sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 35: Pytania bez odpowiedzi

,,Co dzień widzę Twoje oczy i dotykam Twoich włosów,
  A jedyne co chcę słyszeć to barwę Twojego głosu."
  (Sulin - ,,Jedna minuta")

Następny dzień,
Violetta
    Nie czułam się najlepiej po tym, co się stało. Wszystko było proste, ale wciąż się w tym gubiłam i nie wiedziałam, co robić. Chciałam tylko, by było po staremu. Leon i ja... Tak jak dawniej.
    Byłam już bardzo blisko Studia, ale zobaczyłam ku mnie pędzącą burzę miedzianych włosów. Z daleka można było rozpoznać, że to Camila.
    - Violetta! Jak dobrze, że cię spotkałam... - wydyszała.
    Popatrzyłam na nią zmartwiona. Wyglądała jak tornado.
    - Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
    Odwróciła się do mnie, wytrzeszczając oczy. Jak najbardziej, mogła zostać moim najgorszym koszmarem.
    - Violu, to, co się stało to coś okropnego! - zawołała, a ludzie przechodzący obok spojrzeli się na nią jak na wariatkę.
    - To może pójdźmy już w stronę Studia i po drodze wszystko mi opowiesz, dobrze? - spytałam.
    Przytaknęła gwałtownie, a niektóre kosmyki jej włosów zasłoniły oczy i czoło.
    Bardzo ciekawiło mnie, co ma mi do powiedzenia Cami. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Musiało stać się coś okropnego. Mam nadzieję, że nikt z jej rodziny nie umarł. Ale... Czy wtedy przyszłaby do szkoły?
    - Cami, mów o co chodzi - rozkazałam, bo już się niecierpliwiłam.
    Wzięła głęboki oddech i oznajmiła tak szybko, że zrozumiałam tylko pojedyncze słowa:
    - Rico zaprosił mnie na randkę!
    Zatrzymałam się. Tylko tyle? Myślałam, że stało się coś okropnego, a tutaj okazuje się, że jej własny chłopak zaprosił ją na randkę. Camila to niepoprawna aferzystka.
    - Po co siejesz zamęt? - zapytałam z głupim uśmiechem, choć byłam zła.
    - Ale on mnie zaprosił! Co ja zrobię, co ja zrobię? - lamentowała.
    Miałam już tego dość. Dlaczego ona się nie cieszy? Przecież powinna. Jej pierwsza ranka z chłopakiem, którego naprawdę kocha, a ona się użala. Tak pokręconej dziewczyny jeszcze nigdy w życiu nie poznałam.
    - Dlaczego tak się martwisz?
    Na moje pytanie stanęła jak wryta i spojrzała na mnie już spokojnym wzrokiem. Po chwili odparła:
    - No bo ja go bardzo kocham i chciałabym mu to okazać w jak najlepszy  sposób, przy tym nieziemsko wyglądając. Teraz mnie rozumiesz?
     Uśmiechnęłam się na słowa Rudej. Tak, to był powód do nerwów. Nie ma nic złego w tym, że chce być najpiękniejsza. Camila i bez tego jest bardzo intrygująca. Tylko, że ma pecha w życiu, a teraz gdy nadarzyła się okazja, by zabłysnąć musi czuć się i wyglądać jak gwiazda. Taka jest kolej rzeczy.
    - To kiedy mamy zrobić cię na bóstwo? - zapytałam, śmiesznie unosząc brwi.
     Cami wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który miał określać euforię jaką teraz odczuwa. Przynajmniej tak sądziłam.
    - Poinformuję was jeszcze, o której godzinie macie do mnie przyjść. Rico uzgodni ze mną temat randki dopiero dzisiaj. Zbierz wszystkie dziewczyny.W grupie siła! - zawołała tryumfalnie.
     Pokiwałam głową. Doszłyśmy do Studia. Na ścieżce czekał już na mnie Leon.
     - Cami, jak dobrze, że z nią szłaś - odetchnął z ulgą. - Hej, skarbeńku - pocałował mnie w policzek na przywitanie.
     Moja przyjaciółka zniknęła, a mnje przeszedł przyjemny dreszczyk. Ten sam który czuję zawsze pod wpływem jego dotyku. Chyba tylko on potrafił na mnie tak działać. Przy nim zapominałam o wszystkich trudnościach, lękach, niepowodzeniach...
    - Hej, książę - odpowiedziałam z lekką chrypką.
    Spojrzał na mnie, a ja miałam ochotę zwrócić wzrok w inną stronę, ale nie potrafiłam go oderwać od tych hipnotyzujących, brązowych oczu.
    - Nie patrz tak na mnie. Zaraz zemdleję - to były moje myśli, ale wypowiedziałam je na głos, zapominając o ugryzieniu się w język.
    Palące rumieńce wstydu wykwitły na mojej twarzy. Palłam jakąś głupotę , jak zwykle pod wpływem jego spojrzenia. Dlaczego tak na mnie działał? Może dlatego, że był osobą, którą kocham  i przy nim nie myślałam moralnie.
    Leon zaśmiał się  i odarł:
    - Jak wciąż będziesz się tak uroczo rumieniła, to ja też chyba zemdleję.
    Jak na zawołanie  zaczerwieniłam się ogniście i odpowiedziałam:
    - Przestaniesz czy nie? Widzisz? - wskazałam na swoją twarz. - Jesteś niemożliwy.
    Ponownie wybuchnął śmiechem i zmierzwił moje włosy. Oddałam mu tym samym i mrugnęłam
oczami.
    Ruszyliśmy do Studia rozmawiając sobie o różnych sprawach. Leon opowiadał o motocrossie. Mówił, że ta adrenalina bardzo mu pomaga. Jest jeszcze bardziej pewny siebie i nie martwi się przeszłością. Ja opowiadałam o odmianie jaka nastąpiła w moim ojcu. Można było powiedzieć, że ktoś go podmienił. Czasem nie mogę uwierzyć, że to ten sam człowiek. Teraz po prostu chce być ze mną i pomagać mi w tym, co chcę robić w życiu.
    Jednak było pewne pytanie, które męczyło mnie od dawana. Miałam je zadać Leonowi, ale bałam się jak zareaguje. Postanowiłam, że zapytam go o to teraz. Chciałabym wiedzieć.
    - Leon, chciałabym zadać ci pytanie. Jeżeli nie będzie chciał, to nie musisz na nie odpowiadać - wydukałam.
    Byliśmy już przy Studiu. On pokiwał głową na znak, że się zgadza, a ja zapytałam cichutko:
    - Czy czasem tęsknisz za rodziną?
    Leon spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami. Nie mogłam uwierzyć w to cierpienie, które widziałam. Było go bardzo dużo i wręcz go oplatało. Każda cząstka jego ciała pokryta była bólem. Nie mogłam uwierzyć, że jest aż tak źle.
    - Violu - pocałował mnie w czubek głowy. - Obiecuję, że kiedyś odpowiem na wszystkie twoje nurtujące pytania. Ja też mam ich sporo do zadania dla ciebie, ale jeszcze nie jestem gotowy by poznać odpowiedź.
    Pokiwałam głową. Leon wydawał się taki smutny. Wiedziałam, że czuje tą pustkę spowodowaną brakiem zaufania do rodziców. Nie musiał mi odpowiadać, bym wiedziała, że cierpi, że ich nie ma, że się zmienili i nie chcą jego szczęścia.
    - To może wejdźmy do środka - wybąkałam i złapałam go za rękę, a jego twarz momentalnie się rozpromieniła.

Rico
    - Ruda! - zawołałem. - Torres!
    Dopiero na dźwięk swojego nazwiska odwróciła do mnie swoją piękną twarzyczkę. Zaróżowione policzki, które tak kochałem. Oczy, które emanowały złością, gdy ją denerwowałem. Nosek, który marszczyła, gdy coś się jej nie podobało. Czoło, którym zawsze okazywał zdziwienie.
    - Proszę - powiedziała z kpiącym uśmieszkiem. - Martinez.
    Uśmiechnąłem się. Musiałem przyznać, że to ona najpiękniej wypowiada moje nazwisko.
    - Dzisiaj mamy randkę. Pamiętasz jeszcze? - zapytałem.
    - Nie mam sklerozy - oburzyła się.
    Dlaczego ona wszystkie moje stwierdzenia i pytania musi odbierać jako atak?
    - Świetnie - założyłem ręce na piersi. - W takim razie zapraszam cię dzisiaj o godzinie osiemnastej na nasze wymarzone spotkanie. Przyjdź do parku, a ja tam już będę.
    - Wspaniale - pocałowała mnie w policzek, a ja nieświadomie dotknąłem tego miejsca. Zaśmiała się i odeszła, a ja patrzyłem na jej długie nogi i powiewającą sukienkę.
    Czy tak wyobrażałem sobie miłość mojego życia? Nie wiem, ale to może miała być Camila? Pasowała do mnie idealnie. Pod każdym względem. Była taka ostra, a jednak delikatna i czuła. Nie wiedziałem, że istnieją jeszcze takie dziewczyny jak ona.
    - Zmieniła się - odwróciłem się, aby sprawdzić do kogo należy tajemniczy głos. Maxi. - Wydaję mi się, że na lepsze.
    Spojrzałem na niego. Patrzył na Naty, która serdecznie uśmiechała się do jednej dziewczynki z młodszej klasy. Musiał ją kochać.
     - O jakiej zmianie mówisz? - zapytałem ciekawy.
    Maxi oderwał wzrok od Naty i skierował go na mnie, mówiąc:
    - Kiedyś nie wierzyła w siebie i swoje poglądy. Rzeczywiście, umiała pokazać pazurki, ale nie do tego stopnia, do którego robi to teraz. Myślę, że to ty na nią tak wpłynąłeś.
    - To dobrze czy źle? - zapytałem, głęboko myśląc.
    - Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam - odparł i odszedł, zostawiając mnie pogrążonego w refleksji.

Diego
    Od kilku tygodni w głowie grała mi melodia, a słowa same podchodziły pod dźwięki. Uznałem, że to będzie hit. Przynajmniej mój, bo pierwszy raz piszę piosenkę. Popędziłem jak na skrzydłach do sali muzycznej i wziąłem do rąk gitarę. To fantastyczne uczucie, gdy trzyma się ją i dotyka strun, które wydają idealne dźwięki. To takie piękne. Właściwie Ludmiła pokazała mi wiele ważnych wartości. Przede wszystkim miłość, którą podarowała mi ot tak. Teraz jestem zdolny do tego wciąż wykwitającego uczucia. Nie mogę uwierzyć, że ktoś po prostu chce być ze mną, jak najbliżej. To było cudowne uczucie i wcale nie chciałem go odrzucać.
    Zagrałem pierwsze akordy, a słowa same zaczęły płynąć z moich ust:

Escucha y siente
Sube es volumen vas a a enloquecer 
Entiende y siente
De corazones rotos soy el rey
Yo soy el rey Yo soy el rey oh
Perdiendo el control

Dime el ritmo ponte a bailar
Ven conmigo dejate besar 
Yo se te va a gustar, mi estilo te va a conquistar 
Mis pies te mueve al compas se que no lo puedes evitar 
No intentes luchar, 
Mi estilo te va a conquistar


    Do sali powolnym krokiem weszła Ludmiła. Piękna, olśniewająca. Zaczęła śpiewać razem ze mną refren, pomimo że dopiero pisałem tę piosenkę. Idealnie do siebie pasowaliśmy. Wiedzieliśmy, jak dopasować słowa, by wszystko było pięknie.

Y es que yo soy asi
Mi vida es alocada
Sin red a y voy a mil
Mi ley es doble o nada
Y es que yo soy asi
Con solo una mirada 
Vas a quedar de mi
Por siempre enamorada

    Skończyliśmy śpiewać, a Ludmiła uroczo się zaśmiała. Rządek białych, prostych zębów idealnie prezentował jej uśmiech.
    - To niezwykłe, że tak się zgraliśmy, prawda? - zapytałem, patrząc jej głęboko w oczy.
    - Prawda - przytaknęła wesoło. - Ta nowa piosenka jest świetna.
    Uśmiechnąłem się na dźwięk pochwały i zagrałem wstęp do mojego nowego utworu. Ludmiła zaczęła mi klaskać.
    - Pisałeś ja o kimś konkretnym...? - zapytała nieśmiało Ludmiła.
    Zupełnie się zmieniła. Przynajmniej tak mówił mi Tomas. Nie była już przebojowa, a subtelna i delikatna. To przyprawiało mnie o przyjemne ciarki. 
    - Jasne - odpowiedziałem. - O tobie.
    Zarumieniła się uroczo i odgarnęła włosy za ucho jeszcze bardziej odsłaniając swoją piękną twarzyczkę. Gestem pokazałem, żeby do mnie podeszła i mocno się wtuliła. Zrobiła to, a ja mogłem wchłaniać zapach jej pachnących truskawkami włosów.

Leon
    Nie chciałem jeszcze mówić Violetcie o swoich problemach rodzinnych. Bardzo ją kocham, ale wciąż cierpię i nie mogę wytłumaczyć stanu, w którym się znajduję. Bo jak mam jej powiedzieć, że każdej nocy płaczę w poduszkę? Boję się swojej przyszłości. Jestem już dużym chłopcem, ale brakuje mi matczynej opieki i ojcowskiej pomocnej ręki. Zranili mnie, ale wciąż brakowało mi ich prawdziwej miłości. Tej, którą poznałem przed tym okropnym wyjazdem. Teraz boję się o każdy dzień. Nie wiem, co mój ojciec chce mi zrobić. Mam nadzieję, że oszczędzi Violettę. Martwię się o nią, gdy nie ma jej przy mnie. Jeżeli coś się stanie? Jeżeli znów coś nie pójdzie po mojej myśli? Jeżeli mój ojciec chce bym już nie kochał Violi? Ale ja tak nie umiem, nie potrafię...
    - Leon... Gdzie siadamy? - zapytała Violetta, odrywając mnie od moich czarnych myśli.
    Wzruszyłem ramionami na znak, że jest mi to obojętne. Viola zrobiła troskliwą minę, ale wiedziała, że nie mam ochoty rozmawiać, więc wybrała miejsca i usiadła. Poklepała krzesło obok siebie, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem i zająłem mnie. Wtedy mocno się do mnie przytuliła. Rolę się zamieniły. To ona teraz dbała o mnie i wiedziała, że jest mi bardzo potrzebna.
    - Violu, dziękuję, że jesteś - odezwałem się, wtulając w jej włosy i wchłaniając ich piękny zapach.
    Zaśmiała się perliście i odparła z iskierkami w oczach:
    - Nie ma za co... Gdyby nie ty moje życie nie byłoby tak samo kolorowe.
    Uśmiechnąłem się, odsłaniając rząd równych, białych zębów.
    Spojrzała na mnie i zapytała:
    - Wiesz czego może chcieć od nas Antonio?
    - Może znów nowy uczeń albo nowy nauczyciel? - odpowiedziałem.
    Pokiwała głową. Dziwne, mieliśmy komplet nauczycieli, uczniowie nie zapisują się w ciągu roku szkolnego. Najpierw muszą przejść egzaminy wstępne, które zarządzą o ich dalszych losach w Studiu. Nie miałem pojęcia jaką informację chce nam przekazać Antonio.
    - Dzień dobry. dzieci! - przywitał się siwy mężczyzna.
    Odpowiedzieliśmy chóralnie powitanie, a on rozpoczął:
    - Ze względu na wasze przykładanie się do tańca, śpiewu i systematyczności. Jesteśmy z was bardzo dumni. Ja i wszyscy nauczyciele. To wielki zaszczyt nauczać tak utalentowaną młodzież. Dlatego też na waszą część odbędzie się bal. Tutaj, w Studiu.
    Rozległy się szmery podekscytowania i radości. Każdy cieszył się na myśl o takiej zabawie. Szczególnie dziewczyny. Już szukały w myślach idealnej sukienki i partnera.
    Uśmiechnąłem się do Violetty. Ona będzie mi towarzyszyć. Bez niej nie będzie zabawy. Ścisnąłem jej dłoń, a ona odwzajemniła czuły uścisk. Tak okazywaliśmy sobie swoje uczucia. Przez dotyk, gesty piosenki... To wszystko znaczyło dla nas o wiele więcej niż słowa.
    - Bal odbędzie się za dwa tygodnie. Tam każdy z was zaprezentuje po jednej piosence. Chcemy usłyszeć wasze piękne głosy - zaśmiał się Pablo.
    Zawtórowaliśmy mu. Szmery było słychać jeszcze przez chwilę, gdy nagle Gregorio krzyknął:
    - No już, już! Na lekcję, na lekcje! Ile można gadać? Wychodzimy!
    Tak wszyscy wyszliśmy z sali. Teraz miały odbyć się zajęcia z Beto. Wiedzieliśmy, że na tych lekcjach zawsze jest więcej frajdy, niżeli nauki.
    - Idziemy? - pocałowałem Violę w czoło.
    Pokiwała energicznie głową, wyprzedziła mnie i w podskokach udała się do klasy, zostawiając mnie z tyłu. Tyle energii w jednej, małej osóbce. To niezwykłe...
    I te wszystkie małe rzeczy tworzyły idealną całość, którą kochałem bardziej niż cokolwiek na świecie...
   
Naty
    - Czyli mamy spotkać się o szesnastej u Cami? - zapytałam niepewna.
    Dziewczyny pokiwały głowami i odeszły, żegnając się. Spojrzałam na zegarek. Do godziny czwartej zostało mi pół godziny. Postanowiłam wykorzystać ten czas na bezcelowym chodzeniu po Studiu. Moje kroki skierowały się do sali muzycznej. Dawno nie śpiewałam, a teraz uczniowie rozchodzili się do domów, więc nikt nie musiał mnie słyszeć.
    Podeszłam do keyboardu i dotknęłam palcami klawiszy. Nagle przypomniałam sobie melodię Entre tu y yo. Kiedyś śpiewałam ją z Tomasem i wydawała się idealna dla mnie, ale nie chciałam się do tego przyznawać przed nikim. Nie chciałam pokazywać swoich umiejętności. Może wreszcie przyszedł na to czas? Przecież czasem potrafię zrobić coś dobrze i z gracją.
    Pierwsze dźwięki piosenki i słowa, które ukazują dla mnie bardzo dużo, nawet więcej niżeli można sobie wyobrażać. Wszystkie uczucia w jednej piosence. Takiej pięknej.
    Kończyłam śpiewać refren, gdy nagle do sali wparowała Violetta. Zmieszałam się i zaczęłam bawić się włosami. Jak gdyby nigdy nic się nie stało.
    - Naty - wyszeptała Viola. - I tak słyszałam.
    Westchnęłam głęboko i odeszłam od instrumentu siadając na przeciwko jej.
    - Doceń wreszcie siebie - odparła szatynka.
    - Wciąż próbuję, ale to nie jest takie łatwe jak mi się wydawało - odpowiedziałam.
    Violetta spojrzała na mnie z czułością i mocno przytuliła. Chyba tego potrzebowałam. Już od dłuższego czasu.
    - Ja uważam, że jesteś świetna - odparła. - I wiesz co? Myślę, że aby stać się pewniejszą siebie trzeba najpierw znaleźć osoby, które ci w tym pomogą - uśmiechnęła się. - Patrz, idzie Maxi.
    Rzeczywiście, do sali zmierzał mój chłopak, a Viola wyszła od razu, gdy się pojawił.
    - Hej, Naty - pocałował mnie w czubek głowy. Dobrze się czujesz? Jesteś jakaś blada.
    - Nie, nie - odparłam. - Wszystko jest okej tylko... Mogłabym ci zaśpiewać?
    Spojrzał na mnie z uroczym uśmiechem i chętnie się zgodził. Znów zaczęłam grać i śpiewać. Czuć się sobą i wiedzieć, że teraz coś znaczę. To inne uczucie, które jest ukryte głęboko we mnie i wciąż próbuje się wydostać. Wszystko jest inne, gdy zaczynam być sobą.
    Gdy skończyłam Maxi podszedł do mnie, mocno przytulił i oznajmił:
    - Wierzę w ciebie.
    Te słowa odbiły się echem w mojej głowie, a ja wcale nie chciałam ich zapomnieć...

Camila
    Dziewczyny spóźniały się, a ja czekałam odświeżona i gotowa na różne stylizacje. Chciałam oddać się w ręce dziewczyn, by wyglądać jak bogini. Chciałam zaprezentować się idealnie w każdym calu, a ich jeszcze nie było. Skandal!
    Dzwonek do drzwi. Nareszcie. Ile można czekać?
   - Heeej! - przeciągnęły, gdy otworzyłam drzwi.
   Wciągnęłam je do środka i bez słowa zaprowadziłam do pokoju. Francesca bojowo spojrzała na wszystkie zgromadzone osoby i odparła:
   - Ludmiła wybiera ciuchy, Naty buty, Violetta układa włosy. Melduję, że zadzwoniłam po Larę, która ma przybyć z biżuterią. Ja zajmę się zorganizowaniem. Jazda, jazda, dziewczyny! Mamy mało czasu!
   Moje przyjaciółki biegały jak oszalałe po pokoju, próbując znaleźć najpotrzebniejsze rzeczy do swojej pracy. Violetta przybyła i zaczęła układać moje włosy w dziwne stylizacje, ale nie przejmowałam się. Ona zawsze po wielu błędach dochodzi do prawdy i to jest w niej najwspanialsze.
    Siedziałam wygodnie rozłożona na krześle. Zamknęłam oczy, a przede mną pojawił się obraz mojej randki z Rico. Wszystko wyglądało bajecznie. Ja również miałam na sobie śliczną sukienkę z falbankami i dżinsową kurteczkę. Wyglądałam cudownie. Rico komplementował moją urodę, a ja rumieniłam się za każdym razem jak głupia. Chłopak opowiadał, jak bardzo mnie kocha. Wszystko było
piękne, ale moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Fran poszła otworzyć i za chwilę wparowała razem z Larą, która była obwieszona biżuterią. Przywitała się pośpiesznie i pobiegła do Naty i Ludmi. Patrząc w lustro widziałam je zabiegane i musiałam powiedzieć, że to wspaniałe, że je mam. No bo kto by mi pomagał? Takie zgodne i pomocne... Jestem szczęśliwa, że są obok mnie i pomagają mi z każdym moim najmniejszym problemem.
    Niedługo zobaczę Rico i powiem mu, co do niego czuję. Jeszcze raz spojrzałam na zapracowane dziewczyny. To będzie długi wieczór...

Uff... Skończyłam! :D
Dzisiaj byłam na mieście i nie miałam czasu, by napisać rozdział wcześniej. Dlatego prezentuję go teraz. :D 
Randka Rimi dopiero w następnym rozdziale. :D Mam na niego pomysł. :)
Jak widzicie, urządzę bal. :D Będzie się działo. :D
Hmmm... To chyba tyle. :)
Zapraszam do wyrażenia swojej opinii o rozdziale w komentarzu. :D
Buziaczki! :*
Xenia <3   

21 komentarzy:

  1. Ooo chyba pierwsza ;d
    Rozdział boski jak zawsze oczywiście;)
    Ciekawi mnie ta randka Rimi ;d
    Czekam na następny rozdział 'p
    Pozdrawiam ;* Dużo weny życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada sie ciekaaaawy baal;D
    Leonetta uroocza *-* Widać że się kochają i nikt ani nic ich nie rozdzieli, nawet ojciec Leona!
    LOVE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D Bardzo mi się podoba to jak opisujesz uczucia Leona, sposób w jaki mówi o Violi, o tym, co do niej czuje - czysta poezja <3 Po prostu to uwielbiam ^^ Czekam na następny rozdział ;)
    Buziaki Diana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny pomysł z tym balem ;* Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział
    A ten bal to extra pomysł
    Ciekawe czy Leon w końcu wyżali się Violi
    Zapraszam do mnie
    http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/
    http://mojeopowiadanieoviolettcieileonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez wyzywania Maddy? Coś jest nie tak... ;) Rimi ja Riri ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuu, będzie się działo...
    Już nie mogę się doczekać ;D
    Boski rozdział!
    Cały Twój blog jest cudowny ;*
    Leonetta ♥
    Randka Camili na pewno będzie świetna. Jestem ciekawa, co przygotuje Rico ;D
    ♥☺♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie cudo w twoim wykonaniu <3 Leonetty nic nie rozdzieli, prawda? Randka Rimi... Bal... Czego chciec wiecej? :D

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przecudowny ;***
    W sposób w jaki opisujesz jest bajeczny .
    Książkę napisz , radzę Ci . Mogę Ci ją nawet wydać, za sponsorować . Piszesz bajecznie i zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział .
    Więc pisz szybko następny , bo ja tu ledwo na krześle mogę usiedzieć ;****
    Za chwilę 2 w nocy , a ja Ci tu komentuję , ale co tam ;D
    Jestem Twoją wierną fanką ;****
    Ale się rozpisałam , ale no ... ;D
    Na koniec mam do Ciebie sprawę :
    Czy mogłabyś wpaść do mnie i wyrazić swoją opinię . Jeśli nie chcesz to nie musisz , ale jakbyś znalazła ochotę :
    http://leoniettaa.blogspot.com/
    Czekam na następny ;D ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaa randka Camili i Rica <3 uwielbiam ich ... hahahha :D
    I te ich docinki xD.
    Dziewczyny najlepsze, nie ma to jak pomoc bojowa !:D
    Biedny smutny Leoś... mam nadzieję że kiedys się przełamie i powie Violi jak mu źle i ciężko, razem przetrwają wszystko ...
    Naty wkońcu uwierzyła w siebie !:*
    Kocham normalnie to opowiadanie !:d zaskakujesz mnie czopie z każdym co raz bardziej i za to cie uwielbiam <3
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski ^^
    Uwielbiam Rimi<333333
    UUU będzie bal xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Super...czekam na randkę Camili i Rico.
    Zapraszam do mnie:
    http://violainnahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Bal? <3 O jejku *_* Kocham bale. :D
    Randka Rimi ma być cudowna i koniec. xD
    A tak w ogóle: czemu nie wyzwałaś mnie pod rozdziałem? Ja się ciebie boję, ty coś planujesz! XD
    No, ale do rzeczy.
    Rozdział mi się bardzo podobał.
    Tyle. XD
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały. Tylko tyle mogę napisać. Brak mi słów. Wydaj książkę, a ja ją kupię. ♥
    Zapraszam do mnie: mundo-violetty.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam.
    Tini<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały jak zawsze wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  17. Boskiii <33
    Uuu... Ball <3
    Już się nie mogę doczekać dawaj szybko kolejnyy:**

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny.
    Czekam na kolejny.
    Tak poza tym to ten jest przebardzoświetny.
    Co tam jeszcze? Ach tak.
    Ej!
    Tak mi się wydaje, ale Rimi to była moja wymyślona nazwa!
    No chyba, że ktoś wcześniej na to wpadł.
    Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie.
    Muszę być oryginalna.
    Bal, bal, kocham bale!
    No i ta randka MOICH Rimi.
    Co dalej...?
    Leon jak się troszczy.
    Naty i to jej "nie jestem taka dobra"
    Aj, aj, aj :-)
    No nic, to chyba tyle.
    Rozpisałam się!
    Do następnego - skomentuje <333
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu .
    Gratulację ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudny rozdzial!!!! UWIELBIAM TO JAK PISZESZ!!!! Przy okazji zapraszam : violettainlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy