niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 38: Próbując zrozumieć...

,,Nie bardzo wiem, co o tym sądzić
  Coś w sposobie w jakim się poruszasz
  Sprawia, że czuję się jakbym nie mogła bez Ciebie żyć
  To pochłania mnie kompletnie
  Chcę, żebyś został."
  (Rihanna ft. Mikky Ekko - ,,Stay")

Violetta
    To, jak uczepiła się mojego imienia pozostawało dla mnie zagadką. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Co z tego, że Broduey przyjechał? Przecież ona go nie kochała i nie...
    I wtedy zorientowałam się, że właśnie o to chodzi. Camila nie wie po której stronie ma stanąć i kogo wybrać. Rico czy Broduey? Kochała ich obu. Dlatego się do mnie zwróciła z tą sprawą. Bo ja też musiałam wybierać. Udało mi się i teraz jestem szczęśliwa z Leonem. Czy Camila oczekuje ode mnie, bym pomogła jej wybierać? To głupie, ale ma coś w sobie...
    - Czy on powiedział, że cię kocha? - zapytała Lara, głaskając Rudą po plecach.
    Pokiwała głową. Widać nie tylko moje życie było takie trudne. Cami też cierpiała, pomimo że była bardzo dobrą dziewczyną, która potrafi poświęcić się dla bliskich. Była po prostu tak wspaniała, że nie dało jej się nie kochać.
    -I co my teraz z tobą zrobimy Cami? - zapytałam, układając jej włosy.
    - Nie wiem - wyszeptała, tłumiąc łzy. - Ale pomożesz mi, Vilu, prawda?
    Pokiwałam głową i zaczęłam pleść warkoczyka z jej rudych włosów. Chciałam ją uspokoić. Miała się zrelaksować.
    - Wiecie co? - zapytała nagle. - Jestem śpiąca.
    - To połóż się, kochanie - odparła Ludmiła, tuląc ją.
    - Ale będziecie tutaj? - zapytała, kładąc się na poduszkę.
    Pokiwaliśmy głowami, a ja przykryłam ją kocem. Uspokoiłam ją jeszcze raz i powiedziałam:
    - Kolorowych snów.
    Camila zamknęła oczy, a chwilę później słyszeliśmy jej miarowy oddech. Wyglądała jak małe dziecko, które jest zmęczone wesołą zabawą z przyjaciółmi. Ale ona nie była dzieckiem, ani nie myślała jak ono. Była kobietą, która była niezdecydowana i przemęczona życiem.
    - Wejdźcie na górę do pokoju, a ja pójdę powiedzieć tacie, żeby nie przejmował się nastolatką śpiącą na kanapie - odparłam i poszłam do kuchni.
    Moi przyjaciele posłusznie wspięli się po schodach. Miałam tylko nadzieję, że Camila prześpi się z tym i będzie czuła się jutro lepiej. Za bardzo ją kochałam, by widzieć jak cierpi.

Angie
    W moim życiu wszystko nie było tak, jak powinno być. Wokół otaczali mnie ludzie, którzy kochali mnie bardzo, bardzo mocno. Pomimo tego, ja wciąż nie umiałam poradzić sobie z tym całym światem, który walił mi się na głowę. Czułam, jak upadam coraz niżej.
    Samotność wydawała mi się najgorszym odbiciem przyszłości. Wszyscy wciąż byli ze mną, ale dla mnie było to odległe i nieodczuwalne. Nareszcie odnalazłam osobę, którą tak bardzo chciałam przytulić do swojego boku i wyszeptać jej do ucha, że nikogo nigdy nie kochałam tak jak jej. Violetta była moją iskierką radości, ale boję się faktu, który może nastąpić niedługo.
    Cierpię z powodu mojej bezsenności. Myślę, myślę zamknięta w czterech ścianach domu Germana. Zrezygnowałam ze stanowiska guwernantki. Chciałam być ciocią na pełen etat. Chciałam widzieć jej uśmiechniętą twarz codziennie.
     Tylko....
    Tylko czasem brakowało mi tego poczucia, że ktoś myśli w ten sam sposób o mnie. Chciałam być kochana, bo potrzebowałam tego już dawno, a nikt nie umiał mi tego dać w takim stopniu, który byłby dla mnie zadowalający. Nie wszystko szło gładko, jakby idealnie.
    Co mogłam powiedzieć o Pablo? W jakimś sensie był cząstką mojego życia. I dopiero na tym etapie zaczęłam się zastanawiać nad jego wypowiedziami, gestami, wyrazem twarzy... To wszystko  zaczęło mnie intrygować. I nie wiedziałam czy chcę to czuć.
    Pozostawała jeszcze sprawa Germana. On też był bardzo ważną osobą. Były szwagier, ojciec Violi. Wniosłam do jego życia tą cudowną iskierkę szczęścia. Chciałam, by po śmierci Marii poczuł się dobrze i stabilnie. Pomyliłam się. Dałam mu coś czego sama nie miałam i to błędne koło zataczało by się jeszcze długo, ale udało mi się okiełznać szalone myśli i wyobrażenia. Bo nie chciałam jakiejkolwiek bliskości z Germanem. Był dla mnie bardzo ważny, ale nie aż tak. On nie umiał sprawić bym cieszyła się każdym dniem. Nie był tym jedynym...
    Udało mi się to zakończyć w ostatniej chwili. Tak, jak w tykającej bombie. Udało mi się odłączyć przewody na czas. Dzięki temu nie zboczyłam z toru i wciąż jestem tam, gdzie jestem. I to było chyba najlepsze.
    Przewróciłam się na drugi bok w poszukiwaniu upragnionego snu. Robiłam tak za każdym razem, ale nie wierzyłam, że uda mi się odpłynąć.
    Nagle zamknęłam oczy i poczułam silne ramiona Morfeusza, który zabrał mnie ze sobą w stronę swojej krainy, która wreszcie dała mi ukojenie...

Następny dzień,
Camila
    Myśli toczyły wielki bój w mojej głowie, który nie dawał się okiełznać. Sama nie wiem, czy chciałam odnaleźć ukojenie. Było mi to niepotrzebne. W moim życiu i tak nic nie miało sensu. No bo niby jak mam wybierać między dwoma osobami, które kocham? To niedorzeczne, idiotyczne...
    Już myślałam, że jestem szczęśliwa, że nic nie powstrzyma mnie w złapaniu błogiej radości i cieszeniu się nią. A jednak. Przeliczyłam się, a to bardzo wiele znaczyło dla mnie, a przede wszystkim dla nich.
    Nigdy nie sądziłam, że mogę wpaść w taką pułapkę uczuć. Violetta już w niej była, udało jej się wyswobodzić z tego i przy okazji zyskać więcej. Dla mnie było to wtedy odległe i byłam pewna, że mnie to nie dogoni i nie zrani. I znów się pomyliłam.
    Popatrzyłam na nieskazitelnie biały sufit salonu Castillo'ów. Za dużo myślałam. Powinnam to przerwać i udało mi się, gdy usłyszałam kroki na schodach. Podniosłam głowę, ale przeszył mnie taki ból, że z impetem położyłam się z powrotem na poduszkę.
    - Cami? Cami? Nic ci nie jest? - pytała Viola, która stała nade mną, a ja widziałam ją jakby zamazaną.
    Moje oczy zaszkliły się od łez z powodu bólu, który spowodowało nagłe poruszenie. Violetta próbowała mnie ocucić, ale zdawało się to na nic. Dopiero po kilkunastu minutach udało mi się odzyskać ostrość widzenia.
    Szybko oddychająca Viola usiadła w kącie kanapy i odparła:
    - Nikt mnie jeszcze w życiu tak nie nastraszył.
    Mimowolnie się uśmiechnęłam, a szatynce poróżowiały policzki. Może dlatego, że udało jej się na moich ustach wprowadzić uśmiech? Nie wiem.
    - Cami... - wydyszała błagalnie Viola.
    Pokręciłam głową, zamknęłam oczy, z których wylała się jedna łza. Widziałam wzrok Violetty. Tak zmartwiony... Nie chciałam, żeby tak było, ale nie mogłam nic na to poradzić.
    - Pomóż mi - wyszeptałam, a wtedy poczułam się jeszcze gorzej, co spowodowało, że mimowolnie zasnęłam.

Tomas
    Patrzyłem na zamyśloną Larę, która naprawiała motor, co chwilę odkładając narzędzia, by zamknąć oczy i zacząć myśleć intensywnie.
    Nigdy nie widziałem jej tak przejętej. Odkąd przyjaźniła się z Violettą zmieniła się i była bardziej czuła niż kiedyś. Wydawała mi się teraz jeszcze bardziej piękniejsza, co owocowało faktem, że moje uczucie do niej z dnia na dzień się pogłębiało.
    - Nie patrz się na mnie - wymamrotała, ale ja słyszałem ją doskonale.
    - A co mi zrobisz? - odparłem wyzywająco.
    Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, ale później opanowała się i uśmiechnęła kpiąco, mówiąc:
    - No nie wiem. Mam tutaj skrzynkę ciężkich, ostrych narzędzi. Nie zdziwiłabym się, jeżeli poleciałaby w twoją stronę.
    Uśmiechnąłem się szeroko, co ona odwzajemniła. Podszedłem do niej bliżej, oplatając ją ramionami i kładąc głowę na jej ramieniu. Wiedziałem, że ten mały gest znaczył dla niej bardzo dużo. Nigdy by mi tego nie powiedziała, ale ja byłem tego pewien. Dlatego, że jej oczy zawsze błyszczały, gdy mnie widziała. Podobało mi się to, bo wtedy czułem jakby tysiące piórek zaczęło smyrać mnie po całym ciele.
    - Eh... - westchnęła. - Martwię się o Camilę.
    Czar prysł.
    Uśmiechnąłem się blado i odpowiedziałem:
    - Ja też. To nic poważnego.
    Spojrzała na mnie zirytowana. Była zła, wyczułem to.
    - Faceci... Wy nic nie rozumiecie! - wykrzyknęła i powróciła do przerwanej pracy.
    Uniosłem brwi do góry, ale nie odezwałem się ani słowem. Lepiej nie drażnić smoka. Usiadłem na murku i ponownie zacząłem czytać książkę.

Broduey
    Nie byłem pewien, co do swoich celów. Coś bardzo ciągnęło mnie do powrotu, ale nie umiałem określić co. Camila?
    Bardzo możliwe. Tęskniłem, ale nie wiedziałem czy to takie pewne, jak może się wydawać. Nie byłem tym samym człowiekiem. Rozstałem się ze Studio, które było dla mnie domem, a potem coś jakby ze mnie uleciało. Wciąż kochałem muzykę, ale nie z taką siłą jak przed kilku miesięcy. Pozmieniało się aż za dużo. Nie byłem sobą, ale nie przeszkadzało mi to. Może czasem w pewnych chwilach bezsilności.
    Udało mi się powrócić. Rodzice zostali w Brazylii. Mieszkam teraz w wynajętym mieszkaniu, które nie jest ani ciasne, ani wygodne, ale w sam raz na moje potrzeby.
    Wstałem z krzesła i powędrowałem do okna. Na ulicach tłok. Tak jak zawsze w Buenos Aires. Tutaj nigdy nie znajdziesz spokoju. Może tylko czasem, gdy wszystko sobie uświadomisz i odprężysz. Ja wcale nie czułem bólu ani żadnego innego stanu, który mógł prowadzić do depresji. Wszystko było w jak najlepszym porządku.
    Zamartwiała mnie tylko odpowiedź Rico... ,,Nie sądzę." Wydawało mi się to błahostką, więc uznałem to za nic nie warty problem. Teraz te słowa uderzyły we mnie z impetem. Po co chciałem Cami z powrotem? W głębi serca czułem, że ten wyjazd był też po to, by się od niej uwolnić. Tak było lepiej. Dla niej, dla mnie... Niepotrzebnie bym ją ranił gdybym został.
    Teraz nie czułem współczucia dla jej krzywd. Czułem się zły, ale moja podświadomość nie pozwalała mi bym zaprzestał. Było mi to obojętne. Jak zwykle.
    Udałem się do salonu i włączyłem radio. Usłyszałem melodię jakiejś latynoskiej piosenki. Prychnąłem. Nie przypomniała mi niczego. Muzyka we mnie zanikała.
    Nagle poczułem strach. Pierwszy raz odkąd powróciłem do Buenos Aires.
    Czy musi być tak, jak jest?
    Musi, bo chcę ją odzyskać.

Hej. :*
Macie rozdział. Dzisiaj krótko, bo się śpieszę. 
Mam nadzieję, że choć trochę się podobał, bo dla mnie jest nijaki.
No, może nie ta perspektywa Angie. Ona wyszła jako tako. 
Nie wiem, kiedy następny rozdział.
http://te-fazer-feliz.blogspot.com/ - tutaj jutro pojawi się miniaturka o Leonetcie. Maddy na pewno dała z siebie wszystko i będzie cudnie. <3
Zapraszam do odwiedzenia i komentowania! :*
+ Wiem, wiem nie ma Leonetty. Odpłacę się. xd
Xenia <3

21 komentarzy:

  1. Świetne :)
    Biedna Cami :(
    Czekam na next

    Zosia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Angie wreszcie zrozumiała, że kocha Pablo? Mam nadzieję. W jej przypadku jest trochę podobnie jak w przypadku Vilu... Jest ona, Pablo i German. Kiedy ten drugi ją ranił Pablo zawsze był przy niej, wspierał ją, mimo to, że tak ciężko było mu słuchać jak mówi mu o uczuciach do innego... Ach, to życie ;) Podsumowując ten wątek, chciałabym powiedzieć, że się cieszę iż Angie w końcu zaczyna dostrzegać, że Pablo jest jej znacznie bliższy niż myślała - szczerzę na to liczę ^.^
    Kolejną rzeczą jest wybór przed którym stanęła Camila. W sumie to sama nie wiem, którego powinna wybrać. Rico jest super słodki w Twoim opowiadaniu, ale Broduey też jest moim zdaniem fajny, tylko nie jestem pewna jego intencji... Cami nie powinna znowu cierpieć. Wiem, że rozwiniesz ten wątek w sposób bardzo ciekawy i nie zawiedziesz czytelników :*
    Rozdział mi się podoba i czekam na następny :D
    P.S. Czekam na więcej Leonetty <3
    Buziaki Diana :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie!
    Wątek Angie, cały wątek mi się podoba.
    Nie przeszkadza mi, że nie ma Leonetty, ale innym pewnie tak.
    Camilla jest tak samo zdołowana tym wyborem, jak Violetta... kiedyś.
    Szkoda mi jej:(
    Mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek bardzo ciekawie, bardzo na to liczę.
    Czekam na kolejny:)
    Buziaki :*** Sasi<333

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie, rozdział jest naprawdę świetny! Czekam z niecierpliwością, na kolejny.
    Bardzo szkoda mi Camilii. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale, będzie coś o Naxi. <3
    Zapraszam do siebie. Opublikowałam ósmy rozdział. Będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz. :
    violetta-and-her-world.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Czekam na next i zapraszam do mnie
    http://violetta-jej-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, kilka dni temu odkryłam twoje bloga i od razu mi się spodobał. Współczuje Cami, niech wybierze Rico, bardziej do siebie pasują, ok to tyle czekam na nn, pa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podobały mi się przemyślenia Angie;)
    Rozdział cudny ;d Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;p
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń

  8. Nie wiem, co tu napisać.
    Podobało mi się, cholernie mi się podobało, ale to chyba oczywiste.
    Bo było wspaniale, cudnie, fantastycznie i... brak mi słów <3
    Nie wiem, jakie intencje ma Broduey, ale niepokoi mnie jego obecność.
    Po co wrócił? On sam tego nie wie.
    Brak Leonetty to nie problem, bo perspektywa Angie była tak wspaniała, że zapomniałam o tym, że istnieje coś takiego jak Leonetta podczas czytania jej. xD
    Mam nadzieję, że Angie wybierze Pablo. :)

    Buziaki,
    M. ;

    OdpowiedzUsuń
  9. Super!
    Broduey z Cami? NIEE!
    Rico i Cami <3 <3
    Szkoda ,że tak mało Leonetty ,ale też się cieszę ,że jest o Cami i przemyślenia Angie Ci super wyszły . Moim zdaniem rozdział zasługuję na mocne 5+ a co !
    Czekam na next /Magda

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne <3
    Szkoda mi Camili, jest rozdarta... :<
    Czekam nn
    Caro :*

    OdpowiedzUsuń
  11. cudny ♥

    zapraszam do mnie
    http://magicznaprzyjazniludmiivioli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały ;D
    Perspektywa Angie najlepsza ;****
    Cudny ... nie można tego wyrazić słowami
    Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem wykończona i idę spać,
    więc napiszę tylko, że rozdział jest, jak zawsze, cudowny. <33
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Cuuudnie! <3
    Cuuudnie!
    Cudnie!
    Nic dodać!
    Wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej!
    Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://violetta-tkt.blogspot.co.uk/
    Gratuluję:)
    Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do mnie http://violetta-superdziewczyna.blogspot.com/
    P.s Super blog

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski <33
    Biedna Cami i Angie... zamieniają się w Viole.. ciekawe kogo wybiorą...:)
    Mam nadzieję,że Rico i Pablo:P

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział zresztą jak zawsze :P
    Zapraszam do mnie: http://leonyviolettaleonetta.blogspot.com/
    Pozdrawiam... Silvia ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie skomentowałam... Jak to się stało, że nie skomentowałam?! Ale mi wstyd...
    Rozdział oczywiście świetny. Znakomity. Idealnie piszesz, po prostu w mgnieniu oka pochłaniam każde zdanie...
    Od początku niepokoił mnie powrót Broduey'a, jestem BARDZO ciekawa jak to się dalej potoczy...
    A Angie... hmm... zrozumiała, że kocha Pabla, czy tak jak Violetta w serialu niezdecydowana pomiędzy Tomasem, a Leonem, ciocia Violi nadal się waha...

    Camila, Rico, Broduey - ta sprawa spędza mi sen z powiek.

    Więc pisz szybko!

    SUPER (trochę krótsze słowo, ale ja dzisiaj nie myślę...)

    S - sama słodycz :)
    U - urzekające
    P - po prostu genialne
    E - efektownie i efektywnie napisane
    R - rewelacyjne :)

    Kocham <3

    I czekam na kolejny, jak roślina na deszcz:)

    ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Brodwey niech wraca do Barcelony czy tam Brazylii, a nie miesza w życiu Camilli.
    Rozdział SUPER!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy