,, Jeżeli chcesz płakać,
Będę twoim ramieniem.
Jeżeli chcesz się śmiać,
Będę twoim uśmiechem.
Jeżeli chcesz latać,
Będę twoim niebem.
Będę wszystkim czego potrzebujesz."
(Ross Lynch ft. Laura Marano
,,You Can Come To Me")
Rozdział dedykowany jest Adze.
Nie poddawaj się. Bądź i rób to, co sprawia ci radość, pomimo przeciwności.
Marco
Cisza. Zza okna
można było usłyszeć delikatny szum wiatru. Promienie słońca delikatnie muskały
moją twarz. Jej także. W tym złocistym blasku wyglądała niemal jak anioł.
Długie, czarne włosy lśniły, a oczy świeciły jak dwie gwiazdy.
Nie mówiła nic.
Patrzyła się na mnie z uwagą, ale nie wypowiedziała ani słowa. Wyczytałem z jej
twarzy, że jest zagubiona. Pierwszy raz odkąd się znamy to spostrzegłem.
Wszyscy
przyglądali się nam z uwagą, dosłownie przeszywając nas wzrokiem.
Fran nie mówiła
nic.
Ta cisza
wydawała się dla mnie bolesna. Jakby tysiące noży wbijało mi się w serce z
ponadludzką siłą.
W końcu
odezwała się, aksamitnym głosem, ale tak bardzo stanowczym:
- Marco –
westchnęła. – Dużo w moim życiu zaczęło się zmieniać. Gdy się pojawiłeś
poczułam pełnie szczęścia. Tylko, że teraz wszystko jest już inne. Marco, tak
bardzo cię kocham, ale ja nie wiem…
Minęła chwila,
nim odezwałem się:
- Zrobię z
ciebie najszczęśliwszą dziewczynę na świecie!
Ona uśmiechnęła
się lekko, co potwierdziło moje wcześniejsze stwierdzenia. Tak, była aniołem,
ale tylko moim.
- Oh, czy to nie za dużo? - zapytała szeptem. - Już mnie nią zrobiłeś...
Kąciki moich ust
samowolnie powędrowały do góry, a ja oznajmiłem cicho, niemal niesłyszalnie:
- Ja też zawsze
jestem przy tobie szczęśliwy. Chcę, żeby było tak zawsze, więc teraz oboje
postawmy się wszelakim przeciwnościom.
Znów spojrzałem
w jej błyszczące oczy, a z jej ust nie schodził ten szczery, piękny uśmiech.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zapytała tylko:
- Kocham cię,
wiesz?
Później
nastąpiła wrzawa oklasków, ale ja jej nie słyszałem. Pochłonęło mnie piękno jej
oczu, idealny kształt noska, wąskie usta…
Jej piękno mnie
zachwycało, co powodowało, że nie mogłem złapać oddechu.
Miałem przed
sobą bóstwo, ale czułem się niegodzien. Tak długo czekałem, aby tylko spotkać
tą dziewczynę. Zjawiskowo piękną, niebezpiecznie energiczną.
Właśnie za to
ją kocham. Bo jest ze mną.
Pablo
Jeszcze nigdy
na moich lekcjach nie stało się nic takiego. Nie mogłem uwierzyć, że to widzę,
ale wcale nie byłem przeciwny. Od zawsze wiedziałem, że za pomocą piosenki
można wyrazić wszystkie swoje uczucia.
Myślę, że
młodzi dali mi piękną lekcję, którą na pewno zapamiętam na bardzo długo.
- Marco,
Francesco – zwróciłem się do nich. – Może chcecie jeszcze zaśpiewać coś z nami?
Teraz kolej na dziewczyny i Si es por
Amor.
Wszyscy
zareagowali oklaskami, a ja szeroko się uśmiechnąłem. Te dzieciaki dodają mi
bardzo dużo energii.
Violetta
-Słyszałeś? Si es por Amor! – wykrzyknęłam
podekscytowana do Leona. – Tylko skąd oni ją znają?
Myślałam, że
nikt nie słyszy ostatniego pytania, ale myliłam się. Odpowiedziała mi na nie
Naty:
- Oj, każdy zna ją już na pamięć. Ciągle
chodzisz z Ludmiłą i podśpiewujecie ją sobie. Zresztą… Mi bardzo się podoba.
Podziękowałam.
Rzeczywiście. Starałyśmy się, by piosenka była piękna i miała sens.
- Już, już –
popędził nas Pablo. – Ustawiamy się.
- Ale, proszę
pana! Ja nie umiem śpiewać! – wykrzyknęła Lara.
- Zobaczymy –
uśmiechnął się tajemniczo. – A! I nie jestem żaden pan, tylko Pablo.
Usłyszałam melodię, a po wstępie rozbrzmiał wyraźny głos Fran:
Później głos Naty rodem z Hiszpanii:
-
Esta es mi vida y no la quiero Cambrai. Alfin
encontre mi lugar.
Moja
kolej – pomyślałam. – Daj z siebie
wszystko dla niego.
-Pero sueńo un amor sin cero. Alguien que me pueda Amar – zaśpiewałam.
-Pero sueńo un amor sin cero. Alguien que me pueda Amar – zaśpiewałam.
Czułam jego wzrok na sobie. Tak właśnie
miało być. Nam wystarczy spojrzenie, niekoniecznie słowa.
-Yo me conozca y siempre encuentro la manera. No importa cuando y donde sea.
Spojrzeliśmy w
stronę Lary i oniemieliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć. No bo jak?
Muzyka przestała grać, a wszyscy spojrzeli
na Larę. Ona dość zagubiona, ale jąkając się spytała:
- C… co? Aż tak źle?
Wszyscy jak jeden mąż zaczęli wykrzykiwać
głośny sprzeciw.
- Laro, nie myślałaś nad wstąpieniem do
naszego grona? – zapytał Pablo, gdy wrzawa ucichła.
- No nie… Ja nie umiem śpiewać –
uśmiechnęła się głupkowato.
- Jaaasne – przeciągnęliśmy.
Podeszłam do niej bliżej i oznajmiłam:
- Uwierz nam na słowo. Masz talent, a
talent trzeba pomnażać. Zapisz się do Studia. Masz szansę. Zastanów się nad
tym.
- No nie wiem, Violu. Ja mam talent tylko do
mechaniki. Ale obiecuję się zastanowić – uśmiechnęła się łagodnie.
- Dobrze. Koniec lekcji! – wykrzyknął Pablo.
Ciężka lekcja i dużo niespodzianek. To nie
jest dobre połączenie jak dla mnie.
Leon
- To gdzie teraz idziemy? – zapytałem Vilu.
Wydawała się zmęczona. Trzeba ją rozruszać
lub uspokoić. Gdy taka jest, czasem staje się nerwowa. Wolę nie ryzykować.
- Poszłabym nad wodę – przymknęła oczy, co
spowodowało, że jej długie rzęsy dały cień na delikatnej twarzy.
- Hmmm… Nad wodę, powiadasz – zamyśliłem się.
– Da się zrobić.
Uśmiechnęła się szeroko i cmoknęła mnie w
policzek, co musiało wyglądać co najmniej słodko.
- A gdzie to się państwo wybierają?!
- Skończyliśmy już lekcje na dzisiaj –
podkreśliłem.
- Wspaniale! – zawołał podenerwowany nauczyciel.
– W takim razie jutro zostajecie po lekcjach!
- Jak to po lekcjach? To Studio, a nie podstawówka! –
wykrzyknęła Viola.
- Tak, młoda panno? Zobaczymy jutro! –
pogroził nam palcem i odszedł.
Spojrzałem ze zdziwieniem na dziewczynę, a
po chwili wybuchliśmy śmiechem. Najgorsze spotkanie nie jest takie złe, gdy jesteśmy razem. Nawet przez całą drogę do pobliskiego jeziorka
nie mogliśmy powstrzymać chichotu.
- Oto jesteśmy, młoda panno! – zawołałem, a
ona znów histerycznie się zaśmiała.
- No ładnie, kawalerze! – wykrzyknęła.
- Kawalerze? – zdziwiłem się. – Przecież ja
mam ciebie!
- Gregoria, by to nie obchodziło –
uśmiechnęła się.
Usiedliśmy na ławce. Wokoło było pusto,
żadnego znaku życia ludzkiego. Dziwne. Dzisiaj było wręcz upalnie. Kto nie
szukałby ukojenia w jeszcze zimnej wodzie jeziorka? Violetta patrzyła na
horyzont i las. Jej oczy błyszczały w świetle słońca. Nie mogłem uwierzyć, że
ją mam. Minęło już tyle tygodni od tego czasu, ale ja wciąż nie jestem w stanie
tego pojąć. Co by było, gdyby wybrała Tomasa? Co byłoby gdyby uległa Diego? Nie
wiem, ale muszę cieszyć się chwilą. Póki jeszcze tutaj jest. Jest ze mną.
- Wszystko się zmienia, prawda? – zapytała cicho,
niemal niesłyszalnie.
Spojrzałem na taflę wody, która błyszczała
od słońca i lekko skinąłem głową.
- Rok temu nawet nie pomyślałabym, że mogę
być w tak dobrych kontaktach z ojcem. Nie pomyślałabym, że miałabym cię przy
sobie. Czuję się inna. Odważniejsza, mądrzejsza – uśmiechnęła się. – Jak myślisz?
Mam coś z głową?
Miałem odebrać to żartobliwie, ale zrobiłem
to w poważny sposób i wyznałem:
- Nie, Violu. To świadczy o tym, że stajesz
się jeszcze wspanialsza niż przedtem.
- Eh… Kto by pomyślał? Lara śpiewaczka,
Tomas ustąpił, Ludmiła się zmieniła i zakochała… Ten świat staje na głowie –
oznajmiła.
- Chyba masz rację. Wszystko jest inne.
Zmieniamy się. Nie jesteśmy tymi samymi osobami, którymi byliśmy rok temu –
stwierdziłem.
- Tak. Za dużo tego. Ktoś mnie musi
przytulić – uznała.
- Zawsze do usług – powiedziałem i oplotłem
ją dłońmi, zamykając w bezpiecznym uścisku. Tak naprawdę nigdy nie chciałem jej
puszczać.
Naty
Czułam się dość zawstydzona, gdy śpiewałam
dla Maxi’ego. Wciąż we mnie została ta cząstka z czasów złej przyjaźni z
Ludmiłą. Od zawsze byłam niedowartościowywana, więc się z tym pogodziłam. Teraz
jestem inna i sama rządzę tym, co mam, ale nie mogę się do tego przyzwyczaić.
- Naty… Coś się stało? – zapytała mnie
siedząca obok Ludmiła.
- Nieee – przeciągnęłam.
- Znam cię. Mów o co chodzi – rozkazała.
Gdy zobaczyła moje wahanie, oznajmiła:
- Nie jestem już tą samą Ludmiłą, którą byłam
wcześniej. Jestem inna. Teraz cię cenię i uważam, że jesteś niezwykle
utalentowana, Naty. Zasługujesz na wszystko, co daje ten świat. Jesteś
niezwykła. Teraz przekonałam się, że tak naprawdę jesteś moim autorytetem. Wszystko,
co osiągnęłam dałaś mi ty – przerwała. – Mów. O co chodzi?
Teraz upewniłam się, że mogę jej
powiedzieć, co kryje się w głębi mojego serca, więc oznajmiłam:
- Nie wiem, czy jestem utalentowana. Chyba
się nie nadaję. Nie umiem śpiewać. Czuję się taka niepotrzebna.
- Oj, Naty. Jesteś mi bardzo potrzebna.
Tylko ty jesteś moją najlepsza przyjaciółką. To dzięki tobie stałam się inna.
Popatrz – wskazała na chłopaka, który stał przy drzewie. Był to Maxi. – A dla
niego…. Dla niego jesteś cudem. Jesteś jego miłością. Mogę się założyć, że jego
serce bije mocniej, gdy tylko cię zobaczy.
- Łaaał! – przeciągnęłam wzruszona. –
Jesteś wspaniała, Ludmi! Naprawdę tak myślisz?
Ochoczo przytaknęła głową, ale potem
oznajmiła:
- Posiedziałabym dłużej, ale twój Romeo
idzie.
Pożegnałam się z nią i poprawiłam włosy. Przy
nim zawsze chcę wyglądać jak najlepiej.
- Już się tak nie poprawiaj, księżniczko! I
tak jesteś piękna – oznajmił na powitanie.
Podłe rumieńce wlały się na moje policzki.
Jak zwykle. Dlaczego muszę być taka nieśmiała?
- To… Jak tam? – zapytałam.
Moja kreatywność nie zna granic.
- Chciałem ci podziękować. Ślicznie
zaśpiewałaś… dla mnie – wyjąkał.
- No… nie ma za co. Ty też – uśmiechnęłam się.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. A z moich
policzków wciąż nie schodziły zdradzieckie rumieńce.
- Wiesz co, Naty? Nie wiem, jak ty, ale ja
mam już dość.
- O Boże! Ale o co…
Nie dokończyłam, ponieważ Maxi zatkał mi
usta pocałunkiem. Nie mogłam uwierzyć, że nasze usta właśnie się złączyły.
Chciałam mu tyle wyrazić, ale on wszystko wiedział. Po prostu mnie kochał. Tak
jak ja jego. Wszystkie moje wnętrzności zaczęli skakać z radości i robić fikołki
w powietrzu. Dlaczego on tak na mnie działał?
Oderwaliśmy się od siebie, a ja oznajmiłam:
- Trzeba było tak od razu, że chcesz się
całować. Takiego stracha mi narobiłeś.
Uśmiechnął się łobuzersko, czyli tak, jak
lubię najbardziej i zapytał:
- A co myślałaś?
Zawtórowałam mu tym samym uśmiechem i
powiedziałam:
- A to zostanie moją słodką tajemnicą.
Rico
- Eh… Ty to jesteś nieogarnięta –
oznajmiłem z szczerą prawdą.
Cóż. Camila nie umie ustać na nogach. Wybraliśmy
się nad jezioro, ponieważ dzisiejsze słońce daje się we znaki. Tylko ją lekko
popchnąłem, a ona już leżała przemoknięta w wodzie.
- To ty jesteś niezrównoważony! – wybuchła.
– Dałam ci swoją miłość, prawda? To masz się cieszyć.
- Och, czuję się zaszczycony – sarknąłem. –
Dame tu Amor, powiadasz?
Wykręciła włosy, by pozbyć się z nich wody
i oznajmiła wciąż wściekła:
- Tak! Dame tu Amor.
Podszedłem do niej i złapałem ją w talii za
przemokniętą, fioletową sukienkę.
- Dałaś mi ją już?
Przytaknęła i odpowiedziała:
- Mnie tym nie omamisz – wyswobodziła się z
mojego uścisku i podążyła brzegiem malutkiej plaży.
Camila była niezwykła. Tylko ona nie
nabierała się na moje sztuczki kokietowania. Była dla mnie idealna. Tyle nas
łączyło i nie miałem zamiaru jej stracić. Cieszyłem się, że nie wyjechałem do
Brazylii. To byłby mój okropny błąd.
Spojrzałem na długowłosą piękność, idącą
przede mną.
Tak, to byłby niewybaczalny błąd.
________________________________________
Jakoś mi się podoba dzisiejszy rozdział. Jest przecudny. Skromniutka jak zawsze. ;p
Dzisiejszy cytat jest z piosenki innej niż z Violetty, ale ta była najodpowiedniejsza. Zostały mi tylko Codigo amistad, Alcancemos las estrellas i Luz, camara, accion. Jeszcze jakoś je wykorzystam. Rozdział dla Agi z pewnego powodu, który przedstawiony jest tutaj. Wpadać i przemawiać jej do rozumu! :D
Kochamy ja, prawda? :)
Ej, tak ogólnie to brakuje Wam Maddy? :D
Mi rozdziałów jej wspaniałych, ale tak jakoś pusto... Nie ma kogo obrażać. :P Jak ktoś chcę być obrażany przez Xenię to niech się zgłasza na gg: 47738581.
Ach! I wpadajcie na aska:
Zapomniałam o nim, ale teraz pytajcie o wszystko. : )
Pamiętajcie!
Kocham Was bardzo, bardzo !
Besos! : *
Xenia <3
EDIT: Pomóżcie mi z tą czcionką białą! Ona swoim życiem żyje!
Rozdział boski ♥
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie :)
Pozdrawiam!
// Dynka
Kto skopoował, z jakiego bloga? Trzeba poważnie przemówić tejosobie do rozsądku!
OdpowiedzUsuńXeniu! Bardzo, ale to bardzo dziękuje Ci za dedykację, ale nie musiałaś. Dziękuje bardzo:* Na temat tego, co się stało już wypowiadać się nie będę...
OdpowiedzUsuńJak się ciesze, że wszyscy teraz są szczęśliwi. Ale to nie jest cisza przed burzą, tak? Ty potrafisz zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Więc z Tobą wszystko jest możliwe moja panno :D Samych zakochańców mamy :D I Maxi zrobił, to co powinien już do dawna.
Lubię Twoją Ludmiłę. Mam nadzieję, że w serialu też kiedyś taka będzie. :)
To ja chyba na tyle, bo dzisiaj się nie nadaje do pisania sensownych komentarzy:)
Pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńWszyscy się pogodzili! Juhuu!
Czekam z niecierpliwością na następny!
A dlaczego masz taką białą czcionkę?
OdpowiedzUsuńNo bo nie mogę jej obczaić wgl. :P
UsuńTo przez kopiowanie tych tekstów piosenek. xd
Się robi takie tło, a ja za cholerę nie mogę tego wyłączyć. xd
BOSKI ^^
OdpowiedzUsuńWow! Kolejny świetny rozdział. Nie mam słów, by opisać jak bardzo mi się podobał. Masz rację - jest przecudny:D A te chwile Naxi wprost genialnie napisane, tak romantycznie. I wspaniale, że Marco i Fran się pogodzili, bardzo na to czekałam. Ten rozdział ogólnie należał do zakochanych:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci talentu.
Pozdrawiam i życzę weny:)
:*
Xenia ! :* ja się z tobą jak najbardziej zgadzam i podpisuje pod każdym słowem skierowanym do Ag ... a ta "panna" co to zrobiła to ... może lepiej nie będę się wypowiadać na jej temat ...
OdpowiedzUsuńZaraz jak przyjechałam weszłam na twojego bloga aby skomentować. ;p
Nie ma takiego słowa które opisało by twoje rozdziały, sa one po prostu cudowne, pełne uczuć i tego co najważniejsze.
Najlepsi Naxi <3.
Marcesca mmmm znów razem :p
Czekam na kolejny ;p
pozdrawiam:
Maja ;)
Xeniu ! :* właśnie zostałaś nominowana przeze mnie i Age :)
OdpowiedzUsuńwszystko co potrzebne znajdziesz tutaj:
http://friendsofvioletta.blogspot.com/2013/08/nominacja.html
Maja;)
Wspaniały cytat, wspaniały rozdział... Jesteś tak utalentowana, ale mogłabyś się tym talentem podzielić... -_-
OdpowiedzUsuńLOVE
Maite<3
Boskie!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostałaś nominowana przeze mnie do LBA!!
Więcje na moim blogu:http://love-leonetta.blogspot.com/
Te creo<33
Viluśka<33
Świetny!!! MARCESCA I LEONETTA!! :}
OdpowiedzUsuńNominuję Cie Liebster Blog Awards. Więcej szczegółów na moim blogu...
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością przekazuję Ci, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebester Blog Awards! Szczegóły na moim blogu: violetta-nowy-etap.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGratuluję, V. <3
niezłe, niezłe....
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńDopiero odkryłam Twój blog i muszę powiedzieć, że jest świetny!
P.S - Zapraszam do mnie ;) Dzisiaj pierwszy rozdział
:*
Hej:*
OdpowiedzUsuńŚwietny.
Mmm...Taki...Uczuciowy? Tak, uczuciowy.
A ja kocham kiedy opisujesz to wszystko tak, no ja nie wiem jak to określić.
NO...Jest Leonetta, Naxi, Marcesca i Rimi! (takie tam połączenie Rico i Cami)
Czekam na kolejny.
Sasi
Jestem pod wielkim wrażeniem. Wspaniale wszystko opisujesz. Teraz trochę się spieszę i nie mam weny na komentarze, ale przy następnym rozdziale bardziej się postaram. :)
OdpowiedzUsuńNo i cudowny cytat, zresztą tak jak ta piosenka! :)
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards na moim blogu!
http://violetta-leonetta.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-awards.html
Gratuluję!
Pozdrawiam i życzę weny,
Julia. :)
Co do rozdziału, jak zawsze boski! : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://leonyviolettaleonetta.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu .
OdpowiedzUsuńhttp://leoniettaa.blogspot.com/
Gratulację ;D
GŁUPEK.
OdpowiedzUsuńNIE UTOPIŁAM SIĘ.
HAHA.
Rozdział fajny.
Nie, nie fajny.
Bardzo fajny.
Nie, nie bardzo fajny.
NAJLEPSZY POD SŁOŃCEM! <3
Ale talentu nie masz, wiesz? xD
Lara umie śpiewać?
Pf, niech będzie.
Lubię ją w twoim opowiadaniu.
Rico i Cami, Fran i Marco, Naty i Maxi, Leon i Vilu. *_*
JEJCIU <3
Pisz szybko następny, cioto.
Buziaki,
M. ;*