poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 36: Nieidealnie

,,Nie potrafię stawić czoła temu,
  by zacząć w końcu Cię zapominać
  przeraża mnie myśl
  co kryje się za Tobą"
  (RBD - ,,Que Hay Detras")

Ludmiła
    - Ogłaszam wszem i wobec, że dzieło skończone! - wykrzyknęła Fran.
    Spojrzałam na Camilę. Wyglądała pięknie z delikatnym, dziewczęcym makijażem i piękną srebrną biżuterią. Ubrałyśmy ją w limonkową sukienkę, która nie miała głębokiego dekoltu. Sięgała za kolano, odsłaniając zgrabne nogi przyjaciółki. Na nogach miała proste czarne sandałki, które idealnie podkreślały akcent całościowy ubioru Rudej. Zgodnie stwierdziłyśmy, że wygląda przepięknie. Warto było się tak męczyć. Przy okazji była to świetna zabawa. Nie narzekałam. Miło było patrzeć na uśmiechniętą od ucha do ucha, Camilę.
    - Jejciu! - zapiszczała Ruda. - Jestem piękna.
    Pokiwałyśmy głową na znak, że tez się z tym zgadzamy. Wyglądała bajecznie, a przecież o to właśnie chodziło. Miała prezentować się nienagannie. Jak królewna.
    - Która godzina? - zapytała Cami, gładząc sukienkę.
    - Za piętnaście szósta - odpowiedziałam, patrząc na wyświetlacz telefonu.
    - Co?! - wrzasnęła. - Muszę wychodzić. Do parku, do parku! - powtarzała jak mantrę. - Cześć, dziewczyny! Dacie radę wyjść z domu?
    Miałyśmy już odpowiadać na jej pytanie, ale ona wybiegła z impetem z domu. Popatrzyłyśmy po sobie i zaczęłyśmy się śmiać. Camila, jak zwykle, była bardzo rozkojarzona. Szczególnie teraz, gdy chce wyznać Rico swoje uczucia. To dla niej trudne i nie musi radzić sobie z tym wspaniale. Wręcz przeciwnie. Wciąż powinna poznawać samą siebie i udoskonalać się. Z dziewczynami jesteśmy zgodne, Rico musi być miłością Rudej. I kropka.
    - To co teraz robimy? - zapytałam, szczerząc zęby.
    - Nie wiem - odparła Fran. - Ostatnio spędzamy ze sobą bardzo mało czasu.
    Wszystkie widocznie posmutniałyśmy. Rzeczywiście tak było. Nasi chłopcy zamydlili nam oczy i teraz oddalamy się od siebie nawet o tym nie wiedząc. Może warto, więc ponownie to odbudować?
    - To może wybierzemy się do kina? - zapytała Violetta.
    Rozentuzjazmowane dziewczyny zaczęły chichotać i chętnie godzić się na układ Violi. Ja też na niego przystanęłam. Bardzo chciałam ponownie spędzić z nimi więcej czasu. Wbrew pozorom kochałyśmy się jak siostry i tej więzi nikt nie mógł rozerwać. Nawet nasi chłopcy...
    Wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy z domu Cami, śmiejąc się i przekrzykując w wyborze filmu.

Leon
    Uderzałem gumową piłeczką o ścianę. Nie wiedziałem czy ktoś mógłby nudzić się bardziej niż ja. Rico miał randkę z Camilą, Violetta wybyła gdzieś z przyjaciółkami i...
    Kompletnie zapomniałem, że mogę spotkać się też z innymi osobami, jak na przykład Maxim, Marco... Przecież byli moimi przyjaciółmi.
    Wybrałem numer Marco. Miałem nadzieję, że odbierze.
    - Halo?
    - Hej, może spotkamy się. Każdy gdzieś wybył, a ja siedzę sam w domu. Zgarnij jeszcze kogoś.
    - Dobra, spotykamy się w parku?
    - Przecież tam umówieni są Cami i Rico. Na randkę...
    - No właśnie.
    Usłyszałem śmiech Marco w słuchawce, a potem jego krótką odpowiedź:
    - Świetnie! Do zobaczenia!
    - Cześć.
    Nawet perspektywa spotkania z przyjaciółmi nie była dla mnie kojącą sprawą. Cały czas myślałem o moim ojcu i jego rychłym spotkaniu ze mną. Nie wiem dlaczego wcześniej nie domyśliłem się, że może przyjechać tutaj za mną. Czy on żyje tylko dla pieniędzy? Nie liczy się moje szczęście? Nie chcę być z Corazon ani z żadną inną dziewczyną. Ja kocham tylko Violę i cokolwiek by się stało, i tak bym ją kochał. Chyba już nie umiem inaczej...
    Powoli zbierałem się do wyjścia. Wziąłem telefon i wyruszyłem do parku. Wciąż nie mogłem się uwolnić od czarnych myśli związanych z moim ojcem. Bałem się o Violę. Często przebywała z przyjaciółkami i ze mną, ale nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć... Moi rodzice są nieobliczalni odkąd dowiedziałem się o nich całej prawdy.
    - Cześć, stary - usłyszałem głos Maxi'ego, który poklepał mnie po plecach. - Dostałem wiadomość od Marco. Podobno idziemy szpiegować Rico i Cami. Ale będzie zabawa!
    Przytaknąłem niemrawo i ponownie pogrążyłem się w myślach.
    - Leon, co jest? - chłopak przystanął.
    Ja również się zatrzymałem, choć i tak wciąż myślałem o wszystkim, co może się stać w najbliższym czasie.
    - Słuchasz mnie? - zapytał podenerwowany Maxi.
    Pokiwałem głową. Jego złość podziałała i wreszcie mogłem się skoncentrować.
    - Leon, musisz się obudzić. Wiem, o czym myślisz. Musisz żyć chwilą. Nie możesz przejmować się tym, co może się stać, bo ominie cię zbyt dużo rzeczy... Rozumiesz? - zapytał z desperacją w głosie.
    Spojrzałem na niego. Mówił prawdę. Jak mogłem być tak głupi? Gdybym myślał tylko o tym, co może się stać, straciłbym wszystko to, co dzieje się teraz. Wbrew pozorom Maxi jest dobrym kumplem.
     - Dzięki - odparłem i uśmiechnąłem się. - Masz rację.
     - Dobra, dobra, nie rozczulaj się - odpowiedział, klepiąc mnie po plecach. - Chodźmy, bo wszystko przegapimy.
     I razem, ramię w ramię, poszliśmy nie myśląc o przyszłości ani o tym, co może się stać.

Rico
    Słońce już powoli chyliło się ku zachodowi, ale wciąż było widno. Patrzyłem na lśniącą taflę jezioro, ale po chwili znudziło mi się to i odwróciłem się, by spojrzeć czy Camila już idzie.
    Zobaczyłem ją. I wtedy przez moją głowę przeleciało tysiące myśli związanych z jej niepowtarzalną urodą i wdziękiem. Limonkowa sukienka idealnie podkreślała jej opaleniznę i długie, zgrabne nogi. Długie, rozpuszczone włosy okalały jej rumianą twarz i tworzyły piękne połączenie z dużymi, brązowymi oczami. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, ale musiałem, bo już była coraz bliżej mnie. Gdy stała już obok mnie uśmiechnąłem się do niej szeroko i wręczyłem konwalie, które uzbierałem w ogrodzie mojej sąsiadki. Na szczęście, nie było jej w domu, więc mnie nie skarciła. Dowiedziałem się od Violetty, że Camila uwielbia te kwiaty, a dla niej warto ryzykować pobiciem torebką starszej pani.
     - Konwalie - powąchała małe dzwoneczki. - Moje ulubione.
     Uśmiechnęła się, a ja prawie zemdlałem, gdy to zrobiła. Teraz jej urok działał na mnie ze zdwojoną siłą.
    - To jakie mamy plany na dzisiaj? - zapytała, a jej głos utulił mnie jak ciepły kocyk w dzieciństwie.
    - Ach, to niespodzianka - odparłem. - Pani, pozwoli - wystawiłem dłoń w jej stronę, którą ona automatycznie chwyciła.
    Miałem zabrać ją do pobliskiego teatru. Dzisiaj nie miał być grany żaden spektakl, więc mogłem wcielić mój plan w życie. Chciałem, by usiadła w pierwszym rzędzie, ja wtedy wejdę na scenę i zaśpiewam jej piosenkę. Miałem nadzieję, że wszystko potoczy się tak, jak chciałem. Później zabiorę ją na kolację przy świecach.
    - Powiedz mi, o co chodzi! - piszczała. - Jestem taka ciekawa.
    - Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnąłem się i ucałowałem jej policzek.
    Ona lekko się zarumieniła i wywróciła oczami. Kochałem w niej tą irytację, którą obdarzała mnie każdego dnia. To było najpiękniejsze w naszym uczuciu. Jesteśmy też przyjaciółmi, którzy potrafią się z siebie nabijać, a nie tylko parą, chłopakiem i dziewczyną.
    Zobaczyłem dach teatru, który był wielką kulą, skręciliśmy w ścieżkę prowadzącą do budynku.
    - Zaraz będziemy - uśmiechnąłem się tajemniczo.
    - Czy to jest teatr? - zapytała, otwierając usta ze zdziwienia.
    Przytaknąłem energicznie głową, a ona chciała jeszcze o coś zapytać, ale nie pozwoliłem jej na to, zasłaniając dłonią wargi.
    - Torres, już jesteś cicho, zrozumiano? - warknąłem, a ona zdjęła gniewnie moją rękę z twarzy.
    Zgromiła mnie wzrokiem i obrażona założyła ręce na pierś. Wyglądała teraz, jak małe dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki.
    - Wchodzimy - odparłem i pociągnąłem ją za rękę.
    Przeszliśmy przez wielki hol w intensywnych barwach czerwieni i bieli. W kątach stały doniczki z roślinami, a obok nich ławy i skórzane, brązowe fotele. Przy oknie była recepcja.
    Zaprowadziłem Rudą dalej. Przez szklane drzwi weszliśmy do ogromnego pomieszczenia z czerwonymi fotelami i wielką sceną oświetloną lampami. Z sufitu zwisały żyrandole, które rozświetlały całe pomieszczenie.
    Camila była zapatrzona we wszystko i nie mogła oderwać wzroku od sceny. Pociągnąłem ją za rękę i usadziłem w pierwszym rzędzie. Spojrzała na mnie niemrawo, a ja mrugnąłem do niej i odszedłem, by zapalić światło, które będzie oświetlało tylko ją i mnie na scenie. Udało mi się to, więc z kieszeni wyjąłem CD z podkładem i włożyłem je do odtwarzacza.
    Uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie błyszczącymi oczami.
    Usłyszałem wstęp, a po chwili zacząłem śpiewać.


You, you walked into the room
On a Friday afternoon
That's when I saw you for the first time
And I was paralyzed


I has a million things to say

But none of them came out that day
'cause I was never one of those guys 
That always had the best limes 


Time stops ticking

My hand keep shaking
And you don't even know that


I try to speak but girl you got me tongue-tied

I try to breathe but I'm frozen inside 
I try to move but I'm stuck in my shoes
You got me paralyzed, paralyzed, paralyzed


Now I learned a lot from my mistake

Never let a good thing slip away
I've had a lot of time to look back 
And my only regret is


Not telling you what I was going through 

You didn't even know that


I try to speak but girl you got me tongue-tied

I try to breathe but I'm frozen inside
I try to move but I'm stuck in my shoes
You got me paralyzed, paralyzed, paralyzed


I see you walking, but all you do is pass me by 

Can't even talk, cause words don't come into my mind
I'd make a move if I had the guts to
But I'm paralyzed, paralyzed, paralyzed 

    Skończyłem, a Camila patrzyła na mnie, nie mogąc wykrztusić słowa. Nagle obudziła się i zaczęła klaskać. Wstała i pobiegła do mnie. Rzuciła mi się na szyję, a ja złapałem ją i zacząłem łagodnie gładzić po plecach. Mogłem trzymać ją tak w swoich ramionach przez wieki. Nie chciałem puścić. Wydawało mi się to w tej sytuacji grzechem.
    - To było takie piękne - wyszeptała, a ja nie wiedziałem, że po jej policzku spłynęła łza.

Naty
    -Czy wy widzicie to, co ja? - zapytałam dziewczyn, które beztrosko gawędziły o nowych perfumach.
    Przed teatrem, który miałyśmy minąć, by dojść do kina, stali nasi chłopcy. Byli wszyscy, nawet Maxi. Rico zdradził nam pomysł randki, więc doskonale wiedziałam, że musieli śledzić nasze gołąbki.
    - Czy to nie Leon? - zapytała Violetta, podążając za moim wzrokiem.
    - I Marco - wyszeptała Fran. - Tomas, Maxi, Diego.
    Ludmiła podwinęła rękawy i bojowo oznajmiła:
    - No ja mu zaraz pokażę!
    Już chciała iść w stronę chłopców, ale my złapałyśmy ją za bluzę.
    - Nie, zajdziemy ich od tyłu - uśmiechnęła się złowieszczo Lara.
    Zaśmiałyśmy się i powoli ruszyłyśmy w stronę naszych chłopców. Chodzili w kółko, nerwowo ze sobą rozmawiając, ale nie zauważyli, że się zbliżamy. Słyszałam tylko pojedyncze słowa. Później imię Rico, następnie Cami. Mogą sobie szpiegować, ale nas nie przechytrzą.
    Pokazałam dziewczyną gestem, że możemy wyjść zza drzewa. Powoli skierowałam się w stronę Maxi'ego, który stał tyłem i zapytałam:
    - Piękny mamy dziś dzień, prawda? 
    - Tak, tak. Słońce lekko przygrzewa, wiaterek delikatnie wieje i... - nie dokończył, bo poznał mój głos.
    Odwrócił się powoli ze zdziwioną miną i zaczął przepraszać, ale na mnie to nie działało. Zaczęłam okładać go swoją torebką. Zauważyłam, że dziewczyny robią to samo swoim chłopakom. Dobrze, niech mają za swoje.
    - Dobra, starczy, bo się zmęczyłam - oznajmiła zziajana Fran.
    Pokiwałyśmy głowami. Chłopcy spojrzeli na nas ze skruszonymi minami. 
    - No dobra, wybaczam - usłyszałam głos Violi.
    Wbiłyśmy w nią gromiący wzrok, a ona podniosła ręce w geście obronnym i oznajmiła powoli:
    - No co? Zrobił minę zbitego pieska, a ja nie umiem mu nie wybaczyć.
    Przytaknęłyśmy na znak, że doskonale ją rozumiemy, po czym jednocześnie złapałyśmy chłopaków za uszy.
    - A teraz idziemy - odparłyśmy i ruszyłyśmy, oddalając się od wielkiego budynku, którym był teatr.

Violetta
    Dopiero po kwadransie powiedziałyśmy chłopakom gdzie idziemy. Ucieszyli się, że to tylko kino. Bali się, że prowadzimy ich w jakieś okropne miejsce, które popamiętają na bardzo, bardzo długo. Naty spodobała się ,,propozycja" chłopców, ale oni stanowczo odmówili pójścia gdziekolwiek za złą brunetką. 
     - Violu - szepnął do mnie Leon.
    Spojrzałam na niego, a on zaczął powoli, solidnie dobierając słowa:
    - Nie będziemy już się przejmować moimi rodzicami i ich powrotem, który może nastąpić. Maxi wytłumaczył mi, że powinienem żyć chwilą i chwytać dzień. Dlatego chcę spędzać z tobą i przyjaciółmi jeszcze więcej czasu. Obiecuję, że na wszystkie pytania odpowiem, gdy będę gotowy.
    Uśmiechnęłam się na to wyznanie. Przez całą tą sprawę zaczęliśmy się od siebie oddalać i zamartwiać każdym dniem. A teraz wszystko będzie idealnie. Bal, przyjaciele i Leon... 
    Przytuliłam się do niego najmocniej, jak potrafiłam i wyszeptałam mu do ucha:
    - Dziękuję.
    Oderwałam się i spojrzałam na przyjaciół. Wszyscy wariowali. Maxi nosił Naty na plecach. Marco szedł i tańczył z Fran, co chwilę okręcając nią. Diego wziął Ludmiłę na ręce, a ich buzie się nie zamykały. Tylko Tomas i lara szeptali sobie coś na ucho, a dziewczyna co chwilkę się rumieniła. Po chwili Tomas krzyknął:
    - Już jesteśmy!
    Razem z Leonem, ramię w ramię, weszliśmy do kina, czując się wreszcie wolni.

Camila:
    Oniemiałam, gdy Rico zaprowadził mnie do restauracji. Później zobaczyłam stolik, który dokładnie było widać dzięki dwóm świecom. Wtedy byłam gotowa do mdlenia. Nigdy nie spodziewałabym się, że zabierze mnie w takie miejsce. Właśnie o tym marzyłam.
    Odsunął mi krzesło bym usiadła, a ja czułam się jak w siódmym niebie. Było idealnie. Tak jak w moich snach.
    - Nie wierzę, że mnie tutaj przyprowadziłeś - wyszeptałam, topiąc się w kolorze jego oczu.
    - Nie podoba ci się? - zapytał smutno.
    - Co? Nie! Tutaj jest... nie mam na to słów... - odparłam, zachwycając się tym miejscem.
    Rico obdarzył mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem i podał mi menu. Wybrałam coś na chybił trafił i złożyłam zamówienie. Po chwili nastąpiła niezręczna cisza, a ja uznałam, że to najodpowiedniejsza pora na wyznanie mu tego, co czuję.
    - Rico - wyszeptałam. - Nie mogę uwierzyć, że spotkałam kogoś takiego jak ty. Nigdy nie wiedziałam, że będę tak zawzięcie walczyła o jakieś uczucie do chłopaka, ale ty chyba nim jesteś. Musisz wiedzieć, że...
    - Camila? - zapytał jakiś głos.
    Odwróciłam głowę w kierunku źródła dźwięku. Wtedy zaczęłam prosić Boga, by był to tylko sen.

Aj, no witam!
Jak widzicie, rozdział z nutką dramatyzmu, ale ja to wprost uwielbiam. :) Dobrze o tym wiecie. :D
A teraz konkrety. :D
Z trzema debilkami założyłam bloga. O tego. 
Szczerze to nie wiem, jak ja to wszystko ogarnę, ale na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku. 
Tam będę razem z dziewczynami pisała one party. : ) Jednorazowe historie o Naxi. Tak, ta parę wybrałam ja ponieważ dla mnie jest najcudowniejsza od razu po Leonetcie.:D Zapraszam na pierwszą miniaturkę w środę. :D 
Dziękuję za ,,taki", wyświetlenia, komentarze i obserwacje, których jest już 63. :D
Kocham Was bardzooo . <3
Xenia <3

22 komentarze:

  1. Super....czekam na następny :)
    Zapraszam do mnie:
    http://violainnahistoria.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Camila i Rico <3 normalnie uwielbiam i kocham i ubóstwiam i wiem że za duzo "i" ale tak strasznie strasznie mi się podobało <3.
    Naty hahah złowieszcze ma mysli i wgl jaka bojowa :o :D Jak nie ona xd ahh ten Maxi co on z nia ma xd
    Tez jaram się tym co powie jutro do Andresa tak samo jak ty ciulu ^ ^ a no i cytat rebeldziaków !:D
    Rozdział happy, cudowny, piękny itp. itd. ...
    Brak słów xD
    Usiasiusia i do przodu !:D
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. $wietny xD ;*
    Pisaj dalej ;);*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakończyłaś w taki momencie! Ej no! Ale mam swoje podejrzenia na temat posiadacza głosu, który popsuł tę wspaniałą chwilę :P No nic, trzeba poczekać. Tak poza tym rozdział świetny, z resztą jak zawsze :D
    Buziaki Diana

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny czekam na next mam nadzieje ze bedzie szybko
    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko nie Brazylijczyk, tylko nie Brazylijczyk! Prosze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przerwałaś w najciekawszym momencie. Zatłukę torebką tak jak Fran Marco! :D
    Nie no żartuję :P Przeboskie <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No cześć, matole głupi, jełopie ty.
    Wiesz co?
    Randka Rico i Cami miała być wspaniała.
    I była, ale widzę, że planujesz jakiś zwrot akcji. xD
    Podobał mi się ten rozdział, był fajny, spoko i bla bla bla...
    Ale i tak jesteś głupia.
    Wiesz to, nie?
    I skromna do tego, normalnie ideał - skromna i głupia. xD
    No to sobie idę.
    Pa, deklu!
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaaaaa . Cudny .
    Cami i Rico słodziaki .
    Niech to nie będzie ten co myślę . Proszę ! I jak tu żyć ?!
    No ale nie ważne . Chłopaki jak zwykle musieli coś odwalić . Hehehe ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Brod... Oby nie...
    Czekam na next!
    Rozdział genialny, jak zwykle.
    Randka Cami - meega!
    Dziewczyny okładające torebkami chłopaków - cuudo!
    Violetta, która nie potrafi się oprzeć minie Leona - booskie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno prze Ciebie nie potrafię oderwać oczu od komputera tak mnie hipnotyzują Twoje rozdziały.
    Rozdział to istny majstersztyk;)
    Czekam na kolejny ;*
    A Rick i Cami mmmm....
    Życze weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Paralyzed.. Akurat tej piosenki słuchałam jak to czytałam ( ♥ )
    Szkoda, że skończone w takim momencie, ale nawet podejrzewam, kogo tam spotka, ale to tylko podejrzenia... Świetny rozdział, czekam na next... Jakbyś mogła wpadnij do mnie http://studio21story.blogspot.com/... Na serio świetny blog... Cami i Rico, jedna z najlepszych par w opowiadaniu ( razem z Naxi i Leonettą ) ( ♥ )
    /~~Kriena

    OdpowiedzUsuń
  13. Cami i Rico <3 Kocham ich. Mam nadzieję, że ten co im przerwał to nie ten idiota, co złamał Cami serce, a jak tak,to Rico go pogoni!
    Leonetta niech się cieszy sobą. Niech nie martwią się nie zapas. Może nic złego się nie wydarzy? Kogo ja oszukuje?:D
    Skomentowałam, szczęśliwa?:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! Jak miło, szpiegowali randkę swojej przyjaciółki :P Naty z "Piękny mamy dziś dzień", A Maxi: "Tak, tak Słońce lekko przygrzewa (...)" :P Piękne ♥ Jak dobrze, że Leon posłuchał się Maxi'ego. Ciekawe kto to był na końcu opowiadania, czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  15. błagam dodaj next , no przecież tak nie można... przerywać w takiej chwili!
    jak tak można ja zaraz tu nie wytrzymam...błagam każdy tylko nie broduey ...
    mam tylko jedną prośbe żeby np. wprowadzić federico żeby namieszał fran w głowie tak by musiała sie troche pomęczyć z wyborem pomiędzy marco a federico...prosze
    ~~Olcia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej! Nie jestem nowa na tym blogu ,ale jakoś nie dodawałam rozdziałów .Postanowiłam to zmienić od teraz! Znaczy weszłam na tego bloga przypadkiem miałaś chyba wtedy 20 rozdziałów. Bardzo podoba mi się to jak piszesz! Bo piszesz zarąbiście! Wielki talent ! Co do rozdziału randka Rico i Cami <33 jak oni do siebie pasują!! AAA!!! Co do tego głosu sądzę ,że to Bro ... nie dokończę ,bo znam życie wykraczę ,ale może to rodzice Cami :) TAAA czekam na next ,sorki ,ale rozpisałam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę że to pierwsze, ale kusić losu nie będę.....
      /~~Kriena

      Usuń
  17. Piszesz świetnie.
    Genialnie.
    Cudownie.
    Idealnie.
    Umiesz przekazać emocje.
    Masz wielki talent.
    Każde zdanie zachęca do przeczytania następnego.

    Powinnaś napisać książkę ;)

    Twoja wierna Fanka:*

    PS Czekam na kolejny z niecierpliwością

    :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny.
    Moje kochane Rimi. Tylko o tym wszyscy trąbią. To sensacja.
    Ja wiem kto to, i modle się żeby to nie był on, a i tak to pewnie będzie on.
    Ale to dobrze, bo kocham takie klimaty - dramatyczne.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, nie można przerywać w takim momencie!
    Piszesz wspaniale. Wczoraj przypadkiem trafiłam na twojego bloga, do dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały! Jest po prostu genialny, w przyszłości powinnaś napisać książkę lub coś w tym stylu. Kiedy czytałam ten rozdział po prostu nie mogłam oderwać oczu od komputera :)
    Myślę, że wiem kto to jest, ale... Nie chcę żeby to był on :) Pisz szybko kolejny rozdział!
    A ja tymczasem idę przeczytać one shot o Naxi :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy