,,Wszyscy tutaj mamy marzenia do spełnienia."
(,, On beat")
Rozdział pragnę zadedykować nowym czytelniczkom. Mam zaszczyt Was tutaj gościć. <3
Następny dzień,
Camila
-Fran! –
krzyczałam. – Fran!
Chciałam
dogonić swoją przyjaciółkę, ale ona wprost pędziła, a przecież tylko szła. Musi
mieć naprawdę wysportowane nogi.
W Studiu
zawrzało. Nie wiadomo skąd została zasiana plotka o rzekomym rozstaniu Marco i
Francesci. Dlaczego nic mi nie powiedziała? Cały czas jestem jej przyjaciółką.
Może… może odkąd wszystkie mamy chłopców oddalamy się od siebie? Musimy to
naprawić. Trzeba coś wykombinować, by znów razem spędzać czas.
- Co chcesz? –
dziewczyna gwałtownie się zatrzymała, co groziło zderzeniem się. Na szczęście w
porę wyhamowałam.
- Fran? Czy to
prawda? Czy ty i Marco nie jesteście już razem? – zapytałam ze smutkiem.
- Camila… -
Francesca nie dokończyła, ponieważ wybuchła płaczem.
Czułam się
strasznie. Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? Mogłam jej pomóc. Muszę więc
zrobić to teraz.
- Idziemy –
powiedziałam i prawie ciągnąc przyjaciółkę udałyśmy się do pobliskiego parku.
Fran cały czas
szlochała i nie dało jej się uspokoić. Szeptałam jej coś, próbując ją udobruchać,
ale na nic to się nie zdało. Gdy doszłyśmy, musiałam ją usadzić i odezwałam
się:
- Ciii,
kochanie. Uspokój się. Jestem już przy tobie. Powiedz, co się stało.
Dziewczyna
zdjęła dłonie z twarzy, odsłaniając czerwone od płaczu oczy i potargane
włosy. Jeszcze przez chwilę pochlipując
powiedziała:
- Była
dziewczyna Marco, Isabel, ona… ona nas prześladowała. Raz nawet go pocałowała. Miałam
tego dość i zerwałam z nim. Zawsze ktoś musi wszystko popsuć!
Przyjrzałam się
jej uważnie, ale z prawdziwą troską. Fran od zawsze była przewrażliwiona. Było
jej ciężko z tym, że nie ma kogoś, kto sprawiłby, aby czuła się dowartościowywana.
To była jej pięta achillesowa. Zresztą… ta Isabel to niezłe ziółko. Żeby tak od
razu całować chłopaka?
- Fran, ale ty
przecież go kochasz – wyszeptałam.
Spojrzała na
mnie. Na jej twarzy wciąż malowały się ślady łez. Francesce nie przystoi
płakać. Wygląda okropnie. Wtedy jej oczy tracą ten blask, który zachwycił już
niejedną osobę. Jej usta poruszyły się,
jakby w przypływie płaczu, a ona stwierdziła:
- No właśnie .
Wybuchła histerycznym szlochem i znów zakryła twarz dłońmi.
Leon
Rozglądałem się
po tłumie dzieciaków, by dostrzec Violettę. Nigdzie jej nie było, więc nie
ponowiłem poszukiwań. Może się spóźni. Czasem jej się zdarza.
Rozejrzałem się
ponownie wokoło, by poszukać jakiegoś towarzystwa do rozmowy. Zobaczyłem Marco,
który w furii wrzeszczy na młodszego ucznia. Bardzo mnie to przejęło. Cokolwiek
zrobił ten chłopak, Marco nie powinien tak na niego krzyczeć.
Podbiegłem do
nich dwóch i spytałem się:
- Co się tutaj
dzieje? – zapytałem starszego, a potem pokazałem jednym gestem, by młodszy
odszedł i niczym się nie przejmował.
- Nic, o co ci
chodzi? – warknął Marco.
- Nic? Nazywasz
niczym krzyczenie na bezbronnego chłopaka? W dodatku młodszego? – zapytałem. –
Dlaczego tak się wściekasz, jakbyś nie był sobą?
- Przecież
jestem taki, jak zawsze! – wrzasnął.
Spojrzałem na
niego i zmarszczyłem brwi, mówiąc:
- Nie i dobrze
o tym wiesz. Co się stało?
Westchnął
ciężko. Jego wyraz twarzy się zmienił, a w oczach zobaczyłem ból, który chciał
ukryć pod maską wściekłości. Jego oddech nagle stał się nierówny, a przecież
chwilę przedtem wręcz kipiał złością.
- Leon, ona
mnie zostawiła – w jego oczach zaszkliły się łzy.
Nie mogłem
uwierzyć. On i Francesca byli idealną parą. Każdy z naszych przyjaciół mógł to
potwierdzić. Prawie wszystko robili razem i nie odstępowali się na krok. Czasem
aż chciało się wymiotować, gdy tak kipiała z nich ta słodkość.
- Ale co? Jak?
Wyjechała? Boże… Zmarła? – wyjąkałem.
- Nawet
tak nie mów! – wykrzyknął. – Ona… ona… My już nie jesteśmy parą, rozumiesz? To
co budowaliśmy od naszego spotkania runęło jak domek z kart! Nie mogę sobie z
tym poradzić, Leon. Nie umiem na nią patrzeć i przejść obojętnie. A najgorsze
jest to, że my się wciąż kochamy.
- Zaraz. Nie
rozumiem. To dlaczego się rozstaliście? – zapytałem zdezorientowany.
- Bo moja była
dziewczyna chciała to wszystko popsuć. Nerwy Francesci nie wytrzymały i ona…
ona już nie chce mnie znać – oznajmił.
- Dobra, koniec
użalania się nad sobą. Muszę o tym zapomnieć, bo inaczej nigdy nie dam sobie z
nią spokoju – stwierdził. – Chodźmy na lekcję.
Ostatnie zdanie
wypowiedział ponuro. Chciałem wykrzyczeć mu, że najgorszym wyjściem będzie zapomnienie,
ale nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Marco szarpnął moją rękę i pociągnął w
stronę sali, w której mieliśmy mieć lekcję z Pablem.
Violetta
Gdy
weszłam do klasy wyczułam, że coś jest nie tak. Smutek wręcz wisiał w
powietrzu. Na szczęście Pabla jeszcze nie było, więc mogłam spokojnie wejść i
nie oberwać nagany za spóźnienie. Podeszłam do Fran, wokół której już był
wianuszek dziewczyn. Ona jakby na to nie zważając patrzyła się pustym wzrokiem
w okno. Usiadłam na brzegu, a po chwili wszystkie dziewczyny przybliżyły się do
mojego krzesła. Dobrze, chciałam wiedzieć, co tak źle wpłynęło na humor moich
przyjaciół ze Studia.
- Dlaczego
wszyscy są tacy podenerwowani? – zapytałam.
Dziewczyny
spojrzały po sobie smutno, po czym odezwała się Ludmiła:
- Fran i Marco
już nie są parą.
- COOOOO?! –
zdołałam wykrzyczeć.
One tylko
pokiwały głowami. Nie mogłam uwierzyć. To nie mogła być prawda. Przecież oni
się kochają. Jak mogli się rozstać? To nie możliwe.
- Zaraz… Jak? –
zapytałam.
Tym razem
odezwała się Naty:
- Oni cały czas
się kochają, ale nie mogą być razem, bo przeszkadza im w tym niejaka Isabel,
była dziewczyna Marco.
- To okropne.
Oni są dla siebie stworzeni – dukałam.
- Też tak
sądzimy, ale Francesca nie chce znów, by ta dziewczyna wszystko popsuła –
stwierdziła Camila.
Jeszcze przez
chwilę kręciłam głową i usadziłam się wygodniej na krześle. Rozejrzałam się po sali.
W kącie obok Marco siedział Leon. Uśmiechnęłam się smutno, a on odpowiedział
tym samym. Po chwili wskazał głową na chłopaka siedzącego obok niego, po czym
pokręcił głową. Miało to oznaczać, że nie jest dobrze.
Do klasy wszedł
Pablo, uśmiechnięty od ucha o ucha. Prychnęłam pod nosem. Nie cieszyłby się
tak, gdyby wiedział, że prawie wszyscy jesteśmy pogrążeni w depresji z powodu
rozstania naszej dwójki przyjaciół.
- Miło was znów
widzieć – zaświergotał.
Mruknęliśmy coś
pod nosami. Pablo zmarszczył brwi, ale nie skomentował tego ani jednym słowem.
- Dzisiaj mam
dla was interesujące zadanie – powiedział. – Wiem, że jest wśród was wielu
zakochanych, więc świetnym ćwiczeniem byłoby zaśpiewanie Cuando me voy. Cieszycie się?
Byłam niemal
pewna, jak nasze szczęki niemal upadły na podłogę. Nie mielibyśmy nic przeciwko
temu, gdyby nie to, że przed chwilą dowiedzieliśmy się, że Marco i Francesca
się rozstali. Spojrzałam na nich. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wydawała się
zdenerwowana. Chłopak natomiast wyglądał na zadowolonego. Czyżby coś
kombinował?
- Nie cieszycie
się? – zapytał Pablo.
- Jaaasne –
przeciągnęliśmy razem.
Ręka Tomasa
wystrzeliła w górę z taką szybkością, że chyba każdy poczułby jej ruch. Pablo
pozwolił chłopakowi na wypowiedzenie się, więc odezwał się.
- Ale… Nie ma
tutaj mojej dziewczyny.
- To też
przemyślałem – uśmiechnął się. – Możesz wejść, Laro.
Na twarzy chłopaka
pojawił się szeroki uśmiech. Przynajmniej ma dla kogo śpiewać.
- Dobrze. W
takim razie możemy zaczynać. Ustawcie się parami. Z tego, co wiem to razem
powinni być: Leon i Violetta, Camila i Rico, Ludmiła i Diego, Naty i Maxi, Lara
i Tomas, Francesca i Marco – wymienił Pablo.
Słychać było
głośne prychnięcie Fran. Nauczyciel kazał nam się ustawić twarzami do siebie. Pablo
włączył muzykę, a chłopcy zaczęli śpiewać do swoich partnerek.
- Cuando me voy me quieres
seguir, cuando yo estoy tu te
quieres ir. Dame el motivo de tu temor , dame tu Amor – zaczął Leon, a
ja uśmiechnęłam się szeroko na dźwięk jego głosu.
-Pues como tu y yo. Solo dame una razón...
– zaśpiewał Rico dla Cami, a ona mocno się zarumieniła.
Francesca
- Lo que te doy ya no tiene fin. Dime quien sos y me quedo aquí. Dame el motivo de tu temor.
Dame tu Amor – Diego zaświergotał dla Ludmiły.
Dame tu Amor – Diego zaświergotał dla Ludmiły.
Wiedziałam, że koniec jest bliski. Niedługo
Marco zaśpiewa dla mnie. Nie patrzyłam mu w oczy. Nie mogłam. Każda dziewczyna
była zarumieniona, ale ja nie mogę. Nie mogę pokazać, jak bardzo mi na nim
zależy.
-Pues
como tu y yo. Solo dame una razón... – tym razem był to Maxi.
O nie! Zaraz będzie mój koniec!
-Hey, mirame y vivamos el momento. Hey, hablame que se
detiene el tempo – usłyszałam głos Tomasa, który był zapatrzony w Larę.
Kilka dźwięków. Zaraz Marco. Co ja mam
zrobić, jak się zachować. Nie zdążyłam tego przemyśleć, ponieważ usłyszałam
jego głos:
Zdobyłam się na spojrzenie mu głęboko w oczy.
Promieniowała z nich taka prawda. Nigdy nie widziałam u kogoś, by śpiewał tak
szczerze. Nawet nie wiedziałam dlaczego, ale Marco śpiewał dalej sam. Wszyscy
odsunęli się na bok. Pablo i reszta przeszywali nas wzrokiem, ale on nie
poddawał się i kontynuował:
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Mi amor?
Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena,
Hurt me in your fire
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Mi amor?
Cuando me voy me quieres seguir,
Cuando yo estoy tu te quieres ir.
Dame el motivo de tu temor,
Dame tu amor.
Pues como tu y yo,
Solo dame una razón...
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena,
Hurt me in your fire
Y ya lo sabes que,
Love is like a thunder
Porque tu amor me llena
Hurt me in your fire
Ten
wers zaśpiewał tak naturalnie, prawdziwie. Nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam
oderwać wzroku od niego, od jego oczu.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Oígo tu voz en el contestador,
Pero confundes mi corazón.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se dietene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y la melodia
Que me sintonia, nace una cancion.
Skończył śpiewać, a wszyscy patrzyli się na nas. Nie wiedziałam co myślą.
- Fran. Ja wciąż cię kocham. Nie znikniesz nigdy z moich myśli. Dlaczego
chcesz z tego zrezygnować? Żadna Isabel nam nie przeszkodzi, jeżeli będziemy
razem – powiedział zdeterminowany.
Wciąż stałam, nie mrugając, tylko patrząc na niego i nic nie mówiąc. Co
mam mu powiedzieć?
_______________________________________
Witam!
Rozdział byle jaki. Maddy dobrze wie, że byłam bardzo podjarana pomysłem z Cuando me voy. No cóż, kocham tę piosenkę.
Wiem, wiem. Mało Leonetty. Przepraszam!
Sprawy organizacyjne:
Chciałabym przeprosić wszystkie bloggerki, które obraziłam za sposób rozdzielania Leonetty (napisałam, że niektóre są tanie). Nie wytykałam nikogo palcami, żadna z Was nie straciła czytelników. Jest mi przykro, jeżeli coś takiego uczyniłam... Mam nadzieję, że nie zachowuję się jak Ludmiła. Nie zamierzam zmieniać Verdas na Ferro.
Ale ja tu nie o tym.
JESZCZE RAZ BARDZO WAS PRZEPRASZAM.
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. Nigdy nie chciałam Was urazić.
Dziękuję za 142 ,,taków" Jesteście wielcy!
Kocham Was, ale to wiecie! <3
Dziękuję za wsparcie Weronice T. i Maddy.
Xenia <3