,,Tylko staram się być szczęśliwa z kimś, kto się mną zajmie,
Ochroni mnie i nie zapomni o mnie
I pomoże mi znaleźć to, o czym marzyłam
Moje szczęście."
(,,Si es por amor")
Rozdział dedykowany jest Maddy Parks i Velvet - moim stałym czytelniczkom. Nie opuszczajcie mnie. <3
Ławka przy Studiu
Po wagarach Violetta
i Leon postanowili nie iść na następne lekcje. To miał być dzień tylko dla
nich. Postanowili pójść na pobliską plażę. Po drodze rozmawiali o Tomasie i
Larze. Krążyły pogłoski, że chłopak się nią zainteresowała. Dziewczyna uznała,
że to odpowiednia chwila, by powiedzieć Leonowi o sytuacji na torze
motocrossowym.
-Pamiętasz, jak
zaprowadziłeś mnie na tor? – spytała powoli, dobrze dobierając słowa.
-Oczywiście.
Nigdy nie zapomnę żadnej chwili z tobą – uśmiechnął się uroczo.
-Wtedy poznałam
Larę… - mówiła, ale dalej nie mogła wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Leon
wziął sprawy w swoje ręce i przemówił:
-Violu, nie owijaj
w bawełnę i powiedz o co ci chodzi – uśmiechnął się pokrzepiająco, by dodać jej
otuchy.
Ona wzięła głęboki
oddech i wyrzuciła z siebie:
-Wtedy Lara powiedziała
mi, że ona… że ona cię kocha. I że
będzie o ciebie walczyła. W przypływie złości powiedziałam, że ja też tak łatwo
się nie poddam. Tak naprawdę to… to nie zdziwiłabym się jakbyś wybrał ją. Tyle
razy cierpiałeś przeze mnie, bo ja nie umiałam zdecydować. Tylko, że teraz już
wiem, a ty może jeszcze nie…
Leon patrzył
na nią z szeroko otwartymi oczami i w skupieniu. Dlaczego to trwa tak długo?- podrapała się niezauważalnie dla
chłopaka w głowę. Pewnie teraz odejdzie, tak bez słowa. Co wtedy? Pójdzie do niej? Nie, nie pozwoli
mu na to, on jest teraz jej całym światem.
-Violetto,
jak mogłaś tak pomyśleć? Ufasz mi? – kiwnęła głową – Dlaczego, więc nie chcesz
tego robić? Wiesz, jak cię kocham i wiesz, ile dla ciebie poświęciłem. Dlaczego
nie chcesz tego zrozumieć? – zapytał ze smutkiem, który teraz dało się czuć
wszędzie wokoło. Nie mogła patrzeć, jak
cierpi i na dodatek przez nią.
-Leon… ja
przepraszam. Po prostu nie chcę, byś mnie zostawił. Przecież tak bardzo cię
potrzebuję. Leon, nie odchodź, proszę – łkała Viola. Twarz dziewczyny była już
zalana łzami. Oboje wiedzieli, że bez siebie nie umieją funkcjonować.
-Violu,
nie wiem czy już umiem…
-Nie,
Leon! Nie! Nie pozwalam! Słyszysz?! Nie pozwalam! – przerwała władczo Violetta.
Przestała
już płakać. W jej oczach widział, ile jeszcze może dla niego zrobić, ile
jeszcze dla niego poświęci. Musiał przyznać, że nie wyglądała już jak
księżniczka, ale królowa. Ona wcale go nie prosiła, ona mu kazała to zrobić.
Nie mógł się jej oprzeć.
-Nie
wiem czy już umiem ci nie wybaczyć – powiedział powoli, wiedząc, że jeżeli
dziewczyna usłyszy co innego, może go oszpecić. Violetta wiedziała już wszystko
dokładnie i rzuciła się Leonowi na szyję. Rozmawiali jeszcze o tym, że nie
powinni siebie zostawiać. Viola przeprosiła za swoje zachowanie. Dzień chylił się już ku końcowi, więc szybko pobiegli na plażę.
Studio 21
-Fran, co ty
mówiłaś Camili? – pytał zły Marco.
-Jesteś
zazdrosny? Nie masz o co! – zawołała Francesca.
Marco był już
przy skraju wytrzymałości. Rozmawiał z nią już pół godziny i wcale nie doszli
do porozumienia. Czy tej dziewczynie trzeba będzie wszystko tłumaczyć inaczej?
Dobrze więc, zrobi to w inny sposób.
Chłopak
przyciągnął dziewczynę mocno do siebie tak, by nie mogła uciec i szybko
pocałował. Wreszcie odnaleźli siebie, a
tak długo musieli czekać. Przez ich ciała przeszły nagłe, przyjemne dreszcze. Oderwali
się od siebie i chłopak powiedział:
-Już
rozumiesz? Jestem zazdrosny jak cholera. Zawsze będę. Jesteśmy dla siebie
stworzeni. Nie widzisz tego? – pytał zdesperowany.
-Marco, ja…
- Nie kończ.
Już sobie idę – przerwał jej i szybko odszedł.
-Czekaj!
Zatrzymaj się! Stój! Słyszysz?! – krzyczała Francesca i wreszcie go dogoniła –
Jak mogłeś tak uciec? Przecież ja cię kocham!
-Bo ja nie mo… Czy ty powiedziałaś, że mnie
kochasz – spytał zagubiony.
-Pamiętasz, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? Od wtedy właśnie jestem
w tobie zakochana – powiedziała z miłością w oczach.
-Przepraszam – powiedział zawstydzony.
-Nie, to
ja przepraszam. Nie wiedziałam czy czujesz do mnie to samo – zamrugała Fran.
-Teraz
wiesz, że kocham cię jak nikogo innego – oznajmił dobitnie.
-Chodź do
Resto, wariacie – dała mu kuksańca w bok.
Resto Band
-Jak ja nienawidzę tego Rico. To zwykły
idiota. Uważa się za wielkiego rockmana, a jest patentowanym idiotą – złościła
się Camila.
-Camila, uspokój się! – krzyknęli razem Naty,
Maxi, Ludmiła i Diego.
-Dlaczego? Mówię prawdę – obraziła się.
Wszyscy
spojrzeli na siebie z minami mówiącymi: Jasne,
jasne. Pewnie niedługo będzie się za nim uganiała.
Diego i Maxi wstali ze stołu. Chłopak w czapce
spytał:
-Naty,
czego chciałabyś się napić?
-Poproszę
tylko colę – uśmiechnęła się do niego.
-A ty,
ślicznotko? Co chcesz? – spytał Diego Ludmiły. Dopiero po chwili Ludmiła
zrozumiała, że chłopak mówił do niej. Lekko zarumieniona odpowiedziała:
-Zdam się na ciebie.
-Ej, a ja
to niewidzialna? – uraziła się Camila.
-A
tak! Co chcesz? – spytał się Maxi.
-Sok
pomarańczowy – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
Maxi
przytaknął i szybko podszedł do baru, by nie narazić się Cami. Dziewczyny nie
miały o czym rozmawiać, więc nic nie mówiły. Do baru weszli Fran i Marco.
-Cześć wszystkim! – zawołali razem.
-Idę coś
zamówić – Francesca miała już powiedzieć co chce, ale Marco zgonił ją
machnięciem ręki, co miało znaczyć, że wie.
-Dziewczyny, nie uwierzycie! – pisnęła Fran.
Jak na
gwizdek, wszystkie uważnie słuchały.
- Co się stało? – zaciekawiła się Ludmi.
Na twarzach
Ludmiły i Naty wykwitły uśmiechy, a Camila załamała ręce.
-No nie!
Teraz tylko ja jestem sama – skrzywiła się.
-Znajdziesz
sobie kogoś. Chłopak chodźcie tutaj szybko – przywołała ich Naty – Co wy na to,
by zrobić poczwórną randkę. Camila może nam towarzyszyć?
-Czyli Fran
i Marco, Naty i Maxi, Leon i Violetta i jeszcze ja i Diego? – zarumieniła się
blondynka, a Diego uśmiechnął się łagodnie.
-Nie ma
mowy! – wykrzyknęła Cami – Nie pójdę sama!
Podsłuchujący z tyłu chłopak odezwał się:
-Racja.
Pójdzie ze mną.
Gdyby wzrok
mógł zabijać Rico dawno leżałby martwy na ziemi przez Camilę.
Plaża w Buenos Aires
Już od dawna
siedzieli na plaży. Rozmawiali, śmiali
się i śpiewali. Tutaj mogli być sobą, bo nikt ich nie widział. Kochali swoje
towarzystwo. Leon wiedział, że każdy dzień spędzony z Violettą będzie zupełnie
inny. Każdy pełny przygód, a on będzie ją odkrywał na nowo. Ta dziewczyna jest
taka nieprzewidywalna, inna niż wszystkie. Jest ciekawy tego, jak będzie
wyglądało życie z nią obok swego boku.
-Leon!
Zrób mi zdjęcie – powiedziała.
-Już! –
odkrzyknął. Zrobił jej zdjęcie swoim smartfonem. Dlaczego ona na każdym
zdjęciu wychodzi niepowtarzalnie?
-Pięknie wyszłaś – uśmiechnął się.
Violetta
podziękowała mu uśmiechem i powiedziała:
-Widzisz
ten domek? – wskazała palcem na niską chatkę – Zawsze chciałam tam mieszkać,
gdy byłam mała. Wyobrażałam sobie, że mam męża, który pysznie gotuje i dzieci,
które są mi posłuszne. Fantazjowałam o zachodzie słońca z tego dużego okna.
Leon
przytaknął. Niedługo urodziny Violetty i chyba ma pomysł na prezent.
-Wracamy! Muszę jeszcze wiele załatwić – uśmiechnął się tajemniczo.
Resto Band
-Nie mam
zamiaru iść z tobą na randkę ! – krzyknęła Camila.
-Nie
masz wyboru. Nie pójdziesz sama, bo to zbyt wielka kompromitacja. Nie możesz też
zawieść przyjaciół i nie pójść – powiedział z kpiącym uśmieszkiem Rico.
W
dziewczynie wszystko się buzowało. Była o krok od wybuchu. Nie pozostawało nic
innego jak wyjść z baru, tak więc zrobiła. Szybko ominęła Rica, który odwrócił
się i krzyknął:
-Mam
uznać to za zgodę?
Camila odwróciła się i wściekła
pokazała mu środkowy palec. Nie mogła nic zrobić. Musi iść na tę cholerną
randkę. Ma swoją dumę.
____________________________________________________
A macie rozdzialik, co mi tam. Poznajcie moją hojność.
To już przedostatnia notka. Ostatnią przed wyjazdem postaram się wstawić jutro lub w sobotę. Myślę, jednak, że odbędzie się to w weekend. : )
Odnowiłam zakładkę ,,Bohaterowie". Teraz jest bardziej konfortowa. :D
Pamiętajcie, komentujcie! To pobudza moją wenę. :D
Xenia <3
aaa, jejku, jejku znowu mam dedykację! <3
OdpowiedzUsuńSIĘ JARAM *_*
rozdział cudowny, jak zawsze zresztą. ;)
Cami i Rico... oj będzie się działo :D
nie opuszczę cię, don't worry xD
<3 <3 <3
pisz szybko nn! ;*
W 2164532 procentach zgadzam się z Maddy. *-*
OdpowiedzUsuńDedyk dla mnie... UGH CHYBA ZDJĘCIE ZROBIĘ <3
Ojj... Jak byś mi zepsuła Leonettę... pamiętaj, że masz już grób gotowy. Na znicze jeszcze czekam.... .__.
Franarco <3
Camila i Rico ? Eheh... Będzie burza, milordzie. ^^
Ciao,
Velvet.xx
Jakby co, ja zawsze chętnie pomogę... XD
UsuńGenialne :***************
OdpowiedzUsuńCamico? XD Będzie się działo.... XD
M.
Ja chcę więcej! Wczoraj odkryłam Twojego bloga i już mi się bardzo spodobał ;) Nie ma się do czego przyczepić: masz fajny styl, nie wymyślasz nie wiadomo czego i pisze bardo poprawnie ;) Oczywiście Twój blog trafia na moją listę ulubionych ;*
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTĘPNY?! KIEDY NASTĘPNY?! KIEDY NASTĘPNY?!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie z Rico i Cami!!! ^-^
hahaha super te Twoje rozdziały są genialne dzisiaj przeczytałam wszystkie!!! Mam nadzieję, że Tomas będzie z Larą wtedy obydwoje zapomną o Leonettcie i będą się cieszyć swoim szczęściem (sobą nawzajem). Biedna Cami, może jednak na tej randce pozna lepiej tego Rico i go polubi....
OdpowiedzUsuńboże co ten leon da violci na urodziny?O_o
OdpowiedzUsuńsupcio rozdział! wpanij czasem ;) http://violettomaniaczka.blogspot.com/
Boskie <33
OdpowiedzUsuńMmm..Cami i Rico-będzie ciekawie!
Jestem ciekawa, co Leon wymyślił na urodziny Vilu! :D
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
A ja już chyba wiem, co Leon wymyślił. :-D
OdpowiedzUsuńSara.
Oh no! Tylko CIIII! :D Zaraz zaczynam pisać:D
UsuńŚwietny rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz .?! Jesteś niesamowita tak jak twoje opowiadania (rozdziały)
OdpowiedzUsuńNazwę cię tak jak nazywa się Ludmi > SUPER NOWA !!!!!!!!!!!!!!