Miłość przekracza wszystkie progi mojej dojrzałości,
serce w najwyższym stanie gotowości,
przyspiesza swój rytm,
po to, by walczyć przed utratą jej bliskości
Mam dosyć życia w niepewności,
im dłużej odkładamy ważne sprawy,
czuję na plecach Twój oddech złości,
to jest pościg, za szczęściem, które
za każdą spokojną chwilę nam każe płacić bólem"
(Kamil Bednarek - ,,Chodź ucieknijmy...")
Diego
Nie byłem aż tak bardzo przywiązany do Camili. Uważałem ją za przyjaciółkę, ale tak naprawdę prawie w ogólnie nie gadaliśmy. Same formułki powitalne i grzecznościowe zwroty, które kieruję do każdego. Nie mogłem uwierzyć, jak bardzo zmieniłem się przez prawie cały rok. Działo się tak wiele, że zapomniałem o jakichkolwiek problemach. One mnie nie dosięgały, omijały szerokim łukiem. Pozwalałem im na to. Bo po co kusić los?
Wszystko nagle diametralnie się zmieniło, gdy poznałem Ludmiłę. Ta inność bardzo mi odpowiadała. Mogłem zostać przy tym na zawsze. Nie zważałem na problemy osób bliskich. Rico stał się moim najlepszym przyjacielem, ponieważ był taki sam, jak ja. I nigdy nie pomyślałbym, że może czuć się źle pod względem psychiki. Był na to za silny.
Ale gdy wreszcie dotarło do mnie, że rzeczywiście tak jest, nie mogłem uwierzyć. Cały mój wszechświat nagle się zawalił. On? Wydawało mi się to wtedy niemożliwe.
I teraz patrząc na niego, zaciskającego bezsilnie dłonie, patrzącego w dal za rudymi lokami Camili. I coś wtedy we mnie pękło. Gdybym to ja stał na jego miejscu i obserwował znikające bujne, blond włosy Ludmiły? Czy wtedy tak samo bym się załamał? Jedyna odpowiedź, która szumiała w mojej głowie była potwierdzająca. Tak było. Dlaczego jego cierpienie boli mnie bardziej niż swoje? Czemu tak jest? Przecież tego nie chcę.
Nie... Chcę. Chcę, ale boję się to sobie uzmysłowić.
Chcę stąd zniknąć i zostać sam. Zupełnie... Tylko ja i swoje myśli, które krążyłyby po swoich własnych miejscach, które odwiedzam jak najczęściej.
Może to jednak zły pomysł.
- Diego? - przytłumiony głos Ludmiły dosłyszały moje uszy. - Diego? Dlaczego płaczesz? Diego?
Nawet nie wiedziałem, że łzy obficie płyną po moich policzkach. Nie płakałem od ośmiu lat. Długich, ośmiu lat, które przeżyłem w zupełnej ciszy i nie chciałem wpuścić nikogo do swojego królestwa.
A teraz?
A teraz to cierpienie sięga zenitu i nie umiem sobie z tym poradzić. Co mam mu powiedzieć, żeby przestał tak cierpieć? Bym i ja przestał czuć ten przerażający strach?
Otarłem łzy wierzchem rękawa.
- Przepraszam cię, Ludmiła - odwróciłem się do niej. - Przepraszam cię, że musiałaś widzieć moją słabość.
Nie usłyszałem jej odpowiedzi. Wszyscy i tak nie byliśmy już tymi samymi osobami, co kiedyś. Dorosłość zbliża się wielkimi krokami.
Francesca
- Hoy se le que debo hacer y nun... - przerwałam.
Razem z Marco próbowaliśmy utworzyć nową wersję piosenki Junto a ti. Nie umieliśmy się skupić. Jedyne, co zaprzątało nasze myśli to przyjaciele. Para, która wciąż irytowała swoim szczeniackim zachowaniem. Camila nie była dojrzała, a Rico chyba się tym od niej zaraził. Teraz jest tak samo. Tylko, że oni wkraczają w świat, którego jeszcze nie poznaliśmy. Dobrze wiem, że nikt z nas im nie pomoże, ale i tak nie mogę przestać się zamartwiać. To za dużo, nawet jak na mnie...
Spojrzał na mnie czule, ale to nie poprawiło mi humoru. Nie potrafiłam spojrzeć optymistycznie na otaczający świat.
- Wszystko będzie dobrze. Musimy żyć swoim życiem i... - mówił, ale sam wcale w to nie wierzył. - Kogo my oszukujemy... - westchnął.
- Nie dam rady, Marco - odparłam płaczliwym głosem. - Jak mam się cieszyć, gdy wokół źle się dzieje? Dlaczego życie nie chce dać nam niczego dobrego?
Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Doskonale wiedziałam, co czuje. To wszystko nie było mu obojętne. Jak dziewczyna pełna tej nieokiełznanej euforii mogła wplątać się w sidła smutku i bezsilności? To przecież niemożliwe.
Ale nie chcę ją zmuszać do rozmowy. To bezcelowe, nic w ten sposób nie osiągnę. Wiem, jaka jest Camila. To wcale nie byłoby dobre rozwiązanie. Ona jest wciąż tak samo zagubiona. A jedynym wyjściem z tej trudnej sytuacji jest dojrzałość. Jeszcze do niej dotrze, a wtedy znów będzie tak samo... Ale nie wiadomo, kiedy znów wszystko się pokomplikuje.
- Bardzo cię kocham, księżniczko - odparł Marco, czule całując mnie w czoło.
Pokiwałam głową i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej na znak, że ja również czuję do niego to samo. Poczułam woń kawy i przypraw. Tak bardzo znany mi zapach. Tylko ten kochałam najbardziej i nie umiałam wyobrazić sobie tego, że kiedyś mogłoby mi tego zabraknąć. Jesteśmy dla siebie stworzeni i o to właśnie chodzi. Co bym zrobiła na miejscu Cami? Nie wiem...
Wiem jednak, że moment rozstania może nadejść. I wtedy już się przed tym nie ochronię...
Violetta
- Leon, co ty sobie wyobrażasz?! - krzyczałam. - Dlaczego wybiegasz?! Dlaczego zostawiasz mnie samą? Dlaczego mi to robisz? Dlaczego...?
- Bo cię kocham, jasne! - wywrzeszczał. - Bo nie potrafię bez ciebie funkcjonować, myśleć, mówić, oddychać! Nie umiem!
Jego wypowiedzi przerywały spazmy płaczu. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, ale sama nie byłam piękniejsza w tamtej chwili. Szlochałam równie gwałtownie, co on,a jego odpowiedź jeszcze bardziej mnie zaskoczyła. I pomimo tego krzyku, wciąż uważałam, że on jest dla mnie, a ja dla niego...
- Przepraszam... - wyjąkałam. - Bardzo cię kocham.
Podszedł do mnie i przytulił mocno do swojej piersi. Poczułam się, jakbym była w ramionach mojej matki. Nie mogłam już poczuć woni jej pięknych perfum i kojącego głosu, który każdego dnia poprawiał mi humor. Teraz już nigdy nie zdołam usłyszeć tej melodii, która była moim natchnieniem do stawiania dalszych kroków. Teraz mam tylko jego i tylko Leon potrafi sprawić bym się uśmiechała.
- To, co powiedziałeś... - wydukałam. - Było niezwykłe. Mam tylko nadzieję, że uświadomiłeś to Rico.
- Chyba tak, gdy wychodziliśmy z klasy rozmawiał z Cami. Nie mogłem odgadnąć, o czym mogą rozmawiać i z jakimi emocjami - westchnął. - Violetta, ja to czułem naprawdę. Niczego nie zmyśliłem. Ani jednego słowa.
Rozchyliłam lekko usta, a wtedy wreszcie do mnie dotarło, że to wszystko moja wina. Ponownie. Znów wszystko odkryło swój tajemniczy środek. Jak? Jak mogłam zranić osobę, którą kochałam i nie potrafię opuścić. Paradoks.
Powoli przybliżyłam się do łóżka Leona i usiadłam na nim powoli. On obserwował każdy mój ruch, jakby bojąc się mojej reakcji. Ale ja nie mówiłam nic. Siedziałam i patrzyłam się pustym wzrokiem w białą ścianę. Była nijaka, taka jak ja. Dlaczego podchodziłam do siebie tak krytycznie? Nie umiałam inaczej po tym, co zrozumiałam.
- Violetta? - pytał głucho Leon.
Żadna odpowiedź nie wydobyła się z moich ust. Było mi trudno wyrazić to wszystko, co czuję w słowach. Nic nie jest takie samo, gdy dowiadujesz się o swoich najgorszych postępkach w stosunku do osoby, która jest całym twoim światem.
- Wszystko zwalczymy. Ciii - przytulał mnie Leon. - Wszystko. Każdy nasz najcięższy problem.
Pokiwałam głową, ale nie byłam tego taka pewna. Nie miałam wątpliwości. Jesteśmy silni wszyscy razem, ale boimy się spróbować. Boimy się zaryzykować. Możemy stracić, ale wtedy spróbujemy od nowa i wtedy dopiero zyskamy...
Następny dzień,
Camila
Czy jestem dojrzała? Nie, oczywiście, że nie. To dla głupców. Przynajmniej zawsze tak uważałam. Teraz pojawiły się problemy, a ja nawet nie chcę ich teraz zmóc. Kiedyś było to dla mnie bardzo ważne, a teraz... A teraz znów się zmieniam i mam tego dość. Chyba jak każdy. Nie będę się przejmowała. To nie na moje nerwy.
Podeszłam do keyboardu, który stał obok biurka. Czas zastanowić się nad piosenką na bal. Zdecydowałam, że pójdę, bo... bo tak chcę i nikogo nie powinno to obchodzić.
Jaka piosenka najlepiej opisuje moją sytuację? Nie chcę, żadnych smętnych piosenek. Chcę być taka, jak zawsze, by nikt nie domyślił się, co tak naprawdę czuję i co myślę o tej sytuacji.
Jak chcesz... Como quieres...
- To, co powiedziałeś... - wydukałam. - Było niezwykłe. Mam tylko nadzieję, że uświadomiłeś to Rico.
- Chyba tak, gdy wychodziliśmy z klasy rozmawiał z Cami. Nie mogłem odgadnąć, o czym mogą rozmawiać i z jakimi emocjami - westchnął. - Violetta, ja to czułem naprawdę. Niczego nie zmyśliłem. Ani jednego słowa.
Rozchyliłam lekko usta, a wtedy wreszcie do mnie dotarło, że to wszystko moja wina. Ponownie. Znów wszystko odkryło swój tajemniczy środek. Jak? Jak mogłam zranić osobę, którą kochałam i nie potrafię opuścić. Paradoks.
Powoli przybliżyłam się do łóżka Leona i usiadłam na nim powoli. On obserwował każdy mój ruch, jakby bojąc się mojej reakcji. Ale ja nie mówiłam nic. Siedziałam i patrzyłam się pustym wzrokiem w białą ścianę. Była nijaka, taka jak ja. Dlaczego podchodziłam do siebie tak krytycznie? Nie umiałam inaczej po tym, co zrozumiałam.
- Violetta? - pytał głucho Leon.
Żadna odpowiedź nie wydobyła się z moich ust. Było mi trudno wyrazić to wszystko, co czuję w słowach. Nic nie jest takie samo, gdy dowiadujesz się o swoich najgorszych postępkach w stosunku do osoby, która jest całym twoim światem.
- Wszystko zwalczymy. Ciii - przytulał mnie Leon. - Wszystko. Każdy nasz najcięższy problem.
Pokiwałam głową, ale nie byłam tego taka pewna. Nie miałam wątpliwości. Jesteśmy silni wszyscy razem, ale boimy się spróbować. Boimy się zaryzykować. Możemy stracić, ale wtedy spróbujemy od nowa i wtedy dopiero zyskamy...
Następny dzień,
Camila
Czy jestem dojrzała? Nie, oczywiście, że nie. To dla głupców. Przynajmniej zawsze tak uważałam. Teraz pojawiły się problemy, a ja nawet nie chcę ich teraz zmóc. Kiedyś było to dla mnie bardzo ważne, a teraz... A teraz znów się zmieniam i mam tego dość. Chyba jak każdy. Nie będę się przejmowała. To nie na moje nerwy.
Podeszłam do keyboardu, który stał obok biurka. Czas zastanowić się nad piosenką na bal. Zdecydowałam, że pójdę, bo... bo tak chcę i nikogo nie powinno to obchodzić.
Jaka piosenka najlepiej opisuje moją sytuację? Nie chcę, żadnych smętnych piosenek. Chcę być taka, jak zawsze, by nikt nie domyślił się, co tak naprawdę czuję i co myślę o tej sytuacji.
Jak chcesz... Como quieres...
Jak chcesz, żebym cię kochała,
jeśli kocham Cię, a Ty
Nie chcesz, żebym Cię kochała
tak, jak chcę Cię kochać?
Te słowa opisywały całą prawdę. Bo tak było. Tylko, że ja kochałam i nie wiedziałam kogo wybrać.
A może ja to wiem? Tylko nie chcę dopuścić tego stwierdzenia do siebie? Nie, to nierealne. Dlaczego wszystko jest takie trudne?
Podniosłam torebkę, która ześlizgnęła się z uchwytu szafki. Nałożyłam ją na ramię i wyszłam z domu. Nie żegnałam się z rodzicami. Wiedzieli, że coś ze mną nie tak, ale ja nie chciałam odpowiadać na ich trudne pytania. Ich wzrok mnie paraliżował i wtedy wszystko stawało się takie trudne do wytłumaczenia.
Bawiące się dzieci wrzeszczały i nie dawały przechodniom spokojnie przejść. Ja prześlizgnęłam się obok nich niezauważalnie i pomknęłam w stronę Studia. Szkoda, że pośród przyjaciół nie mogę być taka niewidzialna...
Naty
- Zorientowałem się, że my nigdy nie byliśmy na prawdziwej randce - odparł zamyślony Maxi.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Wreszcie się obudził. Ile można? Ale czy w tych okolicznościach to na pewno dobry pomysł?
- No nie wiem... - westchnęłam. - Camila...
Maxi przerwał mi:
- Widzisz, jak zachowuje się Camila? Widzisz? Ona sama musi dojść do siebie. Teraz nic już nie wskóramy...
Potaknęłam i uśmiechnęłam się lekko. Może rzeczywiście tak było? To nie oznacza, że Cami jest mi obojętna. Bardzo się o nią martwię, jej problemy w pewnym sensie mnie też dotykają.
Spojrzałam w tył. Za nami szedł Leon. Nie widziałam go jeszcze nigdy tak posępnego. Wydawało mi się to takie straszne... Słyszałam o wczorajszym zajściu z Rico. On przeżywał to samo, ale walczył do końca. Niezwykłe jest poznać taką osobę jak Verdas.
- Leon? - zawołałam. - Chodź do nas! Pójdziemy razem.
- Chodź, stary! - krzyknął.
Leon uparcie szedł powoli, nie zważając na nasze wołanie. Było mi smutno i przykro. Na niego cała sytuacja działała jeszcze silniej. Dlaczego wszyscy muszą muszą cierpieć? To takie niesprawiedliwe, że nie mogę sobie tego wyobrazić, choć dzieje się to na moich oczach. W kilku dniach przelało się zbyt dużo smutku...
Przymknęłam oczy i powiedziałam do Maxi'ego:
- Chodźmy - westchnęłam. - Musimy zostawić go w spokoju.
Przytaknął lekko, złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy do naszej szkoły muzycznej.
Od tego dnia modliłam się, by Leon Verdas wreszcie zaznał szczęścia u boku Violetty.
Dzisiaj króciutko, dziewczyny.
Chciałam podziękować za te piękne komentarze. <3
Tylko, by przy was płakać. :)
To takie piękne uczucie być docenianą.:)
Nic więcej nie powiem, bo się śpieszę i zaparło mi dech. :)
KOCHAM WAS BARDZO, BARDZO MOCNO!
Xenia <3
Świetny rozdział. Wszystko, jest tak pięknie opisane, że aż brak mi słów! <3
OdpowiedzUsuńCudowny ;***
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo smutny .Opisujesz wszystko tak , że mam ochotę płakać
Piękny ;D
To takie piękne!
OdpowiedzUsuńWszyscy są smutni, bo przyjaciele też są...
Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży, że Camila będzie szczęśliwa i tym samym jej przyjaciele również :)
Cudny <333
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój blog
Mam nadzieję że szybko wszystko się ułoży
I Cami będzie szczęśliwa tak jak cała reszta
Czekam na next
Co mam Ci napisać?! Że jesteś jedną z najlepszych bloggerek? Że twoje rozdziały cholernie mi się podobają i chcę mi się płakać jak czytam twoje wspaniałe rozdziały? Tak. Tak właśnie napiszę. Jesteś jedną z najlepszych bloggerek, a może nawet i najlepszą. Piszesz pięknie i...prawdziwie. Opowiadanie jest w 100% twoje i robisz z nim co chcesz. Jesteś wspaniała i muszę przyznań, że chodź nie lubię zazdrości, to bardzo zazdroszczę Ci takiego talentu. Nie wiem, co mam jeszcze napisać. Chyba tylko tyle, że jesteś świetna i wyjątkowa...
OdpowiedzUsuńChciałabym jeszcze zapytać o szablon. Sama go zrobiłaś?
UsuńSzablon jest blogspotowy. Jeżeli chodzi op nagłówek to zrobiła go najwybitniejsza, najbardziej utalentowana Maja z bloga Friends of Violetta. <3
UsuńX. <3
weź długopis i kartkę
OdpowiedzUsuń1 Napisz imię płci przeciwnej
2 Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony, żółty
3 Pierwsza litera twojego imienia
4 Miesiąc urodzenia
5 Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały
6 Imię osoby tej samej płci
7 Ulubiony numer
8 Wolisz jezioro czy morze
9 Napisz życzenie mozliwe do spełnienia
Skończone zobacz ponizej
Odpowiedzi
1 kochasz tę osobę
2 jeżeli wybrałaś wybrałes:
czerwony- twoje życie jest pełne miłości
czarny-jestes konserwatywny/a i agresywny/a
zielony- twoja dusza jest zrelaksowana i jestes osaba na luzie
niebieski- jestes spontaniczny/a kochasz całusy pieszczoty tych, których kochasz
żółty- jestes bardzo szczesliwa osobą i udzielasz dobrych rad tym keórzy sa w dołku
3 A-K- masz w sobie dużo miłości ktora ofiarujesz bliskim i przyjaciołom
L-R- próbujesz cieszyć sie życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie
S-Z- lubisz pomagac innym a twoje życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze
4 Styczeń-czerwiec- rok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz ze zakochasz sie w kims zupełnie nieoczekiwanym
Lpiec-wrzesien- będziesz miala wspanialy rok i doswiadczysz duza zmiane w zyciu na lepsze
Pazdziernik-grudzień- twojeżycie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe ale w końcu odnajdziesz bratnia duszę
5 czarny- twoje życie obierze inny kierunek co będzie dla ciebie bardzo korzystne
biały- będziesz mieć przyjaciela któremu mozesz całkowicie zaufac i zrobiłby dla ciebie wszystko choc ty mozesz sobie z tego nie zdawac sprawy
6 ta osoba jest twoim BFF
7 to ilosc twoich przyjaciół w zyciu
8 Jezioro; jesteś lojalnym przyjacielem kochanką/kiem
Morze:jestes spontaniczny i lubisz zadowalac ludzi
9 to zyczenie spełni sie tylko wtedy gdy wstawisz ten test do 5 innych odpowiedzi w ciągu godziny. wklej je do 10 innych komentarzy a twoje marzenie sie spełni przed twoimi urodzinami
TO NAPRAWDĘ DZIAŁA!
Jaki piękny! :)
OdpowiedzUsuńPorażasz mnie swoim talentem! Nie rozpisuję się, bo musze jeszcze zaliczyć 42 u Maddy, więc...
CUDNIE JAK ZAWSZE! Pięknie, cóż dodać? :D
Naprawdę piękne!
OdpowiedzUsuńOdwaliłaś dobrą robotę :)
Twojego bloga znalazłam niedawno, ale jestem już na bieżąco ze wszystkimi rozdziałami. Przeczytałam je jednym tchem. Strasznie fajnie piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnego. Natchnęłaś mnie do napisania własnej opowieści. Jak znajdziesz chwilkę czasu, to zapraszam:) http://soloamorymilcanciones.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper blog.
OdpowiedzUsuńZostałaś/zostałeś nominowany do Lba, więcej informacji na
http://violetta-jej-historia.blogspot.com/2013/09/nominacja-do-lba.html
Xeniu, mówię Ci to za każdym razem, więc powiem i teraz. Jesteś świetna. Potwierdzasz to w każdym swoim rozdziale, każdym zdaniu, każdym słowie... Nie wiem co więcej napisać, więc może przejdę do rozdziału...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się, że Camila się otrząsnęła i postanowiła normalnie funkcjonować, pewne jest, że na początku nie będzie jej łatwo, ale z czasem wszystko się ułoży i wyjaśni ;)
Fajnie, że Diego przejmuje się Rico i Camilą, martwi się o nich. Twojego Diego lubię bardziej niż tego w serialu ( z wiadomych przyczyn ;))
Teraz moja, znaczy się Twoja Leonetta ;) Popłakałam się jak czytałam ten fragment. Uwielbiam to jak o nich piszesz. Dobrze, że Violetta dostrzega jak bardzo raniła Leona, który wciąż był przy niej, który tak bardzo się starał. Dobrze, że widzi jak było mu ciężko... Może wreszcie doceni to co ma :D
Czekam na następny rozdział :D
Buziaki, Diana ;***
Xeniu dziękuję za kolejny świetny rozdział, który mogłam czytać z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna! Wzruszasz, bawisz, na Twoim blogu jest po prostu wszystko czego potrzeba żeby czytać z przyjemnością.
Wzruszyłam się jak czytałam fragment o Diego, serio. Chyba pierwszy raz spotkałam się z takim przedstawieniem jego postaci.
Oczywiście nie muszę wspominać o tym jak świetnie opisujesz momenty Leonetty <3
Mam nadzieję, że Cami szybko upora się z tym trudnym wyborem, no i oczywiście mam nadzieję, że wybierze Rico!
Czekam na next :*
Xenia, ty wszystko wiesz.
OdpowiedzUsuńA ja naprawdę nie mam siły pisać Ci znowu tego samego, bo szkoła dobija.
Ale powiem ci, że strasznie podobał mi się fragment z udziałem Leonetty - to było takie... prawdziwe?
Cami, Cami... Cieszę się, że jednak postanowiła iść na bal.
Nie wiem, co jeszcze napisać, było wspaniale, jak zawsze.
To tyle.
Buziaki,
M. ;*
Jakie. To. Niesamowite. Wzruszające. Ckliwe. I. Romantyczne. Chyba. Się. Rozpłacze.
OdpowiedzUsuńTwoja. Rycząca. Jak. Bóbr.
Majalissa.
Hejka:*
OdpowiedzUsuńMogłabym się teraz rozpisywać i oceniać, pozytywnie każdy moment, tego rozdziału, ale nie.
Ja chciałabym ci podziękować.
Za co? Za kolejny wspaniały rozdział, dzięki, któremu minęły mi wszystkie smutki dnia codziennego.
Dziękuje ci, że gdy widzę u ciebie nowy rozdział, na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Dziękuje ci, że dzięki tobie, nie ma samych opowiadań z pustymi słowami i dialogami. Że potrafisz, przenieść wszelkie uczucia przyjaźń, złość cierpienie, miłość... Na karty bloga i ubarwić je pięknymi słowami i opisami.
Dziękuje, że potrafisz, nawet znaleźć czas i skomentować mojego bloga, chociaż wiem, że nie dorasta, twojemu do pięt.
Dziękuje, że jesteś i masz czas napisać rozdział, chociaż wiem ile do tego potrzeba czasu i weny.
Xeniu, cóż mogę ci jeszcze powiedzieć, wiem, że rzadko komentuję twojego bloga, ale wiedz, że czytam wszystko, mam nadzieję, że ten komentarz, wypełni wszelkie luki w komentowaniu.
Chciałabym ci jeszcze życzyć weny i kariery, jako wielka pisarka, bo wiedz, że masz do tego wielki potencjał
Mogłabym, tu jeszcze wiele napisać, ale, jak już napisałam na początku, nie chce się dużo rozpisywać.
Po prostu kocham to <3
To tyle, pa
Buziaczki;*
Lulu
Ja się rozpłakałam.
OdpowiedzUsuń