sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 6: Bo to jest miłość...

   ,,Jesteś jedną z tych piosenek,
     Która zawsze opisuje,
     Jak moje serce bije,
     Każde słowo, każdy zapisek, który daję,
     Sprawia, że czuję, że jestem razem z Tobą."
     (,,Entre tu y yo")

Tomas znów siedział sam w parku. Po stracie Violetty nie chciał już nikogo widzieć. Obiecał sobie, że się zemści. To nie będzie nic okrutnego. Chyba, że ta dwójka jeszcze bardziej zepsuje mu humor. Tomas nie miał jednak w planach iść do więzienia. Jeszcze nie zgłupiał. Może powinien już ob…
    -Tomas? – spojrzał na właściciela tajemniczego głosu. Ludmiła. Ta dziewczyna będzie go nękać już w nieskończoność.
    -Ludmiła, czy ty nie masz swojego życia? Gdy próbuję się skupić i pomyśleć, ty zawsze musisz mi przerwać. Jesteś bardzo namolna. Nigdy nie spotkałem takiej osoby. Mów szybko, o co chodzi? – zapytał zdenerwowany chłopak.
     -Przepraszam, ale nie wiem do kogo się zwrócić. Naty mnie zostawiła. Nie chce być już moją przyjaciółką. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiła. Przecież zawsze byłam dla niej miła. Było dobrze – mówiła jakby nie zdawała sobie sprawy ze swojego egoizmu.
     -Dziewczyno! Ona powinna zrobić to już bardzo dawno temu! Przez cały czas ją upokarzałaś. Zawsze zwalałaś całą winę na nią, a przecież była twoją przyjaciółką. Naty też chce żyć jak człowiek. Zasługuje na to i nie powinna marnować się u twojego boku. Mam nadzieję, że odnajdzie swoje szczęście wśród innych ludzi, którzy nie będą jej wykorzystywali tak jak ty to robiłaś dawniej – wygłosił Tomas.
     Nastąpiła kłopotliwa cisza. Chłopak zastanawiał się o czym teraz myśli Ludmiła. Pewnie szykuje plan, by Naty znów do niej wróciła. Ta dziewczyna wszystko robi na siłę, ale teraz nie uda się jej odzyskać. Ona jest już za mądra na to, by znów się jej poddać. Po pewnym czasie powiedziała to, czego nikt by się po niej nie spodziewał:
     -Masz rację. Naty odeszła, bo było jej ze mną źle. Muszę się zmienić. Nie mogę jej zawieść. Teraz chcę być lepsza dla innych. Powinnam ją przeprosić, powinnam prosić o wybaczenie od wszystkich. Dziękuję Tomas i… - przerwała na chwilę – Już nie będę cię męczyć. Teraz chciałabym, byś był szczęśliwy. Przepraszam.
      Zanim zdążył zastanowić się nad jej słowami, ona szybko odeszła, zostawiając w jego głowie dużo niepewnych myśli.


      Marco umówił się z Fran wieczorem w Resto. Denerwował się, owszem. Chciałby przecież wypaść przed nią jak najlepiej. Oczarowała go, do tego nie miał wątpliwości. Gdy siedziała na ławce przed szkołą wydawała się bardzo samotna. Kiedy do niej podszedł jej mina drastycznie się zmieniła. Oczy wypełniły się blaskiem, a widać było w nich iskierki nadziei. Dlaczego? Dlaczego nie może wybić jej ze swojej głowy? Każda myśl to ona. Żadna dziewczyna nie zakręciła mu tak w głowie jak ona. Nie, jednak była jedna taka osoba. Już raz bardzo kochał, ale się przeliczył. Znów nawiedziło go tamto wspomnienie.

      -Jak się czujesz, moja księżniczko? – spytałem Isabel*, moją dziewczynę. Chodzę z nią od niedawna, ale kocham ją jak nikogo innego. Jest piękna, utalentowana i zdolna. Czasem nie wyobrażam sobie bez niej życia. Teraz siedzimy w parku na kocyku, który przygotowałem na piknik.
      -Wspaniale, mój książę. A ty, jak się miewasz? – spytała swoim pięknym głosem.
     -Wyśmienicie, bo jestem przy tobie. Wiesz, że cię kocham? – powiedziałem pewny odpowiedzi twierdzącej.
     -Jasne, że tak – powiedziała i zaśmiała się, a jej perlisty śmiech mógłby wypełnić cały park – Chętnie posiedziałabym sobie jeszcze tutaj z tobą, Marco, ale mam wizytę u dentysty.
     Posmutniałem. Chciałbym spędzać z nią trochę więcej czasu. Spotykaliśmy się tylko raz dziennie, a trwało to tylko godzinę. Isabel tłumaczyła się, że rodzice nie dają jej żyć. Wierzyłem jej, bo to normalne u rodzin hiszpańskich.
     -Trudno, skoro musisz. Mam nadzieję, że nie będzie bolało – powiedziałem.
     -Trzymaj kciuki – oznajmiła z uśmiechem, pocałowała mnie w policzek i wolnym krokiem odeszła.
    Postanowiłem, że poleżę sobie jeszcze i popatrzę w błękitne niebo. Nagle coś obok mnie zaczęło błyszczeć w słońcu. Spojrzałem w tamtą stronę. Na kocu leżał telefon Isabel. Musiałem pójść za nią i oddać jej zgubę. Wiedziałem gdzie iść. Moja dziewczyna pochodzi z bogatej rodziny i na wizyty do stomatologa chodzi tylko do fachowca. Przeszedłem przez ulicę. Szedłem spokojnie chodnikiem. Popatrzyłem w okno pewnej kawiarenki. Nagle mój cały świat zawalił się w jednej minucie. Za szybą zobaczyłem Isabel. Nie była ona sama. Obok niej siedział obejmujący ją chłopak. Moja dziewczyna była wpatrzona w jego oczy i po chwili pocałowała go. To było okropne. Nie mogłem w to uwierzyć. Zdradzała mnie. Ten ból w sercu nie ustępował. Musiałem jakoś zareagować. Sprawdziłem jej ostatnie połączenia. Nie wierzyłem w to co widziałem. Isabel miała czterech chłopaków. Każdy był zapisany jako chłopak 1, 2, 3 lub 4. Obok w nawiasach były ich imiona. Ja byłem trzecim z nich. Usłyszałem głos Isabel, który zwracał się do chłopaka przy niej. Nazwała go ,,Luis”. Rzeczywiście obok jednego numeru było to imię. Zadzwoniłem do tego chłopaka. Za szyba rozległ się dzwonek telefonu. Chłopak był zbyt zajęty Isabel, by sprawdzić kto dzwoni. W słuchawce usłyszałem:
     -Halo?
     -Hej! Tutaj chłopak Isabel, Marco. Przekaż, że jej telefon będzie w gabinecie dentysty, do którego uczęszcza. A! Zapomniałbym. Powiedz jej ode mnie, że nasz związek nie ma już przyszłości. Bawcie się dobrze, pa! – powiedziałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę.
     Spojrzałem za szybę kawiarenki. W środku Luis pokazał Isabel kto dzwonił i przekazał informacje ode mnie. Nie zostało mi nic innego jak pójść do gabinetu stomatologa i poprosić, by przechowali tam telefon mojej byłej dziewczyny.

     Marco od zawsze był wrażliwym chłopakiem. Po tym co się stało, dotąd nie może się pozbierać. Od tamtej pory nie miał kontaktu z Isabel. Czasem spotkał ją na ulicy. Zawsze była w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Czasem Marco zdobył się na odwagę i przywitał się z facetem swojej byłej dziewczyny. Zawsze, gdy myślał o tym co się stało w jego głowie kłębiły się czarne myśli, a serce przeszywał ból. Tyle czasu stracił dla dziewczyny, która nie była mu wierna. Tyle straconego czasu dla Isabel. Co zrobić w tej sytuacji, kiedy ponownie się zakochał? Nie wie. Może zastanowi się w trakcie drogi do Resto? Wyszedł. Po pięciu minutach był na miejscu. Rozejrzał się po barze. Francesca jeszcze się nie pojawiła, więc zajął dwuosobowy stolik. Podszedł do niego kelner, a on zamówił dwa razy sok pomarańczowy. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna lubi to samo co on. Po chwili do środka weszła Fran. Marcowi zaparło dech. Miała na sobie zwyczajną sukienkę, ale podkreślała ona wszystkie atuty dziewczyny. Zgrabne, opalone nogi i idealne wcięcie w talii. Rozejrzała się po barze. Wreszcie zobaczyła jego, a na jej twarzy wykwitł piękny uśmiech. Mógłby patrzeć na niego już zawsze. W tym czasie Francesca usiadła naprzeciwko niego.
       -Hej, Marco – przywitała się.
       -Miło cię znów widzieć, Fran – powiedział,  nie przestając myśleć o jej uśmiechu.
       -Widzę, że zamówiłeś już sok nawet dla mnie. Chyba lubimy to samo – powiedziała wesoło.
       -Cieszę się, że trafiłem – oznajmił, czując, że łączy ich jeszcze więcej niż przypuszczają.
       -Napisałeś już jakąś piosenkę czy może chcesz wybrać z tych, które śpiewaliśmy w Studiu? – spytała z ciekawością.
       -Właściwie, to już napisałem piosenkę. Wczoraj w przypływie weny – powiedział trochę się pesząc. Prawda była taka, że stworzył ją dzięki dziewczynie, która siedziała przed nim.
       -Świetnie, zaśpiewaj ją na scenie tutaj. Jak nazywa się twoja piosenka?- spytała, lekko się uśmiechając.
       -Jej tytuł to ,,Aun Hay Algo”**. Dobrze, zaśpiewam ją. Mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedział i puścił do niej oczko, a ona zarumieniła się.
        -Na pewno ją pokocham. Leć już śpiewać – oznajmiła.
        Marco wszedł na scenę i przygotował płytę z piosenką. Miał ją przy sobie już od wczoraj. Stanął przed mikrofonem i zaczął śpiewać, a wszystkie głowy odwróciły się ku niemu.


Entre tú y yo 
está creciendo algo 
en mi interior 
estás quedándo te .

Sé que tú y yo 
tenemos un pasado 
que a lo mejor 
no vuelve a sucedernos 

y a flor de piel 
hay un adiós difícil de olvidarlo, 
pero también 
se dio un amor 
que puede hacer milagros 

Si alguna vez 
piensas en mi 
tal vez cuando me ves 
te haces feliz 
quizás entre los dos 
aún hay algo de amor 


Si alguna vez 
piensas en mi 
quizás tal vez 
cuando me ves 
te haces feliz 
quizás entre los dos 
aún hay algo de amor 


Entre tu y yo 
hay viejos sentimientos 
pensé que no 
volverían jamás 

Se que tú y yo 
tenemos una historia 
que nos dejo 
en medio de la soledad 

y a flor de piel 
hay un adiós difícil de olvidarlo, 
pero también 
se dio un amor 
que puede hacer milagros 

Si alguna vez piensas en mi 
tal vez cuando me ves 
te haces feliz 
quizás entre los dos 
aún hay algo de amor 


Si alguna vez piensas en mi 
quizás tal vez 
cuando me ves 
te haces feliz 
quizás entre los dos 
aún hay algo de amor 


Mírame bien 
que aún yo sigo aquí 
muriendome por encontrarte en mí 
Mírame bien 
que aún yo sigo aquí 
escúchame no sé vivir sin ti 

Si alguna vez piensas en mi 
tal vez cuando me vez 
te haces feliz 
quizŕs entre los dos 
aůn hay algo de amor 


Si alguna vez piensas en mi 
quizŕs tal vez cuando me vez 
te haces feliz 
quizŕs entre los dos 
aůn hay algo de amor 


Si alguna vez piensas en mi 
tal vez cuando me vez 
te haces feliz 
quizŕs entre los dos 
aůn hay algo de amor 


Si alguna vez piensas en mi 
quizŕs tal vez cuando me vez 
te haces feliz 
quizŕs entre los dos 
aůn hay algo de amor

     Gdy skończył śpiewać nastąpiła wrzawa oklasków. Najgłośniej klaskała Francesca. Uśmiechnął się do niej. Wiedział już co zrobić.

   
     ,,Piosenka Marco jest piękna. Ma w sobie tyle prawdy. Pewnie napisał ja dla kogoś ważnego. Na pewno ma już dziewczynę. Ten utwór był stworzony dla kogoś innego.” – myślała Fran. Posmutniała, ale nie mogła po sobie pokazać, że tak właśnie jest.
     Do stolika podszedł Marco i spytał:
     -I jak? Powiedz, że ci się podobała.
     -Czy mi się podobała? Ona jest wspaniała! Musiałeś pisać ją dla kogoś bardzo ważnego w twoim życiu… - powiedziała, by spróbować wyciągnąć od niego jakieś informacje.
     -Tak. Ta osoba jest od niedawna w moim życiu. Ten utwór odzwierciedla to, co do niej czuje – powiedział Marco, nie wiedząc, że w tej chwili Francesca traci nadzieję.


       Następnego dnia po spotkaniu z Ludmiłą, Naty obudziła się we wspaniałym humorze. Dzisiaj wyjawi swoje uczucia Maxi’emu. Postanowiła, że zadzwoni do niego.
       -Cześć, Maxi. Mam do ciebie prośbę – powiedziała dziewczyna.
       -Cześć, Naty. O co chodzi? – spytał zaciekawiony chłopak, ale podejrzewał już po co może dzwonić.
       -Moglibyśmy spotkać się dzisiaj przed szkołą w kawiarence koło mojego domu? – zaproponowała.
       -Tak, nie ma sprawy. Naty? – zapytał jeszcze.
       -Tak?
       -Czy ty…? – pytał Maxi.
       -Tak, już wiem. Pa, Maxi. – potwierdziła, przerywając mu i żegnając się.
       -Pa, Naty.
       Wbrew pozorom to była ciężka rozmowa dla dziewczyny. Nigdy nie musiała mówić o swoich uczuciach. U boku Ludmiły nie miała prawa żalić się. Ona musiała słuchać rozkazów tej egoistki. Czasem miała już dość, bo czuła się jak niewolnica. Teraz będzie miała nowe życie. Bez niej będzie umiała sobie poradzić. Szybko ubrała się i zjadła śniadanie jak zwykle w samotności. Rodzice od rana do wieczora pracują i nie interesują się ją. Kiedyś ją to bolało, ale teraz przyzwyczaiła się już do samotności. Może teraz, gdy pojawi się Maxi, będzie inaczej? Miała taką nadzieję. Wyszła z domu i skierowała się do pobliskiej kawiarenki. Droga zajęła jej dwie minuty. Gdy weszła do środka przy stoliku nieopodal drzwi siedział Maxi. Podeszła do niego i przywitała się.
        -Chyba już wiesz, dlaczego się spotykamy – spytała poważnie.
        -T… tak – zająknął się chłopak.
        - Postanowiłam, Maxi. Już wiem i mam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję. Wszystko jest już załatwione. Chcę być z tobą. Chciałabym spróbować. Wierzę, że ty też jeszcze tego chcesz... – powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy.
         Nastąpiła cisza, ale trwała ona tylko parę sekund.
         -Nawet nie wiesz jak bardzo chcę! Tak się cieszę, że postanowiłaś! Wszystkie moje sny były o tobie. To były tylko sny. Gdy przez ten czas widziałem cię na korytarzu w szkole tak bardzo chciałem do ciebie podejść i powiedzieć, że nie mogę bez ciebie żyć.  Nie potrafię już cię nie kochać – powiedział do Naty, a z jej oczu popłynęły łzy. Dziewczyna nie mogła ich powstrzymać . ,,Dlaczego ty zawsze musisz beczeć? Idiotka.” – myślała.
         -Jesteś piękna, gdy płaczesz – powiedział chłopak i mocno przytulił swoją dziewczynę, która pokazała mu jak bardzo go kocha, całując go.


*Isabel – postać wymyślona na potrzeby opowiadania.
**,,Aun Hay Algo” – piosenka meksykańskiego zespołu Rebelde (RBD).

                                   _______________________________________
Ktoś zamawiał boski rozdział 6? O Boże! Macie ten najpiękniejszy rozdział świata! On tak bardzo mi się podoba! Jest po prostu wspaniały! Mam nadzieję, że spodoba się Wam tak jak mi! :D <3 Znowu egoistka, ale co tam :D Komentujcie! I dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! Jesteście świetni! <3 I w ogóle komentujcie także poprzedni post . : * <3 I mam taką sprawę. Chciałabym, żeby nad tytułem był jakiś obrazek z Violą i Leonem. Kompletnie nie wiem jak to zrobić. Wiem, że jestem głupia... Ktoś pomoże? Pisać na gg (numer w zakładce ,,Kontakt").
                                                      Xenia <3
       
    

11 komentarzy:

  1. SUPER ZAPRASZAM http://psomaniaczka.blogspot.com/ I http://violettomaniaczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST JEST JEST!
    wreszcie! <3
    boski jak zwykle, no bo jak inaczej ;*
    Naxi jest, Ludmiła chce się zmienić, Fran i Marco... wiesz czego mi jeszcze do szczęścia potrzeba?
    więcej Leonetty w następnym rozdziale <3
    pisz szybko kochana !
    buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam się trochę odizolować od tej pary. Są jeszcze inni bohaterowie. Ale następny rozdział będzie przepełniony Leonettą :D
      Xenia <3

      Usuń
  3. Świetny rozdział. : )
    Naxi! xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny, Cudowny, Fantastyczny, Fenomenalny. Za mało powiedziane. :)
    Zgodzę się z Tobą. Ten rozdział wyszedł piękny, chociaż nie było w nim ani grama Leonetty, ale co tam ! :D
    Była Naxi <3
    No i Franarco <3
    Ugh .. Paczam se paczydłami na twoje tełko *______________*
    Cierra los ojos, Xenia. ♥
    Ty wiesz, o co mi kamani. :D :* <3

    Ciao,
    Velvet .xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamknę oczu, bo czytam czwarty raz twój komentarz. :D Dzięki takim ludziom jak ty moje opowiadanie rozkwita jak motyl. Wgl jestem bardzo szczęśliwa, że komentujecie. ; *
      KOCHAM WAS!
      X. <3

      Usuń
    2. Ohohoh.. No weź, bo się wezmę i zaczerwienię, noo !! :D
      Buhahah <3

      Usuń
  5. Mega, tylko za mało Leoettty ;pp Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Piszę. Pojawi się dzisiaj. Właściwie może tak o 18;30. Góra 19 :D. Także wyczekujcie . :D
      X. <3

      Usuń

Obserwatorzy