,,Mów, jeżeli możesz.
Wykrzycz to, co czujesz.
Powiedz mi, kogo kochasz
I kto sprawia, że jesteś szczęśliwy."
(,,Habla si puedes")
Następnego dnia,
dom Camili
-Po prostu nie
wierzę. Co to miało być? Czy on jest jakiś nienormalny? Nie pójdę z nim. Nie ma
mowy. Po…
-Camila!
Koniec! – nie dała jej dokończyć Fran – Randka jest już dzisiaj, bo jest
sobota. Musisz iść, nie zostawisz nas.
-Oczywiście, że
pójdę, ale na pewno nie z nim! Jak ty to sobie wyobrażasz?! – wrzeszczała.
Fran zrobiła
minę, jakby zaraz miała zabić swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Hmm… Może
wejdziesz do kina, obejrzysz film i może coś zaiskrzy między wami? – spytała sarkastycznie
Fran.
-Nawet tak nie
myśl! Nigdy nic takiego nie mów! Nie możesz! Nie pozwalam, słyszysz?! –
krzyczała Cami.
Fran
przewróciła tylko oczami. Nie chciała już słuchać narzekań Camili. Wszyscy
wiedzieli, że między Rico, a dziewczyną może do czegoś dojść. Tylko oboje nie
chcą się do tego przyznać, proste.
-Chodź, pomogę
ci wybrać ubrania – powiedziała łagodnie Francesca.
-Pozwolę ci na
to, tylko dlatego, że lubię przebieranki. Rozumiesz? –warknęła Cami.
-Jasne, jasne –
zgodziła się brunetka, podchodząc do szafy przyjaciółki.
Podeszły do
szafy i zatopiły się w poszukiwaniach.
Dom Violetty
-Leon, nie mogę
teraz rozmawiać. Muszę się umyć. Zresztą rozmawiamy już godzinę – powiedziała do
telefonu, Violetta.
-No dobrze. Do
zobaczenia – powiedział chłopak i rozłączył się.
Violetta
powolnie wstała z łóżka. Czas pod prysznic. Uwielbia wodę. Kąpiel zawsze
pomagała jej się odprężyć. Teraz musiała chwilę pomyśleć. Niedługo jej osiemnaste
urodziny. To życie bardzo szybko leci. Przecież jeszcze dwanaście lat temu
bawiła się w piaskownicy i śpiewała. Śpiewała z mamą. Te czasy już nigdy nie
wrócą. Jedna, słona łza popłynęła po jej zaróżowionym policzku. Weszła pod
gorącą wodę. Co teraz będzie z jej życiem? Może robić co chce, jest już
dorosła. Tata nie może jej już rozkazywać. Uśmiechnęła się. Tata nie był już
taki okropny jak kiedyś. Nie trzymał jej pod kloszem nadopiekuńczości. Wzięła
do ręki żel o zapachu lilii i wanilii. Ulubiony zapach jej mamy. Jeszcze go
pamięta. Nie zapomni, nie umie. Nawet jeżeli będzie miała osiemnaście,
trzydzieści czy siedemdziesiąt lat. Jakie będzie jej życie? Czy Leon będzie
jego członkiem? Musi być. Kocha go najbardziej na świecie. Schyliła się po
szampon. Ostatnio mało czasu spędzam z
przyjaciółkami. Na szczęście dzisiaj jest ta poczwórna randka z Cami i Rico.
Podobnież Camila kategorycznie zabroniła mówić, że spotykają się w pięciu
parach. Jak to ona powiedziała? Ach tak. ,,Nigdzie nie pójdę z tym czopem” –
odłożyła szampon. Właściwie jeszcze nie poznała Rico, ale z opowieści Fran
wydawał się bardzo przystojny. Dowiedziała się tego tylko z jednego zdania,
ponieważ przyjaciółka cały czas nawijała o Marco. Dziewczyna zmyła z głowy
szampon, wzięła ręcznik, owinęła się nim i wyszła. Porządnie wytarła
zaróżowioną od gorącej wody skórę. Spojrzała na zegarek. Za godzinę randka.
Czas się szykować. Wyszła z łazienki i poszła do szafy w swoim pokoju.
Postanowiła, że wybierze turkusową sukienkę do kolan i czarne sandałki. Dzisiaj
był piękny i parny dzień, więc nie musiała zakładać żadnej kurteczki. Do tego
dodała kilka czarnych dodatków. Spojrzała w lustro.
-No, Violetta. Leon oszaleje – powiedziała do siebie i uśmiechnęła się.
-No, Violetta. Leon oszaleje – powiedziała do siebie i uśmiechnęła się.
Dom Leona
Leonowi zostało
jeszcze trochę czasu do randki. Postanowił pooglądać w telewizji wyścigi motocrossowe.
Zawsze podobały mu się motory i gdy oglądał zawody miał nadzieję, że on kiedyś
też będzie tak jeździł. Teraz już mało mu brakowało. Każdy mówił, że bardzo
dobrze jeździ. Wreszcie odkrył coś, w czym jest inny od wszystkich. To mu
bardzo imponowało. Popatrzył na zegarek. Pora wychodzić. Violetta nie pozwoliła
mu, żeby po nią przyszedł. Mieli spotkać się na miejscu, czyli w Resto.
Ciekawiło go, co sądzi Camila o tej randce. Słyszał, że przez całą wczorajszą
drogę powrotną przeklinała Rico. Przecież to wcale nie jest zły chłopak. Wydaje
się wyluzowany i świetnie pasuje do Camili. Resto było blisko jego domu, więc
doszedł bardzo szybko. Otworzył drzwi i wszedł. Przy stolikach siedzieli już
Naty, Maxi, Ludmiła i Diego. Nie było nikogo więcej. Dosiadł się do złączonych
pięciu stolików.
-Reszta w drodze?
– spytał.
-Tak. Violetta
dzwoniła, że niedługo dojdzie – mrugnęła do niego Ludmiła.
Był ciekawy co
łączy blondynkę z Diego. Musiał o to spytać.
-Wy jesteście
parą? – spytał, wskazując na ich dwójkę. Ludmiła momentalnie zrobiła się cała
czerwona, a Diego miał minę taką jak zawsze, czyli obojętną.
-Nie, nie –
odpowiedziała speszona dziewczyna.
Diego tylko się
uśmiechnął i dodał:
-Jeszcze nie.
Dla Leona było
to co najmniej dziwne. Ludmiła stała się teraz taka wrażliwa i nieśmiała. Jakby
była zupełnie inną osobą. Szkoda, że dopiero teraz stała się taka miła.
Violetta miała przez nią wiele kłopotów. Spojrzał w stronę drzwi i ją zobaczył.
Zakrztusił się powietrzem. Zaschło mu w gardle i wypuścił z siebie głębokie
westchnienie. Nagle jego oczy łagodnie się przymrużyły. Widział tylko ją. Szła
powoli, nie, ona sunęła po podłodze. Z każdym dniem stawała się piękniejsza.
Delikatnie usiadła obok niego, a w powietrzu rozniosła się woń jej słodkich
perfum.
-Cześć
wszystkim. Hej, kochanie – dała mu całusa w policzek – Leon, żyjesz?
-Nie, już chyba
nie… Raczej… - po chwili zrozumiał co do
niego mówiła – A nie! To jednak żyję. Trochę się… Trochę się zamyśliłem.
Wcale nie
chciał mówić, że zahipnotyzował go jej głos i cała ona. To byłoby głupie i
dziwne. Po chwili do baru weszli Marco i Fran. Byli tak zajęci sobą, że nie
zauważyli stolika, gdzie siedzieli ich przyjaciele i przeszli dalej. Dopiero
potem Maxi zawołał, że siedzą tam. Szybko odwrócili się i zasiedli obok nich, witając
się.
-Nie wiecie
co z Cami i Rico? – zapytała Viola. Niech
ona już lepiej nic nie mówię. Zaraz tutaj chyba zemdleję – pomyślał nerwowo
Leon.
-Dzisiaj u
niej byłam. Pomogłam jej wybrać strój. Nie wiedziałam, że Cami zna tyle
przekleństw – powiedziała Fran, wciąż wpatrzona w Marco.
-Patrzcie,
już idą – powiedziała Naty.
Wszyscy
odwrócili się w stronę drzwi. Cami szła pierwsza, a kawałek za nią Rico. Było
widać, że chłopak już doprowadził ją do białej gorączki. Tylko czekać na
wybuch. Chłopak miał na twarzy półuśmieszek. Gdy doszli do stolika Cami
burknęła coś na przywitanie, a Rico pogodnie powitał wszystkich i usiadł obok
dziewczyny, która wyglądała teraz, jakby miała zaraz uciekać gdzie pieprz
rośnie. Rico widząc, minę Camili uśmiechnął się szerzej.
-To co
zamawiamy? – zapytał Marco.
Chłopcy
powiedzieli, że oni podejdą i zamówią też dla dziewczyn. Gdy zostały same od
razu wszystkie spytały się Camili:
-Jak tam
Rico?
Ruda spojrzała na nie wilkiem i
odpowiedziała ironicznie:
-Wspaniale.
Dziewczyny spojrzały na siebie z chytrymi uśmieszkami. Po chwili wrócili
chłopcy i podali każdej drinki.
-To może
trochę pogadamy? – zapytał Maxi.
Wszyscy
opowiadali coś o sobie. Najbardziej urzekła opowieść Rico. Wychował się w
Minnesocie. Początkowo grał w hokeja, ale potem odkrył miłość do muzyki. Nie
miał ojca, ponieważ zginął służąc w wojsku. Została mu matka, która zmarła, gdy
miał piętnaście lat. Został sam, ponieważ nie miał żadnej rodziny. Postanowił
grać na ulicach Minnesoty. Zarabiał na jedzenie, ale były to marne grosze. Po
jakimś czasie okazało się, że ma wujka w Buenos Aires. Teraz mieszka u niego i
chodzi do Studio 21. To była cała jego historia. Urzekła Camilę, ale nie dała
po sobie tego poznać.
-To
może teraz trochę pośpiewamy? – zapytał Diego – Może na pierwszy ogień pójdzie
Viola?
Dziewczyna chętnie się zgodziła i zaśpiewała Habla si puedes. Następnie wystąpił Leon z Entre Dos Mundos, a po nim Maxi i Naty z Podemos. Potem Ludmiła i Diego
zaśpiewali razem Yo soy Asi. Później
na scenę wkroczył Marco śpiewając Entre
ty y yo. Po nim wkroczyła Francesca z jej nową piosenką Alcancemos las estrellas. Na końcu
wystąpili Rico i Camila z Nuestro Camino.
Każdy wypadł świetnie, ale Ruda i tak mruczała pod nosem z niezadowolenia,
choć podobało jej się, jak razem śpiewali. Jeszcze trochę porozmawiali i
wszyscy pożegnali się i rozeszli się do domów. Wyszła też Camila i Rico.
Dziewczyna szybko chciała odejść, ale chłopak złapał ją za nadgarstek.
-Jak podobała
ci się randka? – zapytał, a w jego głosie nie słychać było kpiny.
-Przynajmniej
jeszcze żyję – spojrzała na niego z uśmiechem.
Chłopak zaśmiał
się cicho.
-Camila, ja…
gdy cię poznałem mój świat się zmienił. Jest inaczej. Codziennie widzę cię, gdy
zamknę oczy. Ja… ja chyba cię kocham – wydusił z siebie.
Nie mogła
uwierzyć. Co on mówi. Czy on jest tego świadom. Nie wiedziała co powiedzieć,
więc uciekła. Po prostu znikła mu z oczu i skryła się w ciemnościach nocy.
____________________________________________________
Rozdział na szybko, bez obrazków. Bardzo się śpieszę. Myślę, że notka mi się udała. Jest bardzo romantyczna. :P Mam nadzieję, że Wam też się spodoba. KOMENTUJCIE! Kocham Was! <3
Xenia <3