piątek, 4 października 2013

Rozdział 45: Walka

,,Jeśli się zakochasz, możesz zranić
  Posłuchaj mnie dobrze
  Oddychaj i przestań drżeć jak papier
   Jeśli wierzysz, że tak
   Spróbuj ponownie
   Nie poddawaj się
   Nie przez przypadek."
   (,,Veo Veo")

Dwa dni później,
Leon
    - O! - wykrzyknęła Violetta. - Patrz teraz!
    Spojrzałem w stronę wejścia do naszej szkoły, Studia 21. W wejściu, rzeczywiście, coś się działo. Chłopak o jasnej cerze i czarnych włosach biegł w stronę dziewczyny o iście kasztanowych włosach i brązowych oczach. Gdy tylko ona zobaczyła swojego adoratora, szybko przyśpieszyła i już jej nie było. Zrezygnowany chłopak ukrył twarz w dłoniach i zacisnął pięści. Wziął dwa wdechy i pobiegł zaraz za nią.
     - Aaa! - zawołała Violetta, a wszyscy odwrócili głowę w jej stronę, zaciekawieni, czy aby na pewno nie zwariowała. - Walcz dalej, Rico! Nie poddawaj się! Tak ma być!
    Również spojrzałem na nią jak na wariatkę. Nie mogłem zaprzeczyć, że nie podobała mi się w tym wydaniu. Rumiane policzki obrazowały jej determinację. Włosy spływały po plecach, a oczy lśniły entuzjazmem.
    Violetta opowiedziała mi o swoim śnie i byłem bardzo zdziwiony jego treścią, ale ona nawet nie zwracała uwagi na ten koszmar. Wydawało jej się, że naoglądała się za dużo horrorów. Zgodnie uznaliśmy, jednak, że koniec był najpiękniejszy. Byłem przecież bohaterem. To się zgadzało.
     - Chyba się nie podda - wywnioskowałem, łapiąc ją za nadgarstek, by usiadła.
    Pokiwała energicznie głową i zaśmiała się, odgarniając kilka zabłąkanych kosmyków z oczu.
    - Racja - westchnęła. - Ty się nie poddałeś.
    - Było warto - odparłem i obdarzyłem ją swoim najpiękniejszym uśmiechem.
    Zamyśliła się przez chwilkę, co wyglądało dość uroczo i powiedziała:
    - Nie zgodziłabym się. Byłam bardzo niezdecydowana rok temu, a to mnie zabijało - stwierdziła. - Jej, jaki rok temu! Niedługo miną dwa lata.
    - Kochanie - westchnąłem i spojrzałem na mury naszej szkoły. - Niedługo będziemy musieli się poświęcić prawdziwym obowiązkom. Będziemy musieli utrzymać się sami. Przyzwyczaiłem się do tego. Nic mi nie przeszkadza. Teraz pora na ciebie, ale ty nie masz pecha, więc ludzie obsypią cię propozycjami pracy w kierunku muzycznym. Zazdroszczę ci.
    Ona spojrzała na mnie i wskazała palcem na mój tors:
    - A ty się tak nie przechwalaj! Niby dlaczego mam takiego farta?
    Udałem, że chwilę się zastanawiam, ale szybko odpowiedziałem:
    - Może dlatego, że spotkałaś mnie i wpadłaś po uszy?
    Violetta wytrzeszczyła oczy, ale popchnęła mnie tak, że o mało nie spadłem z ławki, na której przed chwilą spokojnie siedziałem.
    - Zakochany w sobie dupek - odparła i założyła ręce na pierś.
    - Ale...?
    Przybliżyłem swoje ucho, by usłyszeć jej cichą odpowiedź:
    - Ale mój dupek.

Marco
    Francesca, dzisiejszego dnia, była jednym, wielkim strzępkiem nerwów. Gnała za Camilą po wszystkich salach, ale ona sprawnie ją wymijała, co wprawiało ją w jeszcze większe zdenerwowanie. Ja siedziałem na murku i czekałem na rozpoczęcie lekcji. Nasze Junto a ti miało już ręce i nogi, więc mogliśmy spokojnie skupić się na oddaniu naszych uczuć w piosence. Było to dla nas proste, bo nawet w wymianie spojrzeń, Francesca się rumieniła, a ja spuszczałem głowę, speszony. Taki byłem. Mogłem mówić cokolwiek, o kimkolwiek, ale nie potrafiłem być silny. Moja wrażliwość czasem zabijała wszystko, ale nie przejmowałem się. Wędrowałem dalej, by po prostu wytrwać. Przy Fran wcale nie było to łatwe, ale nie sprzeciwiałem się temu. Kochała mnie, a ja ją. Tworzyła się miedzy nami chemia, która przybierała postać magii.
    - Jestem! - uśmiechnęła się brunetka, która pojawiła się znikąd. - Usiądę sobie. Posuń się.
    Zrobiłem tak, jak kazała. W końcu oparła swoje ramię na moim i uśmiechnęła się, przymrużając oczy przed promieniami słonecznymi. Francesca pławiła się, niczym ptak w jego świetle, ale ja nie umiałem patrzeć w nie i nie przymrużyć oczu. Z nim było tak samo, jak z problemami. Czasem potrafimy podnieść głowę i żyć dalej, ale potem nagle upadamy pod natłokiem problemów.
    - Czuję, jak mocno bije twoje serce... - wyszeptała Fran.
    Uśmiechnąłem się lekko, ale odpowiedziałem:
    - A twoje? Nie bije tak szybko w moim towarzystwie?
    Wskazała palcem na aksamitną bluzkę i na wysokość narządu. Chciała, bym go dotknąłem. Uniosłem drżącą dłoń i wtedy to poczułem.
    Że moje serce bije razem z jej. Że jej dłonie drżą tak samo. Że nasze oczy mrużą się w tym samym momencie. Że nasze policzki rumienią się na ten sam kolor. Że nasze głosy tworzą jedno. Że dostrzegam to, co ona. Że nasz nos marszczy się podobnie. Że wykonujemy takie same ruchy. Że uśmiechamy się w ten sam sposób. Że nasze usta przybliżają się w tym samym momencie.
     Tak jak teraz.
    Trzy.
    Dwa.
    Jeden.
    - O! Mój braciszek się całuje!
    Obudziliśmy się w tym samym momencie, spojrzeliśmy pusto na mojego brata. Szybko się otrząsnąłem, by za nim biec. Diego uciekał bardzo szybko.
    - No, stary! W takim momencie? Serio! Nie masz serca! - krzyczałem.
    Jedyne, co mogłem usłyszeć z daleka, to słodki śmiech damy mojego serca.

 Ludmiła
    Co dały mi te wszystkie zmiany?
    Na te proste pytania, zawsze trudno odpowiedzieć.
    Ale ja próbuję. Pozytywy mojej zmiany to uzyskanie miłości. Diego był niezwykłą osobą. Bezgranicznie pewną siebie, swoich umiejętności, swoich uczuć. Czasem przerażał mnie tym swoim podejściem do miłości, ale ja poznawałam go na nowo. Nie mogłam patrzeć bezradnie. Każde mrugnięcie kosztowało mnie więcej. Musiałam dostrzegać wszystko. Całe piękno tego świata. A Diego był jednym z tych facetów, którzy potrafią być szczerzy do bólu, choć to naprawdę boli. I jego wrażliwość, która zachwycała mnie do granic możliwości. Pod tym pierwszym wrażeniem, jakim była skórzana kurtka, można by powiedzieć, że Diego jest osobą pozbawioną jakichkolwiek uczuć. Egoista. Idealne określenie mnie z przeszłości.
    Teraz. Teraz mam przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Wtedy, gdy mam problemy, które od ostatniego czasu się nie pojawiają, a ja cieszę się, że nie muszę patrzeć, jak przychodzą i uśmiercają wszystko to, co dopiero urodziłam. Wszystkie nowe uczucia, które zrodziły się we mnie. Dawna Ludmiła nie stawiłaby im czoła. Bałaby się. Teraz jestem tego pewna, choć wydawało mi się, że była osobą pewniejszą. Wiem, że tak nie było. Była jeszcze bardziej krucha niż dzisiejsza ja.
    Przyjaciele pomogli odzyskać mi siebie i mogłabym temu zaprzeczać, ale nie potrafię. To byłoby niesprawiedliwe zarówno dla nich, jak i dla mnie. Moje uczucia nie były teraz najważniejsze.
    Moim jedynym zmartwieniem stała się Camila, która próbowała za wszelką cenę uciec. Dlaczego tak bardzo tego chciała? Doskonale wiedziałam, że Rico zabił w niej wszystkie uczucia, jakimi spokojnie można by nazwać miłość. Tylko, że ona powinna próbować. Powinna myśleć o tym ze spokojem na rumianej twarzy. Tylko, że tak nie było, a jej ucieczka tylko pogarszała sprawę. Było źle, bardzo źle.
    Kasztanowłosa mogła omamić niejednego, choć pewnie tego nie wiedziała. Ba, nawet wcale w to nie wierzyła. A szkoda. Może udałoby się jej nabrać pewności siebie. Teraz, gdy wszystko wydaje jej się stracone, nie można powiedzieć, że obudzi w sobie miłość. To potrafi tylko Rico, a ona polegnie. W końcu zginie i straci wszystko, co mogła mieć, czego mogła doświadczyć. Straciła najważniejszą naukę życia. Naukę miłości.
    I to bolało mnie najbardziej.

Rico
(napisane w trzeciej osobie)
    - Znajdę cię. Jestem tego pewny - wołał nerwowo Rico.
    Wiedział, że robiła to specjalnie. Czasem stawał i miał ochotę się odwrócić i odejść. Ale potem usłyszał w swojej głowie słowa Violetty, które wypowiedziała tego feralnego wieczoru. Nie potrafił pozbyć się tego uczucia, że jego ucieczka zostanie najgłębszą rysą w jej sercu. Nikogo to nie obchodziło, więc musiał odnaleźć się sam. Teraz, bo potem straci swoją pewność i już nie powróci z tą samą siłą.
    - Jestem... - wyszeptał cichy głosik.
    On rozniósł się po pustym korytarzy szkolnym. Wiedział, że należał do dziewczyny o kasztanowych włosach, brązowych oczach i cerze, niczym aksamit. Była jego. Ona, jak i ona doskonale o tym wiedzieli, ale potrafili stłumić w sobie to uczucie pewności.
    - I co teraz? - zapytał.
    Uniosła brwi do góry i odparła pytająco:
    - A ty nic mi nie masz do powiedzenia?
    Zapadła niezwykła cisza, a atmosfera gęstniała tak, ze można by spokojnie ciąć ją nożem. To nie zmieniłoby jednak sytuacji. Przed sobą wciąż stałoby dwoje młodych ludzi. Nerwowo mierzących się wzrokiem, myślących o swoich wzajemnych doskonałościach. Może tylko z czasem udałoby im się zapomnieć o toni swoich oczu, o swoich szybko bijących sercach. Wszystko by się udało, ale zawsze zostaje to wspomnienie. Kryje się ono w najmniejszej cząstce serca, ale atakuje z taką siłą, że nie sposób go ominąć. To normalne, ale wydaje się, że ani Camila, ani Rico tego nie rozumieją.
    Nie chcesz, czy nie możesz? I tak w kółko. Jedyne, co budziło bruneto, co pozwalało mu wierzyć dalej w tą miłość, która nie dopomagała w niczym, a potrafiła oszpecić żałosne już życie jeszcze bardziej. Naturalnie, odnajdzie się coś takiego, jak kochanie, czyli stan bezgranicznego szczęścia, ale potem przychodzi moment bólu. I wszystkie uczucia się mieszają. A było pięknie.
    - Chcę, żebyś wiedziała - wyszeptał. - Będę o ciebie walczył, nawet jeżeli będę musiał poświęcić wszystko to, co mam.
    Rico odwrócił się na pięcie i odszedł, a jego kroki odbijały się głośnym echem po całej auli.
    - Ja też - cichą odpowiedź Camili poniósł wiatr, który docierał w każde miejsce, nawet do uszu czarnowłosego chłopaka.

Wieczór, dom państwa Castillo
Violetta
    German zawsze był przykładowym ojcem, choć czasem zdarzały się drobne wpadki, które utwierdzały w przekonaniu, że wychowanie córki nie było aż tak prawidłowe.
    Ale mogłam z dumą powiedzieć, że kochałam wieczory, gdy siadaliśmy na białej, nieskazitelnej sofie i popijaliśmy herbatę z cytryną, która potrafiła mnie wzmocnić, ale nie aż tak bardzo, by pozbyć się wszystkich problemów.
    - Studio jest wspaniałym miejscem - wyszeptałam nagle. - Może czasem wydaje się aż za bardzo zwariowane, ale to nic złego, tato.
    On pokiwał głową na znak, że rozumie, ale dalej siedzieliśmy w ciszy. Zastanawialiśmy się nad wszystkim i mogliśmy spokojnie rozwiązać swoje problemy, ale na tą chwilę nawet tego nie chcieliśmy. Nasze oczy wciąż były zamglone, ale próbowaliśmy się uspokoić. Ten wieczór był strefą wolną od zmartwień. I koniec. Do tego trzeba się było dostosować.
    Dzwonek do drzwi, rozbudził nas dostatecznie.
    Obcas koturnów odbijał się głośno o drewnianą podłogę.
    Ostrożnie otworzyłam drzwi.
    To nie był wieczór, podczas którego powinnam się zastanawiać. Teraz ponownie nawróciły problemy, a jednym z nich był człowiek stojący przede mną.

Mam za sobą dość ciekawy tydzień i mam nadzieję, że nic go nie zepsuje, ale wciąż boję się niektórych przedmiotów.
Nie wiem. Rozdział pisało mi się nadzwyczaj lekko, więc nie wiem, czy jest perfekcyjny. Mam nadzieję, że Was nie obrzydziłam, ani nic. XD
Na ,,Ale Ty zawsze..." pojawił się part Maddy, a Maja wciąż pisze swoją Fedemiłę, więc spokojnie. :)
A teraz polecę bloga. 
http://tonight-i-will-survive.blogspot.com/ - Coś dla fanów Fedemiły. Uwaga! Uwaga!Prolog rzuca na kolana!
A mi pozostaje się pożegnać i życzyć wspaniałego tygodnia. Mam nadzieję, że mój też będzie w porządku. XD
Xenia <3

17 komentarzy:

  1. Jeju, rozdział naprawdę cudowny! Tyle emocji w nim zawarłaś, tak wspaniale to opisałaś... NIe jestem dobra w pisaniu komentarzy, więc to chyba tyle...
    No nic. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział kochany <3
    Leonetta jest urocza. W 2 sezonie zrobili z Leosia drugą Violetkę i dali jeszcze w to Tomaszka. Masakryczne połączenie, Leon najlepszy był w 1 serii <3
    Ślicznie piszesz, bez dwóch zdań.
    Scenka Cami i Rico była kochana. Aj lof ju noo ^ ^
    Już niedługo drugi sezon, mam nadzieję, że Marco nie dostanie jakieś oklepanego dubbingu (do Federico dali Fineasza więc ^ ^).
    Oj Xenia, ale ty masz talent <3
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział, jak zwykle jest rewelacyjnie napisany!
    Masz ogromny talent i powtarzam ci to, praktycznie z każdym, dodanym rozdziałem, lecz taka jest prawda. Jesteś niesamowita.
    Pozdrawiam, oraz życzę sukcesów w szkole! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Xenia,

    Nie wiem jak Ty to robisz, że każdy Twój rozdział jest taki cudowny. Co? Czasami chciałabym powiedzieć, że coś mi się nie podobało, wytknąć Ci jakiś błąd. Problem w tym, że nie mogę, nie jestem w stanie. Czy Ty musisz być taka idealna?

    Do rzeczy. W zupełności zgadzam się ze stwierdzeniem Leona. Violetta ma cholerne szczęście, że go spotkała i, że to właśnie w niej ulokował swoje uczucia. Z nikim innym nie było by jej tak dobrze, nikt inny by jej tak nie traktował. Leon to najlepszy facet na ziemi (wiem, że już to mówiłam xD).

    Ludmiła martwi się o Camilę, to takie słodkie widzieć jej uczucia, obawy. Dowodzi to, że panna Ferro ma serce. Tak, w Twoim opowiadaniu zdecydowanie je ma ;)

    Camila i Rico - ohohohoho! Cudownie to opisałaś. Niby Camila ucieka i broni się, a tak naprawdę w głębi serca wie, że on jest tym, czego najbardziej potrzebuje, najbardziej pragnie ^^

    Nie będę pisała, że czekam na następny rozdział, bo to chyba oczywiste, a Ty wiesz, że tak jest ;) Jesteś niesamowita.

    P.S. Kocham Cię <3

    Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Siema!
    Maddy przyszła skomentować. Radujmy się! :D
    Nie no, tak na serio, to było wspaniale.
    Idealnie.
    Długi komentarz ci walnę :D
    Perspektywa Leona mnie rozbawiła, nie wiem, czy miała być śmieszna, ale się śmiałam xD
    Ale ja już jestem taka dziwna, ty już najlepiej to wiesz.
    Dalej...
    MARCESCA!
    Boże, to jest mój ulubiony fragment tego rozdziału, nie tylko dlatego, że to Marcesca, moja prawie ulubiona para! :D
    Te uczucia, tak je opisałaś, że...
    Rooozpływam się *_*
    No i później Lu... Moja doskonała i najlepsza na świecie Lu. Jej przemyślenia pokazały, jak napisała Diana, że ma serce i uczucia. Chociaż o tym mogliśmy się już przekonać kilka razy w Twoim opowiadaniu :)
    I to, że tamta Ludmiła była bardziej krucha, mniej pewna siebie... Cud, miód i orzeszki. Sama prawda. Obecna Ludmiła jest lepsza i silniejsza.
    Rico i Cami, Cami i Rico... Nie mam słów. Bo tak naprawdę ta perspektywa jest najbardziej przepełniona bólem. A wiesz, że jeśli coś jest bolesne i zarazem piękne, to ja to kocham całym swoim sercem! <3
    Jeju, nie wiem, kto przyszedł do domu państwa Castillo i dlaczego to będzie dla Violki kolejnym problemem, ale wiem, że znowu mieszasz, dziewczyno...
    KOCHAM CIĘ ZA TO! <3
    Może Jade? A może ktoś inny? Nie wiem, ale na pewno napiszesz to przewspaniale, jak zawsze. :*
    KUŹWA XENIA VERDAS ZAREKLAMOWAŁA MOJEGO PARTA POD SWOIM ROZDZIAŁEM!
    BĘDĘ FEJMEM B)
    Dobra, już się uspokajam. Wybaczam ci fakt, że nie zadedykowałaś mi tego rozdziału i oddalam się, byś w spokoju mogła jarać się moim twórczym komentarzem xD
    No i na koniec ci powiem coś, czego nie mówię zbyt często, no, ale czasami trzeba.
    JESTEŚ WSPANIAŁA :*
    I niepowtarzalna...
    Ale ja jestem od ciebie lepsza. :)
    Nie no, poważnie, jesteś najlepsza :D
    Idę sobie już, bo pewnie mam już dość.
    Buziaki,
    M. ;*
    PS jak myślisz, pomidor i nutella to dobre połączenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah ty jesteś głupia. Śmieję się i śmieję przez ciebie hahahah XD
      Ciota, no ale moja, c'nie? Kocham!
      :D
      Dla mnie ser i cebula to świetne połączenie O.o
      Nutella i pomidor też rządzi! :D

      Usuń
  6. Cudowny! <3
    Masz ogromny talent do pisania. <3
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Xeniaaaaaa ! <3
    Ciulu... ja wiedziałam że ty namieszasz ha! :D ale lubie jak to robisz,
    akcja musi być xD.
    Leonetta, oooł maj goood... Violetta to cholerna szczęściara mająca idealnego faceta, który dba o nia, zamartwia się i kocha całym serduchem xD.
    Marcessca omomom Marco jest taki kochany, a jeszce po 75 odcinku w V2 to wgl sie rozpływam ... :*
    I nasza blondynka wspaniała, Ludmila jest debeściarą!!:D, zawsze ją uwielbiałam, ona jest prawdziwa, wie czego chcę, a te jej przemyślenia i to jak martwi się Cami jest wspaniałe, jest prawdziwą przyjaciółką. I cieszę się że w swoim opowiadniu pokazałaś ją właśnie taką, ale co by nie było i tak uwielbiamy Lu <3.
    Rico y Camilaaaaa ajajaj <3 ja i tak wiem że oni się kochają ! xD
    Ciężarówo xD te amo mucho ;****
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Xenia, jak Ty to robisz? Za każdym razem wspaniały rozdział <3
    Leonetta, cudowna. Vilu to naprawdę ogromna szczęściara!
    Wspaniała Marcesca, po prostu ich kocham! <3 najlepsza para!
    Lu i jej przemyślenia i to jak martwi się o Cami, to takie kochane.. Ahhh <3
    Rico i Cami aż nie wiem co napisać, po prostu genialna perspektywa. *.*
    No i kto przyszedł do Castillo? hmmm?
    Po raz setny Ci powiem, że jesteś niesamowita i masz ogromny talent <3
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział zapraszam do mnie http://leonetta-leon-i-violetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział.
    Czekam na next.
    Śliczne zdjęcia Leonka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że Rico się nie poddaje i walczy o Camilę. Tak trzymać!
    Pięknie opisałaś Marcescę. Zakochałam się <3
    Przemyślenia Ludmiły... również mi się podobają.
    Leonetta <3 Ten wątek chyba nigdy mi się nie znudzi :P
    Nurtuje mnie to, kogo zobaczyła Violetta przed drzwiami.
    No i znowu Rico&Camila... To wszystko jest tak pięknie opisane... no... że nie potrafię sklecić chociażby jednego sensownego zdania ;c
    Rozdział przecudowny, kocham, kocham, kocham... <3
    Pozdrawiam z całego serduszkaa, Caro :*

    OdpowiedzUsuń
  12. I co ja mogę tutaj napisać? Co?
    No powiedz, co?
    Jak zwykle twoje rozdziały tętnią życiem. Są piękne i żywe. Barwne i...
    mech, no brak słów.

    A jak już z Maddy rozpoczęliście temat o art. spożywczych to
    pozwolisz, że się dołącze.
    No, więc...
    Cebula, cebula, czosnek, czosnek.
    Zbudujemy mały mostek!
    A pod mostkiem będzie dziura!
    A w tej dziurze!
    Cebula, Cebula, czosnek, czosnek!

    Pozdrowienia! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. No więc ostatnio mnie troche nie było, ale spokojnie nadrabiam zaległości ;-)
    Co ja moge napisać...
    Hm...
    Już wiem: Twoje opowiadania są wspaniałe, cudowne, niespotykane
    Ja czytałam naprawde dużo blogów, ale z ręką na sercu mogę przysiąc, że twój jest najlepszy.
    Jeśli coś piszesz to wiesz jak powinna ta sytuacja wyglądać, dodatkowo urozmaicasz ją w przepiękny sposób
    Czasami zastanawiam się jak osoba, która pisze same dialogi albo nazywa jakoś dany rozdział, a skupia się na czymś innym, może mieć więxej komentarzy niż Ty.
    UWAGA: nikogo nie chce obrażać, po prostu wyrażam swoje zdanie i opinie
    Ok to by było na tyle
    Pozdrawiam
    Domi B-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kofam cię i twój blog od dzisiaj będę cię odwiedzać codziennie :) :) :) !!!!

    ZAPRASZAM DO MNIE!!! :)

    http://vampirzamilosc.blogspot.com/

    MYŚLE ŻE WAM SIĘ SPODOBA ! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyżby tata Leona.
    Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy