niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 32: Taniec i muzyka

,, Nie wyobrażają sobie, o jakich rzeczach gadamy
  Będąc w naszym specjalnym miejscu
  O modzie, chłopakach, muzyce i wakacjach
  Marzenia, które wracają, grając piosenki
  Sekrety między melodiami
  Z moimi przyjaciółkami zawsze wyobrażam sobie
  Świat magiczny, idealny
  Gadamy o wszystkim, zawsze coraz więcej."
  (,,Codigo amistad")


Rozdział dedykuję Maddy. 
Jesteś zerem! :D 
Mua, mua :* :* :*


Francesca
     - Marco, idź sobie! - zawołałam do chłopaka, który krzątał się po pokoju.
    Spojrzał na mnie, jak na wariatkę, ale jego mina i tak wyrażała obrazę. Chyba nie umiem poprawnie składać zdań.
    - Chodziło mi o to, że zaraz muszę wyjść. Jesteśmy umówione z dziewczynami na babski wieczorek - powiedziałam, a potem dodałam: - kochanie...
    Ostatnim słowem chciałam udobruchać Marco i rzeczywiście mi się to udało.
    - A mogę przyjść jutro przed szkołą? Pójdziemy do niej razem! - ucieszył się.
    - Jeżeli sprawi ci to radość, to zapraszam - uśmiechnęłam się serdecznie.
    Chłopak podszedł do mnie, mocno przytulił, po czym zaczął kręcić wokół. Śmiałam się, a moje płuca wyrywały się na zewnątrz. Nie zważałam na to. Cieszyłam się, że Marco lubi spędzać ze mną czas. Jest typem chłopaka, który wybierze dziewczynę zamiast kolegów. Czasem trzeba go nakłaniać, by spotkał się z kumplami. Jest uroczy.
    - Dobrze, idę - powiedział, gdy już dotykałam stopami podłogi. - Bardzo cię kocham - dodał.
    - Ja ciebie jeszcze bardziej - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta kolejny raz tego dnia.
    Podszedł do drzwi, gwałtownie się zatrzymał, by odwrócić się i pomachać mi na pożegnanie. Uśmiechnęłam się szeroko, a on uczynił to samo i po minucie patrzenia na siebie, wyszedł.
    Położyłam się na łóżku i głośno westchnęłam. Moje życie jeszcze nigdy nie było tak piękne. Nawet słodki smak dzieciństwa nie może się równać z tym, co się dzieje teraz. Nagle wszystko staje się takie kolorowe i warte poznania.
    Wszystko dzięki Marco.
    Cieszę się, że spotykam się dziś z przyjaciółkami. Powinnyśmy obrobić straty. Nie miałyśmy dla siebie czasu. Może tylko wtedy, gdy Viola się załamała, ponieważ Leon wyjechał. Wolę tego nie wspominać. Było jej tak ciężko. To cierpienie w jej oczach było... było jak tortura dla nas wszystkich. Nawet największemu wrogowi nie życzę takiego stanu. To dziwne, chyba już ich nie mamy. Tak jest lepiej. Ludmiła jest wspaniałą dziewczyną. Wbrew pozorom, trzeba ją dowartościowywać. Czasem traci wiarę w siebie. Tak samo jest z Naty. Ona również jest fantastyczną piosenkarką, ale cały czas jest zagubiona. Chyba, że już coś się zmieniło.
    Właśnie, nie wiem.
    One są moimi przyjaciółkami, a ja tak je zaniedbuję. Czuję się z tym źle.
    Wstałam z łóżka i spakowałam wszystko, co wydawało mi się odpowiednie na nocowanie u przyjaciółek.
    Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę posiadłości Violi. Nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z nimi.

Violetta
     Brakowało tylko Francesci. Nie było jeszcze dwudziestej, więc nie przejmowałyśmy się. Włoszka spóźnia się tylko w awaryjnych sytuacjach.
    Dzwonek do drzwi.
    - Pójdę otworzyć - zawołała Ludmiła. Wszystkie spojrzałyśmy na nią, jak na wariatkę. - No co? Uwielbiam otwierać drzwi.
    Za nimi była uśmiechnięta od ucha do ucha  Fran.
    - Heej, dziewczyny! - przeciągnęła.
    Wszystkie rzuciłyśmy się na nią i zaczęłyśmy mocno przytulać. Od tak długiego czasu nie naskakiwałyśmy tak na siebie.
    - Oj, tak dawno nie robiłyśmy niczego razem. Trzeba to nadrobić! - zawołała Camila.
    - Okej, to wielki dom - oznajmiłam. - Ale prawie zawsze jest tutaj nudno. Może wy coś zaproponujecie?
    Dziewczyny spojrzały po sobie, szeroko się uśmiechnęły i wykrzyknęły śmiesznie:
     - Ploteczki!
    Spojrzałam na nie z ironią. Pomysł był dobry, ale chyba niedopracowany.
    - Serio? Tylko na tyle was stać? - zakpiłam. Nagle moje podejście do tej idei drastycznie się zmieniło, a ja wykrzyknęłam: - No pewnie!
    Dziewczyny zaśmiały się uroczo. Pobiegłyśmy do mojego pokoju. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to pomieszczenie jest małe. Albo może mam za dużo przyjaciółek?
    Rozsiadłyśmy się gdzie popadnie. Ja wybrałam łóżko, na którym już siedziała Naty i Lara.
    - Dobrze. Zaczynamy - Naty klasnęła w dłonie. - To może Cami i Rico?
    Camila zarumieniła się, co wyglądało co najmniej słodko.W sumie to ciekawa historia. Muszę wiedzieć wszystko ze szczegółami.

Camila
    Nie wstydziłam się mówienia o Rico i o mnie jako parze. Ten rumieniec wlał się na moją twarz nagle. Tak po prostu.
     - Opowiadaj, opowiadaj! - krzyczały dziewczyny.
    Wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam:
    - Rico i ja to nietypowa para. Nie ma dnia, w którym byśmy się nie wyzywali. To nasza codzienność, ale tak ukazujemy, że się bardzo kochamy.  Rico miał wyjechać do Brazylii, ale zdążyłam w porę na lotnisko, by powiedzieć mu, jak bardzo go kocham. Nie chciałam mu tego mówić. Bałam się, że zostawi mnie tak samo jak Broadway. Na szczęście obiecał mi, że nigdy tego nie zrobi i zabierze mnie ze sobą. Rico jest dla mnie chłopakiem idealnym, wymarzonym i.... i chyba nie powiem więcej, bo nie ma słów, które mogłyby opisać to wszystko, co dzieje się w moim sercu.
    Dziewczyny zaczęły płakać. Ja również się wzruszyłam. Nie wiedziałam, że tak przyjmą moją historię. Dobrze, że mam w nich oparcie. Gdyby nie one... wszystko straciłoby sens. Nie byłoby tak samo, nawet jeżeli byłabym z Rico. Potrzebuję ich. Bardzo.

Lara
    Nie mogłam uwierzyć w opowieść Cami. Tyle musiała przeżyć, by dotrzeć do tej właściwej miłości. Ile musiała się nacierpieć, by w końcu znaleźć Rico...
    - Lara! Teraz ty! - krzyknęła Ludmiła.
    - J.. ja? - wyjąkałam.
    - Z tego, co wiemy jesteś z Tomasem - uśmiechnęła się lekko Fran.
    - No racja. Mogę opowiedzieć - oznajmiłam i zaczęłam: - Tomas pojawił się znikąd. Pomógł mi wydostać się z tego cholernego zauroczenia, które czułam do Leona. To było niesprawiedliwe, Violu. Przepraszam. Tomas jest interesujący i wnosi w moje życie więcej niż ktokolwiek. To on zaczął mnie kochać. Nie, ja jego, ale gdy tak o mnie walczył, tak pragnął, bym ja też go kochała... To wtedy tak bardzo mi tym zaimponował, że nie miałam innego wyboru, jak tylko pozwolić mu na wtargnięcie do mojego życia. Jest fantastyczny. Z każdym dniem dopełniamy siebie nawzajem. Z każdym dniem odkrywamy w sobie nowe emocje i bardzo, bardzo się kochamy.
    Uśmiechnęłam się na koniec, a dziewczyny przytaknęły. Każdej po policzku zleciała łezka. Nie umiem niczego wypowiedzieć tak, jakby chciała, ale teraz chyba dotarły do nich moje uczucia.
    - Ładnie, Laro. To wspaniałe, że kochasz Tomasa, on tego potrzebuje i zasługuje na to - uśmiechnęła się ciepło Ludmiła.
    - To teraz ty - zaproponowałam Ludmile.
    - Z wielką ochotą - poprawiła włosy.
 
Ludmiła
    Dziewczyny dopingowały mnie tak, jak wcześniej Cami i Larę. Nie byłam pewna, czy wzruszę je tak, jak zrobiły to moje dwie przyjaciółki.
    - Hmmm. Od czego tu zacząć - zamyśliłam się.
    - Najlepiej od początku - zaśmiała się Violetta.
    - Racja - przytaknęłam. - Diego był osobą, w której odkryłam siebie. gdy zrozumiałam swoje błędy, nie wiedziałam, czy mi wybaczycie. Bałam się tego. Okazało się, że nie było czego, ponieważ wszyscy przyjęli mnie z otwartymi ramionami. To było moje szczęście, ale nigdy nie sądziłabym, że mogę cieszyć się życiem bardziej niż w tamtej chwili. Wtedy pojawił się Diego i to chyba wtedy nastąpiło to wielkie ,,bum"... Najpierw były uśmieszki, rumieńce, a potem... Potem wyznał mi miłość, a zrobił to tak romantycznie. Musiał zaangażować w swój plan wszystkich właścicieli sklepów w Buenos Aires. Chyba...
    Nagle usłyszałyśmy huk. Był tak gwałtowny, że rozczulone dziewczyny przyjęły pełną gotowość.
    - Co to było? - zapytałam lękliwie.
    - Zaraz się dowiemy - powiedziała z grobową miną Fran.

Naty
    - Dziewczyny, patrzcie! - zawołałam je, aby podeszły do okna.
    Nie dokończyłam zdania, a one były już obok mnie. Nie widziałyśmy  nic, tylko dym. Wszędzie dym.
    - Boże! Pali się! - zwołała Violetta.
    Dziewczyny już biegły do drzwi, ale ja zdążyłam je uspokoić:
    - To nie ogień, to jakaś zasłona dymna. Taka zabawka, którą rzuca się o ziemię, a z niej bucha dym.
    - Ale co za debil mógłby jej użyć? - zapytała sama siebie Violetta.
    Fran wyjrzała za okno i wytrzeszczyła oczy. Powoli wydukała:
    - Violu, użyj liczby mnogiej. To debile.
    Za oknem stali wszyscy chłopcy. Wzrokiem odnalazłam Maxi'ego. Był w pięknym, szary garniturze i prezentował się świetnie.
    - Dlaczego oni wszyscy są tacy odstawieni? - zapytała Cami.
    - Nie wiem, ale nici z naszego babskiego wieczoru - powiedziałam smutno.
    Dziewczyny przytaknęły. Co z tego, że tutaj przyszli. Chciałyśmy spędzić ten wieczór razem.
    - Po co przyleźliście? - wydarła się Ludmiła.
    - Bo was kochamy! - zawołał Tomas.
    - Właśnie! - przytaknęła reszta chłopców.
    - Chciałyśmy babski wieczór! - wykrzyknęła Viola.
    - Właśnie! - wrzasnęłyśmy.
    Chłopcy ustawili się w kółku i zaczęli objaśniać coś między sobą.
    - Co oni robią? - zapytałam.
    - Chyba się naradzają. My też tak zróbmy - uśmiechnęła się Viola.
    - Po co?
    - Bo to efektywnie wygląda i nie możemy być gorsze - wyjaśniła.
    Utworzyłyśmy krąg, ale kątem oka patrzyliśmy w stronę chłopców. Wciąż coś obgadywali.
    - Ej! - zwołał w pewnej chwili Diego.
    - Czego? - odwrzeszczała Ludmi.
    - Przyszliśmy tutaj, by ubarwić wasz wieczór! - zawołał.
    Spojrzałyśmy po sobie. Fantastycznie. Czy my wyglądamy na takie, które nie umieją same sobie poradzić?
    - Niby jak? - zapytała zainteresowana Fran.
    - A tak! - odkrzyknął Marco, włączając muzykę.
    Z głośników niosły się dźwięki Are you ready for the ride. Chłopcy zaczęli śpiewać i tańczyć. Na początku odwróciłyśmy się do nich plecami, ale z każdą melodią przekonywałyśmy się do ich pomysłu.
    - Chodźcie tańczyć! - zawołał Maxi.
    Uśmiechnęłam się zalotnie, co zauważył i posłał mi buziaka.
    - Nie wiem, jak wy, dziewczyny, ale ja lecę! - zawołałam.
    Ani się obejrzałam, a one popędziły za mną jak burza.
    Chłopcy zakończyli układ fenomenalnie. Nawet Gregorio biłby im brawo.
    - Hopa! - zwołał Leon. - Violuś!
    Szatynka wesoło pobiegła do roztańczonego chłopaka.
    Po chwili tańczyłyśmy już wszystkie. Stopy same tego chciały, nie musiałyśmy nimi kierować. To wydawało się takie ekscytujące. Oni zawsze potrafią nas zaskoczyć. Nawet nie wiedziałyśmy, ile czasu musiało już upłynąć. Cieszyłyśmy się, że w domu nie było nikogo oprócz nas. Violetta nie miałaby życia.
    Nagle wszyscy, jak jeden mąż, upadliśmy na miękką trawę.
    - Chyba musicie już iść - oznajmiła Violetta. - Buziaki na dobranoc i spać.
    Wszystkie się zaśmiałyśmy, tylko chłopcy zgromili nas wzrokiem.
    - Dobra, zwijamy się - zawołał Rico.
    Każdy kolejno cmoknął swoją dziewczynę. Maxi lekko musnął moje usta swoimi. Uśmiechnęłam się.
    - Róbcie więcej takich niespodzianek.
    - Jasne - rozpromienił się.
    Chłopcy powoli opuszczali posesję państwa Castillo. Jeszcze raz położyłyśmy się na trawie, ale gdy wszyscy już wyszli. Tym razem odezwała się Lara:
    - No to, jak chciałyśmy, to mamy miłość. Dbajmy o to.

__________________________________________
Jaram się końcówką *-*
Wreszcie skończyłam, a myślałam, że nie nastąpi to nigdy.
Zawsze się tak męczę, a te rozdziały wychodzą takie króciutkie. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. 
Nowa fryzura poszerzyła moje horyzonty i teraz musi być tylko lepiej. : )
Ufff, piszę dwa one party na konkursy... Mam dużo pracy, bo chcę wam nimi życie osłodzić. : ) 
198 ,,taków". Dobijamy do 200? :D
To dzisiaj krótko. 
Kocham Was jak nie wiem co i wgl, i wgl. : *
Buziaczki. 
Xenia <3

15 komentarzy:

  1. Super rozdział zresztą jak cały twój blog♥
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem się,że się zaczytałam i czekam na dalsze rozdziały;)
    Masz rację końcówka jest piękna;d
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Maxi w garniturze. xD
    Co do rozdziału świetny. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKIE, nic więcej nie umiem powiedzieć. Brak słów. Warto było czekać. :) Uwielbiam Twój sposób pisania. Cudnie! :*
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Chłopcy mieli fajny pomysł! Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. AAA! Kocham twoje roździały. WSzystkie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ty wychwalasz moje rozdziały, to ja też...
    SUPER, IDEALNY, FANTASTYCZNY, ROMANTYCZNY, ZABAWNY, WSPANIAŁY <3
    Nie mam więcej określeń. xD
    Jesteś ciotą, ale umiesz pisać i wymyślać przezwiska.
    Dwa Ryśki z Klanu. xD
    Tak czy siak - też cię lubię. :*
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. nominowałam cię http://martina-codzien.blogspot.com/2013/08/versatile-blog-d.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowada do LBA na violettaverdas2 Gratkii!

    Luśśka♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, ale nie zaszczycę Cię długim komentarzem, gdyż w tej chwili, nie potrafię napisać, ani jednego, sensownego zdania. xD Wiesz tylko, że rozdział był genialny, więc czekam na kolejny.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, boskie. Normalnie dodam Cię do kręgów <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne, kochane, wspaniałe, piękne i tak w kólko :*
    Chłopaki <3
    Oni to jednak maja pomysły xD haha xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Hehe, super rozdział! Fajny wieczór w gronie przyjaciółek :P Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny! Piszesz super, wiesz? Słuchaj mam takie pytanie. Wyskoczyło mi, że moja nazwa nie zgadza się z "Polityką nazw google" powinnam się martwić? Tak jak obiecałam wspomniałam o tobie i twoim blogu w pierwszym rozdziale. Mam nadzieję, że go przeczytasz i pozostawisz mi szczerą i może nawet surową opinie w postaci komentarza. Bardzo zależy mi na twojej opinii, bo jesteś jedną z najbardziej utalentowanych bloggerek (serio). Dlatego napisz to, co dyktuję Ci serce. Liczę też, że dasz mi kilka rad, abym mogła mieć tak doskonałe rozdziały jak ty:****
    Pozdrawiam.
    Tini, czyli ktoś, kto kocha tego bloga! <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy