sobota, 14 września 2013

Rozdział 42: Iluzja

,,Schwytaliśmy i na marne zakuliśmy nasze serca w kajdany
  Skoczyliśmy, nie pytając po co.
  Pocałowaliśmy się i rzuciłeś tym na mnie urok
  To miłość, której nikt nie mógłby zaprzeczyć."
  (Miley Cyrus - ,,Wrecking Ball")

Rozdział dedykuję LuLu Comello. To wszystko, co napisałaś dodało mi motywacji. Dziękuję. <3

Camila
    Gdy tylko doszłam do Studia, usłyszałam za sobą głos, którego wcale nie chciałam słyszeć. Ten dzień miał być normalny... Miał być jednym z wielu. Nikt nie miał prawa tego zepsuć. Nawet Rico...
    - Dlaczego mnie unikasz? Daj mi dojść do słowa, proszę - błagał.
     Spojrzałam na niego smutno, a jego twarz pobielała. Zrozumiał, co chciałam mu powiedzieć? Chyba tak. Pokazałam, jak bardzo cierpię.
     Skinęłam powolnie głową, jakby bojąc się o swoje życie. Nie, o mój stan psychiczny.
     - Chciałem ci powiedzieć, że ja bardzo cię kocham. Bardzo. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś tak pięknego. Dopiero teraz spostrzegłem, że tylko ty potrafiłaś mi to dać... Chcę byś była moja.
     Wyznanie Rica początkowo mnie rozczuliła, ale później przypomniałam sobie, co się stało wczoraj i to, co poczułam przed chwilą nagle uleciało...
    - Rico - westchnęłam przeciągle, a na jego twarzy rozbłysł cień nadziei. - Nie wiem, co myśleć o tej sytuacji. Wszystko to, co się teraz dzieje nie powinno nawet być moją fantazją. A to rzeczywistość i mam postawić wybór, który albo mnie uszczęśliwi, albo sprawi, że będę cierpiała tak, jak teraz. To nie jest proste, więc proszę, nie utrudniaj mi tego.  
    Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i odparł szybko:
    - Rozumiem, ale wiedz, że nigdy nie okażę ci już takiej bezinteresowności. Chciałbym wymazać wczorajszy dzień z pamięci. To, jak się zachowałem...
    - Nie - przerwałam mu. - Mam dość bezsensownego wymijania. - Zrobiłeś to całkiem celowo. I wiesz co jest najgorsze? - zapytałam. - To, że pomimo tego, jak bardzo mnie ranisz, ja wciąż cię kocham.
    Nie usłyszałam już żadnego słowa z jego ust, bo odwróciłam się na pięcie i podreptałam ku wejściu do Studia. Tam również czekała mnie przeszkoda. Chłopak podpierał murek i z szerokim uśmiechem patrzył na budynek. Dzisiaj nie można było podziwiać tańczących lub śpiewających młodych ludzi. Nie było ich. Szare chmury kłębiły się na niebie, jakby czekając na odpowiedni moment, by lunąć deszczem.
    - Camila, Camila! - zaczął wołać Broduey.
    Spojrzałam na niego poirytowana. Miałam dość tych głupich gierek, które chciały omotać moje serce. To, co teraz się działo było kompletną paranoją... Lepiej nawet nie wspominać o tym, co porobiło się w mojej głowie.
    - Mam dla ciebie niespodziankę! - zawołał, a ja zmarszczyłam brwi. - Pojedziemy na wakacje do Brazylii!
    Myślałam, że zaraz zemdleję. Jakie wakacje? Jaka Brazylia? Z nim? Po co? Przecież... Boże.
    - O czym ty pleciesz? - zapytałam trochę ostro. - Przecież nie powiedziałam, że będę z tobą. O co ci chodzi?
    Spojrzał na mnie zraniony, ale mnie wcale to nie obchodziło. Będę egoistką i to mi wystarczy. Żadnego zwracania uwagi na potrzeby innych, zero problemów.
    - Nic nie mów - wyszeptałam. - Idę na lekcję.
    To były moje ostatnie słowa skierowane do Broduey'a. Nie wiem, w co przeistoczyłaby się dalsza rozmowa.

Tomas
    - Dziewczyno, ileż można majstrować przy motorach! - zawołałem.
    Spędziliśmy już na torze parę, dobrych godzin, ale Lara dalej naprawiała jeden z motorów, który był dla niej, jak to określiła, bardzo ważny. A ja? Przecież też mam uczucia i chciałbym, żeby zwróciła na mnie uwagę. Cały czas tylko ten motocross i motocross.
    - Już ci mówiłam. Chcę skończyć dzisiaj, by jutro spędzić więcej czasu z tobą - odparła, szukając czegoś w skrzynce z narzędziami.
    - Hej - zawołałem urażony. - O tym nie wspominałaś.
    Ona podniosła głowę i olśniła mnie swoim uśmiechem, by potem powrócić do dalszych czynności. Obserwowałem jej każdy ruch, jak oczarowany i wcale nie chciałem oderwać od niej wzroku. Wszystko robiła spokojnie i z taką uwagą, że nawet nie było mowy o tym, by się pomyliła. W takich momentach zastanawiałem się, jak taka delikatna osóbka może kochać tak brutalny motocross. Nigdy nie sądziłbym, że mogę poznać taką dziewczynę. A tu bum! Zjawia się nagle, zupełnie nieproszona i wywraca cały mój świat do góry nogami. Kiedyś najważniejsza była tylko Violetta i walka o jej serce, ale teraz... Teraz wystarcza mi przebojowa Lara, która odwzajemnia moje uczucie tak samo mocno.
    - Hereida, może byś trochę potrenował? - burknęła dziewczyna znad naprawianego motoru.
    Dopiero teraz zrozumiałem o co jej chodziło. Już dawno nie jeździłem i może byłoby dobrze, gdybym się za to z powrotem wziął. Nie mogę wypaść z wprawy. Motory są dla mnie tak samo ważne jak muzyka i nie mogę ich opuścić.
    - Jasne, jasne - prychnąłem. - Potrenuję.
    Ona ponownie uśmiechnęła się szeroko, a ja udałem się do szatni, by ubrać kombinezon.
    Gdy już wyszedłem, Lara nagle upuściła klucz uniwersalny, po czym szybko go podniosła i powróciła do przerwanej pracy.
    - O! - krzyknąłem. - Co się stało? Czyżbym olśnił kobietę mechanika?
    Zgromiła mnie wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się serdecznie i podszedłem do motoru, który był akurat wolny. Dopiero zacząłem zbierać na swój własny i obawiałem się, że dzień kupna wcale tak szybko nie nadejdzie. Modliłem się o jakikolwiek napływ gotówki, ale los był nieubłagany.
    Spojrzałem na Larę.
    No może raz mi się to udało.

Leon
    Przed zajęciami zawsze odwiedzałem tor. To była moja codzienność, każdy dzień zaczynał się tak samo. Najpierw motocross, potem Studio, a na koniec dnia najpiękniejsze chwile z Violettą. Nie chciałem tego zmieniać. Był to ścisły plan dnia, którego trzymałem się codziennie.
    Przywitałem się z Larą, która wojowała się z naprawieniem jednego z motorów. Było jej ciężko, ale doskonale dawała sobie radę. Była stworzona do tej roboty.
    - Hereida już jest? - zapytałem ją, stawiając torbę na jednym z krzesełek.
    Zgromiła mnie wzrokiem, po czym odpowiedziała, wymieniając klucz:
    - Tylko ja mogę mówić na niego po nazwisku - prychnąłem. - Ale jest już na torze.
    Uśmiechnąłem się i pobiegłem do szatni, by wyjść z niej i zawołać wesoło:
    - To będziemy się ścigać! Jaki piękny poranek.
    Lara spojrzała na mnie jak na idiotę i powróciła do przerwanej czynności, mruknęła coś pod nosem, co chyba miało znaczyć, że mam uważać, bo chciałaby jeszcze mieć chłopaka.
    Odpaliłem motor i dogoniłem Tomasa, który gnał przez cały tor. Chyba to lubił. Może to dobra okazja do tego, by stać się prawdziwymi przyjaciółmi, a nie tylko tandetnymi podróbami?
    - Jak tam? - zapytałem, gdy zatrzymał się i zdjął swój kask. - Motocross to coś wspaniałego.
    Przytaknął energicznie i odparł:
    - Verdas - westchnął. - Dobrze wiemy, że chcesz się ścigać.
    Zaśmiałem się. Chłopak wcale nie wydawał się taki zły jak rok temu. Widać było, że Lara kompletnie go zmieniła. I bardzo dobrze. Nie zniósłbym już kolejnej walki o Violettę. To grubo przesadzone. Nawet jak na mnie.
    On założył kask i dodał gazu, a potem pędził już przez tor. Ja również pognałem za nim i tak zaczął się szalony pościg, który miał na celu zjednoczenie nas obu.

Maxi
    Pierwsza lekcja była z Beto, więc nie słuchałem nauczyciela, który próbował skleić słowa w jedno, logiczne zdanie. Siedziałem obok Naty i przyglądałem się jej. Czarne loczki dosięgały już ramion. Okalały rumiane policzki, które prezentowały się najpiękniej. Brązowe oczy śmiały się i obdarzały blaskiem każdego ucznia, każdego. Nawet mnie, a ja wtedy odwracałem wzrok, by nie pokazać jak na mnie działa. Wydawało mi się, że nie jestem godny tego spojrzenia. Jej piękna, które było jak najbardziej naturalne, ale tak unikatowo. Bałem się ją stracić przez coś zupełnie głupiego i nie zrozumianego. A przecież ją kochałem, więc musiałem przezwyciężyć mój strach, który prawie mnie pochłaniał.
    Złapałem ją za rękę i uśmiechnąłem się serdecznie, a ona zarumieniła się uroczo i dała mi słodkiego całusa w policzek. Przegryzłem wargę i uniosłem oczy do góry. Jak pocałunek anioła.
    Beto poinformował nas o końcu lekcji, przypomniał o piosenkach na bal i potykając się o instrumenty wyszedł z klasy. Za nim powędrował tłum uczniów. My dalej siedzieliśmy na podłodze i nie mieliśmy zamiaru wychodzić.
    - Wybrałaś już piosenkę na bal? - zapytałem ciekawy.
    Naty otworzyła lekko usta, po czym odpowiedziała:
    - Nie, jeszcze nie - westchnęła. - Wątpię, by znalazła się jakaś odpowiednia dla mnie. Mój głos jest... - zamyśliła się. - dziwny.
   Pokręciłem przecząco głową i przytuliłem ją mocno do swojej piersi.
    - Bo potrzebujesz osoby, która go poprowadzi - uśmiechnąłem się i podałem jej rękę, by wstała. Podeszliśmy do keyboard'u, a ja zacząłem grać tak dobrze znaną nam obu melodię.

Mi corazón busca  sin parar 
Una estrella en lo alto de este mar
Si pudieras alumbrarme un camino hacia ti
Es posible que te pueda encontrar

Cada manana pienso en tu voz
Y el momento en que te vo llegar 
Si esta vida se enamora de nuestra pasion
Algun dia nos podra juntar 

    Nasze głosy łączyły się w idealną całość, która napełniała nasze serca kolejnymi dawkami słodkiej miłości. Mogliśmy patrzeć na siebie, śpiewać razem aż do utraty tchu. Z nią zawsze było, jest i będzie warto.
    Jeszcze raz przytuliłem ją bardzo mocno i włożyłem do tylnej kieszeni jej spodni malutką kartkę, na której napisane było miejsce i czas naszej randki. 
    - Idziemy, księżniczko - wyszeptałem.
    Ona uśmiechnęła się lekko i raźnie podreptała w stronę wyjścia z klasy.

Ludmiła
    Diego przybył na miejsce punktualnie. Jak zwykle. Zawsze umawialiśmy się w parku przy Studiu, by porozmawiać, pośmiać się. Dzisiaj Diego wydawał się dziwnie niespokojny. Jakby czegoś się bał. Byłam osobą, która nie znosiła niepewności. Musiałam wiedzieć wszystko jako pierwsza.
    - Diego? - zapytałam. Na dźwięk swojego imienia odwrócił się w moją stronę. - Co się dzieje? 
    Sytuacja pomiędzy Rico, Broduey'em i Camilą była aż nadto stresująca dla każdego z naszej ekipy. Czułam się, jakby przeżywała to po raz drugi, tylko że tym razem zmienili się bohaterowie. Ale... Na jedno pytanie nie umiałam sobie odpowiedzieć. Dlaczego mój chłopak aż tak bardzo to przeżywa?
    - To nie jest takie proste do wyjaśnienia - mruknął Diego.
    Pokręciłam przecząco głową i odparłam:
    - Kocham cię i zrozumiem, co powiesz nawet, gdy mówiłbyś po chińsku - zaśmiał się. - No już mów. Nie ociągaj się. Przecież cię nie zjem, Diego!
    Westchnął przeciągle. Doskonale wiedział, że ze mną nie może wygrać. 
    - Po prostu Rico jest moim najlepszym przyjacielem. tylko on zaufał mi do końca i wierzy we mnie. Jego bezsilność uderzyła mnie z najmocniejszą siłą. Nie mogę uwierzyć, że on może cierpieć. Przecież Rico jest facetem, który jest zawsze szczęśliwy. Ludmiła, ja już nic nie rozumiem...
    Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko, by dodać mu otuchy. Wiedziałam, że był mi wdzięczny za wysłuchanie tego, co czuje. To była moja powinność. Nie wiedziałam, czym jest miłość, gdy nie poznałam jego. To on pomógł mi stać się sobą. Dopełnił moje życie, które wydawało się jeszcze bardziej optymistyczne. Gdy mam go u boku mogę latać, śmiać się i kochać tak, jak nie kochałam jeszcze nigdy wcześniej. Teraz liczy się tylko on. 
    - Wiesz co? - zapytał spod burzy moich długich, blond włosów.
    - Tak? 
    - Bardzo cię kocham, Ludmiła.
    Gdy usłyszałam to wyznanie, otworzyłam usta i szybko je zamknęłam. Z moich oczu poleciały dwie łzy, które mówił wszystko. Jedna oznaczała to, jak bardzo go kocham, a druga, jak bardzo dziękuję mu za to uczucie.

Violetta
    Sala taneczna była moim ulubionym miejscem w Studiu. Tutaj przez moje ruchy mogłam wyrazić siebie. To, co czuje. Często wymyślałam kroki do różnych piosenek i chciałam złączyć je w jeden, porządny układ, który nadawałby się do przedstawienia.
    Dzisiaj znów wybrałam się przed lekcjami do tej klasy i włączyłam jakąś wolną melodię. ruchy musiały być stonowane i jak najbardziej przenikliwe. Miały okazać całe moje życie w kilku krokach. Moje serce biło mocno, wyobrażając sobie dynamikę całego mojego świata. Wszystko mknie z taką prędkością, której nie umiem pojąć. Przecież jeszcze niedawno miałam trzy latka i bawiłam się szmacianą lalką, którą dostałam od mamy. Jej też już nie ma. Czasem to, że jej nie ma jest okropne. Ta pustka okalająca całe moje życie, które wcale nie jest takie idealne pomimo tych wszystkich ludzi, którzy mnie uszczęśliwiają. Nic nie jest takie samo bez niej. 
    Tańczyłam subtelnie, próbując wyobrazić sobie każdy mój rucha, ale nie umiałam. Zatrzymałam się nagle.
    - Dlaczego skończyłaś? - zapytał głos, który tak bardzo kochałam. - Przecież było idealnie.
    Podszedł do mnie blisko i razem spojrzeliśmy na siebie w wielkim lustrze sali tanecznej. Wyglądaliśmy idealnie. Wtuleni do siebie, kochający się na zabój.
    - Brakuje mi mamy - wyszeptałam.
    Ułożył głowę na moim ramieniu. Doskonale wiedział, że kocham takie momenty jak te. Gdy jesteśmy razem i czujemy, że nic nie potrafi nas rozdzielić. Pomimo tylu błędów, strachu my dalej jesteśmy dla siebie.
    - Ja wciąż tutaj jestem - wyszeptał.
    Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się, odwracając się w jego stronę.
    - Doskonale to wiem - odparłam.
    On przytaknął i powiedział czule:
    - I kocham cię podwójnie, z tą samą siłą, co twoja mama.
    
Marco
    Klub karaoke był miejscem, które odwiedzaliśmy bardzo często. Dzisiaj musieliśmy wyjść wcześniej z powodu kolejnych lekcji w Studiu. Doskonale wiedzieliśmy, że będziemy wracać tu codziennie. Ten klub rozpoczął wszystko to, co nie miało zakończyć się między mną a Fran.
    Popijając pomarańczowy sok, wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę naszej szkoły. 
    Po drodze nuciliśmy naszą piosenkę, którą mieliśmy wykonać na balu. W końcu opanowaliśmy ją do perfekcji i postanowiliśmy trochę wyluzować, by potem znów zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
    Szliśmy przez park, aż nagle usłyszeliśmy wołanie. Spojrzeliśmy w stronę tajemniczego głosu, który wzywał nas po imieniu. Okazała się, że to staruszka, która siedziała spokojnie na  ławce i przyglądała nam się z ciekawością. Fran pociągnęła mnie za rękę do kobiety i zapytała ją:
    - Coś się stało? Skąd zna pani nasze imiona?
    Nadstawiłem uszu, y usłyszeć cichą odpowiedź staruszki:
    - Obserwuję już was od bardzo dawna i podziwiam waszą miłość - spojrzałem z czułością na Fran, co ona odwzajemniła. - Dzięki wam uwierzyłam, że wy, młodzi, potraficie kochać tak, jak niejeden dorosły. Dziękuję wam za to.
    Uśmiechnęliśmy się i odparliśmy razem:
    - To bardzo miłe!
    Kobieta zaśmiała się, powolnie wstała z ławki i żegnając się z nami, odeszła w przeciwną stronę.
    - Widzisz, Francesca? - odezwałem się. - Wszyscy ludzie i gwiazdy na niebie chcą, byśmy byli zawsze razem.
    Ona zarumieniła się i pognała do przodu, a ja popędziłem za nią, by jeszcze raz złapać ją w ramiona i poczuć się jak w niebie.

Rico
    Przez wszystkie lekcje patrzyłem się w oczekiwaniu na Camilę. Czuła mój wzrok na sobie, ale nie spojrzała na mnie nawet kątem oka. Była silna, jak zazwyczaj. Tylko, że ja doskonale ją znałem i wiedziałem, że to tylko pozory. Mogła zmylić każdego, ale na pewno nie mnie. 
    - Rico? - wybudziłem się na dźwięk głosu Pablo. - Wybrałeś już piosenkę na bal?
    Uśmiechnąłem się szeroko i przytaknąłem. Wiedziałem, co zaśpiewać, choć nie byłem przygotowany. Wszedłem na scenę i wziąłem do rąk gitarę. Po chwili aula rozbrzmiewała już melodią piosenki Voy por ti.

Es por lo menos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me fistes 
Mirame bien, dime quien es el mejor 

Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta ves
Voy por ti, voy...
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare 
Aunque no me veas mirame, 
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy por Ti
Voy Por Ti


    Doskonale wiedziała, że piosenka była skierowana do niej. Patrzyła się na mnie z ciekawością, a gdy skończyłem próbowała udać, że nic jej nie obchodzi. A tak przecież nie było. Widziałem jej wzrok. jej oczy nie umieją kłamać tak jak usta. One zawsze mówią prawdę.
     - Camila - zatrzymałem ją, gdy już miała wychodzić ze wszystkimi z sali. - Poczekaj.
    Dziewczyna spojrzała na mnie zła i wybuchnęła:
    - Słuchaj! Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego! To, co było już dawno się skończyło! Może nawet nigdy się nie zaczęło.
    Ostatnie słowa wyszeptała, a ja poczułem, jakby tysiąc ostrzy wbijało się w moje serce. Nigdy nie spodziewałbym się, że gorzkie słowa ze strony dziewczyny mogą mnie zaboleć. Ale Camila była zupełnie inna, ona była ważna, jedyna. 
    - Nie mów tak - przełknąłem łzy cisnące mi się do oczu.
    Pokręciła głową.
    - To po co odstawiasz te szopki? - krzyknęła.
    - Bo chcę wiedzieć czy nadal mnie kochasz, czy wybrałaś, czy wiesz! - wrzasnąłem.
    Ona jakby się zlękła i odparła spokojnie:
    - Wybrałam - wyszeptała. - Nie chcę żadnego z was. Broduey zranił mnie wyjeżdżając, a ty... a ty zraniłeś mnie swoją bezinteresownością. Kocham was obu,a le nie umiem wam tego wybaczyć.
    Wszystko zdarzyło się w przeciągu kilku minut, ale ja czułem jakby były to wieki. To kaleczyło mnie jeszcze bardziej. Camila już dawno wyszła z auli, zostawiając mnie samego, pozbawionego jakiejkolwiek nadziei. 

Wydaję mi się, że rozdział jest dość długi, więc chyba powinno być dobrze. 
Jak widzicie Camila wybrała. Czy właśnie tego chciałam? No, zobaczycie w kolejnych rozdziałach. 
Wygląd bloga zmieniony po raz 3579043680. Nagłówek naszej kochanej Mai. <3 Dziękuję jej za to bardzo, bardzo serdecznie!
Uwaga, uwaga! Chciałabym polecić fantastycznego bloga o Naxi. Są tam tylko 2 rozdziały, ale jest warto! http://naxidestino.blogspot.com/ :)
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie wyświetlenia, obserwacje i ,,taki". Gdyby nie wy, na pewno by mnie tutaj nie było! <3
Bardzo Was kocham! (Powtarzam po raz tysięczny, ale inaczej nie umiem). <3
Xenia <3

27 komentarzy:

  1. Jeju, jakie to słodkie ;* Leon i Vilu są tacy cudowni. Jak on świetnie ją rozumie. To jest piękne. Brak mi słów. Kocham ich <3

    Pomimo wszystko rozumiem decyzję Camili, było jej ciężko, nie chce już dłużej cierpieć. To smutne, a le może tego właśnie jej potrzeba. Jednak znając Ciebie, nie sądzę, żebyś to tak zostawiła. To nie w Twoim stylu ;)

    Lara i Tomas - bardzo przyjemnie czytało się ten fragment, trochę humoru :D
    Czekam na następny rozdział ^^

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Odebrało mi mowę. C.U.D.O.! :) Pozdrawiam i życzę weny. :)
    PS: Świetny nowy wystrój :*
    Vielet <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy next
    prosze o wiecej naxi
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze? Trochę nudny. Świetnie pokazujesz emocje bohaterów jednak brakuje mi akcji. Nie wyczekuje z nieckirpliwością twoich rożdziałów jak kiedyś. Boję się, że skupiłaś się na One Partach, bo one są wspaniałe. Rozumiem, że Camila i jej wybór są teraz na pierwszym planie, ale przydało by się coś w stylu pobocznej historii aby to wszystko trochę urozmaicić. Mam nadzieję, że ten blog nie skończy się na rożdziałach ala masło maślane. Wszyscy są zakochani, szczęśliwi itp. Nie lubię tego i wciąż nie tracę nadzieji, że wymyślisz coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już od dawna się nad tym zastanawiałam ... można by wprowadzić federico który by namieszał w głowie np. ludmile lub fran , zrobić jakąś wycieczke , żeby to nie było takie monotonne. w każdym razie przydałby się CZARNY CHARAKTER, bo gdy ludmi się zmieniła już mi zabrakło tego że ktoś się miesza w nie swoje sprawy itp..Można by do tego stworzyć jakąś nową postać , lub brodwey (czy jak mu tam) moim zdaniem by się nadawał (tz. ma do tego tendencje , lecz nie zabardzo widze go w tej roli) więc jeśli chodzi o CZARNY CHARAKTER to wole tą pierwszą "opcje".
      PS.JEŚLI MNIE POSŁUCHASZ I WPROWADZISZ CZARNY CHARAKTER TO BŁAGAM ŻEBY TO NIE BYŁ FEDERICO(UBÓSTWIAM GO!) ~~allex

      Usuń
    2. To może ja coś powiem.
      W ogóle się z Wami nie zgadzam. Ale każdy ma inne zdanie i wasze szanuję. Jednak według mojej opinii Wy nie macie racji. Aby opowiadanie było dobre, ciekawe i wciągające wcale nie musi w nim występować czarny charakter. Nie na tym polega pisanie dobrego opowiadania.
      Wecie dlaczego zakochałam się w opowiadaniu Xeni? Kocham w nim delikatność, subtelność, spokój, to, że wszystko w tym opowiadaniu jest przemyślane nie ma nic na siłę. W opowiadaniu Xeni jest prawda, ale przede wszystkim ukazane jest tutaj normalne zycie nastolatków ich rozterki i problemy. Xenia ukazuje prawdę, pokazuje jak wygląda prawdziwe zycie. Nie ma pomysłów na odwal się itd,
      Pojawi się ten czarny charakter i co? Namiesza w głowach, ktoś tam zerwie z głupiego powodu i tyle? Chcecie coś takiego? To obejrzyjcie sobie Violettę 2 tam jest wszystko to czego Wam brakuje u Xeni/
      Mi u Xeni nie brakuje nic.
      To tyle.

      Usuń
    3. Boże. Aga jak ja cię uwielbiam. *.*
      Dziękuję za miłe słowa.
      A propos dziewczyny!
      Na początku przeczytałam wasze komentarze i biłam się z myślami. Czy ja na pewno dobrze robię? Ale potem takie nagłe: ,,Ej! Przecież jesteś tutaj sobą, wyrażasz swoje poglądy i to, jak powinno według ciebie to wyglądać".
      Uwielbiam postać Ludmiły. Ale uwielbiam ją tylko wtedy (no może czasem częściej xd), gdy jest sobą. Gdy niczego nie udaje i ma swoje wartości.
      W serialu nienawidzę tego, że nagle ma być słodki moment, można się rozpłynąć, a tu nagle BUM! Ktoś to wszystko niszczy.
      Przepraszam, dziewczyny. Jeżeli szukacie czegoś innego niż czułości, to nie ten przystanek.
      X. <3

      Usuń
    4. Mi nie chodzi o czarny charakter tylko więcej akcji. I nie do końca spodobał mi się komentarz Ag. odnisłam
      wrażenie jakbym to ja pisała o czarnym charakterze. Jakby wrzuciła nas do jednego wokra. Mi chodziło bardziej o to aby na przykład między Naxi lub Leonettą coś się zadziało. Ja naprawdę uwielbiam twoje opowiadania i tak jakoś do 30 roździału uważałam, że są najlepsze. Teraz powoli zbliżają się do przeciętności. Może jakiś nowy bohater? Nowa miłość? Proszę, pomyśl o tym.

      Usuń
  5. Jakie to słodkie! Kocham Leonetta<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacja! <3
    Doskonale rozumiem wybór Cami i szczerze mówiąc trochę się tego spodziewałam, chociaż w głębi serca liczyłam na to, że mimo wszystko wybierze Rico..
    Naxi i Marcesca nic dodać, nic ująć! <3
    ale w tym rozdziale najbardziej mi się podobał moment Diego i Ludmi, cudowny po prostu cudowny <3
    Liczę na to, że Leoś i Tomas zaprzyjaźnią się naprawdę, bez sztucznych uprzejmości ;p
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i zapomniałam dodać. Wygląd boski, a nagłówek prześliczny!

      Usuń
  7. Boski nagłówek. ♥ Rozdział rewelacyjny. Czekam z niecierpliwością na następny...Co Ci tu jeszcze napisać? Ah tak! Jesteś boska ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Naxi śpiewają "Ahi Estare." Matko, jak ja uwielbiam tę piosenkę! <3
    A co do bloga, który poleciłaś, to już go znam.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Informuję tylko, że u mnie został już opublikowany, nowy rozdział. :
    violetta-and-her-world.blogspot.com
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moment Lu i Diego <3 wiesz że uwielbiam Lu więc nie robi mi to znaczenia z kim jest ale jednak jakby był Feder to juz wgl bym sie rozpływała :d
    A mnie sie rozdział podoba strasznie jak zwykle, nie zawsze musi sie cos dziać, warto pokazac też miłość i uczucie na spokojnie ;)
    Naxi <3 nasze Naxi CIĘŻARÓWO ?:D
    Cami nie wybrała żadnego.. rozumiem ją, obu kocha..
    nie chce ich ranić i woli sie odsunąć ale wiem ze cos wymyślisz i będzie epicko :D
    Pozdrawiam ;d
    Maja ;)

    I nie dziękuj wiesz ze nie ma za co <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Xenia...
    Nie chce mi się pisać.
    Rozdział był cudowny, wspaniały, fantastyczny <3
    Ale nie mam siły xD
    No i Ahi Estare! Jejku! :D
    Tyle.
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej, Xenia, zrób twitcama!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jeziuuu... xd
      Ja i twitcam.
      Te internety to szaleją. :D
      Tak serio, to nie chciałybyście tego widzieć. xd
      X. <3

      Usuń
  13. Śliczny, zresztą jak zawsze
    Masz naprawde fajne pomysły i świetny styl pisania
    Pozdrawiam
    Domi

    OdpowiedzUsuń
  14. Spamisz tym blogiem każdemu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Poleciłaś mnie? Jak miło <3
    Ślicznie piszesz!
    Dużo blogów o Violetcie opowiada o pedofilnym Tomasie, składa się z samych dialogów itp.
    U ciebie jest inaczej, co bardzo mi się podoba.
    Jestem zaszczycona, że taka zdolna pisarka chcę czytać mojego bloga. Dziękuję :)
    Nie wiem czemu, ale zawsze widziałam Camilę z Andreasem. Tak mi jakoś pasowali (niczym Tomas i Gregorio para idealna).
    Zaczynam lubić Rico. Fajniusi jest c:
    Tomas & Lara? Podoba mi się to połączenie ^ ^
    Naxi, oni w każdej odsłonie są piękni. KC ich <33
    Świetnie świetnie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Heej, znalazłam twjojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały.
    Świetnie piszesz! Dziewczyno, zazdroszczę ci talentu!
    Super, czekam na kolejny rozdział :)
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  17. boże ale ty masz genialny talent jak będziesz miała czas to zerknij na austi-and-ally3.blogspot.com
    dopiero zaczynam ale miło mi by było gdybyś zerkneła

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział! Może trochę byś namieszała? \
    A poza tym bardzo się cieszę ,że piszesz opisy i odczucia ;D
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy