawił się Diego i już myślałam, że będzie banalnie i tandetnie, bo zacznie zarywać do Violi i skłóci ją z Leonem. A tu znowu miłe zaskoczenie. Fakt, z początku zarywał do Violi, ale później zrozumiał, że z Leonem nie ma szans, że nie ma o co walczyć, bo Violetta ma już tego jedynego. I warto było odpuścić, bo w zyciu Diego pojawiła się piękna Ludmiła. I zmieniła jego życie, oboje zmienili swoje życie. Przy Diego były widoczne cechy Lu, które wcześniej nikt nie odkrył, delikatność, kruchość, te cechy, które ja kocham najbardziej. Obije pod swoim wpływem zmienili się diametralnie. Obije poznali piękny smak miłości. Oboje też nauczycieli się kochać. I co najważniejsze. Są idealnym przykładem na to, że miłość zmienia ludzi. Nikt pod wpływem miłości nie zmienił się tak jak oni. kochała t dwójkę w twoim wykonaniu. Byli genialni, naprawdę.
Camila.
Ty wiesz, że ja ją uwielbiam, i zrobiłaś coś za co jeszcze bardziej cię pokochałam. Znalałaś jej innego chłopaka, kogoś kto odkrył jej piękną duszę, kogoś kto sprawił, że zmieniła się, zaczęła wierzyć w siebie. Jednak Rico nie miał łatwej drogi, do serca Cami, Musiał się sporo nawalczyć, aby na stałe wkraść się do jej serca, bo Camila była uparta i zbudowała przed sobą wielki mur, jednak Rico powoli burzył ten mur, sprawiał, że Camila otwierała przed nim swoje serce i mu się udało, Camila wpuściła go do swojej duszy. I kiedy wydawało się, że już wszystko będzie dobrze. Pojawił się on Brodaway i za sprawą jednego ruchu zniszczył wszystko, zepsuł to co Rico i Cami budowali. Camila była w takiej sytuacji, jak kiedys Violetta. Stanęła przed wyborem, bardzo trudnym wyborem. Pierwsza miłość czy prawdziwa miłość. Chociaż ja zawsze uważałam, że Cami zawsze był bliższy Rico. Brodaway zniknął, a oni oboje cierpieli, cholernie cierpieli. Poddawali się, mieli chwile zwątpienia, ale taka właśnie jest miłość. Czasami musimy zwątpić, aby zrozumieć, że to jest TO, że to jest prawdziwa miłość. Czasami musimy pocierpieć, aby miłość była jeszcze silniejsza i piękniejsza. Im się udało. Camila przestała być uparta i na koniec zrozumiała, że nie ma co się oszukiwać, że ona już nie da rady bez Rico i na nowo wpuściła go do swojego serca, czego chcieć więcej?
Ich występ na końcu był piękny. Ona była Królową, a on jej Królem. Miłośc wygrała.
Tomas i Lara.
UsuńChyba najciekawsze i jedyne połączenie, którego się nie spodziewałam. Tomas też przez te 50 rozdziałów przeszedł ogromną zmianę. Z początku, gdy Violetta, go nie wybrała, chciał ją odebrać Leonowi, zawiść i zazdrość nie pozwalała mu zrozumieć kilku rzeczy. Zemsta była jego głównym celem, bo uważał, że to on powinien być z Violettą. Jednak pewnego razu poznał Larę i wszystko się zmieniło. On się zmienił. Przestał myślec o zemście i się zakochał, a Lara w nim. Spotkał miłość, prawdziwą miłość. Strzała amora, wreszcie dopadła go naprawdę. Nareszcie ktoś pokochał go tak, jak on kocha kogoś. Lara zyskała podwójnie. Bo znalazła chłopaków i prawdziwych przyjaciół.
Fran i Marco.
Fran, ta która miała pecha miłości. Wreszcie pojawił się ktoś w jej życiu. Kto o nią zawalczył, kto chwycił ją za serce, ktoś dla kogo stała sie całym światem i najważniejsza osobą na świecie. Fran wreszcie była szczęśliwa. A ona zasługiwała na szczęście. I to się stało.
Naxi.
Wiem jak kochasz tą parę. Jak wielbisz tą dwójkę. Są dla Ciebie cholernie ważni. To w jaki sposób Naty zmieniała się przy Maxim, to jak o nią dbał, Stała się dla niego całym światem. To dzięki Maxiemu Naty uwierzyła w siebie, w swoje umiejętności, a Maxi wreszcie przestał skakać z kwiatka na kwiatek i został przy jednej, jedynej, Naty.
Mam do omówienia jeszcze dwie kwestie.
Najpiękniejszą rzeczą, która dla mnie była w tym opowiadaniu, to przyjaźń, to jak ją ukazałaś. Pokazałaś tutaj prawdziwą przyjaźń. Było to widać w każdym momencie, w każdej chwili, ani razu nie zwątpiłam w przyjaźń każdego. Wspomniałam o tym w 49. Napisałam, że to jest więcej niź przyjaźń, że to już jest miłość i nadal będę tak myśleć. Nie zmienię zdania. Młodzi ludzie, którzy są gotowi wskoczyć za sobą w ogień, którzy cierpią, kiedy ty cierpisz, a śmieją się, kiedy ty się śmiejesz. Idealnie było to widac, kiedy Leon zniknął. Wtedy wszyscy martwili się o Violettę, robili wszystko, aby jej pomóc. Martwili się o Leona, nie rzucili się na niego z pięściami, kiedy wrócił, po prostu cieszyli się, że jest wraz z nimi, bo wtedy Violetta była szczęśliwa, a kiedy ona jest szczęśliwa, to oni też. Idealnie wtedy ukazałaś Rico, który prostymi słowami sprawił, że Violetta coś zrozumiała.
Idealnie to też było widac w momencie, kiedy Cami i Rico byli w potrzasku ich przyjaciele martwili się o nich, nawet Studio nie biło radością, a to dlatego, że dwójka młodych ludzi, cierpiała, cholernie cierpiała.
Kolejnym idealnym przykładem tej pięknej przyjaźni jest moment, kiedy ojciec Leona chce rozdzielić swojego syna z ukochaną. Wtedy, kiedy on powrócił wszyscy zjawili się u Violetty i po prostu wspierali przyjaciół, którzy w każdej chwili mogą zostać rozdzieleni. A później te slowa, żeby pamiętali, że co by się nie działo, oni zawsze przy nich będą. Dla mnie wątek przyjaźni jest najpiękniejszy wątkiem Twojej historii, piękniejszego nie ma.
I na koniec. (Nie w sumie jeszcze nie koniec)
UsuńWatek, rozdzielenia Violetty i Leona, coś cholernie oryginalnego, coś co pokazało, że mona być innym. W idealny sposób ukazałaś próbę dla prawdziwej miłości. Nie rozdzieliłaś ich, bo Leon całował się z Larą, rozdzieliłaś ich, bo pojawiło się Zło, Zło które chciało odebrać ich szczęście, ich miłość. Mimo że cierpieli, to kochałam czytać o ich cierpieniu, bo to było tak piękne opisane. Pokazałaś jak można cierpieć, gdy nie ma przy nas osoby, którą kochamy najbardziej na świecie. Miłość Violetty i Leona była tak wielka, że Leon poczuł nawet moment, kiedy Violetta zorientowała się, że Leona nie ma przy niej, że odszedł. Nie byli razem, ale byli w swoich sercach. Dla Leona, najważniejsze było, aby znowu mogli cieszyć się sobą, aby znowu mogli być razem. Udało się, Leon uciekł i znowu był przy swojej Księżniczce. Byli szczęśliwi, ale znowu pojawił sie tata Leona i chciał zniszczyć, to co Ci młodzi ludzie tak długo budowali i walczyli o to. Jednak Miłość wygrała ze Złem. Senior Verdas coś zrozumiał. Zrozumiał, że z prawdziwą miłością nie wygra.
Zachwyciłaś mnie pomysłem, żeby ukazać, że wszystkie pary wcześniej się już spotkały, że Los postanowił ich na chwilę połączyć, a później na długie lata rozdzielić. Jednak okazali się dla siebie prawdziwą miłością i nie było wyjścia. Znowu wszyscy musieli się spotkać. Bo byli dla siebie tą jedyną. prawdziwą miłością.
Boże, ale się rozgadałam, ale zapomniałam o najważniejszym. Wybacz za tyle komentarzy, ale ja musiałam.
UsuńXeniu, z całego serca, pragnę Ci podziękować za 50 rozdziałów. Dziękuje, że się pojawiłaś. Dziękuje, że wpadłaś na pomysł, aby napisać historie o Violi, Gdybyś na to nie wpadła, ja zwyczajny człowiek, nie poznałabym tak wspaniałej osóbki, jak Ty. Dziękuje Ci za każdy rozdział. Dziękuje za serduszko, które wkładałaś w każdy wątek. Dziękuje, że nauczyłaś mnie tulu rzeczy. Dziękuje, że byłaś, i mam nadzieję będziesz. Xenia, jesteś niesamowita, wspaniała, niepowtarzalna. Wiem, że nadal będziesz, będą Twoje piękne, Party. Wiem, bo Cię znam.
Czekam na nowe opowiadanie. Wierzę w to, że powstanie.
Xeniu, Kocham Cię i dziękuje Ci za wszystko.
Dziękuje, że stałaś się moim Promyczkiem :*
Nigdy nie skomentowałam, lecz na koniec chciałam ci podziękować.
OdpowiedzUsuńZmieniłaś mnie, czuję się inna. Często to właśnie twój blog dawał mi kopa aby się nie poddawać. Teraz leże w łóżku i cichutko popłakuję, że to już koniec. Zawsze będę o Tobie pamiętać. Czekam na kolejnego bloga. O czym byś nie pisała zawsze będę czytać.
Kamilcia :*
Xeniu kochana!
OdpowiedzUsuńWzruszyłaś mnie tym epilogiem! <33
Uwielbiałam Twoje opowiadanie i zawsze będę je uwielbiać!
Cieszę się, że mnie pamiętasz! Xabi również jest Ci wdzięczny :**
Ciągle zmieniam tapetę na tel. raz mam Jorge, ale potem przypominam sobie o moim kochanym Xabim i zmieniam, potem znowu chcę Jorge i w końcu mam ich 3! Jorge, Xabiani i Ruggero! :D
Xeniu, jesteś niesamowita i cieszę się, że mogłam Cię poznać przede wszystkim w postaci opowiadania.
Nigdy nie zapomnę o naszej rozmowie na GG i tego jak bardzo tęskniłaś wtedy za Maddy... :) Wasza przyjaźń jest niezwykła!
Kocham Cię, dziewczyno i będę czytała każdy Twój blog, bo jestem przekonana, że będzie równie wspaniały!
Takich osób, jak Ty się nie zapomina!
Angiee
Piękne zakończenie historii.
OdpowiedzUsuńKażda opowieść ma swój początek i koniec.
Pięknie opisałaś wszystkie uczucia bohaterów i to że miłość może narodzić się w nas nawet gdy jesteśmy mali.
UWAGA!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mi uwierzysz, niestety nie miałam okazji Cię poznać, ale zaufaj mi ja bardzo rzadko kłamie :)
No, więc...
Szczerze mówiąc miałam na twojego bloga wejść dopiero jutro, ale było mi strasznie smutno, więc wpadłam i co zobaczyłam? EPILOG!!!
Na początku pomyślałam: ,,Nie, nie wesoła Xenia żartuje''. A później...
Sama nie wiem jak wytrwałam do końca, ale chwile, gdy czytałam ten epilog po prostu nie wiem były po części niesamowite, po części smutne, ale musze stwierdzić, że nawet nie wiem kiedy to się stało, ale w pewnej chwili było już za późno i po prostu się w Twoich opowiadaniach ZAKOCHAŁAM !
Nie wiem jak wyrazić swoje podziękowanie bo musiałabym napisać go na kilku kartkach.
Dziękuje:
za to, że tak świetnie opisujesz ludzkie uczucia
za to, że robisz niesamowite opisy sytuacji
za to, że czytając Twoje opowiadania nie raz je przeżywałam
za to, że byłaś z nami, jesteś i mam nadzieję będziesz
Dziękuje za wszystko
Nic więcej nie napiszę, bo nie ma takiego słowa, którym chciałabym oddać emocje jakie mną targają...
Dziękuje (po raz setny w duchu)
Domi
Wielka szkoda, że już kończysz:[[[[
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie było cudowne<3333
Z niecierpliwością czekam na nowe
Żalu, napiszę krótko, ale wybacz. Szkoda, że kończysz to opowiadanko :9 Bardzo je lubiłam :(
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkieeee braki w komentowaniu i przyszłam tutaj, by skomentować najpiękniejszy epilog, jaki w całym swoim krótkim życiu czytałam.
OdpowiedzUsuńKocham i jednocześnie nienawidzę, gdy coś się kończy. Dlaczego kocham? Bo wtedy mogę wrócić do początku i powspominać wszystko, co piękne i niezapomniane. Na zawsze zapamiętam jak Leon chciał wygrać z Diego dla Violetty, jak Viola mu zaśpiewała "Voy por ti", jak zrobił jej niespodziankę na urodziny, jak zostali rozdzieleni, jak się potem odnaleźli i to ich "Zawsze miłość". Pamiętam wszystko, Marco i Francescę, zmianę Ludmiły i to, jak odnalazła Diego i te jego urocze podchody, które urządził, przez co Lu musiała biegać od miejsca do miejsca. Pamiętam wszystkie w opór słodkie momenty Naxi, pamiętam Germana i to, jak wreszcie zrozumiał, pamiętam jak się zachwycałam Tomasem i Larą, czyli całkiem nowym połączeniem, pamiętam piękne perspektywy Angie, które chłonęłam jak ciepłe bułeczki, pamiętam Cami i Rico, ich przekomarzanki, później to całe cierpienie i pojawienie się Broadwaya... O, i pamiętam jak się jarałaś pomysłem na rozdział, który ci podsunęło "Cuando me voy"!
A dlaczego nienawidzę końców? Bo to, co najpiękniejsze, najszybciej się kończy. Wydaje mi się, że nie minęło te kilka miesięcy od kiedy pierwszy raz weszłam na "Jak uciec...". A tymczasem wszystko zleciało tak szybko, że aż chce się płakać ze wzruszenia. Te pięćdziesiąt rozdziałów zleciało tak szybko... Wiedziałam, że 50 będzie tym ostatnim, tym, w którym nas pożegnasz i zakończysz tą historię. Ale mimo to gdzieś głęboko jeszcze tliła się nadzieja, że może za bardzo się przywiązałaś i przeciągniesz to trochę dłużej. Ty jednak zawsze dotrzymujesz słowa i tym razem też dotrzymałaś.
Nigdy nie czułam aż takiego sentymentu do jakiegokolwiek opowiadania. Może to przez to, co ty dla mnie znaczysz... Nie wiem. Wiem tyle, że słowa "Jak uciec od piosenki, która mówi o tobie, jeśli jesteś moją piosenką" nie będą mi się już kojarzyć z "Verte de lejos", ale z Xenią Verdas, która swoim talentem skradła moje serce.
I najpiękniejsze jest to, że mimo tych wszystkich zawirowań wszystko skończyło się dobrze. Zaczęło się znacznie wcześniej, a zakończyło zapewne znacznie później niż możemy sobie wyobrazić.
Może i nie walnę ci super długiego komentarza, ale w tym zawarłam wszystko, co chciałam ci przekazać. Naprawdę, nie ma tego zbyt wiele, bo ty już większość wiesz.
Kocham Cię, cioto, i mimo tego, że czasami mam Cię dość, bo jesteś głupkiem, tumokiem i ciulem, to tak naprawdę nie wiem, co zrobiłabym bez Ciebie. Chyba nie wytrwałabym tak długo w blogosferze, nie napisałabym tylu rozdziałów, nic by się stało, a ja dalej żyłabym w monotonnym świecie, bez Ciebie, Agi i Mai oraz innych osób, które rozświetlają każdy mój dzień.
Ale się stało. Dziękuję Ci za to opowiadanie i za to, jak wiele mnie ono nauczyło. Wiesz więcej niż niejeden dorosły i przekazałaś nam to wszystko w tym opowiadaniu o Violetcie, jej przyjaciołach i ich miłości do muzyki.
Jeszcze raz Ci dziękuję.
Kocham Cię, cioto. :*
Buziaki
M. ;*
Oczywiście że Cię czytałam i będe czytać ! jesteś wspaniała , mi się nie udaje ale może zajrzysz i mi pomożesz ? błagam ;* http://violetttta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJesteś świetna. Mam nadzieję, że już wkrótce przeczytam prolog
OdpowiedzUsuńNo dobra, od czego by tu zacząć?
OdpowiedzUsuńNa początek chciałabym Ci podziękować, że mnie wymieniłaś, że mnie pamiętasz, a obie dobrze wiemy, że rzadko komentowałam. Przepraszam za to i postaram się tym razem dodać długi komentarz, opisujący całą tą historię, od początku, do końca.
Na początku może się do czegoś przyznam.
Gdy odkryłam twój blog, na stronie głównej pokazał się chyba 13 rozdział. Zaczęłam go czytać, żeby ocenić, i przyznam szczerze, że bardzo mi się spodobał początek. No ale nie wiedziałam o co chodzi i zaczęłam czytać od początku. Po pierwszych kilku zdaniach pomyślałam, że to będzie typowa Violettowa historyja "Kocham go, ale jego też. Którego wybrać?" Ale wątek Cami i Rico mnie zaciekawił, więc zaczęłam czytać dla nich, brnęłam i brnęłam przez te rozdziały, aż w końcu dotarłam do wyjaśnienia początku. Bardzo mi się to wszystko spodobało, i dalej czytałam. W końcu trzeba było czekać na rozdziały i czekałam. Zawsze ciekawa, o czym będzie nowy. Zaciekawił mnie później wątek Ludmiły, później Diego, oczywiście Marcesci, Lary, Tomasa, i w końcu Leonetty, a nigdy za nią nie przepadałam. Nawet nie zorientowałam się, że nie ma mojego kochanego Naxi. Tak mnie zaciekawiła reszta. Później jeszcze doszła Angie, German i Pablo.
Naxi - zawsze lubiłam ten parring, i jak przeczytałam o nim w jednym z rozdziałów, to się zdziwiłam, że mogłam ich przegapić. A tutaj, ty tak pięknie ich opisałaś.
Ludmiła - od jakiegoś czasu, strasznie zaciekawił mnie jej wątek, nie tylko na tym blogu. Ale ty pokazałaś, jak bardzo się zmieniła, i oddałaś jej uczucia, to było wprost Idealne.
Diego - na początku, pierwsze co mi się spodobało, to było to, że tak szybko zrezygnował z Violetty, i nie knuł przeciw niej. W ogóle, na twoim blogu nie było żadnych intryg, typu Ludmi -Viola, za co ode mnie masz wielki +
Marcesca - kocham, kocham, po prostu kocham!
Lara i Tomas - No cóż, ciekawe połączenie, ale bardzo fajne.Świetne to wymyśliłaś.
Leonetta - wyjątkowo się do nich, tak bardzo nie zraziłam, a to dzięki sposobowi, w jaki opisywałaś ich uczucia i w ogóle.
Pangie - To jest... Piękne! Jak zaczęłaś o nich pisać byłam wniebowzięta.
German - aj, aj, aj. Tutaj nic do niego nie mam, również dobrze go opisałaś i wszystko z nim związane.
Dobra, to chyba tyle. Komentarz długi, ale szczery.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś napiszesz, a na razie będę Cię szukać na "Te Fazer Feliz",
Dziękuje Ci jeszcze raz za pamięć i za te wszystkie wspaniałe rozdziały.
Kocham <33
Buziaki :***********
A i jeszcze jedno, ostatnie na koniec.
UsuńRimi - dla nich zaczęłam czytać, dla nich pozostałam, i dzięki nim przekonałam się do twojego opowiadania. Zakończyłaś ten wspaniały blog balem, w którym było wszystko, czego mogłabym zapragnąć, oraz przepięknym epilogiem, w którym pokazałaś, jak się poznali, i tak samo jak wtedy, tak samo poznali się na nowo.
Jeszcze raz, dziękuje.
Genialny <33
OdpowiedzUsuńBędę za tobą tęsknić ;-(
Gdyby nie to że skończyłaś dopiero pisać to opowiadanie to kazała bym ci się ruszyć a nie siedzieć i czekać na zaproszenie/ zabawienie, zależy od humoru jak pisze xD Ale teraz napiszę tylko że czekam z niecierpliwością.
Twoje opowiadani było super
OdpowiedzUsuńByło (bez obrazy dla innych blogrek) najlepszym jakie czytałam
Nie było dnia żebym nie weszła na ''Jak uciec..."
Będę tęskiniła i z niecierpiliwością wyczekiwała twojego powrotu
:)
KOCHAM... Szkoda, że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńAle i tak dziękuję za piękną historię, której nie dało się nie pokochać :>
Kochana Xeniu.
OdpowiedzUsuńMam Ci tyle do powiedzenia. Najpierw zacznę od epilogu.
Był wspaniały! Tak jak wszystko co piszesz <3
Powrót do dzieciństwa, wspomnienia i pierwsze spotkania. Zakochałam się na nowo!
Popłakałam się.. znowu.
Dziekuje Ci, ze mnie wymieniłaś.
Dziekuje Ci za 50 wspaniałych rozdziałów.
Dziekuje Ci za to, ze mnie wspierasz.
Dziekuje Ci za moje kochane Naxi.
Dziekuje Ci za to, ze jesteś dla mnie inspiracją.
Dziekuje Ci za to, ze po prostu jesteś.
Kocham Cie z całego serca.
Oddana czytelniczka, Naxista <3
Co ale jak to czenu uwielbiam twojego bloga dlaczego mi to robisz ten blog jet jednymz moich ulubionych ale jak odchodzisz to chociaż go nie usuwaj chce sobie go jeszcze czytać chociaż ju ż rozdziałów nie będzie.
OdpowiedzUsuńCudowny epilog! Te wspomnienia z dzieciństwa... No śliczne!♥
OdpowiedzUsuńTwój blog był jednym z pierwszych, który mnie zaciekawił. Miał w sobie dużo więcej, niż te wszystkie pseudo opowiastki, które składają się z samych dialogów. Świetnie dobierałaś słowa, prowadziłaś bohaterów. Pokazałaś, że miłość potrafi być nie tylko piękna i przyjemna, tylko czasami jest trudna.
Uwielbiałam Cami i Rico! I jestem niezmiernie szczęśliwa, że w końcu doszli do porozumienia:)
Niestety wszystko kiedyś musi się skończyć:) Odwaliłaś kawał dobrej roboty! Pisz dalej, bo wszyscy chcemy czytać Twoją twórczość;)
Pozdrawiam;)
ten pomysł z wspomnieniami jest genialny. Bardzo ciekawie opisałaś to i pomyśleć, że oni teraz są razem.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twój kolejny blog ,
Pozdrawiam ;*
weź długopis i kartkę
OdpowiedzUsuń1 Napisz imię płci przeciwnej
2 Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony, żółty
3 Pierwsza litera twojego imienia
4 Miesiąc urodzenia
5 Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały
6 Imię osoby tej samej płci
7 Ulubiony numer
8 Wolisz jezioro czy morze
9 Napisz życzenie mozliwe do spełnienia
Skończone zobacz ponizej
Odpowiedzi
1 kochasz tę osobę
2 jeżeli wybrałaś wybrałes:
czerwony- twoje życie jest pełne miłości
czarny-jestes konserwatywny/a i agresywny/a
zielony- twoja dusza jest zrelaksowana i jestes osaba na luzie
niebieski- jestes spontaniczny/a kochasz całusy pieszczoty tych, których kochasz
żółty- jestes bardzo szczesliwa osobą i udzielasz dobrych rad tym keórzy sa w dołku
3 A-K- masz w sobie dużo miłości ktora ofiarujesz bliskim i przyjaciołom
L-R- próbujesz cieszyć sie życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie
S-Z- lubisz pomagac innym a twoje życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze
4 Styczeń-czerwiec- rok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz ze zakochasz sie w kims zupełnie nieoczekiwanym
Lpiec-wrzesien- będziesz miala wspanialy rok i doswiadczysz duza zmiane w zyciu na lepsze
Pazdziernik-grudzień- twojeżycie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe ale w końcu odnajdziesz bratnia duszę
5 czarny- twoje życie obierze inny kierunek co będzie dla ciebie bardzo korzystne
biały- będziesz mieć przyjaciela któremu mozesz całkowicie zaufac i zrobiłby dla ciebie wszystko choc ty mozesz sobie z tego nie zdawac sprawy
6 ta osoba jest twoim BFF
7 to ilosc twoich przyjaciół w zyciu
8 Jezioro; jesteś lojalnym przyjacielem kochanką/kiem
Morze:jestes spontaniczny i lubisz zadowalac ludzi
9 to zyczenie spełni sie tylko wtedy gdy wstawisz ten test do 5 innych odpowiedzi w ciągu godziny. wklej je do 10 innych komentarzy a twoje marzenie sie spełni przed twoini urodzinami
TO NAPRAWDĘ DZIAŁA!
Nie umiem napisać takiego komentarza jak niektórzy, ale mogę ci powiedzieć z ręką na sercu - przeczytałam całe opowiadanie - ale chyba nigdy nie skomentowałam, bo ja rzadko komentuje, jakoś nigdy nie mam czasu i zapominam. Powiem tylko, że przez cały ten czas uważnie śledziłam twojego bloga i czytałam każdy rozdział bez wyjątku. Pokochałam twoje opowiadanie, pokochałam ciebie. Masz piękny styl pisania i niezwykłe pomysły. Co jeszcze... czekam niecierpliwie na kolejne opowiadanie twoje autorstwa! A przy okazji zapraszam do mnie, przepraszam za spam xD (http://todo-es-diferente-en-el-studio-21.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam, a także życzę weny,
Natsuyu <3
o rany <3
OdpowiedzUsuńbędę cholernie tęsknić za tym blogiem ;c
wiedz żę swietnie pisałaś, przepięknie.
tak bardzo czekam na twój następny blog <3
kocham ;*
Wiki^^
Cudny epilog . Czytałam go z zapartym tchem . Przepraszam , że nie komentowałam Twojego bloga (to było z braku czasu) ale wiedz , że czytałam. Szkoda , że kończyz to opowiadanie . Masz wielki talent . Wspaniale wszystko opisujesz . Nie żałuję , że odkryłam tego bloga . Jest jednym z moich ulubionych . Z nadzieją czekam na Twój powrót :)
OdpowiedzUsuńXeniu, kochana Xeniu :*
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od początku...
Pewnego dnia wchodząc na moje byłe opowiadanie, sprawdziłam komentarze. Pierwszy był od ciebie. Napisałaś, że bardzo ci się podoba to, co napisałam (BUJDA) i zaprosiłaś na swojego nowo stworzonego bloga. Weszłam, przeczytałam prolog i pierwszy rozdział i ZAKOCHAŁAM SIĘ. Napisałam ci wtedy 1 Twój komentarz, a ty mi podziękowałaś dając dedykację, jeszcze jak byłam Violettą Castillo. Od tamtej pory towarzyszę Tobie oraz perypetiom Violi, Leona, Cami, Fran i pozostałym. Niestety po jakimś 20 rozdziale skończyłam czytać, bo.... No właśnie, dlaczego? Nie wiem. Ale wczoraj sobie pomyślałam: "Karolina, wejdź na bloga Xenii, zobacz co tam zmalowała." Dlaczego zmalowała? Bo czytam Te Fazer Feliz i kiedy czytam o Naxi, to się rozpływam. I w ten oto sposób w jakieś 10 godzin z przerwami przeczytałam 30 rozdziałów. Czytałam powoli, wgłębiałam się w historię.
To teraz przejdę do opowiadania. Już na początku wiedziałam, że u ciebie nie przeczytam o gwałtach, porwaniach, ciążach. Od razu wiedziałam, że to będzie obraz pięknej miłości, przelany na bloga. Tak pięknie pisałaś o Leonetcie, że było mi głupio zaczynać pisać swojego. Nie dorównałam Twoim zdolnościom... Ok, do rzeczy. Mój ulubiony parring? WSZYSTKIE. Leonetta: pięknie opisałaś uczucia Vilu do Leona i odwrotnie. Wątek o Verdasie seniorze... Brak słów. Pięknie (kurczę, powtarzam się xD). Franarco: Jedyne, co mi się nie podobało, to ta Isabel.... Grrrrrr.... :) Te złośliwości Francescki...<3 Nie to, że coś do niej mam ;) Diemila: Szczerze? Nie spodziewałam się tego parringu. Mój ulubiony wątek to zaangażowanie Diega i przygotowanie tych... "podchodów" xD Rimi: Chyba najbardziej pogmatwana para. Uwielbiam Rico i jego starania się o serce Cami, te ich przedrzeźnianie się... Noi jeszcze jak przyjechał Broudwey - współczułam Camili :( Jeszcze jakaś para? Kurcze, zapomniałabym! Naxi: Przepięknie. Ta wrażliwość Naty była taka... nie umiem dobrać słowa. Bardzo było mi smutno gdy zmarła jej siostra :'( (Chyba tu to było, co nie? Czasem mylę wątki :D) Noi jeszcze... Tomara? xD: W końcu Tomas znalazł dziewczynę, która będzie dla niego całym światem. Ale nie spodziewałam się, że będzie to Lara :)
Twój blog jest jednym z nielicznych, które są takie... prawdziwe. Ukazuje prawdziwe życie, które nie zawsze jest usłane różami. Zdarzają się gorsze dni, ale np. w przypadku Leonetty, zawsze trzeba sobie z nimi radzić. Najlepiej we dwójkę albo całą grupą. Pokazałaś, że bez porwań, ciąż i zakładania rodziny w młodym wieku, opowiadanie może być ciekawe i... niezwykłe!
A epilog? Szerze, nie spodziewałam się, że zrobisz koniec już w 50 rozdziale. Ale ten oto koniec był... piękny!!! (Kurde, znowu :D) Pokazałaś, że nasze ukochane pary już kiedyś się znały! "Huśtawka Leona i Violetty" - <3
Tak więc kończę już mój wywód. Mam nadzieję, że nadal będziesz pisać wspaniałe opowiadania, oraz mam kapkę nadzieji, że mnie pamiętasz :*
Twoja wierna czytelniczka,
Mechi Verdas :*
Jacie, jaka ja jestem głupia! FACEPALM!
UsuńDopiero teraz zauważyłam:
Violetcie Castillo - która zawitała do mnie jako pierwsza
DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ :* :* :*
W ten oto sposób połowa mojego wywodu nie ma sensu -,-
Mechi Verdas (wcześniej: Violetta Castillo :*)
"This is the end!"
OdpowiedzUsuńWszystko dobre, co się dobrze kończy!
Bardzo przepraszam, że jest to mój pierwszy i za razem ostatni komentarz na twoim blogu!
Chciałabym jeszcze poczytać, no ale cóż!
Bardzo, ale to bardzo będę tęsknić za twoimi opowiadaniami, jak to codziennie wracając do domu czekałam na rozdział, jak tylko zaczęłam oglądać "Violettę" chciałam czytać tak wspaniałego bloga. Gdy go w końcu znalazłam skakałam pod sufit!
Szkoda, że tak szybko ( a może tylko mi się tak zdaję) kończysz pisać o Leonetcie ( czy jak się to tam odmienia)! Będę czekała na twój następny blog i cały czas będę odwiedzać "Bo ty zawsze..." i "Andres się śmieje..."!
Cały czas będę czekała na informację kiedy zaczniesz pisać nowe opowiadania!
Twój blog był, jest i zawsze będzie w moim sercu i w mojej pamięci!
Życzę Ci, abyś:
-zawsze z uśmiechem pisała tak wspaniałe opowiadanie jakie piszesz!
-nigdy nie zapomniała o swoich wiernych czytelnikach!
-zawsze trzymała się Ciebie twoja wena, która jest cudowna!
I żeby na twojej budzi zawsze gościł uśmiech!
DZIĘKUJĘ Ci za to że twoimi wspaniałymi historiami udowodniłaś, że czytanie wcale nie jest nudne! Jeśli się czyta dobre opowiadania!
Jeszcze raz dziękuję!
Anastazja! :*******************************
O jezus!
OdpowiedzUsuńPrzez przypadek tutaj weszłam. Nie czytałam już żadnego bloga o Violetcie, ale chciałam przeczytać Twój epilog. Między nami mówiąc, byłaś najzdolniejszą autorką opowiadania o Violetcie, jaką kiedykolwiek spotkałam. Może to wyda Ci się irracjonalne, ale tak było. Zawsze z chęcią czytałam Twojego bloga i nawet raz mi wyskoczyła zazdrość na nosie, bo zdałam sobie sprawę, że jesteś lepsza ode mnie.
Chcę powiedzieć, że jeszcze niedawno był siódmy rozdział, a Ty miałaś zaledwie dziesięciu obserwatorów. A teraz? Teraz patrzę i nie dowierzam. Udało Ci się osiągnąć tak piękną rzecz i to jest cudowne, że nie poddałaś się nawet, jeśli było źle.
Teraz mi się głupio zrobiło, że swój zawiesiłam...
Chcę po prostu powiedzieć, że bardzo Ci dziękuję za oddanie nam takiej wspaniałej lektury. :)
Flick,
Velvette już teraz. :)
Świetny rozdział i zapraszam do mnie : http://viluenmimundo.blogspot.com/ mam nadzieję, że wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńzawsze będę cię kochać :)
OdpowiedzUsuńkolejny blog będzie na pewno tak dobry jak ten <33
Boziu, biedne dziecko Bóg opuścił? Jakim prawem kończysz bloga? Do cholery, to był jeden z moich ulubionych! Na nim się trochę wzorowałam w moim beznadziejnym opowiadaniu, którego nikt nie lubi a i tak tam piszę, to było moją weną. Strasznie mi do tego momentu pasuje melodia "Ser mejor" grana na pianinie. Nie opuszczaj nas. :( Proszę, przez ciebie jest mi strasznie przykro. ;-; Nawet parę łez zleciało po policzku. Tobie udawało się trzymać lekkość i grację serialu. Prawie we wszystkich opowiadaniach, są jakieś samobójstwa, zdrady, okaleczanie się.. Błagam.. NIE OPUSZCZAJ MNIE! :"((
OdpowiedzUsuń*le padła na kolana.
Twoja, zdruzgotana
Majalissa D;
EDIT : Ja się chyba zabije... ;-; Jak się jeszcze okaże, że Maddy też kończy bloga, to możecie dla mnie kopać grób. ;-;
OdpowiedzUsuńDobrze.. Zaczynając od początku.
OdpowiedzUsuńCholernie jest mi ciężko pisać tego komcia ponieważ.. mnie nie wymieniłaś! xD Nie no, tak serio nie chodzi o to.
Serio byłam twoją wierną czytelniczką. Nie pozwoliłam opuścić sobie ani jednego twojego rozdziału, ale gdy wyjechałam, i powróciłam, nie czytałam go już. Mimo wszystko myślałam o tobie, i o tym twoim fioletowym nastroju z wyrzutami sumienia, że cie zostawiłam, ale trudno. Bardzo cię rozumiem, że odchodzisz ( w sumie kończysz z blogiem, bo tak jak to ujełaś, wszystko ma koniec i początek ) Czasem też mam tak, chęć rzucić wszystko nie zwarzając, że inni mogą mieć do mnie samej żal. Ale o tobie.
Bardzo uwielbiałam tego bloga. Czytałam rozdziały delektując sie każdym słowem, wyrazem. Delektowałam się z miłą chęcią kłótniami Leonetty, jakże i randkami. Bardzo ci dziękuje, że byłaś. Poprostu byłaś. I mam nadzieję, że kontynuujesz swój ' zawód '. Teraz tylko czekać.. nie dokończyłam Epiloga, bo nie chce mi sie, a dupsko rośnie z tej nudy.. Dobra to tyle, i do.. zobaczenia. Mam nadzieje..
Bardzo podobał mi się twój blog pokochałam go całym swoim sercem.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że nie pisałam komentarzy , bo myślałam że taki komentarz małej zakompleksionej osóbki nie będzie dla ciebie nic znaczyć , płakałam i śmiałam się razem z bochaterami twojego bloga.Czytałam wszystkie rozdziały i komentarze na twoim blogu i popłakałam się jak przeczytałam że kończysz pisać tego bloga.Przepraszam że tak mało.
Wiki
Szkoda ze to juz koniec:-(
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały były extra!!!
Pozdrawiam
Szkoda że odchodzisz twoje opowiadania są świetne i nie przestawaj pisać bo robisz to genialnie Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńDroga Xeniu!
OdpowiedzUsuńEpilog, epilog, epilog…
W ostatnim czasie miałam okazję przekonać się o strasznym znaczeniu tego słowa. Najpierw wiadomość o końcu historii Alex Verdas, a teraz o twoim. To przykre dowiedzieć się, że nie przeczyta się już nowego rozdziału ulubionego opowiadania. Wiem, że jestem tu trochę za późno i spóźniłam się z komentarzem, ale to przez brak czasu. Poza tym chyba już tak mam, że musi się wydarzyć coś wielkiego żebym rzuciła wszystko co robię w kąt i zabrała się do napisania komentarza, opisania w nim wszystkich uczuć i oddania tego, jak wspaniały jest ten blog i to opowiadanie. Tak, wiem, porywam się z motyką na słońce, ale mam nadzieję, że w tych kilkunastu zdaniach ujmę wszystko co chcę przekazać.
Tak więc wpisuję – Jak uciec od piosenki… I pierwsze co widzę – epilog. Przerażenie w oczach i brak pojęcia o co chodzi. Powrót kilka rozdziałów wstecz. Poznanie końca historii i łzy w oczach. Tylko nie to…
Xeniu, chcę ci powiedzieć (a właściwie napisać), że skończyłaś pisać :( najwspanialsze opowiadanie. Twój styl pisania, każde zdanie, każde słowo, każda litera na swoim miejscu. Czytając kolejne rozdziały byłam zachwycona. Nie miałam wątpliwości o czym piszesz i dlaczego piszesz, bo przekazywałaś w opowiadaniu chęć i pasję do robienia tego, co naprawdę ci się podoba i co kochasz. Wiem, że nie raz pisałam w komentarzu, jak wspaniale piszesz i tym razem też się powtarzam. Może to dlatego, że moje uczucia w stosunku do tego opowiadania i sentyment z nim związany nigdy się nie zmienił. Zawsze byłaś dla mnie jedną z najlepszych, a twoje opowiadanie mnie urzekło. Byłaś inspiracją do stworzenia bloga. Byłaś inspiracją do pomysłu na opowiadanie. Byłaś inspiracją do uwierzenia w siebie i odnalezienia cząstki siebie, dla której pisanie jest wszystkim. Emocje i uczucia, które ty zawsze umiałaś tak pięknie wyrazić w swoich tekstach. To piękne.
Ach… jestem z tobą prawie od początku, mimo że się nie odzywałam. Pamiętam pierwsze rozdziały. Pamiętam moją fascynację nimi i pamiętam jak bardzo zazdrościłam ci talentu. Jednocześnie niecierpliwie czekałam na każdy kolejny fragment historii. Od pierwszego do ostatniego słowa. Perfekcja. Ideał. A zwłaszcza rozdziały, w których tak cudownie opisywałaś uczucia Camili i Rico. Ich miłość i niedojrzałość. I słone łzy… Czułam się tak jak bohaterowie. Przekazałaś mi wszystkie ich emocje w kilku słowach, które złożyłaś w tak piękne zdania, których szyk ja z pewnością bym poplątała. Ty nie. Zawsze robiłaś to świetnie.
Pamiętam naszą pierwszą rozmowę na GG. Napisałam, że jestem z bloga Fanka Violetty, a ty do mnie „No dziewczyno, szacun” :D, uśmiechnęłam się wtedy w duchu.
Ujmę to tak… Magda wreszcie zdecydowała się założyć bloga i publikować fragmenty swojego opowiadania. Oczywiście, jak to ona nie wierzyła, że ktokolwiek to przeczyta i nawet nie marzyła o komentarzach. Z ciekawości zamieściła w komentarzach na kilku blogach adres swojego opowiadania (SPAM ;). Ku swojemu zdziwieniu zobaczyła pod prologiem i pierwszym rozdziałem kilka pozytywnych komentarzy, dzięki którym zrobiło jej się ciepło na sercu i miała ochotę latać. Były tam między innymi komentarze dwóch dziewczyn, na których zdaniu najbardziej jej zależało Maddy Parks oraz Xenii Verdas. I Xenia napisała „I wiesz co myślę? Odniesiesz sukces, bo niektóre blogi nie mają konkurencji. (…) Myślę, że dołączysz do tego grona, które cenię i na pewno nie przestanę czytać.” A Magda nie wiedziała co ma powiedzieć i nie posiadała się ze szczęścia. Kilka dni później przeczytała wyżej wymienione zdanie w rozmowie na GG i poczuła się tak samo, a może nawet lepiej.
Tak to wyglądało, pomyślałam, że z kimś mnie pomyliłaś. Że to niemożliwe, żeby takiemu talentowi podobały się moje wypociny i że nigdy nie będę mogła się z kimś takim równać, bo po prostu nie będę umiała. Dałaś mi chęć do dalszego pisania. To między innymi dzięki tobie jeszcze żyję w tej „małej branży”. Twoje opowiadanie natchnęło mnie i przekonało, że nie można rezygnować z tego, co się kocha robić.
Bardzo się cieszę, że ty też nie zrezygnowałaś i mam nadzieję, że nigdy nie zrezygnujesz, a twój blog o Fede i Ludmile będzie jednym z moich ulubionych. Jestem tego pewna.
UsuńNaprawdę jesteś wielka i podziwiam Cię za to, że znajdujesz czas i wenę na pisanie, w ogromie nauki i innych rzeczy, które musi robić trzynastoletnia uczennica pierwszej gimnazjum. Każdy kolejny wpis opublikowany przez ciebie wywołuje na mojej twarzy uśmiech. A uczucia, które towarzyszy mi, gdy czytam nie można opisać słowami, „[...] najbardziej poetyckie jest właśnie to, co nie może być spisane”, uznajmy, że tak jest i w tym przypadku. (Znów się powtarzam, ale trudno, mam nadzieję, że wiesz, że jesteś wspaniała). „[...] dla nas, piszących, pisanie jest za każdym razem szaleńczą, ekscytującą przygodą, przeprawą malutkim czółnem przez pełne morze, samotnym szybowaniem w kosmos.” – dla mnie czymś takim jest czytanie wspaniałych opowiadań twojego autorstwa, a dla ciebie mam nadzieję samo pisanie, bo nie wyobrażam sobie żebyś z taką literacką świadomością nie lubiła tego robić. To fantastyczne, że dzielisz się tym ze swoimi czytelnikami i mogą doświadczyć czegoś takiego. Karl Kraus powiedział: „Istnieją pisarze, którzy już na dwudziestu stronach potrafią wyrazić to, na co ja zużywam czasami nawet dwa wiersze.” A tobie wystarczy jedna.
I tym oto cytatem skończę moją wypowiedź i tak za krótką i nie wyrażającą wszystkiego tego, co chciałam.
Mimo, że publikuję komentarz trochę za późno, mam nadzieję, że kiedyś, pięknego, słonecznego popołudnia zajrzysz tu z ciekawości i przeczytasz kilka słów, które są skierowane do Ciebie i do nikogo innego być nie mogły.
Życzę Ci weny, mnóstwo czasu i odpoczynku. Życzę, byś każdy dzień rozpoczynała i kończyła uśmiechem. Życzę powodzenia w dalszym rozwijaniu swojego talentu. Życzę, by ta mała iskierka, płomyk, który w tobie drzemie i objawia się w twoich pracach zmienił się w ogromny strumień ognia nie dający się przyćmić, ani zgasić nikomu. Życzę byś robiła w życiu to, co chcesz, ale nigdy nie rezygnuj ze swoich marzeń i pasji. Nigdy. I nie daj sobie wmówić, że ktoś jest lepszy. Jeśli będziesz wiedziała, że robisz to co kochasz i że sprawia ci to satysfakcję, nikt nie będzie lepszy. I życzę Ci, by usłyszał o Tobie świat, bo zasługujesz na to. I kto wie, może już za kilkanaście lat będzie o tobie głośno, a ja i moje dzieci, a także wnuki będziemy czytać twoje kolejne dzieła, Bo nawet nie znając twojego nazwiska, twój styl pisania rozpoznam wszędzie, bo jest niepowtarzalny. Tak jak ty.
Wiem, że nie napisałam Ci niczego nowego, czego jeszcze nie wiesz, czy czego nie napisał ktoś inny, bo dziewczyny wyżej postarały się o rekordowo długie i treściwe komentarze, a to jest zaledwie kilka słów ode mnie. Ale słów, które bardzo chciałam Ci przekazać.
Powodzenia w dalszym pisaniu opowiadań i przelewaniu swoich myśli na kartki, karteczki, serwetki, obrusy, arkusze Worda, blogi i takie tam.
Zawsze będziesz moją inspiracją, nieważne, czy pisząc o Leonetcie, Ludmile, Andresie, Tomasie, a nawet Diego. Zawsze.
Buziaki i uściski,
Magda Skiba – Fanka Violetty, która na zawsze pozostanie również twoją fanką.
PS Dziękuję za podziękowanie, które mi się wcale nie należy :)
To jest komentarz.
OdpowiedzUsuńTo są puste słowa.
To nic nie znaczy.
A to co ty robisz? Twoje opowiadanie?
To jest niezwykłe...
Piękne! Popłakałabym się. Ooo Irlandia ? Gratulation :). Pięny! Fantastyczny! BoSSki? Zaskakujący!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://camila-i-maxi.blogspot.com/ :*
POMOŻECIE??
OdpowiedzUsuńCZYTAJCIE KOMENTUJCIE POLECAJCIE ZNAJOMYM
TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE! DOPIERO ZACZYNAM BLOGOWAĆ.
http://leonetaaqq.blogspot.com
Booski <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZapraszam o mnie i proszę o udział w konkursie :♥♥♥
http://martinastoesselxxx.blogspot.com/
Pozdrawiam !!!
Po pierwsze chciałabym Ci powiedzieć, że masz wielki talent. Naprawdę Twoje opowiadanie było nietuzinkowe, nipowtażalne i przede wszystkim bardzo kreatywne. Spodobało mi się to od samego początku. Jestem szczęśliwa bo nie wstawiłaś tutaj jakiejś głupiej przesłodzonej Violetty, która nie wie czego chcę i wszystkiemu się poddaje. Zrobiłaś z niej bardzo silną, mądrą dziewczynę To było bardzo wzruszające i mądre opowiadanie. Zawsze będę to pamiętać bo żadko zdarzają się takie osoby jak ty ( sorry za ortografię ).
OdpowiedzUsuńTo było piękne.
Super! *.* Zapraszam do mnie na one shoty! tiniasnews.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku to już 2 lata odkąd napisałaś ten epilog, normalnie nie mogę uwierzyć jak ten czas leci...😭
OdpowiedzUsuń