piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 26: Deszcz

,,Już wiem dokąd chcę iść
  Już mam jasność co chcę mówić
  To stan, który sprawia mi przyjemność
  Chodź tu w tej chwili i zrozum mnie."
  (,,Euforia")

Rozdział dedykuję Fance Violetty.
Życzę Twojemu blogowi sukcesu, ponieważ już sobie na to zasłużył. <3

Violetta
   Musiałam wyglądać dość dziwnie. Dziewczyna stojąca z otwartą buzią i wysoko uniesionymi brwiami. To nie było interesujące. Ale co miałam powiedzieć? Przede mną siedziała dziewczyna, która była więziona z moim chłopakiem! No błagam!
   Chciałam ją poznać, bo to ona była zamieszana w sprawy Verdasa seniora. Nie wiedziałam tylko, co powiedzieć, więc ku mojemu szczęściu pierwsza odezwała się Corazon:
   - Miło poznać dziewczynę Leona. Przez te dwa nieszczęsne tygodnie dużo się o tobie dowiedziałam.
   Leon zarumienił się, co wyglądało co najmniej słodko. Po chwili powiedział:
   - No tak, ty też dużo mówiłaś mi o Facundo.
   - Wcale nie! - zaoponowała.
   Usiadłam obok chłopaka Corazon. On tylko uśmiechnął się i powiedział:
   - Czekałem na nią dwa lata, a ona zamiast ze mną spędzać czas, robi to z chłopakiem, którego nawet dokładnie nie znam...
   - Zaraz... Jak to? Czekałeś na nią dwa lata? - zapytałam zbita z tropu.
    - Corazon była więziona przez ojca we Włoszech, w swoim domu. Czekała na swojego przyszłego męża, którym miał zostać Leon. Ciekawe, prawda? – uśmiechnął się blado.
    - Jeżeli była więziona to jak się poznaliście? – uniosłam brwi.
    - Trzy lata temu Corazon była na wakacjach w Buenos Aires. Tutaj ją poznałam. Może to głupie, ale była to miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy wyjeżdżała obiecała mi, że wróci – mówił do Corazon, która siedziała już przed nim.
    - Czyli… czyli cały ten czas czekałeś na tę jedyną? – wyjąkałam pytanie.
    -Tak i nie żałuję tego. Teraz, gdy już tutaj jest mogę się nią cieszyć – spojrzał na nią tak, jak zawsze patrzy na mnie Leon, czyli z miłością.
    - Ja zawsze dotrzymuję obietnic. Ta była najważniejsza i musiałam ją spełnić – uśmiechnęła się Corazon, a pełne uczucia oczy Facu wywołały u niej piękne rumieńce.
    Blondynek siedzący obok mnie był wspaniały. Tyle zrobić dla miłości. Cóż, zakazany owoc smakuje najlepiej. Gdyby się w to zagłębić to ja też byłam taka niedostępna. Mój nadopiekuńczy ojciec stanowczo odgradzał mnie od ukazywania jakichkolwiek uczuć chłopakom. Co dopiero oni mi, to byłoby już niedopuszczalne. Teraz, gdy choć trochę się zmienił to może pozwoli, by Leon zamieszkał razem z nami? Tylko jak opowiedzieć mu tę historię o pokręconej rodzince? Nad tym musimy się razem zastanowić.
    -To jesteśmy tutaj, by lepiej się poznać? – zapytałam dociekliwie.
    - Właściwie to ani ja, ani Corazon nic nie wiemy. To Leon nas tutaj zwołał – Facundo spojrzał na szatyna.
    -Chciałem was zapoznać. Nie chciałabyś pogadać z Corazon? – zapytał.
    Głupie pytanie. Jasne, że chciałam. Obok mnie siedziała dziewczyna, która spędziła z moim chłopakiem dwa tygodnie w zamkniętym pomieszczeniu. To już naprawdę wiele znaczyło, więc milutka rozmowa mogła się przydać.
    -Tak, jasne. Możemy uciąć sobie pogawędkę, ale przy innym stoliku – oznajmiłam słodko.
    Corazon ochoczo przytaknęła i wstała.
    -Ej, dlaczego musicie się przenosić? – oburzył się Leon.
    -Bo jesteśmy dziewczynami? – zapytałam retorycznie.
    - A my chłopakami? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
    -Chłopak równa się debil – powiedziałam, a Corazon zachichotała.
    -Ropuszko, ty moja – uśmiechnął się Leon.
    -Żabciu, odchodzę – oświadczyłam i skierowałam się w stronę stolika, który był przyciemniony i znajdował się w kącie.
    Corazon posłusznie podreptała za mną i obie usiadłyśmy.
     - Więc o czym chciałaś pogadać? – zapytała, świdrując mnie wzrokiem.
     - Byłaś zamknięta w jednym pomieszczeniu z moim chłopakiem i pytasz się o czym chciałam porozmawiać? – zapytałam ironicznie.
    Roześmiała się, a ja musiałam przyznać, że jej śmiech jest naprawdę piękny. Cóż, była bardzo ładna, ale czy Leon spojrzałby na nią jak na kogoś więcej niż koleżankę?
    - Przecież ja kocham tylko Facundo. Jak mogłaś tak pomyśleć? – zapytała.
    - Przepraszam, ostatnio coś ze mną nie tak – oświadczyłam smutno.
    - Nic się nie stało – uśmiechnęła się. – Nawet pomogę ci na to zaradzić.
    Zaciekawiła mnie, więc przysunęłam się bliżej i usiadłam wygodniej na krześle.
    - Mów – rozkazałam.
    - Leon cię kocha i nie musisz w to wątpić. Nawet nie wiesz, jak bardzo cierpiał, gdy cię nie było obok. Rozumiem, że możesz podejrzewać, że mógł się mną pocieszyć. Wiedz jednak, że ja bym na to nie pozwoliła. Leon jest moim przyjacielem, nikim więcej. On potrzebuję ciebie jak tlenu. Te dwa tygodnie były dla niego istną męczarnią. Nie możesz pozwolić mu odejść. Zazdrość to naprawdę zły nawyk. Powinnaś się go oduczyć – zakończyła.
     Miała rację. Tylko, że to wszystko mnie przerosło. Ta cała zazdrość była jak najbardziej wyjaśniona. Gdy poznałam taką osobę jak on wszystko się zmieniło. Czasem bałam się, że to szczęście będzie mi odebrane i podarowane komuś innemu.
    - Czyli… czyli chciałaś przez to powiedzieć, że nie jestem godna Leona? – wychlipałam, bo moje oczy zaczęły się szklić.
    - Nie, Violu. Mogę cię tak nazywać? – przytaknęłam lekko. – Nie, tylko musisz zmienić swoje nastawienie. Ty masz się cieszyć tym, że go masz, a nie smucić, że może zostać ci odebrany.
    - Tak. Jestem głupia – powiedziałam, ukrywając twarz w dłoniach.
    - Nie. Tylko trochę się w tym pogubiłaś.
    Przytaknęłam. Rzeczywiście tak było.
    Nagle przypomniałam sobie o czymś. Jeszcze przed tym niezapowiedzianym wyjazdem Leona miałam zrobić mu niespodziankę. Mogę pokazać mu ją już dzisiaj. Teraz! Zaraz!
    -Naprawdę ci dziękuję, Corazon! Jesteś wspaniała! Mam genialny pomysł! – zawołałam, wstając.
    Dziewczyna uśmiechnęła się i również wstała od stolika. Podbiegłam do Leona i powiedziałam:
    - Przepraszam, Facundo, ale chciałabym porwać gdzieś Leona.
    - Jasne, jest do twojej dyspozycji – uśmiechnął się.
    Wzięłam oszołomionego Leona za rękę, mocno pociągnęłam i razem wyszliśmy z kawiarni.
    -Zaraz! Violetta! Co się dzieje? – zapytał ciężko dysząc.
    - Pamiętasz?
    - Ale co?
    - Przed tym twoim okropnym wyjazdem obiecałam, że zrobię ci niespodziankę. Właśnie prowadzę cię do niesamowitego miejsca, którego nigdy nie zapomnisz – oznajmiłam wesoło.
    - A mogę iść o własnych siłach? – zapytał.
    - O tak, jasne. Przepraszam – powiedziałam, nie tracąc humoru.
    Puściłam jego rękę, ale ani się obejrzałam, a Leon leżał na ziemi. Głośno się zaśmiałam. Przecież tylko go puściłam, a on najwidoczniej nie umie chodzić. Podałam mu rękę, cały czas chichocząc i oznajmiłam:
    -Leon, ty byś beze mnie na tym świecie nie przeżył ani jednego dnia.
    - No właśnie. To ze mną bądź.
    Przestałam chichotać, bo rozczuliło mnie to wyznanie. Leon zawsze umiał powiedź coś, co przyprawiało mnie o przyjemne dreszczyki emocji. Czułam się wspaniale, bo wyznał mi coś, co zawsze chciałam usłyszeć z ust kogoś, w kim jestem bezgranicznie zakochana.
     Nagle lunął deszcz. Ani ja, ani Leon na to nie zważyliśmy. Podeszłam do niego bliżej i powiedziałam:
     -Będę, bo cię kocham.
    Oparliśmy się czołami. Ta chwila wydawała się taka idealistyczna. Prawie jak w bajce. Po chwili Leon przysunął się do mnie jeszcze bardziej i wyszeptał:
    - Ja też będę, bo też cię kocham.
    Deszcz atakował każdy skrawek naszych ciał. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Nie przeszkadzała mi pogoda. Chciałam być jak najbliżej jego. Chłonąć jego zapach, czuć jego dotyk, widzieć jego uśmiech.
    - Zrelaksuj się. Zamknij oczy – powiedziałam. – Pomyśl sobie o najromantyczniejszym miejscu, jakie może być. Pomyśl, że to miejsce idealne i gra idealna muzyka.
    - Teraz brakuje tylko jednego – powiedzieliśmy razem.
    Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Takim jak kiedyś. Niewinnym, ale pełnym miłości, która przepełniała nasze serca. To samo uczucie, ta sama euforia, ten sam chłopak, ta sama dziewczyna. Mogliśmy być razem i wierzyć w to. Dlaczego powiedziałam te same słowa? Bo to był piękny moment na wypowiedzenie ich. Każde miejsce jest idealne, jeżeli jestem z Leonem.

Marco
    -Fran, gdzie ty mnie prowadzisz? – zapytałem.
    Dziewczyna ciągnęła mnie już tak od dłuższego czasu. Postanowiliśmy olać lekcję z Gregorio. Właściwie, to ona zasądziła. Powiedziała, że ja nie mam tu nic do gadania. Teraz prowadzi mnie z jakąś chustką na oczach i szarpie mnie za rękę.
    - Mam dla ciebie niespodziankę – oznajmiła.
    - Czy mogłabyś tak trochę poluzować uścisk na moim nadgarstku?
    - Nie – oświadczyła, jak gdyby nigdy nic.
    -Ej! – pisnąłem. – Dlaczego?
    - Hmmm… Zaraz, czekaj. Bo nie? - sarknęła.
    Głośno wypuściłem powietrze. Kocham Francesce, ale przez to uczucie muszę wiele poświęcić. Na przykład swojego zdrowia. Przez jej pomysły mogę dostać zawału. Nic nie poradzę na to, że tryska taką energią. Czasem jest nie do wytrzymania. Ale może to są jej zalety, a nie wady? Za to ją kocham.
    - Tra ta tam! – wyśpiewała. – Już jesteśmy.
    Słyszałem hałasujących ludzi i zabawne dźwięki. Gdy zdjęła mi przepaskę z oczu zobaczyłem wiele straganów z maskotkami, diabelskie koło, karuzele i różne inne rzeczy, które można zobaczyć w Wesołym Miasteczku.
    - Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłaś? – zapytałem.
    - Nie podoba ci się? – odrobinkę posmutniała.
    Wybuchnąłem śmiechem i wykrzyknąłem:
    - No co ty! Uwielbiam karuzele!
    Zaczęła chichotać i oboje pobiegliśmy w stronę jednej, najbardziej kolorowej.
    Gdy już dotarliśmy i stanęliśmy w kolejce, przeszły mnie ciarki. Dziewczyna, którą zobaczyłem też uchwyciła mój paniczny wzrok i uśmiechnęła się kpiąco. Miałem bardzo złe przeczucia.

Leon
    - No i co, podobało ci się? – zapytałem Violetty.
    Prowadziła mnie do swojej niezwykłej niespodzianki. Deszcz przestał padać, a my już prawie wyschliśmy. Tylko niektóre kosmyki włosów Violi lepiły jej się do twarzy. Nawet w takim wydaniu wyglądała przeuroczo. Tym bardziej, gdy patrzy się swoimi błyszczącymi oczami prosto na mnie. Czasem, gdy tak się zagłębie w ich toń, zapominam o bożym świecie. Zupełnie tak jak teraz, gdy Violetta macha mi rękoma przed twarzą, mówiąc:
    - Ej! Halo! Zapytałam cię o coś!
    - Trochę się zamyśliłem – spuściłem głowę w dół.
    - To tak więcej nie rób. Co miało mi się podobać? – zapytała ciekawie.
    - Pocałunek, rzecz jasna – uśmiechnąłem się szeroko.
    - Było całkiem nieźle – odparła.
    - Całkiem nieźle?! Ej, ja się starałem! – wykrzyknąłem.
    Violetta roześmiała się wesoło. Jak zwykle dałem się nabrać. Co miałem jednak zrobić? Dążyłem do tego, by tylko ją rozbawić. Jej śmiech miał taką samą barwę jak jej głos. Wszystkie dźwięki, które wydobywały się z jej ust były najpiękniejszą melodią. A ona? Ona była osobą, która zawsze powinna być obok mnie. Dobrze, że to tylko moje myśli. Nie mogę ich nikomu wyjawić, bo przez cały czas myślę o Violi. Tylko o niej. Tylko, że od niej nie da się uciec.
    Spojrzałem na dziewczynę, a ona powiedziała:
    -Nie patrz się na mnie. Spójrz tam – wskazała palcem na coś przed sobą, a ja skierowałem swój wzrok w tamtą stronę.
    Wtedy oniemiałem. Wyobrażałem sobie tylko, jak wyglądam. Szeroko otworzone oczy i usta. Niedowierzanie. Przede mną stał po obu stronach rządek motorów. Wszystkie były lśniące i, jak sądziłem, bardzo szybkie.  Popędziłem do jednego z nich i rozkazałem Violi:
    - Zrób mi zdjęcie!
    - Chcesz zdjęcie z motorem? – zapytała zaskoczona.
    - Jasne! – zawołałem. – Szybko, szybko.
    Posłusznie wyciągnęła telefon i cyknęła nam przepiękną fotkę.
    Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce, po czym zacząłem kręcić w kółko.
    - Jesteś najwspanialszą, najpiękniejszą, najinteligentniejszą, najzabawniejszą, najcudowniejszą dziewczyną na świecie! – zawołałem.
    - Jakże by inaczej? – zaśmiała się, gdy już ją puściłem.
    - Chodź, idziemy oglądać te piękne maszyny – biła ode mnie radość.
    - No dobrze, ale potem dasz mi buziaka – powiedziała niechętnie Violetta, pewnie myśląc o perspektywie oglądania motorów.
    - Niech będzie. Przystanę na te warunki – uśmiechnąłem się.
    Po dłuższej chwili znów się odezwała:
    -Kocham cię.
   -Ja ciebie też i to uczucie…
    - Nigdy nie zgaśnie – dokończyliśmy razem, patrząc na siebie z prawdziwym uczuciem, które biło z nas obojga.

_______________________________________________
Rozdział chciałam wstawić w moje imieniny, ale niech będzie dzień wcześniej. : )
A dzisiaj życzę wszystkim Ankom, które czytają mojego bloga dużo, dużo zdrowia, szczęścia i aby Leon śnił się Wam każdej nocy. : D
A tak w ogóle od czapy:
Pod poprzednim postem znów dostałam nominację do LBA. Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję, ale już raz brałam w tym udział i mi wystarczy. :) 
104 osoby kliknęły ,,tak". Dziękuję ponownie. Dobijamy jeszcze więcej? :D
Niedługo czeka mnie 20.000 wyświetleń. Dziękuję po raz trzeci. :D
I to chyba tyle. : )
Besos!
Xenia <3

 

15 komentarzy:

  1. Wszystkiego naj, naj!
    Ps. Rozdział super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku Xeniu to wszystkiego co najlepsze , zdrówka,
    spełnienia marzeń, i weny chociaż ci jej nie brakuje :):*
    Rozdział jest ... no brak mi słów żeby go okrelślić.
    To wszystko jest takie romantyczne i pełne miłości...
    normalnie az się wzruszyłam gdy czytałam tę scenę w deszczu <3
    Powtarzam się , ale masz dziewczyno talent jako jedna z nielicznych :).
    Pisz dalej bo już się nie mogę doczekać następnego ale przeczytam go i inne które wstawisz aż po 4 sierpnia ale nadrobię od razu jak wróće :)!
    Pozdrawiam:
    Maja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic mi się niechce ;_; Komentować niechce, rozdziału pisać niechce.. Nic ;_;
    Rozdział wspaniały..
    Wiesz jak rozwalił mnie ten moment, gdy Leon chciał zdjęcie z motorem? Hah xD To dosłownie mnie rozwaliło xDDDD
    Krótki kom, bo leń.
    Czekaam niecierpliwie na dalsze losy,
    Tiny Cande Castillo

    OdpowiedzUsuń
  4. Leonetta taka romantyczna i wzruszająca... :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuper rozdział.;p
    Uwielbiam twojego bloga.\\

    Miśqa ;8

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś genialna. A ta scena z Leonettą po prostu ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ tak do nieskończoności!!! Normalnie się rozpłynęłam...a to jak razem kończyli te zdania? To takie słodkie i prawdziwe. :) Masz wielki dar, którego można ci pozazdrościć. Kocham to jak piszesz, to...jak wkładasz w to wszystkie swoje uczucia. Brak mi słów. Ten rozdział mnie rozkleił. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne. To było tak romantyczne!! Coś pięknego. Każdy twój rozdział czyta sie z takim zaciekawieniem
    Naprawdę, są wspaniale! Łzy mi ze wzruszenia poleciały <3 są wspaniale. brak mi słów ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś niesamowita uwielbiam twojego bloga
    Zapraszam do mnie
    http://violettta-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. I już wiem, po co ci był ten odcinek. xD
    Rozdział cudowny, jak go czytałam, to miałam wielkiego banana na twarzy. <3
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie piękne! To z Leonettą! Jestem ciekawa co będzie na karuzeli z Marco i Fran :P Wracając jeszcze do Leonetty... Pomysłowa niespodzianka! :P
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś GENIALNA!!! Scena z Leonettą po prostu boska<3 Mogłabym o tym czytać w nieskończoność:) Uwielbiam czytać twojego bloga!!!:)

    Pozdrawiam
    Kathrina

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog. Masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział i świetny blog. I ta romantyczna scena po prostu... wspaniała. Uwielbiam czytać twoje opowiadania, bo motywują mnie i dają wenę do pisania swoich. Masz OGROMNY talent.
    Bardzo dziękuję za dedykację.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Więc tak. Zaczynam mój zacny wywód :D
    Po pierwsze: trafiłam na Twojego bloga dzisiaj około 12.30. Zatopiłam się całkowicie w historii pisanej przez Ciebie. Nawet nie wiesz, ile pisków, westchnień, zachwytów i tym podobnych rzeczy towarzyszyło mi podczas czytania. Twoje opowiadanie to po prostu CUDO. Nie mogłam przestać czytać, zatraciłam się w tych słowach które pisałaś. Cały pomysł jest genialny, a wykonanie - o ile to możliwe - jeszcze lepsze. Postać Rico jest świetna, pokochałam go od razu! Uczucie Naxi i Marcesci też bardzooo dobrze opisane, zachwycające na każdym kroku. Myślę,że gdybym miała czytać te rozdziały wcześniej (na przykład moment w którym León wyjeżdża) i czekać na następne rozdziały to bym nie wytrzymała! Dlatego szczęściem w nieszczęściu jest że dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga. Ale chyba najważniejsze jest to, że w ogóle na niego trafiłam! Od tej pory będę Twą stałą czytelniczą - tego możesz już być pewna!
    Mam nadzieję, że chociaż trochę ucieszyło Cię to, że uwieeelbiam twe opowiadanie :)
    Życzę ci duuużo weny, dużo pomysłów i dużo czasu, żeby je zrealizować!
    Pozdrawiam,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ropuszka i Żabcia <3 Jak to pięknie brzmi. I w końcu dowiedziałam się, co to za niespodzianka dla Leona była. Nie dziwię się, że był zachwycony. Sama na jego miejscu też bym była. Postarała się nam Viola, oj postarała :D Viola troszkę zazdrosna była o to, że Corazon spędziła z Leonem trochę czasu, ale jak widac nie było ku temu powodów. Dobrze, że Corazon wyjaśniła jej co nie co :D
    Dziś krótko i nie na temat, ale mój mózg więcej nie wymyśli. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy