środa, 31 lipca 2013

Rozdział 28: Dame tu amor

,,Wszyscy tutaj mamy marzenia do spełnienia."
  (,, On beat")

Rozdział pragnę zadedykować nowym czytelniczkom. Mam zaszczyt Was tutaj gościć. <3

Następny dzień,
Camila
    -Fran! – krzyczałam. – Fran!
    Chciałam dogonić swoją przyjaciółkę, ale ona wprost pędziła, a przecież tylko szła. Musi mieć naprawdę wysportowane nogi.
    W Studiu zawrzało. Nie wiadomo skąd została zasiana plotka o rzekomym rozstaniu Marco i Francesci. Dlaczego nic mi nie powiedziała? Cały czas jestem jej przyjaciółką. Może… może odkąd wszystkie mamy chłopców oddalamy się od siebie? Musimy to naprawić. Trzeba coś wykombinować, by znów razem spędzać czas.
    - Co chcesz? – dziewczyna gwałtownie się zatrzymała, co groziło zderzeniem się. Na szczęście w porę wyhamowałam.
    - Fran? Czy to prawda? Czy ty i Marco nie jesteście już razem? – zapytałam  ze smutkiem.
    - Camila… - Francesca nie dokończyła, ponieważ wybuchła płaczem.
    Czułam się strasznie. Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? Mogłam jej pomóc. Muszę więc zrobić to teraz.
    - Idziemy – powiedziałam i prawie ciągnąc przyjaciółkę udałyśmy się do pobliskiego parku.
    Fran cały czas szlochała i nie dało jej się uspokoić. Szeptałam jej coś, próbując ją udobruchać, ale na nic to się nie zdało. Gdy doszłyśmy, musiałam ją usadzić i odezwałam się:
    - Ciii, kochanie. Uspokój się. Jestem już przy tobie. Powiedz, co się stało.
    Dziewczyna zdjęła dłonie z twarzy, odsłaniając czerwone od płaczu oczy i potargane włosy.  Jeszcze przez chwilę pochlipując powiedziała:
    - Była dziewczyna Marco, Isabel, ona… ona nas prześladowała. Raz nawet go pocałowała. Miałam tego dość i zerwałam z nim. Zawsze ktoś musi wszystko popsuć!
    Przyjrzałam się jej uważnie, ale z prawdziwą troską. Fran od zawsze była przewrażliwiona. Było jej ciężko z tym, że nie ma kogoś, kto sprawiłby, aby czuła się dowartościowywana. To była jej pięta achillesowa. Zresztą… ta Isabel to niezłe ziółko. Żeby tak od razu całować chłopaka?
    - Fran, ale ty przecież go kochasz – wyszeptałam.
    Spojrzała na mnie. Na jej twarzy wciąż malowały się ślady łez. Francesce nie przystoi płakać. Wygląda okropnie. Wtedy jej oczy tracą ten blask, który zachwycił już niejedną osobę.  Jej usta poruszyły się, jakby w przypływie płaczu, a ona stwierdziła:
    - No właśnie .
    Wybuchła histerycznym szlochem i znów zakryła twarz dłońmi.

Leon
    Rozglądałem się po tłumie dzieciaków, by dostrzec Violettę. Nigdzie jej nie było, więc nie ponowiłem poszukiwań. Może się spóźni. Czasem jej się zdarza.
    Rozejrzałem się ponownie wokoło, by poszukać jakiegoś towarzystwa do rozmowy. Zobaczyłem Marco, który w furii wrzeszczy na młodszego ucznia. Bardzo mnie to przejęło. Cokolwiek zrobił ten chłopak, Marco nie powinien tak na niego krzyczeć.
    Podbiegłem do nich dwóch i spytałem się:
    - Co się tutaj dzieje? – zapytałem starszego, a potem pokazałem jednym gestem, by młodszy odszedł i niczym się nie przejmował.
    - Nic, o co ci chodzi? – warknął Marco.
    - Nic? Nazywasz niczym krzyczenie na bezbronnego chłopaka? W dodatku młodszego? – zapytałem. – Dlaczego tak się wściekasz, jakbyś nie był sobą?
    - Przecież jestem taki, jak zawsze! – wrzasnął.
    Spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi, mówiąc:
    - Nie i dobrze o tym wiesz. Co się stało?
    Westchnął ciężko. Jego wyraz twarzy się zmienił, a w oczach zobaczyłem ból, który chciał ukryć pod maską wściekłości. Jego oddech nagle stał się nierówny, a przecież chwilę przedtem wręcz kipiał złością.
    - Leon, ona mnie zostawiła – w jego oczach zaszkliły się łzy.
    Nie mogłem uwierzyć. On i Francesca byli idealną parą. Każdy z naszych przyjaciół mógł to potwierdzić. Prawie wszystko robili razem i nie odstępowali się na krok. Czasem aż chciało się wymiotować, gdy tak kipiała z nich ta słodkość.
    - Ale co? Jak? Wyjechała? Boże… Zmarła? – wyjąkałem.
    - Nawet tak nie mów! – wykrzyknął. – Ona… ona… My już nie jesteśmy parą, rozumiesz? To co budowaliśmy od naszego spotkania runęło jak domek z kart! Nie mogę sobie z tym poradzić, Leon. Nie umiem na nią patrzeć i przejść obojętnie. A najgorsze jest to, że my się wciąż kochamy.
   - Zaraz. Nie rozumiem. To dlaczego się rozstaliście? – zapytałem zdezorientowany.
   - Bo moja była dziewczyna chciała to wszystko popsuć. Nerwy Francesci nie wytrzymały i ona… ona już nie chce mnie znać – oznajmił.
    - Stary, to okropnie… - stwierdziłem. – Wiem, jak się czujesz.
    - Dobra, koniec użalania się nad sobą. Muszę o tym zapomnieć, bo inaczej nigdy nie dam sobie z nią spokoju – stwierdził. – Chodźmy na lekcję.
    Ostatnie zdanie wypowiedział ponuro. Chciałem wykrzyczeć mu, że najgorszym wyjściem będzie zapomnienie, ale nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Marco szarpnął moją rękę i pociągnął w stronę sali, w której mieliśmy mieć lekcję z Pablem.

Violetta
    Gdy weszłam do klasy wyczułam, że coś jest nie tak. Smutek wręcz wisiał w powietrzu. Na szczęście Pabla jeszcze nie było, więc mogłam spokojnie wejść i nie oberwać nagany za spóźnienie. Podeszłam do Fran, wokół której już był wianuszek dziewczyn. Ona jakby na to nie zważając patrzyła się pustym wzrokiem w okno. Usiadłam na brzegu, a po chwili wszystkie dziewczyny przybliżyły się do mojego krzesła. Dobrze, chciałam wiedzieć, co tak źle wpłynęło na humor moich przyjaciół ze Studia.
    - Dlaczego wszyscy są tacy podenerwowani? – zapytałam.
    Dziewczyny spojrzały po sobie smutno, po czym odezwała się Ludmiła:
    - Fran i Marco już nie są parą.
    - COOOOO?! – zdołałam wykrzyczeć.
    One tylko pokiwały głowami. Nie mogłam uwierzyć. To nie mogła być prawda. Przecież oni się kochają. Jak mogli się rozstać? To nie możliwe.
    - Zaraz… Jak? – zapytałam.
    Tym razem odezwała się Naty:
    - Oni cały czas się kochają, ale nie mogą być razem, bo przeszkadza im w tym niejaka Isabel, była dziewczyna Marco.
     - To okropne. Oni są dla siebie stworzeni – dukałam.
     - Też tak sądzimy, ale Francesca nie chce znów, by ta dziewczyna wszystko popsuła – stwierdziła Camila.
    Jeszcze przez chwilę kręciłam głową i usadziłam się wygodniej na krześle. Rozejrzałam się po sali. W kącie obok Marco siedział Leon. Uśmiechnęłam się smutno, a on odpowiedział tym samym. Po chwili wskazał głową na chłopaka siedzącego obok niego, po czym pokręcił głową. Miało to oznaczać, że nie jest dobrze.
    Do klasy wszedł Pablo, uśmiechnięty od ucha o ucha. Prychnęłam pod nosem. Nie cieszyłby się tak, gdyby wiedział, że prawie wszyscy jesteśmy pogrążeni w depresji z powodu rozstania naszej dwójki przyjaciół.
    - Miło was znów widzieć – zaświergotał.
    Mruknęliśmy coś pod nosami. Pablo zmarszczył brwi, ale nie skomentował tego ani jednym słowem.
    - Dzisiaj mam dla was interesujące zadanie – powiedział. – Wiem, że jest wśród was wielu zakochanych, więc świetnym ćwiczeniem byłoby zaśpiewanie Cuando me voy. Cieszycie się?
    Byłam niemal pewna, jak nasze szczęki niemal upadły na podłogę. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby nie to, że przed chwilą dowiedzieliśmy się, że Marco i Francesca się rozstali. Spojrzałam na nich. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wydawała się zdenerwowana. Chłopak natomiast wyglądał na zadowolonego. Czyżby coś kombinował?
    - Nie cieszycie się? – zapytał Pablo.
    - Jaaasne – przeciągnęliśmy razem.
    Ręka Tomasa wystrzeliła w górę z taką szybkością, że chyba każdy poczułby jej ruch. Pablo pozwolił chłopakowi na wypowiedzenie się, więc odezwał się.
    - Ale… Nie ma tutaj mojej dziewczyny.
    - To też przemyślałem – uśmiechnął się. – Możesz wejść, Laro.
    Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. Przynajmniej ma dla kogo śpiewać.
    - Dobrze. W takim razie możemy zaczynać. Ustawcie się parami. Z tego, co wiem to razem powinni być: Leon i Violetta, Camila i Rico, Ludmiła i Diego, Naty i Maxi, Lara i Tomas, Francesca i Marco – wymienił Pablo.
    Słychać było głośne prychnięcie Fran. Nauczyciel kazał nam się ustawić twarzami do siebie. Pablo włączył muzykę, a chłopcy zaczęli śpiewać do swoich partnerek.
    - Cuando me voy me quieres seguir, cuando yo estoy tu te quieres ir. Dame el motivo de tu temor , dame tu Amor – zaczął Leon, a ja uśmiechnęłam się szeroko na dźwięk jego głosu.
    -Pues como tu y yo. Solo dame una razón... – zaśpiewał Rico dla Cami, a ona mocno się zarumieniła.
   
Francesca
    - Lo que te doy ya no tiene fin.  Dime quien sos y me quedo aquí. Dame el motivo de tu temor.
Dame tu Amor – Diego zaświergotał dla Ludmiły.
    Wiedziałam, że koniec jest bliski. Niedługo Marco zaśpiewa dla mnie. Nie patrzyłam mu w oczy. Nie mogłam. Każda dziewczyna była zarumieniona, ale ja nie mogę. Nie mogę pokazać, jak bardzo mi na nim zależy.
     -Pues como tu y yo. Solo dame una razón... – tym razem był to Maxi.
    O nie! Zaraz będzie mój koniec!
    -Hey, mirame y vivamos el momento. Hey, hablame que se detiene el tempo – usłyszałam głos Tomasa, który był zapatrzony w Larę.
    Kilka dźwięków. Zaraz Marco. Co ja mam zrobić, jak się zachować. Nie zdążyłam tego przemyśleć, ponieważ usłyszałam jego głos:
      -Hey, tu y yo, tu y la melodia. Que me sintonia, nace una cancion.
     Zdobyłam się na spojrzenie mu głęboko w oczy. Promieniowała z nich taka prawda. Nigdy nie widziałam u kogoś, by śpiewał tak szczerze. Nawet nie wiedziałam dlaczego, ale Marco śpiewał dalej sam. Wszyscy odsunęli się na bok. Pablo i reszta przeszywali nas wzrokiem, ale on nie poddawał się i kontynuował:

Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.

Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Mi amor?

Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.

Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...


Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.

Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena,
Hurt me in your fire
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire

Ten wers zaśpiewał tak naturalnie, prawdziwie. Nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam oderwać wzroku od niego, od jego oczu.

Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.

Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.

    Skończył śpiewać, a wszyscy patrzyli się na nas. Nie wiedziałam co myślą.
    - Fran. Ja wciąż cię kocham. Nie znikniesz nigdy z moich myśli. Dlaczego chcesz z tego zrezygnować? Żadna Isabel nam nie przeszkodzi, jeżeli będziemy razem – powiedział zdeterminowany.


    Wciąż stałam, nie mrugając, tylko patrząc na niego i nic nie mówiąc. Co mam mu powiedzieć? 

_______________________________________
Witam!
Rozdział byle jaki. Maddy dobrze wie, że byłam bardzo podjarana pomysłem z Cuando me voy. No cóż, kocham tę piosenkę. 
Wiem, wiem. Mało Leonetty. Przepraszam!
Sprawy organizacyjne:
Chciałabym przeprosić wszystkie bloggerki, które obraziłam za sposób rozdzielania Leonetty (napisałam, że niektóre są tanie). Nie wytykałam nikogo palcami, żadna z Was nie straciła czytelników. Jest mi przykro, jeżeli coś takiego uczyniłam... Mam nadzieję, że nie zachowuję się jak Ludmiła. Nie zamierzam zmieniać Verdas na Ferro.
Ale ja tu nie o tym. 
JESZCZE RAZ BARDZO WAS PRZEPRASZAM.
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. Nigdy nie chciałam Was urazić.
Dziękuję za 142 ,,taków" Jesteście wielcy!
Kocham Was, ale to wiecie! <3
Dziękuję za wsparcie Weronice T. i Maddy. 
Xenia <3

11 komentarzy:

  1. OOOOO *_*
    Się jarałaś tak tym pomysłem, racja. :D
    Ale rzeczywiście jest super. *pff, ta, jasne*
    Prześwietny rozdział.
    Taki superowy.
    Taki fajny.
    Ale talentu to ty za grosz nie masz. xD
    No i dalej: masz w tytule tytuł mojego bloga. *le masło maślane* <3 xD
    Jaram się, że hej! *_*
    DAME TU AMOR <3
    Nie, nie czuję nic do ciebie, żeby nie było. xD
    Kocham ten rozdział.
    Normalnie ubóstwiam.
    Dziwna czcionka, ale rozdział super. ;)
    A u mnie też już jest nowy! :D
    Wbijaj!
    Spadam, bo za bardzo się zaraz podjaram i spłonę.
    Buziaki,
    M. ;*
    PS jestem ciekawa, dlaczego kiedy piszę pod komentarzem do ciebie buziaki, M. nie krzyczysz "FUUUU", jak na gg. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cieszy mnie to co znajdowało się pod rozdziałem. ;) Gratuluje. Zdobyłaś się na to, aby przeprosić, a nie kaźdy tak potrafi. GRATULUJE. Jednak nie możesz pisać, że rozdziały są byle jakie. Ok. Nie będę się czepiać.! Bardzo cię przepraszam za ten kom. pod "Bohaterami". Moje zachowanie było zbyt ostre... i wciąż na tym durnym telefonie!!.Nie, no nie jest taki zły... ale ja tu nie o tym. PRZEPRASZAM! A tak z innej beczki, to rozdział super. Leonetta♥ and Marcesca ♡
    ♡=smutek.
    ♥=szczęście!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za błąd!!!
    *każdy

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham. Kocham. Kocham. NIE FRAN WYBACZY MARCO PROOOOOOSZĘ xDD
    Cóż, jest cudowanie, jak zawsze C;
    A tak wgl... ja chcę trochę NAXI, jeśli jest taka możliwość ^^
    A z innej beczki, zapraszam do mnie:

    http://violetta-new-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Cuando me voy <3
    Chcę Leonetty duzo dużo

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest takie słodkie i romantyczne jak on dla niej zaśpiewał . Aż mam ochotę się popłakać . Czekam z niecierpliwością na następny .
    Zapraszam Cię do mnie . Chcę znać zdanie tak doświadczonej blogerki jak ty .
    http://leoniettaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja pisałam komentarze z anonima! Nie chciałam Cię obrazić. Kocham twego bloga. To mój ulubiony, a czytam ich duuużoooo<3333

    Maite<3

    OdpowiedzUsuń
  8. A może by się tak jeszcze nie godzili? No nie wiem ona powiedziałaby mu że nie choć dalej by się starał a później Fran by poznała jakiegoś kolesia który byłby jej tylko przyjacielem, ale Marco byłby zazdrosny? No nie wiem twoja decyzja. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! Kocham twoje opowiadania i twoje pomysły. Piszesz tak prawdziwie. Umiesz świetnie przekazać czytelnikowi emocje. To wspaniała umiejętność.
    Co do tego rozdziału - jest absolutnie boski. Najbardziej podoba mi się część, w której śpiewają "Cuando me voy", uwielbiam tą piosenkę:) Szkoda, że Fran i Marco się rozstali, ale mam nadzieję, że szybko się pogodzą, a zresztą, zrobisz jak zechcesz, jakkolwiek to napiszesz, będzie świetne.
    Podsumowując, jedyne co mogłam zrobić po przeczytaniu to westchnąć, bo zabrakło mi słów. Masz niesamowity talent.
    Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny.
    :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy