sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 29: Wszystko się zmienia

,, Jeżeli chcesz płakać,
   Będę twoim ramieniem.
   Jeżeli chcesz się śmiać,
   Będę twoim uśmiechem.
   Jeżeli chcesz latać,
   Będę twoim niebem.
   Będę wszystkim czego potrzebujesz."
(Ross Lynch ft. Laura Marano 
   ,,You Can Come To Me")


Rozdział dedykowany jest Adze.
Nie poddawaj się. Bądź i rób to, co sprawia ci radość, pomimo przeciwności.


Marco
    Cisza. Zza okna można było usłyszeć delikatny szum wiatru. Promienie słońca delikatnie muskały moją twarz. Jej także. W tym złocistym blasku wyglądała niemal jak anioł. Długie, czarne włosy lśniły, a oczy świeciły jak dwie gwiazdy.
    Francesca była piękna. Jej energia była piękna. Jej osobowość była piękna.
    Nie mówiła nic. Patrzyła się na mnie z uwagą, ale nie wypowiedziała ani słowa. Wyczytałem z jej twarzy, że jest zagubiona. Pierwszy raz odkąd się znamy to spostrzegłem.
    Wszyscy przyglądali się nam z uwagą, dosłownie przeszywając nas wzrokiem.
    Fran nie mówiła nic.
    Ta cisza wydawała się dla mnie bolesna. Jakby tysiące noży wbijało mi się w serce z ponadludzką siłą.
    W końcu odezwała się, aksamitnym głosem, ale tak bardzo stanowczym:
    - Marco – westchnęła. – Dużo w moim życiu zaczęło się zmieniać. Gdy się pojawiłeś poczułam pełnie szczęścia. Tylko, że teraz wszystko jest już inne. Marco, tak bardzo cię kocham, ale ja nie wiem…
    Minęła chwila, nim odezwałem się:
    - Zrobię z ciebie najszczęśliwszą dziewczynę na świecie!
    Ona uśmiechnęła się lekko, co potwierdziło moje wcześniejsze stwierdzenia. Tak, była aniołem, ale tylko moim.
    - Oh, czy to nie za dużo? - zapytała szeptem. - Już mnie nią zrobiłeś...
    Kąciki moich ust samowolnie powędrowały do góry, a ja oznajmiłem cicho, niemal niesłyszalnie:
    - Ja też zawsze jestem przy tobie szczęśliwy. Chcę, żeby było tak zawsze, więc teraz oboje postawmy się wszelakim przeciwnościom.
    Znów spojrzałem w jej błyszczące oczy, a z jej ust nie schodził ten szczery, piękny uśmiech. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zapytała tylko:
    - Kocham cię, wiesz?
    Później nastąpiła wrzawa oklasków, ale ja jej nie słyszałem. Pochłonęło mnie piękno jej oczu, idealny kształt noska, wąskie usta…
    Jej piękno mnie zachwycało, co powodowało, że nie mogłem złapać oddechu.
    Miałem przed sobą bóstwo, ale czułem się niegodzien. Tak długo czekałem, aby tylko spotkać tą dziewczynę. Zjawiskowo piękną, niebezpiecznie energiczną.
    Właśnie za to ją kocham. Bo jest ze mną.

Pablo
    Jeszcze nigdy na moich lekcjach nie stało się nic takiego. Nie mogłem uwierzyć, że to widzę, ale wcale nie byłem przeciwny. Od zawsze wiedziałem, że za pomocą piosenki można wyrazić wszystkie swoje uczucia.
    Myślę, że młodzi dali mi piękną lekcję, którą na pewno zapamiętam na bardzo długo.
    - Marco, Francesco – zwróciłem się do nich. – Może chcecie jeszcze zaśpiewać coś z nami? Teraz kolej na dziewczyny i Si es por Amor.
    Wszyscy zareagowali oklaskami, a ja szeroko się uśmiechnąłem. Te dzieciaki dodają mi bardzo dużo energii.

Violetta
     -Słyszałeś? Si es por Amor! – wykrzyknęłam podekscytowana do Leona. – Tylko skąd oni ją znają?
    Myślałam, że nikt nie słyszy ostatniego pytania, ale myliłam się. Odpowiedziała mi na nie Naty:
      - Oj, każdy zna ją już na pamięć. Ciągle chodzisz z Ludmiłą i podśpiewujecie ją sobie. Zresztą… Mi bardzo się podoba.
    Podziękowałam. Rzeczywiście. Starałyśmy się, by piosenka była piękna i miała sens.
    - Już, już – popędził nas Pablo. – Ustawiamy się.
    - Ale, proszę pana! Ja nie umiem śpiewać! – wykrzyknęła Lara.
    - Zobaczymy – uśmiechnął się tajemniczo. – A! I nie jestem żaden pan, tylko Pablo.
     Usłyszałam melodię, a po wstępie rozbrzmiał wyraźny głos Fran:
    - Si es por amor doy todo lo que soy. Si es por amor todo sera verdadero
    Później głos Naty rodem z Hiszpanii:
    - Esta es mi vida y no la quiero Cambrai. Alfin encontre mi lugar.
    Moja kolej – pomyślałam. – Daj z siebie wszystko dla niego.
    -Pero sueńo un amor sin cero
. Alguien que me pueda Amar – zaśpiewałam.
    Czułam jego wzrok na sobie. Tak właśnie miało być. Nam wystarczy spojrzenie, niekoniecznie słowa.
    -Yo me conozca y siempre encuentro la manera. No importa cuando y donde sea.
    Spojrzeliśmy w stronę Lary i oniemieliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć. No bo jak?
    Muzyka przestała grać, a wszyscy spojrzeli na Larę. Ona dość zagubiona, ale jąkając się spytała:
    - C… co? Aż tak źle?
   Wszyscy jak jeden mąż zaczęli wykrzykiwać głośny sprzeciw.
    - Laro, nie myślałaś nad wstąpieniem do naszego grona? – zapytał Pablo, gdy wrzawa ucichła.
    - No nie… Ja nie umiem śpiewać – uśmiechnęła się głupkowato.
    - Jaaasne – przeciągnęliśmy.
    Podeszłam do niej bliżej i oznajmiłam:
    - Uwierz nam na słowo. Masz talent, a talent trzeba pomnażać. Zapisz się do Studia. Masz szansę. Zastanów się nad tym.
   - No nie wiem, Violu. Ja mam talent tylko do mechaniki. Ale obiecuję się zastanowić – uśmiechnęła się łagodnie.
    - Dobrze. Koniec lekcji! – wykrzyknął Pablo.
    Ciężka lekcja i dużo niespodzianek. To nie jest dobre połączenie jak dla mnie.

Leon
    - To gdzie teraz idziemy? – zapytałem Vilu.
    Wydawała się zmęczona. Trzeba ją rozruszać lub uspokoić. Gdy taka jest, czasem staje się nerwowa. Wolę nie ryzykować.
    - Poszłabym nad wodę – przymknęła oczy, co spowodowało, że jej długie rzęsy dały cień na delikatnej twarzy.
    - Hmmm… Nad wodę, powiadasz – zamyśliłem się. – Da się zrobić.
   Uśmiechnęła się szeroko i cmoknęła mnie w policzek, co musiało wyglądać co najmniej słodko.
   Gdy wyszliśmy ze Studia na drodze spotkaliśmy Gregoria, który wrzasnął:
   - A gdzie to się państwo wybierają?!
   - Skończyliśmy już lekcje na dzisiaj – podkreśliłem.
   - Wspaniale! – zawołał podenerwowany nauczyciel. – W takim razie jutro zostajecie po lekcjach!
   - Jak to po lekcjach? To Studio, a nie podstawówka! – wykrzyknęła Viola.
   - Tak, młoda panno? Zobaczymy jutro! – pogroził nam palcem i odszedł.
   Spojrzałem ze zdziwieniem na dziewczynę, a po chwili wybuchliśmy śmiechem. Najgorsze spotkanie nie jest takie złe, gdy jesteśmy razem. Nawet przez całą drogę do pobliskiego jeziorka nie mogliśmy powstrzymać chichotu.
   - Oto jesteśmy, młoda panno! – zawołałem, a ona znów histerycznie się zaśmiała.
   - No ładnie, kawalerze! – wykrzyknęła.
   - Kawalerze? – zdziwiłem się. – Przecież ja mam ciebie!
   - Gregoria, by to nie obchodziło – uśmiechnęła się.
   Usiedliśmy na ławce. Wokoło było pusto, żadnego znaku życia ludzkiego. Dziwne. Dzisiaj było wręcz upalnie. Kto nie szukałby ukojenia w jeszcze zimnej wodzie jeziorka? Violetta patrzyła na horyzont i las. Jej oczy błyszczały w świetle słońca. Nie mogłem uwierzyć, że ją mam. Minęło już tyle tygodni od tego czasu, ale ja wciąż nie jestem w stanie tego pojąć. Co by było, gdyby wybrała Tomasa? Co byłoby gdyby uległa Diego? Nie wiem, ale muszę cieszyć się chwilą. Póki jeszcze tutaj jest. Jest ze mną.
    - Wszystko się zmienia, prawda? – zapytała cicho, niemal niesłyszalnie.
   Spojrzałem na taflę wody, która błyszczała od słońca i lekko skinąłem głową.
   - Rok temu nawet nie pomyślałabym, że mogę być w tak dobrych kontaktach z ojcem. Nie pomyślałabym, że miałabym cię przy sobie. Czuję się inna. Odważniejsza, mądrzejsza – uśmiechnęła się. – Jak myślisz? Mam coś z głową?
    Miałem odebrać to żartobliwie, ale zrobiłem to w poważny sposób i wyznałem:
    - Nie, Violu. To świadczy o tym, że stajesz się jeszcze wspanialsza niż przedtem.
    - Eh… Kto by pomyślał? Lara śpiewaczka, Tomas ustąpił, Ludmiła się zmieniła i zakochała… Ten świat staje na głowie – oznajmiła.
    - Chyba masz rację. Wszystko jest inne. Zmieniamy się. Nie jesteśmy tymi samymi osobami, którymi byliśmy rok temu – stwierdziłem.
    - Tak. Za dużo tego. Ktoś mnie musi przytulić – uznała.
    - Zawsze do usług – powiedziałem i oplotłem ją dłońmi, zamykając w bezpiecznym uścisku. Tak naprawdę nigdy nie chciałem jej puszczać.

Naty
    Czułam się dość zawstydzona, gdy śpiewałam dla Maxi’ego. Wciąż we mnie została ta cząstka z czasów złej przyjaźni z Ludmiłą. Od zawsze byłam niedowartościowywana, więc się z tym pogodziłam. Teraz jestem inna i sama rządzę tym, co mam, ale nie mogę się do tego przyzwyczaić. 
    - Naty… Coś się stało? – zapytała mnie siedząca obok Ludmiła.
    - Nieee – przeciągnęłam.
   - Znam cię. Mów o co chodzi – rozkazała.
   Gdy zobaczyła moje wahanie, oznajmiła:
   - Nie jestem już tą samą Ludmiłą, którą byłam wcześniej. Jestem inna. Teraz cię cenię i uważam, że jesteś niezwykle utalentowana, Naty. Zasługujesz na wszystko, co daje ten świat. Jesteś niezwykła. Teraz przekonałam się, że tak naprawdę jesteś moim autorytetem. Wszystko, co osiągnęłam dałaś mi ty – przerwała. – Mów. O co chodzi?
    Teraz upewniłam się, że mogę jej powiedzieć, co kryje się w głębi mojego serca, więc oznajmiłam:
    - Nie wiem, czy jestem utalentowana. Chyba się nie nadaję. Nie umiem śpiewać. Czuję się taka niepotrzebna.
    - Oj, Naty. Jesteś mi bardzo potrzebna. Tylko ty jesteś moją najlepsza przyjaciółką. To dzięki tobie stałam się inna. Popatrz – wskazała na chłopaka, który stał przy drzewie. Był to Maxi. – A dla niego…. Dla niego jesteś cudem. Jesteś jego miłością. Mogę się założyć, że jego serce bije mocniej, gdy tylko cię zobaczy.
    - Łaaał! – przeciągnęłam wzruszona. – Jesteś wspaniała, Ludmi! Naprawdę tak myślisz?
   Ochoczo przytaknęła głową, ale potem oznajmiła:
   - Posiedziałabym dłużej, ale twój Romeo idzie.
  Pożegnałam się z nią i poprawiłam włosy. Przy nim zawsze chcę wyglądać jak najlepiej.
    - Już się tak nie poprawiaj, księżniczko! I tak jesteś piękna – oznajmił na powitanie.
   Podłe rumieńce wlały się na moje policzki. Jak zwykle. Dlaczego muszę być taka nieśmiała?
    - To… Jak tam? – zapytałam.
    Moja kreatywność nie zna granic.
    - Chciałem ci podziękować. Ślicznie zaśpiewałaś… dla mnie – wyjąkał.
   - No… nie ma za co. Ty też – uśmiechnęłam się.
   Popatrzyliśmy sobie w oczy. A z moich policzków wciąż nie schodziły zdradzieckie rumieńce.
   - Wiesz co, Naty? Nie wiem, jak ty, ale ja mam już dość.
   - O Boże! Ale o co…
   Nie dokończyłam, ponieważ Maxi zatkał mi usta pocałunkiem. Nie mogłam uwierzyć, że nasze usta właśnie się złączyły. Chciałam mu tyle wyrazić, ale on wszystko wiedział. Po prostu mnie kochał. Tak jak ja jego. Wszystkie moje wnętrzności zaczęli skakać z radości i robić fikołki w powietrzu. Dlaczego on tak na mnie działał?
   Oderwaliśmy się od siebie, a ja oznajmiłam:
   - Trzeba było tak od razu, że chcesz się całować. Takiego stracha mi narobiłeś.
   Uśmiechnął się łobuzersko, czyli tak, jak lubię najbardziej i zapytał:
    - A co myślałaś?
   Zawtórowałam mu tym samym uśmiechem i powiedziałam:
    - A to zostanie moją słodką tajemnicą.
 
Rico
    - Eh… Ty to jesteś nieogarnięta – oznajmiłem z szczerą prawdą.
    Cóż. Camila nie umie ustać na nogach. Wybraliśmy się nad jezioro, ponieważ dzisiejsze słońce daje się we znaki. Tylko ją lekko popchnąłem, a ona już leżała przemoknięta w wodzie.
    - To ty jesteś niezrównoważony! – wybuchła. – Dałam ci swoją miłość, prawda? To masz się cieszyć.
    - Och, czuję się zaszczycony – sarknąłem. – Dame tu Amor, powiadasz?
    Wykręciła włosy, by pozbyć się z nich wody i oznajmiła wciąż wściekła:
    - Tak! Dame tu Amor.
    Podszedłem do niej i złapałem ją w talii za przemokniętą, fioletową sukienkę.
   - Dałaś mi ją już?
   Przytaknęła i odpowiedziała:
   - Mnie tym nie omamisz – wyswobodziła się z mojego uścisku i podążyła brzegiem malutkiej plaży.
   Camila była niezwykła. Tylko ona nie nabierała się na moje sztuczki kokietowania. Była dla mnie idealna. Tyle nas łączyło i nie miałem zamiaru jej stracić. Cieszyłem się, że nie wyjechałem do Brazylii. To byłby mój okropny błąd.
    Spojrzałem na długowłosą piękność, idącą przede mną.

    Tak, to byłby niewybaczalny błąd.

________________________________________
Jakoś mi się podoba dzisiejszy rozdział. Jest przecudny. Skromniutka jak zawsze. ;p
Dzisiejszy cytat jest z piosenki innej niż z Violetty, ale ta była najodpowiedniejsza. Zostały mi tylko Codigo amistad, Alcancemos las estrellas i Luz, camara, accion. Jeszcze jakoś je wykorzystam. Rozdział dla Agi z pewnego powodu, który przedstawiony jest tutaj. Wpadać i przemawiać jej do rozumu! :D
Kochamy ja, prawda? :)
Ej, tak ogólnie to brakuje Wam Maddy? :D
Mi rozdziałów jej wspaniałych, ale tak jakoś pusto... Nie ma kogo obrażać. :P Jak ktoś chcę być obrażany przez Xenię to niech się zgłasza na gg: 47738581.
Ach! I wpadajcie na aska: 
Zapomniałam o nim, ale teraz pytajcie o wszystko. : )
Pamiętajcie!
Kocham Was bardzo, bardzo !
Besos! : *
Xenia <3

EDIT: Pomóżcie mi z tą czcionką białą! Ona swoim życiem żyje! 

23 komentarze:

  1. Rozdział boski ♥
    Piszesz genialnie :)
    Pozdrawiam!
    // Dynka

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto skopoował, z jakiego bloga? Trzeba poważnie przemówić tejosobie do rozsądku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Xeniu! Bardzo, ale to bardzo dziękuje Ci za dedykację, ale nie musiałaś. Dziękuje bardzo:* Na temat tego, co się stało już wypowiadać się nie będę...
    Jak się ciesze, że wszyscy teraz są szczęśliwi. Ale to nie jest cisza przed burzą, tak? Ty potrafisz zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Więc z Tobą wszystko jest możliwe moja panno :D Samych zakochańców mamy :D I Maxi zrobił, to co powinien już do dawna.
    Lubię Twoją Ludmiłę. Mam nadzieję, że w serialu też kiedyś taka będzie. :)
    To ja chyba na tyle, bo dzisiaj się nie nadaje do pisania sensownych komentarzy:)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!
    Wszyscy się pogodzili! Juhuu!
    Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. A dlaczego masz taką białą czcionkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo nie mogę jej obczaić wgl. :P
      To przez kopiowanie tych tekstów piosenek. xd
      Się robi takie tło, a ja za cholerę nie mogę tego wyłączyć. xd

      Usuń
  6. Wow! Kolejny świetny rozdział. Nie mam słów, by opisać jak bardzo mi się podobał. Masz rację - jest przecudny:D A te chwile Naxi wprost genialnie napisane, tak romantycznie. I wspaniale, że Marco i Fran się pogodzili, bardzo na to czekałam. Ten rozdział ogólnie należał do zakochanych:)
    Zazdroszczę ci talentu.
    Pozdrawiam i życzę weny:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Xenia ! :* ja się z tobą jak najbardziej zgadzam i podpisuje pod każdym słowem skierowanym do Ag ... a ta "panna" co to zrobiła to ... może lepiej nie będę się wypowiadać na jej temat ...
    Zaraz jak przyjechałam weszłam na twojego bloga aby skomentować. ;p
    Nie ma takiego słowa które opisało by twoje rozdziały, sa one po prostu cudowne, pełne uczuć i tego co najważniejsze.
    Najlepsi Naxi <3.
    Marcesca mmmm znów razem :p
    Czekam na kolejny ;p
    pozdrawiam:
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Xeniu ! :* właśnie zostałaś nominowana przeze mnie i Age :)
    wszystko co potrzebne znajdziesz tutaj:
    http://friendsofvioletta.blogspot.com/2013/08/nominacja.html

    Maja;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały cytat, wspaniały rozdział... Jesteś tak utalentowana, ale mogłabyś się tym talentem podzielić... -_-
    LOVE

    Maite<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie!!
    Właśnie zostałaś nominowana przeze mnie do LBA!!
    Więcje na moim blogu:http://love-leonetta.blogspot.com/

    Te creo<33

    Viluśka<33

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny!!! MARCESCA I LEONETTA!! :}

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominuję Cie Liebster Blog Awards. Więcej szczegółów na moim blogu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Z wielką przyjemnością przekazuję Ci, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebester Blog Awards! Szczegóły na moim blogu: violetta-nowy-etap.blogspot.com
    Gratuluję, V. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. niezłe, niezłe....

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :)
    Dopiero odkryłam Twój blog i muszę powiedzieć, że jest świetny!
    P.S - Zapraszam do mnie ;) Dzisiaj pierwszy rozdział
    :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej:*
    Świetny.
    Mmm...Taki...Uczuciowy? Tak, uczuciowy.
    A ja kocham kiedy opisujesz to wszystko tak, no ja nie wiem jak to określić.
    NO...Jest Leonetta, Naxi, Marcesca i Rimi! (takie tam połączenie Rico i Cami)
    Czekam na kolejny.
    Sasi

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem pod wielkim wrażeniem. Wspaniale wszystko opisujesz. Teraz trochę się spieszę i nie mam weny na komentarze, ale przy następnym rozdziale bardziej się postaram. :)

    No i cudowny cytat, zresztą tak jak ta piosenka! :)

    Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards na moim blogu!
    http://violetta-leonetta.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-awards.html
    Gratuluję!

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Julia. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Co do rozdziału, jak zawsze boski! : )
    Zapraszam do mnie: http://leonyviolettaleonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu .
    http://leoniettaa.blogspot.com/
    Gratulację ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. GŁUPEK.
    NIE UTOPIŁAM SIĘ.
    HAHA.
    Rozdział fajny.
    Nie, nie fajny.
    Bardzo fajny.
    Nie, nie bardzo fajny.
    NAJLEPSZY POD SŁOŃCEM! <3
    Ale talentu nie masz, wiesz? xD
    Lara umie śpiewać?
    Pf, niech będzie.
    Lubię ją w twoim opowiadaniu.
    Rico i Cami, Fran i Marco, Naty i Maxi, Leon i Vilu. *_*
    JEJCIU <3
    Pisz szybko następny, cioto.
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy