Zaopiekuję się tobą"
(Drake ft. Rihanna - ,,Take Care")
Leon
Otworzyła ze zdumienia oczy i popatrzyła na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Nagle się ożywiła i wyglądała jak moja kochana Vilu. Ta sama, której ten fantastyczny uśmiech wręcz nie schodzi z twarzy.
- Gdzie? - spytała.
Popatrzyłem na nią i zobaczyłem głębokie zdumienie malujące się na jej niewinnej twarzyczce. Wyglądała tak bezbronnie. Musiała wiedzieć wszystko, a ja chciałem jej to wyjawić.
- Idziemy do Pabla. Na dzisiaj to koniec lekcji dla nas. Później pójdziemy do twojego domu. Tam ci wszystko wytłumaczę, dobrze? - zapytałem
Przytaknęła głową. Jej zgoda nie była mi potrzeba. Dla Violi nie było ważne miejsce. Ona po prostu chciała wszystko wiedzieć. To musiało być dla niej ważne, ponieważ to ona czuła się zagrożona. Właśnie. Dlaczego ona, a nie ja? Przecież to ja jestem celem. Nikt nie może zniszczyć mojej miłości. To zbyt skomplikowane.
Violetta widząc, w jakim głębokim zamyśleniu się znajduję, sama zapukała do drzwi naszego dyrektora i od razu weszła do pokoju,
Gabinet Pabla wyglądał tak, jak każdego dyrektora szkoły średniej. Mahoniowe biurko komponowało się idealnie z niebieskimi szafkami, które nadawały powiewu młodości temu miejscu. Zniknęły prywatne fotografie i posąg Gregoria za czasów, gdy to on nami rządził. Teraz te przedmioty zastąpiły zdjęcie Angie z Pablo, kolorowe karteczki i różne teczki.
Pablo siedział przy biurku i popijał kawę przy okazji przeglądając jedną z teczek. Zaciekawił się, ale też i zdumiał tym naszym nagłym wtargnięciem.
- Violetta, Leon? - zapytał niepewnie. - Coś się stało?
Dziewczyna nie tracąc czasu szybko odpowiedziała:
- Chcemy prosić o zwolnienie z reszty lekcji, bo... bo...
- Bo Violetcie umarła babcia - wyjaśniłem prędko. - Widzisz, jaka jest załamana. Muszę tam przy niej być.
Na szczęście udało mi się jakoś uratować sytuację. Viola na pewno nie znalazłaby żadnego mądrego argumentu. Nie mogliśmy powiedzieć czegokolwiek o moim ojcu. Pablo tylko niepotrzebnie by się przejął. Jeszcze byśmy tego potrzebowali...
- Widzę, że jest jakaś przemęczona. Nie spałaś w nocy? - zapytał.
Spojrzała na niego ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Nie mogłem zidentyfikować czy jest prawdziwy, czy fałszywy.
- Tak, tylko płakałam - oznajmiła.
- Oczywiście, dam wam to zwolnienie - pokiwał głową.
Niecierpliwiłem się. Wydawało mi się, że Pablo piszę bardzo wolno. Przestąpiłem z nogi na nogę. Nie mogliśmy czekać. Musiałem jej wszystko wytłumaczyć teraz, ale nie w tym miejscu. Bardzo zależało nam na czasie.
Pablo w końcu wydarł kartkę i podał nam nią, mówiąc:
- Musicie pokazać ją jutro nauczycielom, z którymi mieliście zajęcia dzisiejszego dnia. Pamiętajcie o niej, bo inaczej będziecie mieć kłopoty i nawet ja was z nich nie wyratuję.
Szybko podziękowaliśmy i wyszliśmy z gabinetu.
Teraz moim jedynym celem było uspokojenie Violetty.
Marco
Jej sylwetkę mogłem poznać z bardzo daleka. Blond włosy mieniły się w słońcu. Dużo facetów powiedziałoby, że świecą pięknym blaskiem, ale mnie one tylko raziły. Nie mogłem na nią patrzeć i myśleć o niej dobrze. Była kimś okropnym. To ona chciała bym zostawił Fran i przestał ją kochać.
Byłem na siebie zły, że wybrałem akurat tą drogę. Mogłem wracać inną i może wtedy, by mnie nie śledziła. Ale kto wie? Może tam też by była?
Nie czekając ani chwili dłużej, robiąc duże kroki skierowałem się w jej stronę. Nie drgnęła, tylko patrzyła prosto w moje oczy. Wyczułem w nich lęk, a to dodało mi tylko odwagi i wiary w siebie.
- Co ty tutaj znowu robisz?! - krzyknąłem jej w twarz.
Rozejrzała się wokoło, jakby bojąc się, że ktoś mnie usłyszał. Potem spojrzała na mnie i próbując nie okazać, jak bardzo się boi, oznajmiła:
- Zwiedzam miasto. Nie mogę?
Spojrzałem na nią z ironią. Ta dziewczyna była niemożliwa. Po chwili sarknąłem:
- Ach tak? Zwiedzasz to miasto codziennie?
Wręcz słyszałem jej myśli. Strach sparaliżował jej ciało. Wyglądała na bezbronną, ale mnie to nie wzruszyło. Wciąż byłem pewny siebie. Chyba nie mogła znaleźć słów, więc kontynuowałem:
- Wiesz, że to nękanie? Tak, to jest karalne.
Wiedziałem, ze ma już na pieńku z prawem. Opowiadała mi o tym, jak chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców. Okazało się, że podjęła próbę kradzieży. Teraz jest jest już pełnoletnia, więc nic nie przeszkodziłoby w ukaraniu jej i zamknięciu w więzieniu.
- Marco, nie rób tego... Przecież wiesz, że... - wyjąkała.
Uśmiechnąłem się szeroko i spojrzałem w prawo na pobliskie drzewo.
- Oczywiście, że wiem - przytaknąłem. - Właśnie dlatego odpuścisz sobie z tymi prześladowaniami. Nie będziesz nękała mnie, moich przyjaciół, a przede wszystkim Francesci oraz nikogo z mojego najbliższego otoczenia, zrozumiano? Po prostu zniknij z mojego życia.
Pokiwała wolno głową i szybko się oddaliła.
Wreszcie poczułem się wolny. To było dla mnie najbardziej pożądane uczucie.
Lara
- Zaraz. Co się stało?
Właśnie czyściłam motor Leona. Dawno nie było go na torze, ale miałam wielki sentyment do tej maszyny. Kochałam ją tak, jakby była moja.
Nie dane mi było dokończyć mojej pracy, gdyż przybiegł do mnie Tomas. Prosto ze Studia, jak mi się wydawało po jego nierównych oddechach. Jedyne co zrozumiałam z jego wypowiedzi to ,,Violetta" i ,,zagrożona". Coś mi to mówiło, ale nie wiedziałam jeszcze co.
- Ach - westchnął. - Violetta jest w niebezpieczeństwie. Przynajmniej tak sądzi.
Pokiwałam głową na znak, że doskonale rozumiem.
-Wiem o tym - przytaknęłam. - Mówiła o tym, gdy jeszcze byłam u niej w domu rankiem.
Tomas pokręcił głową na boki i chyba dlatego wydawał mi się bardzo podobny do małego dziecka, które nie chce zgodzić się na pierwszą wizytę u dentysty.
- Ale nie wiesz wszystkiego! - zawołał. - Leon próbował ja jakoś uspokoić. Po lekcji z Angie wzięli nagłe zwolnienie i biegiem pognali do domu Violetty.
- Myślisz, że to może być coś poważnego? - zmartwiłam się.
Byłam przyjaciółką Violi od krótkiego czasu, ale bardzo się o nią martwiłam. Po tym, jaka byłam dla niej niemiła nie musiała się ze mną godzić. Zrobiła inaczej i teraz jest dla mnie bardzo ważna. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
Westchnęłam głęboko. Wszystko zbyt szybko się komplikowało.
Dopiero teraz poczułam wzrok Tomasa na swojej skórze. Spojrzałam na niego i wtedy nie mogłam się nie zarumienić. Powróciłam do swojej pracy, ale nie wytrzymałam i zapytałam:
- Coś się stało? Dziwnie na mnie patrzysz...
Tomas zbliżył się do mnie, a ja oparłam dłonie na jego klacie. Nie patrzyłam mu w oczy, chyba się bałam.
- Bo jesteś piękna - szepnął.
Zdobyłam się, aby mój wzrok powędrował ku jego oczom i uśmiechnęłam się szeroko, gdy już je widziałam. Było mi dobrze. Było mi dobrze u jego boku.
Violetta
Z impetem otworzyłam drzwi domu. Nikogo tam nie było. Nikt nie zareagował. O tej porze Olga wybierała się na zakupy, a tata załatwiał sprawy z Ramallo. Bardzo dobrze. Tak miało to wyglądać.
- Na górę, Leon - oznajmiłam.
Prawie potknęłam się o jeden stopień, ale w porę udało mi się złapać równowagę dzięki pomocy Leona. Te drzwi także otworzyłam z rozmachem i szybko pociągnęłam chłopaka za rękę, by usiał ze mną na łóżku.
- Mów - powiedziałam tylko.
Popukał palcami o swoje kolano i zdobył się na, by powiedzieć:
- Boję się, że mój tata wrócił do Argentyny lub chce wrócić.
Mój cały świat się zawalił. Czułam ten strach, który cały mnie opanował i za wszelką cenę nie chciał puścić. Co będzie, jeżeli jego ojciec znów nas rozdzieli? Czy Leon może być zagrożony? Tyle pytań bez odpowiedzi. Tylko one kręciły się wokół moich myśli. To było takie straszne. Nie chciałam ponownie cierpieć. Już raz musiałam i wcale nie było to wspaniałe uczucie.
- Co my teraz zrobimy? - wstałam z łóżka, zaczęłam chodzić w tę i z powrotem i mierzwiąc swoje włosy.
Leon podszedł do mnie zamknął mnie w swoich ramionach. Przymknęłam oczy, a przed nim stanął mi jego ojciec. Zawsze pogodny. Czasem, gdy do niego przychodziłam podlewał kwiaty w ogrodzie lub kosił trawę. Leon nigdy nie wstydził się swojego ojca, on był jego autorytetem. Nigdy nie wyobrażałam sobie Verdasa seniora jako złego człowieka. To po prostu kłóciło się z moralnością.
- Nie wiem, co się stanie - odpowiedział smutno na moje pytanie.
Odwróciła się do niego przodem. Chciałam zobaczyć jego piękne brązowe oczy. Te, które zawsze mnie kochały i patrzyły na mnie z taką czułością i troską. Oczy, w których zakochałam i nigdy nie mogłam oderwać od nich swojego wzroku. Byłam tak szczęśliwa, że były dla mnie takie osiągalne. Czułam, jakby patrzyły tylko na mnie. Jakby Leon nigdy nie patrzył na nikogo, na nic poza mną.
Wtuliłam się w jego ramię i ponownie zamknęłam oczy. Tym razem usnęłam.
Leon
Tuliłem ją do swojego boku jeszcze długo aż spostrzegłem, że usnęła. Delikatnie udało mi się ją wziąć na ręce. Położyłam na jej miękkim łóżku, poprawiłem poduszki i przykryłem kocykiem w kwiaty.
Wyglądała pięknie.
Jej rzęsy dawały delikatny cień na twarzyczkę, , która była pięknie zaróżowiona. Malinowe usta idealnie skrojone, idealnie wąskie. Lśniące włosy rozłożyły się gdzie popadnie. Długie nogi wyglądały jakby nigdy nie miały się skończyć.
Jej nosek podobał mi się najbardziej. Uwielbiałem momenty, gdy marszczyła go, co tylko uroczo wyglądało. Tak, jak w tym momencie.
Była idealna, cudowna. Nie mogłem znaleźć określenia na jej piękno, które było tak proste, ale fascynujące.
Jednak jej charakter był dla mnie najważniejszy. Dziewczyna umiała się droczyć i robiła to dość często, a ja kochałem te chwile. Nie mogłem wyobrazić sobie piękniejszej dziewczyny od niej. Dla mnie nie istniała żadna, tylko ona.
Ale co miałem teraz zrobić? Bałem się o nią. Ojcu nie chodziło o mnie tylko o nią. Muszę z nią być przez cały ten czas. Nie mogę jej opuścić.
Położyłem się obok niej i wtuliłem twarz w jej włosy pachnące konwalią. Mama też miała perfumy o zapachu tego kwiatu.
Przymknąłem oczy. Wlały się do nich łzy, a ja nie chciałem płakać, rozpaczać...
Tak bardzo ich kochałem, a oni sprawili, że znienawidziłem ich w jeden dzień. Tylko jedną dobę.
Brakuje mi matczynej i ojcowskiej miłości, ale nie przyjąłbym ich z powrotem. Nie otworzyłbym dla nich swojego serca ponownie. Nie mogłem, nie umiałem. To wszystko było za trudne.
Nie chciałem, by odebrali mi ponownie mój skarb. Bo Violetta nim była i nie potrafiłem z niej zrezygnować.
Przyjrzałem się jej znowu, a ona nagle otworzyła szeroko oczy i usadowiła się do pozycji siedzącej. Jej oczy skierowały się na moją twarz i patrzyły tak do momentu, gdy się odezwałem:
- Śpij dalej, księżniczko.
Pokręciła głową.
- To zabrzmi desperacko, ale muszę to powiedzieć - zająknęła się. - Pocałuj mnie, Leon.
Nie trzeba mi było klika razy powtarzać. Też tego potrzebowałem.
Złapałem ją za ramiona, a ona spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami. Mają ten sam kolor co moje.
Przybliżyłem swoje usta do jej i wypowiedziałem cichutko:
- Bardzo cię kocham, Violetto.
I wtedy dotknąłem jej malinowych ust. Poczułem, jakby przez moje ciało przeszedł prąd. I czułem się, jakbym był w niebie. W moim raju z jedyną osobą, którą kocham.Chciałem w tym pocałunku wyrazić wszystko. To, jak bardzo ją kocham. To, jak bardzo cierpiałem. To, jak będę rozpaczał, jeżeli znów zabraknie mi jej u mego boku.
Nie wiem czy ktoś potrafi kochać bardziej niż ja.
Francesca
Ktoś dobijał się do moich drzwi. Nie chciał odpuścić, więc musiałam przerwać swoją popołudniową drzemkę. Wiedziałam, że to listonosz. On zawsze przychodzi w nieodpowiednią porę. Nie obchodziło mnie, że zobaczy mnie całą zaspaną i rozczochraną. Nie był dla mnie nikim ważnym.
- Już, już! - przeciągnęłam leniwie.
Przekręciłam zamek w drzwiach, a za nimi stał Marco.
- Fran! - wykrzyknął wesoło.
- Cholera! - wrzasnęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Wyglądałam okropnie, a przy nim powinnam lśnić. Ten mój wspaniały pech.
- Dlaczego zamknęłaś mi drzwi przed nosem? - zaciekawił się. - Nieważne! Otwórz! Mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość!
Chciałam zgromić go wzrokiem, ale zapomniałam, że rozmawiamy przez zamknięte drzwi. Zapytała tylko:
- Czy chodzi ci o to, że do sklepów wróciły moje ulubione ciastka, które jadłam w dzieciństwie?
- Nie... - przeciągnął.
- To masz problem! Musisz poczekać pięć minut! - zawołałam.
Nie usłyszałam jego odpowiedzi, ponieważ pognałam do pokoju, by wreszcie wyglądać idealnie, czyli tak, jak zawsze. Szybko przebrałam się w zwiewną, różową sukienkę, uczesałam włosy i założyłam czarne balerinki. Byłam gotowa w mniej niż pięć minut. Zawsze byłam szybka i punktualna.
Otworzyłam drzwi, ale za nimi nikogo nie było. Rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam Marco siedzącego na schodku.
- No wchodź już - rozkazałam.
Spojrzał na mnie, szeroko się uśmiechnął i podbiegł do mnie, by podnieść mnie wysoko.
- Pozbyłem się Isabel! - wykrzyknął.
Zaśmiałam się wesoło i oznajmiłam:
- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.
Spojrzał na mnie z taką czułością, że aż zaparło mi dech w piersiach.
- A ty jesteś najlepszą dziewczyną na świecie i wyglądasz pięknie nawet w piżamie.
Przytuliłam się do niego i już nie chciałam opuszczać jego ramion.
Violetta
- Jak myślisz czy on już tutaj jest? - zapytałam Leona.
Zmarszczył brwi i odpowiedział:
- Mam nadzieję, że nie.
Pomyślałam przez chwilę nad całą tą sprawą. Bałam się o Leona. Przecież zawsze był dla mnie, wspierał mnie... Pomagał mi w trudnych chwilach. Ja też muszę.
- Ty nie możesz wrócić do swojego domu! - zawołałam.
- Zaraz... Dlaczego? - zapytał powoli.
- On tam cię znajdzie... - wykrztusiłam.
Leon pokręcił głową na znak, że przeczy temu i odparł:
- Jeżeli będę myślał o tobie to mnie nie dopadnie.
Przytuliłam go bardzo mocno. Chciałam, żeby był blisko mnie, bo wciąż czułam czyjś wzrok na swoich plecach. To zagrożenie wciąż nie mijało, ale było lepiej od kiedy byłam blisko Leona.
- Tobie nic się nie stanie, Violuś - uspokoił mnie.
- Obiecujesz? - zapytałam.
- Obiecuję - wyszeptał.
Camila
Położyłam się na kanapie w domu i przymrużyłam oczy. Chciałam po prostu na chwilkę się zdrzemnąć.
To był ciężki dzień. Same zmartwienia...
Nagle mój telefon zaczął dzwonić tak głośno, że moja głowa za chwilę miała eksplodować.
- Szlag, by to trafił! -wykrzyknęłam na głos.
Nie patrząc, kto dzwoni, odebrałam:
- Czego?!
- Jak zwykle milutka - powiedział kpiąco głos w słuchawce.
Dobrze wiedziałam, że to Rico. Nawet lepiej, że się wkurzyłam.
- Gadaj, czego chcesz, bo usypiam na stojąco - ziewnęłam zła.
Rico zaśmiał się w słuchawce. Jego śmiech był tak piękny i dźwięczny jak najpiękniejsza melodia świata.
- Cami? Jesteś tam? -zapytał niepewnie.
Wybudziłam się z transu.
- Tak, tak jestem. Po prostu się zamyśliłam. Mówiłeś coś?
- Tak. Zaproponowałem ci randkę, ale jeśli nie chcesz to... - zmieszał się.
- Oczywiście, że chcę! -wykrzyknęłam.
Zaśmiał się ponownie i wiedziałam, jak uroczo musiał wyglądać.
- Dobrze, wszystko obgadamy jeszcze w Studiu, okej? - zapytał.
Zgodziłam się i rozłączyłam się, gdy życzył mi słodkich snów. Wbrew pozorom byłam na siebie zła. Okazałam zbyt wiele emocji. Wiem, że w miłości nie wolno okazywać ich zbyt dużo. Dla Broadway'a byłam otwarta i mógł ze mnie czytać jak z książki. Robił ze mną, co chciał.
Teraz jest dobrze, tylko co jeśli ja okazuję mu ich zbyt mało?
Przykryłam twarz poduszką. Wszystko wydaje mi się piękne, ale potem i tak to legnie w gruzach...
Westchnęłam głęboko. Wszystko zbyt szybko się komplikowało.
Dopiero teraz poczułam wzrok Tomasa na swojej skórze. Spojrzałam na niego i wtedy nie mogłam się nie zarumienić. Powróciłam do swojej pracy, ale nie wytrzymałam i zapytałam:
- Coś się stało? Dziwnie na mnie patrzysz...
Tomas zbliżył się do mnie, a ja oparłam dłonie na jego klacie. Nie patrzyłam mu w oczy, chyba się bałam.
- Bo jesteś piękna - szepnął.
Zdobyłam się, aby mój wzrok powędrował ku jego oczom i uśmiechnęłam się szeroko, gdy już je widziałam. Było mi dobrze. Było mi dobrze u jego boku.
Violetta
Z impetem otworzyłam drzwi domu. Nikogo tam nie było. Nikt nie zareagował. O tej porze Olga wybierała się na zakupy, a tata załatwiał sprawy z Ramallo. Bardzo dobrze. Tak miało to wyglądać.
- Na górę, Leon - oznajmiłam.
Prawie potknęłam się o jeden stopień, ale w porę udało mi się złapać równowagę dzięki pomocy Leona. Te drzwi także otworzyłam z rozmachem i szybko pociągnęłam chłopaka za rękę, by usiał ze mną na łóżku.
- Mów - powiedziałam tylko.
Popukał palcami o swoje kolano i zdobył się na, by powiedzieć:
- Boję się, że mój tata wrócił do Argentyny lub chce wrócić.
Mój cały świat się zawalił. Czułam ten strach, który cały mnie opanował i za wszelką cenę nie chciał puścić. Co będzie, jeżeli jego ojciec znów nas rozdzieli? Czy Leon może być zagrożony? Tyle pytań bez odpowiedzi. Tylko one kręciły się wokół moich myśli. To było takie straszne. Nie chciałam ponownie cierpieć. Już raz musiałam i wcale nie było to wspaniałe uczucie.
- Co my teraz zrobimy? - wstałam z łóżka, zaczęłam chodzić w tę i z powrotem i mierzwiąc swoje włosy.
Leon podszedł do mnie zamknął mnie w swoich ramionach. Przymknęłam oczy, a przed nim stanął mi jego ojciec. Zawsze pogodny. Czasem, gdy do niego przychodziłam podlewał kwiaty w ogrodzie lub kosił trawę. Leon nigdy nie wstydził się swojego ojca, on był jego autorytetem. Nigdy nie wyobrażałam sobie Verdasa seniora jako złego człowieka. To po prostu kłóciło się z moralnością.
- Nie wiem, co się stanie - odpowiedział smutno na moje pytanie.
Odwróciła się do niego przodem. Chciałam zobaczyć jego piękne brązowe oczy. Te, które zawsze mnie kochały i patrzyły na mnie z taką czułością i troską. Oczy, w których zakochałam i nigdy nie mogłam oderwać od nich swojego wzroku. Byłam tak szczęśliwa, że były dla mnie takie osiągalne. Czułam, jakby patrzyły tylko na mnie. Jakby Leon nigdy nie patrzył na nikogo, na nic poza mną.
Wtuliłam się w jego ramię i ponownie zamknęłam oczy. Tym razem usnęłam.
Leon
Tuliłem ją do swojego boku jeszcze długo aż spostrzegłem, że usnęła. Delikatnie udało mi się ją wziąć na ręce. Położyłam na jej miękkim łóżku, poprawiłem poduszki i przykryłem kocykiem w kwiaty.
Wyglądała pięknie.
Jej rzęsy dawały delikatny cień na twarzyczkę, , która była pięknie zaróżowiona. Malinowe usta idealnie skrojone, idealnie wąskie. Lśniące włosy rozłożyły się gdzie popadnie. Długie nogi wyglądały jakby nigdy nie miały się skończyć.
Jej nosek podobał mi się najbardziej. Uwielbiałem momenty, gdy marszczyła go, co tylko uroczo wyglądało. Tak, jak w tym momencie.
Była idealna, cudowna. Nie mogłem znaleźć określenia na jej piękno, które było tak proste, ale fascynujące.
Jednak jej charakter był dla mnie najważniejszy. Dziewczyna umiała się droczyć i robiła to dość często, a ja kochałem te chwile. Nie mogłem wyobrazić sobie piękniejszej dziewczyny od niej. Dla mnie nie istniała żadna, tylko ona.
Ale co miałem teraz zrobić? Bałem się o nią. Ojcu nie chodziło o mnie tylko o nią. Muszę z nią być przez cały ten czas. Nie mogę jej opuścić.
Położyłem się obok niej i wtuliłem twarz w jej włosy pachnące konwalią. Mama też miała perfumy o zapachu tego kwiatu.
Przymknąłem oczy. Wlały się do nich łzy, a ja nie chciałem płakać, rozpaczać...
Tak bardzo ich kochałem, a oni sprawili, że znienawidziłem ich w jeden dzień. Tylko jedną dobę.
Brakuje mi matczynej i ojcowskiej miłości, ale nie przyjąłbym ich z powrotem. Nie otworzyłbym dla nich swojego serca ponownie. Nie mogłem, nie umiałem. To wszystko było za trudne.
Nie chciałem, by odebrali mi ponownie mój skarb. Bo Violetta nim była i nie potrafiłem z niej zrezygnować.
Przyjrzałem się jej znowu, a ona nagle otworzyła szeroko oczy i usadowiła się do pozycji siedzącej. Jej oczy skierowały się na moją twarz i patrzyły tak do momentu, gdy się odezwałem:
- Śpij dalej, księżniczko.
Pokręciła głową.
- To zabrzmi desperacko, ale muszę to powiedzieć - zająknęła się. - Pocałuj mnie, Leon.
Nie trzeba mi było klika razy powtarzać. Też tego potrzebowałem.
Złapałem ją za ramiona, a ona spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami. Mają ten sam kolor co moje.
Przybliżyłem swoje usta do jej i wypowiedziałem cichutko:
- Bardzo cię kocham, Violetto.
I wtedy dotknąłem jej malinowych ust. Poczułem, jakby przez moje ciało przeszedł prąd. I czułem się, jakbym był w niebie. W moim raju z jedyną osobą, którą kocham.Chciałem w tym pocałunku wyrazić wszystko. To, jak bardzo ją kocham. To, jak bardzo cierpiałem. To, jak będę rozpaczał, jeżeli znów zabraknie mi jej u mego boku.
Nie wiem czy ktoś potrafi kochać bardziej niż ja.
Francesca
Ktoś dobijał się do moich drzwi. Nie chciał odpuścić, więc musiałam przerwać swoją popołudniową drzemkę. Wiedziałam, że to listonosz. On zawsze przychodzi w nieodpowiednią porę. Nie obchodziło mnie, że zobaczy mnie całą zaspaną i rozczochraną. Nie był dla mnie nikim ważnym.
- Już, już! - przeciągnęłam leniwie.
Przekręciłam zamek w drzwiach, a za nimi stał Marco.
- Fran! - wykrzyknął wesoło.
- Cholera! - wrzasnęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Wyglądałam okropnie, a przy nim powinnam lśnić. Ten mój wspaniały pech.
- Dlaczego zamknęłaś mi drzwi przed nosem? - zaciekawił się. - Nieważne! Otwórz! Mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość!
Chciałam zgromić go wzrokiem, ale zapomniałam, że rozmawiamy przez zamknięte drzwi. Zapytała tylko:
- Czy chodzi ci o to, że do sklepów wróciły moje ulubione ciastka, które jadłam w dzieciństwie?
- Nie... - przeciągnął.
- To masz problem! Musisz poczekać pięć minut! - zawołałam.
Nie usłyszałam jego odpowiedzi, ponieważ pognałam do pokoju, by wreszcie wyglądać idealnie, czyli tak, jak zawsze. Szybko przebrałam się w zwiewną, różową sukienkę, uczesałam włosy i założyłam czarne balerinki. Byłam gotowa w mniej niż pięć minut. Zawsze byłam szybka i punktualna.
Otworzyłam drzwi, ale za nimi nikogo nie było. Rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam Marco siedzącego na schodku.
- No wchodź już - rozkazałam.
Spojrzał na mnie, szeroko się uśmiechnął i podbiegł do mnie, by podnieść mnie wysoko.
- Pozbyłem się Isabel! - wykrzyknął.
Zaśmiałam się wesoło i oznajmiłam:
- Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.
Spojrzał na mnie z taką czułością, że aż zaparło mi dech w piersiach.
- A ty jesteś najlepszą dziewczyną na świecie i wyglądasz pięknie nawet w piżamie.
Przytuliłam się do niego i już nie chciałam opuszczać jego ramion.
Violetta
- Jak myślisz czy on już tutaj jest? - zapytałam Leona.
Zmarszczył brwi i odpowiedział:
- Mam nadzieję, że nie.
Pomyślałam przez chwilę nad całą tą sprawą. Bałam się o Leona. Przecież zawsze był dla mnie, wspierał mnie... Pomagał mi w trudnych chwilach. Ja też muszę.
- Ty nie możesz wrócić do swojego domu! - zawołałam.
- Zaraz... Dlaczego? - zapytał powoli.
- On tam cię znajdzie... - wykrztusiłam.
Leon pokręcił głową na znak, że przeczy temu i odparł:
- Jeżeli będę myślał o tobie to mnie nie dopadnie.
Przytuliłam go bardzo mocno. Chciałam, żeby był blisko mnie, bo wciąż czułam czyjś wzrok na swoich plecach. To zagrożenie wciąż nie mijało, ale było lepiej od kiedy byłam blisko Leona.
- Tobie nic się nie stanie, Violuś - uspokoił mnie.
- Obiecujesz? - zapytałam.
- Obiecuję - wyszeptał.
Camila
Położyłam się na kanapie w domu i przymrużyłam oczy. Chciałam po prostu na chwilkę się zdrzemnąć.
To był ciężki dzień. Same zmartwienia...
Nagle mój telefon zaczął dzwonić tak głośno, że moja głowa za chwilę miała eksplodować.
- Szlag, by to trafił! -wykrzyknęłam na głos.
Nie patrząc, kto dzwoni, odebrałam:
- Czego?!
- Jak zwykle milutka - powiedział kpiąco głos w słuchawce.
Dobrze wiedziałam, że to Rico. Nawet lepiej, że się wkurzyłam.
- Gadaj, czego chcesz, bo usypiam na stojąco - ziewnęłam zła.
Rico zaśmiał się w słuchawce. Jego śmiech był tak piękny i dźwięczny jak najpiękniejsza melodia świata.
- Cami? Jesteś tam? -zapytał niepewnie.
Wybudziłam się z transu.
- Tak, tak jestem. Po prostu się zamyśliłam. Mówiłeś coś?
- Tak. Zaproponowałem ci randkę, ale jeśli nie chcesz to... - zmieszał się.
- Oczywiście, że chcę! -wykrzyknęłam.
Zaśmiał się ponownie i wiedziałam, jak uroczo musiał wyglądać.
- Dobrze, wszystko obgadamy jeszcze w Studiu, okej? - zapytał.
Zgodziłam się i rozłączyłam się, gdy życzył mi słodkich snów. Wbrew pozorom byłam na siebie zła. Okazałam zbyt wiele emocji. Wiem, że w miłości nie wolno okazywać ich zbyt dużo. Dla Broadway'a byłam otwarta i mógł ze mnie czytać jak z książki. Robił ze mną, co chciał.
Teraz jest dobrze, tylko co jeśli ja okazuję mu ich zbyt mało?
Przykryłam twarz poduszką. Wszystko wydaje mi się piękne, ale potem i tak to legnie w gruzach...
No witam, witam!
Jak widzicie Leonetta wpadła w tarapaty.
Mam nadzieję, że ta ciemnota Maddy zrozumiała o co chodzi. -,-" :*
Obserwatorów wciąż przybywa i ja aż ze szczęścia się rozpływam. :D
Wy to wiecie o mnie wszystko. Odgadłyście o co mi chodzi. :D
U mnie Diego i Ludmi są spoko. : )
Cami natomiast staje się ostrą dziewczyną. Nic dziwnego, jeżeli ma się takiego chłopaka jak Rico. xD
Napisałam ten rozdział wczoraj, ale dzisiaj go publikuję. 14 sierpnia to urodziny jednej z moich najwspanialszych czytelniczek i wykonawczyni nagłówka na tego bloga. Chodzi mi o Maję. :P
Napisałabym ci wierszyk, ale nie umiem. :D
Wszystkiego najlepszego, moja droga!
Ach! Zdjęcia i gify z rozdziałów pochodzą z tumblra Teddy. Serdecznie zapraszam, jest świetny! <3
Wczoraj oglądałam twitcam z Tini, Mechi i Diego. Tak, powiedzieli ,,Polonia" : ) A dzisiaj o 3:00 w nocy dobędzie się twitcam Xabi'ego i Samuci. xd Nadochodzę! xd Kto ze mną? Potrzebuję towarzyszek, bo Maddy wysiada po Dobranocce. xd Pozdrowionka dla ciebie, kochana. xd :*
Odkryłam ciekawego bloga o Violetcie i jej perypetiach. O tego. Autorka ma duży potencjał. Serdecznie zapraszam. : ) Nie pożałujecie. : P
I tym pięknym akcentem kończę na dziś!
Bez odbioru!
Xenia <3
Lizus, lizus, lizus! :D
OdpowiedzUsuńPff. O trzeciej to ja już śpię, więc na mnie nie licz xD. Jakby to był Nico, to bym się poświęciła, ale to nie on, więc będę spać xD
Rico <3 uwielbiam, wprost uwielbiam go! Oj, jak ten Rico zmienia Cami. Co ta miłość robi z człowiekiem xD
Co do Leonetty, to ja kocham, gdy u nich, coś się dzieje xD
Wcale nie wysiadam po Dobranocce.
OdpowiedzUsuńIdę spać o 21! xD
Babcia mi tak każe, matole głupi. xD
Rozdział wspaniały, cudowny, brak słów normalnie.
Podobała mi się rozmowa Cami i Rico. :D
Pisz szybko następny, jełopie mój! :*
Buziaki,
M. ;*
Ty to umiesz trzymać człowieka w napięciu .
OdpowiedzUsuńRozdział cudny . Tylko nic nie zrób mojej kochanej Leonetcie .
Cami i Rico ... ;D
Piękny .
Jeśli chcesz to wpadnij do mnie i zostaw swój komentarz , bo zależy mi na Twojej opinii : http://leoniettaa.blogspot.com/
Daj szybko kolejny rozdział . Ja tu umieram .Czekam z niecierpliwością ;D
Spoczko jeśli masz gg to podaj bo ja też siedzę i czekam na Samuela i Xabiniego :D Ale rozdział świetny i nic nie rób Leonetce bo zabije :D Ale wczorajszy Twitcam z Mechi, Tini i Diego był taki sobie bo albo się zacinało i był krótki :/
OdpowiedzUsuń<3 Ok, już zaprosiłam cię do kontaktu. : *
UsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńCami i Rico <333
Super historia obserwuje i liczę na to samo :)http://sendi-seeendi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzeboski, cudowny, magiczny.
OdpowiedzUsuńCamila rzeczywiście trochę się zmienia. Mam nadzieję, że na lepsze.
Violetta nadal czuję się zagrożona. Co ona ma jakieś nadajniki w ciele, czy coś? xd.
Do kolejnego. <3
W.. ♥
extra zparaszam do mnie http://tylkoleonetta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział Boski! Aż brak słów.
OdpowiedzUsuńTini♥
Po pierwsze: rozdział fantastyczny :D Ciekawe co znowu planuje ojciec Leona ;) Wątek staje się coraz bardziej ciekawy <3
OdpowiedzUsuńPo drugie: Bardzo dziękuję za tyle miłych słów :D To dla mnie naprawdę bardzo ważne :*
Pozdrawiam Diana :*
Xenia ! <3 cioto kochana ... !
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję , dziękuję !:D;* za tak miłe słowa xd.
A co do rozdziału...;o Moja Leonetta w niebezpieczeństwie?;o Nie!!!
Ale wiem ze ich nie pozabijasz :D haha chociaż to xD.
Mhmm Camila !:D ostra ...xd
Marcessca hahha Fran w piżamie :D nie ma to jak siedziec pół dnia :d
Maja;)
Super blog ! : ))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://violetta-disneychannelpl.blogspot.com/
super czekam na next + wpadnij do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://leonetta-leon-i-violetta.blogspot.com/
Aaa, czyli to chodziło o ojca...
OdpowiedzUsuńA ja niekumata nie wiedziałam o co chodzi...
Heh głupia jestem:P
Marcessca i ta ich rozmowa przez drzwi :)
Po prostu genialne:**
Hello <3
OdpowiedzUsuńMarco mówi do Fran, że pięknie wygląda w piżamie.
OdpowiedzUsuńZbieg okoliczności, bo mi Xabi powiedział to samo! hahah
Desperatka Vilu i pocałunek Leonetty!
Violetta i jej intuicja - boskie!
Cami jak zwykle milutka! ;D
Jeszcze półtorej godziny!
Xabiani! Nadchodzę! ♥
Jorgenia i Xabianika!
Ustawię sobie Twoje zdjęcie na tapetę, co myślisz?
Xabiemu podoba się rozdział! Twierdzi, że jest meega!
A ja się z nim zgadzam!
Xabianika czeka na next!
Piszę ten rozdział już od 15 min. bo ciągle słyszę GG!
Nie możecie dać mi napisać w spokoju komentarz.
Jak szantaż, to szantaż...
Ale komentarz i bez szantażu by był. ;D
Aha i pamiętaj: TY JESTEŚ ŁADNIEJSZA, głupku!
Tym razem nie spytam mojego Xabiego o zdanie, bo boję się odpowiedzi...
Jesteś ładniejsza!
To będzie dłuuuga noc!
Kończę mój komentarz, bo minęło już pół godziny, odkąd zaczęłam go pisać!
Xeniu, życzę Ci dużo wenyy!
Czekam na next!
♥
Jejuu! Świetnie piszesz ;3 Czekam na next !!
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział z resztą jak wszystkie ;) Czytam i nadziwić się nie mogę twojemu talentowi... xDDD Życzę weny na kolejny ;* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFran <3 Ahahahahahah;D
OdpowiedzUsuńDodaj dzis kolejny prosimy wszyscy *-*
No rozdział boski jak zawsze;d
OdpowiedzUsuńCami pokazuje pazurki mmmm...Leon taki troskliwy ;*
Co do wieczora postaram się dołączyć do Was może nie zasnę i nie zwiną mi laptopa jest nadzieja;d
Życzę weny ;*
pozdrawiam ;)
Rozdział cudowny ,jak zwykle. OMF Leonetta w tarapatach?! O.o Aż mnie samą przeszły dreszcze , myślałam , że ktoś mnie obserwuje jak Violkę a to mój kot z psem . Zmówili się przeciwko mnie , grrr! No więc uważajcie na te swoje pupilki bo nigdy nic nie wiadomo xd :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Musica ;)
P.S. Czy Jorge nie ma przypadkiem zieolnych oczu ? Bo przejżałam mnóstwo zdjęć paczając się na jego oczy i wydaje mi się , że ma zielone .
Znaczy sprawdzałam na zapytaj i wiele razy powtórzyła się odpowiedź ,,brązowe", więc myślę, że jednak ma takie. Zresztą to obojętne. To tylko FanFiction. :D
UsuńHahah , no tak FanFiction :D Jestem strasznie dziwna to słowo jest tak ogromnie zabawne :D Po prostu zastanowiło mnie to ,czy to z moim wzrokiem jest coś nie tak, czy z wzrokiem innych :D Też patrzyłam na zapytaj i zgadzam się piszą , że ma brązowe ale jak sprawdzałam na zdjęciach to widziałam zielone ... Ale odpuszczę już sobie drążenia tego tematu w końcu to FanFiction , no nie ? :D
UsuńMusi :*