,,Dzisiaj jest to, na co czekałam
Mogę robić to, co chcę
I nigdy się nie zrażę."
(,,Junto a ti")
Wybiła godzina
13:30. Już za trzydzieści minut Violetta będzie musiała spotkać się z Diegiem.
Dlaczego musi trafiać na takich debili? Tomas to jakaś kompletna pomyłka. Jest
jeszcze Leon. Uśmiechnęła się na sam wspomnienie chłopaka. Teraz siedziała w Resto
i popijała drinka o krwistym kolorze. Mogła na spokojnie pomyśleć. Ten chłopak jest
dla niej wszystkim. Ten chłopak, który zawsze ją pocieszy. Ten chłopak, który
niedługo będzie jej. Leon to chyba najlepsze co ją w życiu spotkało. No może
jeszcze Angie. Właśnie, ciekawe jak jest jej dobrze z tatą. Chyba naprawdę się
kochają. Jej ciotka może niedługo zostać jej przyszywaną mamą. To nic, bo kocha
ją jak Marię. Violetta bardzo się cieszyła, że ojciec jest szczęśliwy. Jeszcze
czasem zdarzały im się kłótnie, ale Angie zawsze je łagodziła. Dla taty taka
kobieta to skarb. Tak jak dla niej Leon. Już 13:45. Violetta postanowiła, że
już pójdzie do parku. Zapłaciła za napój i wyszła z baru. Gdy była na zewnątrz
zauważyła chłopczyka, któremu piłka wypadła na ulicę. Chłopiec już chciał po
nią biec. Nawet nie zauważył, że nadjeżdża samochód. Violetta szybko podbiegła
do malucha i złapała go zanim wybiegł na drogę.
-Dobrze, że cię
złapałam. Patrz, to auto mogła cię przejechać – wskazała na pojazd, który
przejeżdżał, popatrzyła zmartwiona na chłopaka i poszła przynieść mu piłkę – Nic ci nie jest?
-Nie, proszę
pani. Dziękuję. Nie musiała pani tego robić – uśmiechnął się wdzięczny.
-Musiałam –
powiedziała na ucho do chłopczyka.
Nagle usłyszeli
głos:
-Brawo, brawo. Jesteś bohaterką. To takie
słodkie.
Popatrzyła na
Diega, a wtedy chłopak wyszarpał się z jej uścisku i pobiegł do domu, by tam
opowiedzieć mamie o jego przygodzie.
-Nie mogłeś
poczekać na mnie w parku? Przyszłabym. Nie jestem tchórzem! – wykrzyknęła mu w
twarz.
-Może i tak, ale
nie jestem do końca pewny – powiedział i złapał ją za rękę. Dziewczyna szybko
wyswobodziła się.
-Co ty robisz?! –
wykrzyknęła zbulwersowana. Chłopak tylko się uśmiechnął. Pomyślał, że jest
bardzo zadziorna. To dobrze, lubi takie dziewczyny.
-To może opowiem
coś o sobie. Wychowałem się w Madrycie i wszyscy zawsze mówili, że jestem
pięknym dzieckiem. Rzeczywiście tak było, bo… - mówił zanudzając przy tym
Violettę. Postanowiła, że da mu skończyć swój monolog. Chciała jeszcze trochę
pomyśleć, a on gdyby chciał z nią prowadzić normalną rozmowę, przeszkadzałby
jej w tym. Niech nawija ile sobie chce i tak nie zakręci jej w głowie jak Leon.
Ten dureń nie dorastał mu do pięt. Nie, nie będzie go słuchała. Postanowiła, że
zatopi się w swoich myślach.
Diego wiedział,
że Violetta nie jest zainteresowana jego opowieścią. W sumie to dobrze. Ma plan
jak ją zainteresować samym sobą. Wtedy będzie potulna jak baranek. Odda się mu,
tego był pewien. Trudno, będzie opowiadał dalej. Albo nie, teraz jest idealna
pora na zrealizowanie planu. Nagle skończył mówić, złapał Violę w pasie i
szybko pocałował w usta. Na początku dziewczyna nie wiedziała co się dzieje,
ale w porę się opamiętała i odepchnęła od siebie chłopaka. Na tym jednak nie
poprzestała. Podeszła do chłopaka i z całej siły plasnęła go w twarz. Diego
zatoczył się w tył i przewrócił.
-Jeszcze raz
zrobisz coś podobnego i już nigdy nie będziesz się szczerzył tymi ząbkami –
wysyczała.
Wtedy dziewczyna
odeszła, zostawiając go samego, rozmasowującego swój obolały policzek.
Violetta szybko
oddalała się od miejsca tego okropnego zdarzenia. Jest jeszcze większym debilem
niż myślała.
Postanowiła, że nie będzie się już tym martwić. Będzie świetnie
się bawić w towarzystwie Leona. On zawsze poprawia jej humor, więc teraz też na
pewno tak będzie. Zobaczyła na zegarku godzinę 15:57. Przyśpieszyła. Była już
blisko pamiętnej ławki, ale chciała być punktualna. Ciekawe, czy jest już tam
Leon. Jeszcze tylko parę kroków dzieliło ją od miejsca spotkania. Zobaczyła
Leona, który oglądał się za jej osobą. Pomyślała, że zaskoczy go i zajdzie od
tyłu. Podeszła niezauważona do chłopaka i zasłoniła mu oczy rękoma:
-Zgadnij kto to
– powiedziała wesoło Violetta.
-Hmmm…
Pomyślmy… Czy to najpiękniejsza dziewczyna, która umie śpiewać najładniej na
całym świecie? – spytał Leon. Viola na same jego słowa zarumieniła się i
jednocześnie ucieszyła, ze chłopak nie widzi jej w tej chwili.
-Jeżeli chodzi
o Violettę, to chyba zgadłeś – uśmiechnęła się wesoło i obeszła ławkę, by
usiąść obok niego.
Leon chciał już
spytać o randkę z Diegiem, ale dziewczyna przerwała mu:
-Tak, spotkałam się z nim. Na samym
początku musiałam uratować biednego chłopca przed wylądowaniem pod samochodem.
Wtedy przyszedł i zaczął się ze mnie nabijać. Wkurzyłam się, a on wtedy złapał
mnie za rękę – Leon zacisnął pięści – Szybko się wyswobodziłam, a on zaczął
opowiadać o swoim nudnym życiu. Nie słuchałam go i zaczęłam myśleć o… o takiej
jednej sprawie. Wyobraź sobie, że on wtedy przestał gadać i pocałował mnie.
Leon nie wytrzymał:
-Co?! Jak to?! Zabiję gnojka! Pocałował
moja dziewczynę! Nie pozwolę, żeby… - i wtedy do chłopaka dotarło co
powiedział. Zrobił się prawie tak czerwony jak burak. ,,Jakim ja jestem
debilem. Spaliłeś, stary na maxa” – pomyślał. Violetta była szczęśliwa, że coś
takiego powiedział. Oboje wiedzieli, że to odpowiednia chwila na powiedzenie
tego co było już wiadome bardzo dawno.
-Kocham cię – powiedzieli równocześnie i
spojrzeli sobie w oczy. Bali się, że coś może nie wyjść. Wszystkie wątpliwości
nagle zniknęły, a ich dwoje wpadło sobie w ramiona.
Stali tak przytuleni bardzo długo, ale
Leon odsunął się i zaczął krzyczeć na cały park:
-KOCHAM VIOLETTĘ! TO MÓJ JEDYNY SKARB!
KOCHAM JĄ CAŁYM SWOIM SERCEM! NIGDY NIE CZUŁEM CZEGOŚ TAK PIĘKNEGO!
-Głuptasie! Uspokój się już. Czuję
dokładnie to samo co ty. Nawet chyba jeszcze bardziej – zarumieniła się
Violetta.
-Zawsze chciałem ci to powiedzieć.
Jesteś dla mnie jak tlen. Śnisz mi się każdej nocy. Jesteś piękna. Taka śliczna
– mówił, a każde jego słowo było piórkiem, które delikatnie łaskotało ją w
serce. Nie mogła już wytrzymać musiała być blisko niego. Tylko on potrafił ją
uszczęśliwić. Podeszła do niego, zbliżyła się i delikatnie musnęła jego usta
swoimi. Leon tylko na to czekał i pocałował ją. Był to bardzo delikatny
pocałunek, ale pełny miłości. Violetta
czuła, że bardzo dobrze wybrała. Leon tak bardzo ją kochał, tak bardzo chciał
ją chronić. Dziewczyna wiedziała, że chłopak jest szczęśliwy. Była też pewna,
że zawsze będzie przy niej. To było coś
pięknego. Znów tutaj, znów z nim. Ostrożnie się od siebie odsunęli i
jednocześnie zarumienili. Teraz Viola zaczęła krzyczeć:
-KOCHAM GO! SŁYSZYCIE? KOCHAM GO JAK
NIKOGO INNEGO NIGDY WCZEŚNIEJ! A DIEGO DOSTAŁ ODE MNIE W TWARZ!
- Spoliczkowałaś go? – zapytał Leon,
ale nie krył dumy dla swojej dziewczyny.
-Jasne! Nie będzie całował dziewczyny
Leona Verdasa – uśmiechnęła się do niego znacząco.
-Oj, nie będzie – zaśmiał się chłopak
i przytulił do siebie dziewczynę.
Maxi siedział na ławce pod Studiem. Rozmyślał o Nacie. Znów
wybuchł ten płomień, który pokazał, że cały czas ją kocha. Nie udało mu się o
tym zapomnieć. Gdy dzisiaj do niego podeszła i powiedziała, że już wie i powie
mu jutro, nie mógł się nie ucieszyć. Przez te wakacje, bardzo się zmieniła.
Miała poważniejszy i pewniejszy głos. Dla niego i tak była tą Natą co zawsze.
Piękną i cwaną. Tak, była cwana. Umiała pokazać pazurki. Jaka by nie była i tak
o niej nie zapomniał, a już na pewno nie o tym co stało się kiedyś. Nagle przed
oczami pojawił mu się tamten pamiętny dzień.
Było już późno. Każdy
skończył już lekcje, a ja chciałem poćwiczyć układ do nowej piosenki.
Postanowiłem, że udam się do sali
tańca. Już chciałem wchodzić, gdy usłyszałem głos z klasy:
-Nie, nie tak! Jeszcze
raz! Nie poddawaj się! Dasz radę, tylko ponownie musisz spróbować!
Przez szparę w drzwiach
zauważyłem Natę. Zaczęła tańczyć. Był to spokojny układ, więc mógł dobrze się
jej przyjrzeć. Była piękna. Każdy jej ruch był dla niej ważny. Pomyślałem, że
Ludmiła przyćmiła jej atuty i właśnie dlatego Naty nigdy nie pokazała się z dobrej
strony. Oglądałem ją jeszcze przez pięć minut. Nie mogłem oderwać od niej oczu.
Nie sądziłem, że kiedyś taka dziewczyna wywrze na mnie jakiekolwiek wrażenie. Nagle
Naty upadła i trzymała się za kostkę. Wbiegłem do sali i spytałem:
-Nata, nic ci się nie
stało?
-Maxi? Co ty tutaj robisz?!
Boże, widziałeś mnie? Jaki wstyd… - zarumieniła się, szybko wstała, ale gdyby
nie ja, runęłaby na parkiet. Dzieliły nas tylko centymetry. Naty ani się nie
zastanawiając znów upadła. Znów ją podniosłem chociaż tego nie chciała. Gdy
wstała, tak jak wcześniej też byliśmy zbyt blisko siebie.
-Boisz się mojej bliskości?
– spytałem.
- Ja? Niczego się nie boję, a
tym bardziej ciebie. Nigdy nie… - nie skończyła, ponieważ ją pocałowałem. Nie
był to zwykły pocałunek. Przez to dowiedzieliśmy się, że już od dawna się
kochamy, ale chyba sami przed sobą nie umieliśmy się przyznać, że nie umiemy
bez siebie żyć. Odsunęliśmy się od siebie i popatrzyliśmy w oczy. Jednocześnie
uśmiechnęliśmy się. Nata opuściła głowę i patrzyła w swoje buty, jakby były
czymś interesującym.
-Pokaż swoje oblicze,
księżniczko – powiedziałem i uniosłem brodę Naty w górę.
-Maxi, czy ty… czy ty tego
żałujesz? Tego, co stało się przed chwilą? – spytała smutna.
-Nie, ani trochę-
odpowiedziałem bez zastanowienia.
-Ale wiesz, że nie możemy
razem być? Jesteśmy z dwóch różnych światów… Ty jesteś dobrem, a ja… ja złem –
powiedziała, a ja zauważyłem łzę, która popłynęła po jej gładkim, różowym
policzku.
-Nie musi tak być. Wiem, że
chcesz się zmienić, chcesz być inna. Razem możemy połączyć te dwa różne światy.
Możemy pokazać, że miłość potrafi wszystko zmienić – powiedziałem i wytarłem
jej łzę.
-Nie wiem, Maxi. Nie umiem
teraz tego uporządkować w głowie. Potrzebuję czasu, a gdy będę gotowa, powiem
ci o swojej decyzji – powiedziała i zbliżyła się by dać mi skromnego całusa w
usta. Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem, ona już zniknęła.
Nata leżała na łóżku w swoim pokoju.
Wiedziała, że ta decyzja będzie trafna. Tylko czasem miała wątpliwości.
Wiedziała, że Maxi bardzo szybko się zakochuje i w takim samym tempie
odkochuje. Postanowiła jednak, że
postawi wszystko na jedną kartę i niech się dzieje co chce. Miała tylko
nadzieję, że Maxi czuje do niej to samo co kiedyś. Pomyślała, że powinna
uwolnić się od Ludmiły. Powinna zrobić to już dawno, ale bała się, że w Studiu
nie będzie już nic znaczyła. Teraz się o
to nie boi, bo to dla niej wcale nie jest ważne. Szybko ubrała się i wyszła, by
pozbyć się Ludmiły z jej życia. Doszła już do jej domu i zadzwoniła domofonem.
Odebrała Ludmi:
-Tak?
-Wyjdziesz? Chciałabym pogadać z tobą o
czymś bardzo ważnym – powiedziała Nata.
- O tej porze? Zgłupiałaś?! No tak, zapomniałam
to już dawno się stało! –wykrzyknęła.
-Ach tak? To świetnie! Chciałbym, więc
zrezygnować z pracy twojej głupiej koleżanki! Radź sobie sama, kochanieńka –
powiedziała ze złością.
-Co?!
Nata ty odchodzisz?! Jeszcze… - dziewczyna już nie usłyszała co chciała
powiedzieć jej była przyjaciółka, ponieważ odeszła. Teraz cieszyła się, że to,
co najgorsze już minęło. Od teraz zaczyna nowe, piękniejsze życie. Szeroko się
uśmiechnęła i ruszyła w głąb nocy, a po chwili nie było już po niej śladu.
___________________________________________
Dobra! Teraz to już nie jest Wasza wina. Po prostu napisałam świetny rozdział 6, więc chciałabym jak najszybciej go opublikować. 5 komentarz i wstawiam boski rozdział o numerze sześć! Komentujcie, komentujcie. ; * <3
A i jeszcze jedno! Pod rozdziałami komentujemy rozdział! Jeżeli chcecie mnie zaprosić na swojego bloga, to proszę Was, abyście komentarze dodawali w zakładce ,,Reklama". Bardzo Was o to proszę.
A i jeszcze drugie! Zapraszam do pytania na asku i pisania do mnie na gg (47738581) lub na e-mail (xenia.verda@onet.pl). :D
A i jeszcze jedno! Pod rozdziałami komentujemy rozdział! Jeżeli chcecie mnie zaprosić na swojego bloga, to proszę Was, abyście komentarze dodawali w zakładce ,,Reklama". Bardzo Was o to proszę.
A i jeszcze drugie! Zapraszam do pytania na asku i pisania do mnie na gg (47738581) lub na e-mail (xenia.verda@onet.pl). :D
Xenia <3
JEJKU, JEJKU, JEJKU, JA NORMALNIE TO KOCHAM ! <3
OdpowiedzUsuńludzie spieszcie się z komentarzami bo ja chcę boski 6 rozdział ! ;*
Boski długi rozdział ;D Dawaj szybko 6 ;))
OdpowiedzUsuńCuudo !!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dałaś wątek Naxi.. Właściwie to wspomnienie Naxi, ale zawsze :d
Wrrrr.. Diego.. Głupek :P
Ciao,
Velvet .xx
boskie . Diego ty draniu! zapraszam http://violettomaniaczka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper <333333333333
OdpowiedzUsuńSuper :) Zapraszam na http://storyofleonetta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLeoś :D jaki romantyk :p
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział kochana :D :*