wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 33: Zmartwienie

,,Więc obudź mnie, gdy to wszystko się skończy
  Kiedy będę mądrzejszy i starszy
  Przez cały ten czas szukałem siebie
  I nie wiedziałem, że się zgubiłem."
  (Avicii ft. Aloe Blacc - ,,Wake me up")

Następny dzień,
Violetta
     Nie potrafiłam spać w nocy. Dziewczyny smacznie chrapały i czasem przewracały się z boku na bok. Nie umiałam być taka spokojna jak one. Wszystko wydawało mi się podejrzane. Dlaczego tak było? Próbowałam znaleźć odpowiedź na to pytanie. Czułam się taka... zagrożona? Tak, chyba to jest najlepsze określenie na stan, w którym się znajdowałam. Nic się nie działo, a ja panikowałam. Bałam się, bo w moim brzuchu wszystko zaczęło się nagle przewracać. Jakby tysiące małych mrówek dostało się do niego i robiło wielki bałagan. Dziwne uczucie. Takie niespotykane.
    Nagle zapragnęłam być bliżej kogoś. Przytulić się i wiedzieć, że jestem bezpieczna. Tak po prostu.
    Jakby z nikąd pojawił się przede mną Leon. Nie wiedziałam, jak mógł się tutaj dostać.
    - Co ty tutaj robisz? - zdziwiłam się.
    Uśmiechnął się łobuzersko. Tak, jak lubię najbardziej.
    - Wyczułem, że coś cię niepokoi...
    Przytaknęłam nieśmiało. Nawet, gdy się pojawił wciąż czułam tą złą energię. Jakby coś chciało się dostać do mojej duszy, a już prawie mu się to udawało. Nie mogłam wytłumaczyć tego w inny sposób. To było podejrzane, nawet bardzo.
    - Violuś, nie martw się. Co się stało? - zapytał czule.
    - No właśnie nie wiem - ziewnęłam. - Czuję się zagrożona. Jakby ktoś nagle się do mnie zbliżał. Też tak masz?
    - Nie, Vilu - odparł.
    Nagle ktoś zaczął wołać moje imię. Nie mogłam zlokalizować czyj to głos.
    - Co to? - zapytałam Leona.
    Uniósł brwi do góry i zrobił minę, z której wywnioskowałam, że nie ma pojęcia.
    Te głosy były coraz bliżej. Bałam się spotkania z nimi, ale czekałam cierpliwie na ich efekt.
    Spojrzałam w stronę miejsca, gdzie stał Leon. Zniknął. Jak? Rozpłynął się?
    Nagle zobaczyłam przed sobą dziewczyny. Pochylały się nade mną, a je wyczułam miękkość mojego materaca. Zasnęłam? To tylko mi się śniło? Szkoda. Z drugiej strony, to wyjaśniałoby te dziwne głosy wołające moje imię.
    - Violetta, jak dobrze, że żyjesz... - odetchnęła Francesca.
    Spojrzałam na nie zdziwiona i odparłam:
    - Dlaczego miałabym nie żyć?
    Moje przyjaciółki spojrzały po sobie. Po chwili odezwała się Lara:
    - Nie dało się ciebie wybudzić.
    - Martwiłyśmy się. Chciałyśmy wzywać twojego tatę... - powiedziała smutno Naty.
    Spojrzałam na nie nerwowo. Zaczęłam bawić się nogawką moich spodenek od piżamy. Co miałam im powiedzieć? Wyobrażony Leon zrozumiał, bo to był mój sen, który sama mogłam ustawić tak, by okazało się, że wszystko idzie na moją korzyść.
    Z drugiej strony... To są moje przyjaciółki. Nie mogę ich oszukiwać. Powinnam opowiedzieć im o tym, co mnie trapi. One będą wiedziały najlepiej, jak mi pomóc.
    - Słuchajcie, ale nie będziecie się śmiać? - zapytałam szybko.
    Dziewczyny pokręciły głowami. Zdobyłam się na odwagę, wzięłam głęboki wdech i jednym tchem odpowiedziałam:
    - Boję się, że zaraz stanie się coś złego.
    Przyjaciółki zaczęły patrzeć jedna na drugą. Na razie nic nie mówiły. Ta cisza była dla mnie zbyt krępująca. Martwiłam się, że nie dotrzymają słowa i mnie wyśmieją. To byłoby chyba najgorsze.
    - Czy twoje przeczucia wydają się dla ciebie pewne? - zapytała Fran, siadając obok mnie w kącie łóżka.
    Pokiwałam głową.
    - Boję się - odparłam. - Wszystko wydaje się takie prawdziwe. Nie mogłam spać dzisiejszej nocy. Która godzina? - zapytałam drżącym głosem.
    - Mamy jeszcze czas - odpowiedziała Cami. - Pablo odwołał pierwszą lekcję. Nie powiedział dlaczego.
    - Dasz radę pójść do Studia? - zapytała troskliwie Ludmiła.
    Pokiwałam głową i oznajmiłam:
    - Nie rozmawiajmy o tej dziwnej sytuacji. Może coś mi się ubzdurało. Tak, na pewno to moja wyobraźnia.
    A może nie? Co będzie jeżeli to jednak prawda? Nie powinnam się tym zamartwiać, ale nie czuję się bezpieczna...
    - Dobrze... - mruknęła pod nosem Fran.
    Zapadła cisza. Mogłam usłyszeć przyśpieszone bicie mojego serca i to, jak oddychają dziewczyny. Atmosfera stała się kłopotliwa. Patrzyłyśmy na wszystkie przedmioty w pokoju, unikając swojego wzroku. Nie wiedziałyśmy, jak zacząć rozmowę na nowo. Postanowiłam, ze to ja podejmę się tego wyzwania.
    - Lara, podjęłaś już decyzję w sprawie dołączenia do uczniów Studia? - zapytałam.
    Rozległy się szmery dziewczyn. Każda chciała wiedzieć, co postanowiła Lara w sprawie uczęszczania do muzycznej szkoły. Też byłam ciekawa. Przy okazji chciałam rozładować napięcie. Chyba mi się udało.
    - Zastanawiałam się nad tym bardzo długo i intensywnie, ale postanowiłam, że jeszcze nie jestem gotowa na taką naukę. To prestiżowa szkoła, a ja pochodzę z biednej rodziny i nie wiem, czy będę miała z czego zapłacić czynsz. Dlatego pracuję na torze. Czasem mam zachcianki, a chciałabym je spełnić. Może spróbuję w przyszłym roku - uśmiechnęła się delikatnie.
    Zaczęłyśmy mocno ją przytulać i głaskać po włosach. Lara zrobiła dziwną minę. Chyba nie lubiła takiego zachowania.
    - Nie mów tak! - sprzeciwiła się. - Ważne, że masz talent. Dobro materialne nie jest potrzebne do szczęścia.
    Zgodnie przytaknęłyśmy, a ona uśmiechnęła się i oznajmiła:
    - Dziękuję wam, ale chyba powinnyśmy zbierać się już do domów, by się przebrać. Violetto, spotkamy się w Studiu.
    - Jasne - przytaknęłam i sztucznie się uśmiechnęłam.
    Dziewczyny zaczęły się zbierać i po pięciu minutach wyszły z pokoju.
    Bałam się. Zdawało mi się, że czuję czyiś oddech na moich plecach. To nie było miarowe oddychanie Leona. To, które tak dobrze znałam. To było coś złego.

Rico
    W Studiu wrzało. Jestem tutaj już trochę czasu, ale wciąż widok tańczących i śpiewających młodych ludzi mnie zachwycał. Nie czułem się choć w połowie utalentowany jak oni, ale chciałem taki być. Nigdy nie zaszkodzi spróbować. Wiem coś o tym. Nie musimy być idealni, by robić to, co kochamy. O to w tym wszystkim chodzi.
     Nie muszę być doskonały dla niej. Mam nadzieję, że to w wyobrażeniach Cami jestem jej ideałem.
     - Cześć, stary - odwróciłem się, a za mną stał Leon.
     - Hej - uśmiechnąłem się.
     Przymknąłem oczy, bo raziło mnie słońce. Od razu lepiej.
     - Podoba ci się tutaj? - zapytał mnie chłopak.
     Ponownie otworzyłem oczy i spojrzałem w jego stronę. Wydawał się dziwnie niespokojny. Postanowiłem, że spytam się go o co chodzi.
     - Jasne. To najpiękniejsze miejsce w jakim byłem. Ludzie są tutaj inni - zamrugałem. - Coś cię trapi. Wal śmiało.
    Zdziwił się moim zainteresowaniem, ale przymrużył oczy i wydukał:
    - Boję się o Violettę.
    Spojrzałem na niego. Jego twarz była zatroskana. Usta mocno ściśnięte, co powodowało, że robiły się sine. Z jego oczu można było wyczytać, że bardzo się martwi.
    - Dlaczego? - zapytałem, unosząc brwi. Viola musiała być bezpieczna. Była z dziewczynami, a wczorajszej nocy nie wyglądała, jakby coś ją dręczyło. Wręcz przeciwnie. Tryskała energią i humorem.
    - Śniła mi się. Mówiła, że czuję się zagrożona. Gdy tylko odwróciłem od niej wzrok, zniknęła, a ja się obudziłem - oznajmił.
    Przytaknąłem i już chciałem mówić, co o tym sądzę, gdy nagle zobaczyłem Violę zmierzającą prędko ku wejścia do Studio.
    - O wilku mowa - wskazałem dziewczynę palcem. - Rzeczywiście, to dziwna spra...
    Nie dane mi było dokończyć, ponieważ Leon pognał w stronę Violetty. Prawie potknął się o prosto wyłożony chodnik i chłopaka, który niósł werbel. Udało mu się w ostatniej chwili zgrabnie go ominąć.
    Czasem czuję się niepotrzebny. W sumie, przy takiej osobie, jak Leon każdy się pewnie tak czuje. Jeszcze nigdy nie poznałem bardziej zaradnego człowieka od niego.
    Przy jednej ławce zobaczyłem lśniące, prawie rude włosy mojej dziewczyny. Chciałem zrobić jej niespodziankę. Podbiegłem do niej i gdy już chciałem zasłaniać jej oczy dłońmi, ona odwróciła się i złapała moje ręce.
    - Nie tak szybko - uśmiechnęła się przebiegle.
    - Ale... jak? - zapytałem zdezorientowany.
    - Mam swoje sposoby - odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę wejścia do szkoły.
    Nie mogłem nic innego uczynić, jak tylko uśmiechnąć się szeroko i pognać za nią.

Leon
    Violetta opierała się o ścianę sali muzycznej i głęboko oddychała. Przymknęła oczy, co wyglądało, jakby spała. Koło niej przechodzili uczniowie i szeptali między sobą o jej dziwnym zachowaniu. Miałem ochotę ich wszystkich odpędzić i wykrzyczeć im w twarze to, co o nich myślę.
    Podbiegłem do niej i potrząsnąłem nią lekko, by otworzyła oczy. Minęła chwila, gdy to zrobiła.
    - Śniłeś o mnie? - zapytała na powitanie.
    - Tak - przyznałem. - O co chodzi, Violu? Dlaczego tak się martwisz?
    Spojrzała wokoło prawie nieprzytomnym wzrokiem i oznajmiła cicho:
    - Wyczuwam jakieś niebezpieczeństwo.
    Gdyby mówił mi to ktoś inny, zaśmiałbym się mu w twarz. W tej sytuacji wierzyłem jej i wcale nie wydawało mi się to głupie. Bałem się o nią. Violetta była osobą godną zaufania i byłem pewny, że mówi prawdę. Ja nie czułem żadnego niepokoju, poza tym, który rodziła we mnie ona.
    Przestąpiłem z nogi na nogę. O co może chodzić?
    - Ale czujesz coś dziwnego? - zapytałem niepewnie.
    Przytaknęła i przymrużyła oczy. Wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
    - Chodzi o jakąś konkretną osobę? Wiesz coś o niej? Znasz jej tożsamość?
    - Tak, Leon. Myślę, że to człowiek, ale nie wiem kim on jest. Po prostu czuję się zagrożona - rozejrzała się wokoło.
    - Dobrze się czujesz? - zapytałem z troską.
    - Oczywiście - potaknęła. - Tylko nie mogłam spać w nocy.
    Spojrzeliśmy sobie w oczy. Miałem nadzieję, że wyczyta z nich troskę i poczuje się trochę lepiej. Jakby na zawołanie jej twarz lekko się rozjaśniła i nie wydawała aż tak zmęczona.
    - Chodźmy pośpiewać. To postawi mnie na nogi - uśmiechnęła się delikatnie.
    Ruszyłem za nią, ale wciąż nie byłem pewny tego, co miało się stać w najbliższym czasie.

Maxi
    Naty opowiedziała mi o Violetcie i jej dziwnym zachowaniu. Bardzo się o nią martwiła. Tak, jak my wszyscy. Zaraz miała rozpocząć się lekcja z Angie. Może ona do niej jakoś dotrze. Leon cały czas próbuje i ma nadzieję, że muzyka mu w tym pomoże.
    - Na pewno nie możemy powiedzieć o jej dziwnym zachowaniu Germanowi - stwierdziła Camila.
    Przyznałem jej rację w duchu, ale zdziwił mnie jeden wątek w jej wypowiedzi.
    - Jesteś z panem Castillo na ,,ty"?
    Ona tylko wywróciła oczami i powiedziała:
    - Maxi, a czy jest tutaj ojciec Violetty? - pokiwałem przecząco głową. - To chyba nie ma się czym martwić, prawda?
    Naty zachichotała, a ja zgromiłem ją wzrokiem. Dziewczyna, jakby się zlękła i odparła:
    - Przepraszam.
    Byłem zdezorientowany. Nasi przyjaciele chyba też. Fran patrzyła na mnie ze zdziwieniem, Marco drapał się po głowie, a Tomas ukrywał swoje emocje. Tylko Ludmiła wydawała się dziwnie spokojna, a z jej oczu mogłem wyczytać ból. Jakby przed chwilą wyrządziła komuś krzywdę.
    - Naty, to był tylko żart, nic się nie stało. Nie musisz mnie przepraszać. Możesz się śmiać z mojej głupoty ile wlezie - uśmiechnąłem się i dopiero po kilku sekundach zrozumiałem sens mojej wypowiedzi.

 - Skoro tak, to rzeczywiście jesteś głupi - uśmiechnęła się chytrze.
   Nie wiem dlaczego, ale ten uśmiech bardzo mi się spodobał. W jej wykonaniu był najlepszy.
   - Dobrze, powróćmy do sprawy Vilu - powiedział Rico. - O jakie zagrożenie może jej chodzić?
   Pokiwaliśmy głowami na znak, że nie mamy pojęcia.
   To była trudna sprawa. Martwiłem się o Violettę, ponieważ była moją przyjaciółką i wiele razy mi pomogła. Co mogło być nie tak? Też chciałbym się jej odwdzięczyć. Niestety, nigdy nie nadarzała mi się na to okazja, ponieważ to zawsze ja wpadałem w kłopoty lub jakieś konflikty z innymi. Taki już mój nędzny los. Dziwię się, że Naty jeszcze chce być moją dziewczyną.
    - Uważam, że powinniśmy zostawić sprawę Leonowi. Wbrew pozorom, on zna ją najlepiej i potrafi ją zrozumieć jak nikt inny - oznajmiłem po chwili namysłu.
    Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Tylko Naty uśmiechnęła się szeroko i mocno przytuliła do mojego ramienia.
    - Mi też czasem zdarza się powiedzieć coś mądrego - sarknąłem.
    Moi przyjaciele zaśmiali się serdecznie. Ludmiła przytrzymała się Diego, by nie upaść.
    Wiedziałem, że to wcale nie był szczery śmiech. Wszyscy martwiliśmy się o Violettę. Ogarnął nas niepokój i lęk o jutrzejszy dzień.

Camila
    Wszystko nie wydawało się takie proste. Violetta była moją przyjaciółką i za wszelką cenę chciałam jej pomóc. Postanowiłam, że muszę się wstrzymać, bo Leon to jej chłopak i wie o niej jeszcze więcej niż my wszyscy razem wzięci.
    Ale on jest tylko chłopakiem, a ja dziewczyną. Przyjaciółki są chyba ze sobą jeszcze bardziej zżyte, prawda?
    - Camila, wiem o czym myślisz! Nawet nie próbuj! - wykrzyknął Rico, idący obok mnie.
    Dobrze, to było jeszcze dziwniejsze, ale nie mogę pokazać mu mojego zdumienia. Już nigdy nie pokażę mu swojej bezsilności.
    - To źle, że chcę jej pomóc? - zezłościłam się.
    Rico spojrzał na mnie pobłażliwie i odpowiedział:
    - Ty tego chcesz za wszelką cenę - uśmiechnął się lekko, pewnie myśląc, ze mnie tym udobrucha. - Leon da sobie radę. Jest dużym chłopcem. Wiem, co mówię.
    Spojrzałam na niego z dezaprobatą, ale nie kontynuowałam tematu. Rico był nieznośny, ale bardzo go kochałam. Okazywaliśmy sobie uczucia dziwnymi sposobami, ale ja uważałam, że to lepsze niż jakieś słowa lub gesty.
    Teraz jestem zupełnie inną dziewczyną niż wcześniej. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tak, to nie ta sama Camila, która tylko uganiała się za miłością. Teraz mam ją w garści i mogę robić z nią co chcę.
    Spojrzałam na Rico z chytrym uśmieszkiem.
    Chłopak wyczuł mój wzrok i lekko zdziwiony zapytał:
    - Co?
    Pokręciłam głową na znak, że to nieważne i mrugnęłam do niego.
    Zdecydowanie lepiej jest wiedzieć, że stoi się na stałym gruncie.

Naty
    Byłam zła na siebie, że przy wszystkich wyszłam na idiotkę. Szczególnie przy Maxim. Wcale nie chciałam tego powiedzieć. To samo wymsknęło się z moich ust. Za czasów starej Ludmiły musiałam odpowiadać szybko i sprawnie. Często używałam słowa ,,przepraszam", bo szybko się denerwowała, gdy coś powiedziałam nie po jej myśli.
    Teraz, gdy jestem bardziej odważniejsza i pewniejsza siebie na nic mi się to nie przyda. Wręcz zaszkodzi, tak, jak dzisiaj.
    -Hej. Mogę na chwilę porwać Naty? Mam do niej sprawę - podeszła do nas Ludmiła.
   Maxi uśmiechnął się szeroko, pocałował mnie w czoło i odpowiedział blondynce:
    - Jasne. Tylko ma wrócić w całości.
   Zeszłyśmy na ubocze, żeby nikt nas nie zauważył i nie podsłuchał.
   - To wszystko moja wina, Naty - powiedziała smutno Ludmi.
   Spojrzałam na nią zdezorientowana. Nie mam już do niej żalu. Tylko jeszcze czasem do samej siebie.
   - O co chodzi?
   - Przeprosiłaś dzisiaj Maxi'ego, bo jesteś do tego przyzwyczajona. Przeze mnie! - ostatnie słowa wypowiedziała płaczliwym głosem.
   - Nie zamartwiaj się - uśmiechnęłam się lekko. - Obie musimy się przyzwyczaić do ich stylu życia.
   Ludmiła spojrzała na mnie zdziwiona i zapytała nie dowierzając:
   - Nie jesteś na mnie zła?
   - A niby za co mam być? - uśmiechnęłam się szeroko.
   Ludmiła przytuliła mnie najmocniej jak umiała, a następnie obie klasnęłyśmy w dłonie.
   Dobrze jest mieć tą uroczą blondynkę jako przyjaciółkę. Tym razem już prawdziwą.

Leon
    Lekcja z Angie dłużyła się niemiłosiernie. Violetta wciąż była nieobecna, chociaż czuła się lepiej po wspólnym śpiewaniu. Nasi przyjaciele uznali, ze to ja powinienem załatwić sprawę, a Camila podkreśliła, że w każdej chwili może pomóc. Cieszyłem się, że ich mam. Bo co by było, gdybym po poznaniu Violetty w ogóle się nie zmienił? Wtedy wciąż byłbym tym aroganckim bachorem, którym jedynym hobby było podrywanie dziewczyn. Teraz jest zupełnie inaczej. To piękne, gdy osoba na pozór normalna dla ciebie staje się niezwykła i tak bardzo potrzebna.
    - Koniec lekcji! - uśmiechnęła się Angie.
    Zaczęliśmy wychodzić z sali, a Violetta od razu pociągnęła mnie przed Studio i usadziła na pierwszej wolnej ławce.
    - O co chodzi? Co się dzieję? Źle się czujesz? Mów, Violu! - z emocji ostatnie słowa wykrzyknąłem.
    - Tak, dzieje się Leon - przytaknęła.
    Zdziwiłem się brzmieniem jej słów. Wypowiedziała je tak, jakby to stwierdzenie było najzupełniej normalne.
    - Co? - zapytałem. - Violu, ja cię już nie opuszczę! Nie wyjadę! Nigdy od ciebie nie odejdę!
   Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi oczami, które w tej chwili wydawały się bardzo wielkie. Dopiero teraz zauważyłem pod nimi wyraźne cienie. Musiała wiele razy przegryzać wargę, ponieważ były na niej ślady zębów.
    - A co jeśli ktoś przyjedzie do ciebie?
    Nie zrozumiałem niczego z tego pytania. Siedziałem z szeroko otwartymi oczami.
    I wtedy sens tych słów dotarł do mnie ze zdwojoną siłą.
_________________________________________
Już jest. : )
Wreszcie dotrwałam do końca, a było ciężko. 
Chciałam, by rozdział był długi i mam nadzieję, że podołałam zadaniu.
Teraz będę się starała, żeby były one bardziej okazalsze. 
Co się dzieje z Violettą? Może się domyślicie... Zostawiam wam otwartą furtkę aż do ukazania się następnej notki. : )
Violetta nie zostanie porwana. : ) Po prostu ma intuicję.
Dziękuję za ,,taki", bo jest ich już 209. :D
Jaram się liczbą obserwatorów, których jest już 49! Kto będzie honorowym 50? :D
Już dawno, dawno napisałam miniaturkę o Leonetcie i tylko czekam na szczególną okazję, by wam ją dodać. :)
Myślę, że najlepszą okazją będzie trzymiesięcznica (chyba. xd) bloga. : )
Nie będę robiła żadnego konkursu, bo teraz jest ich sporo. U Maddy, u Mai. : )
Zapraszam do wyrażenia swojej opinii o rozdziale w komentarzu. :D
Xenia <3

29 komentarzy:

  1. Mam przeczucie, że pojawi się ojciec Leona i znów będzie chciał skrzywdzić syna, a przy okazji Violę. Coś wisi w powietrzu, to pewne. Znowu będą musieli walczyć o swoją miłość?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego, wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra rozdział ;) Trzyma w napięciu. Też mam wrażenie, że chodzi o ojca Leona... Mam nadzieję, że mi Leonetty nie rozwali :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział, aż nie mogłam się oderwać ^^ Z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmmm.....
    Wszystko takie.... aż trudne opisac słowami. Trochę jak kryminał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mi właśnie chodziło. : )
      Żeby to nie była taka przesłodka historyjka.
      Żeby miała tą nutkę tajemniczości. :D

      Usuń
  7. Fajnie ale jak napisała Weer ruś kryminał! :)
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, świetny rozdział. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne*-* Mam przeczucie że faktycznie może być to ojciec Leona ale może też przyjedzie ta dziewczyna która siedziała z nim w celi i miała za niego wyjść i coś się stanie No cóż, byleby Leonetta przetrwała ; )
    Świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zatroskanego Leona znalazłaś, to dodałaś.
    Dobra, co do rozdziału: nie wiem, o co chodzi, bo jestem ciotą. xD
    Serio, nie mam zielonego pojęcia o co chodziło w ostatnim akapicie, o co biega Violi...
    Głupek ze mnie. Więc musisz napisać szybko 34 rozdział, zlituj się nad ciotą. *_* xD
    Było fajnie, podobało mi się.
    Tyle. :D
    Pa, matole!
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. A mi się wydaje, że chodzi o Diego xD Wiem jest dobry, ale Ludmiła ma nie szczery uśmiech, bo może coś wie. Oj proszę szybko new rozdzialik ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem o co chodzi Violi wiele rzeczy chodzi mi po głowie postaram się wytrzymać i zdać się na Ciebie'd
    Rozdział genialny i długość jest idealna ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak, dobry. Może nawet świetny.
    Ale nie będę cię tu wychwalać.
    Poczekam jeszcze kilka rozdziałów.
    Te zakończenie - ach...dałaś mi w kość.
    Czekam na kolejny.
    Ostatnio często dodajesz. To super.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, jestem tu nowa! Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały (przepraszam, że nie komentowałam, ale teraz obiecuję, że będę pisać Ci pod każdym rozdziałem takie komentarze, że będziesz miała mnie dość!) Dodaję cię do kręgów "Najbardziej utalentowane bloggerki, tak samo Maddy-chyba wiesz o kim mówię. Przekaż jej, że jest niesamowita!) Kocham twojego bloga i czekam na dalsze rozdziały. Kocham<333
    Pozdrawiam.
    Ps. Zapraszam na mojego bloga - http://mundo-violetty.blogspot.com/
    Tini<333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba śmiech. :D Ale spoko powiem jej, że jest niesamowita, ale przy okazji dodam, że jest ciotą. :D Mogę tak?
      Króciutka informacja!
      Na Andresie pojawił się rozdział 5! Cieszcie się. :D
      Xenia <3

      Usuń
    2. Hehe, możesz. Uwielbiam czytać Ciebie i Maddy jak obie nazywacie siebie ciotami. :D Czekam na dalszy rozdział, bo nie powiem, ale zaintrygowało mnie zachowanie Vilu.
      Tini♥

      Usuń
  15. Jezu, nie wiem dla czego, ale aż się popłakałam! Emocje + zakończenie po prostu genialne! Nie do opisania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko Boska... o_0 aż się przeraziłam...
    Ciekawe co ta nasza Xenia wymysliła;)..
    teraz nie bede mogła spać, nie wiedząc co sie dzieje :o.
    Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Super blog.
    Zostałaś nominowana do Libster Blog. Szczegóły znajdziesz
    http://violetta-jej-historia.blogspot.com/2013/08/libster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana do Versatile Blog Award.
    Więcej informacji na :
    http://inna-historia-violetty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do Versatile Blog Award więcej inforamcji na moim blogu http://leonetta-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Cały rozdział - świetny. Poza tym, że nie jestem na tyle inteligentna, żeby zrozumieć, o co chodzi w tym pytaniu;P
    FANTASTYCZNIE (za to długie słowo wybrałam:D)
    F - fajnie
    A - absolutnie genialnie
    N - no po prostu bomba;P
    T - to jest to:D
    A - aaa? artystycznie napisane:D
    S - super
    T - taaaaaaakie wspaniałe:)
    Y - yyy... świetnie
    C - cudo
    Z - zaskakujące
    N - nieprzeciętnie
    I - iście fantastyczny
    E - emocje sięgnęły zenitu:D

    Czekam na kolejny:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  21. chciałam cię poinformować że nominuję cie do Versatile Blogger Award http://tini-story.blogspot.com/2013/08/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Boskie! Oby Leon znów nie wyjechał ... ;( Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Fenomenalny rozdział, nie mogłam się oderwać *.* Z nie cierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Boskie ;)
    Szkoda tylko, że ja też nie zrozumiałam o co chodzi Violi?
    Czego ona się boi bo ja nie kumam... ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy