,,Już wiem dokąd chcę iść
Już mam jasność co chcę mówić
To stan, który sprawia mi przyjemność
Chodź tu w tej chwili i zrozum mnie."
(,,Euforia")
Rozdział dedykuję Fance Violetty.
Życzę Twojemu blogowi sukcesu, ponieważ już sobie na to zasłużył. <3
Violetta
Musiałam wyglądać dość dziwnie.
Dziewczyna stojąca z otwartą buzią i wysoko uniesionymi brwiami. To nie było
interesujące. Ale co miałam powiedzieć? Przede mną siedziała dziewczyna, która
była więziona z moim chłopakiem! No błagam!
Chciałam ją poznać, bo to ona była
zamieszana w sprawy Verdasa seniora. Nie wiedziałam tylko, co powiedzieć, więc
ku mojemu szczęściu pierwsza odezwała się Corazon:
- Miło poznać dziewczynę Leona. Przez
te dwa nieszczęsne tygodnie dużo się o tobie dowiedziałam.
Leon zarumienił się, co wyglądało co najmniej
słodko. Po chwili powiedział:
- No tak, ty też dużo mówiłaś mi o
Facundo.
- Wcale nie! - zaoponowała.
Usiadłam obok chłopaka Corazon. On
tylko uśmiechnął się i powiedział:
- Czekałem na nią dwa lata, a ona
zamiast ze mną spędzać czas, robi to z chłopakiem, którego nawet dokładnie nie
znam...
- Zaraz... Jak to? Czekałeś na nią dwa
lata? - zapytałam zbita z tropu.
- Corazon była
więziona przez ojca we Włoszech, w swoim domu. Czekała na swojego przyszłego
męża, którym miał zostać Leon. Ciekawe, prawda? – uśmiechnął się blado.
- Jeżeli była
więziona to jak się poznaliście? – uniosłam brwi.
- Trzy lata
temu Corazon była na wakacjach w Buenos Aires. Tutaj ją poznałam. Może to głupie,
ale była to miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy wyjeżdżała obiecała mi, że
wróci – mówił do Corazon, która siedziała już przed nim.
- Czyli… czyli
cały ten czas czekałeś na tę jedyną? – wyjąkałam pytanie.
-Tak i nie
żałuję tego. Teraz, gdy już tutaj jest mogę się nią cieszyć – spojrzał na nią
tak, jak zawsze patrzy na mnie Leon, czyli z miłością.
- Ja zawsze
dotrzymuję obietnic. Ta była najważniejsza i musiałam ją spełnić – uśmiechnęła
się Corazon, a pełne uczucia oczy Facu wywołały u niej piękne rumieńce.
Blondynek siedzący
obok mnie był wspaniały. Tyle zrobić dla miłości. Cóż, zakazany owoc smakuje
najlepiej. Gdyby się w to zagłębić to ja też byłam taka niedostępna. Mój
nadopiekuńczy ojciec stanowczo odgradzał mnie od ukazywania jakichkolwiek uczuć
chłopakom. Co dopiero oni mi, to byłoby już niedopuszczalne. Teraz, gdy choć
trochę się zmienił to może pozwoli, by Leon zamieszkał razem z nami? Tylko jak
opowiedzieć mu tę historię o pokręconej rodzince? Nad tym musimy się razem
zastanowić.
-To jesteśmy
tutaj, by lepiej się poznać? – zapytałam dociekliwie.
- Właściwie to
ani ja, ani Corazon nic nie wiemy. To Leon nas tutaj zwołał – Facundo spojrzał
na szatyna.
-Chciałem was
zapoznać. Nie chciałabyś pogadać z Corazon? – zapytał.
Głupie pytanie.
Jasne, że chciałam. Obok mnie siedziała dziewczyna, która spędziła z moim
chłopakiem dwa tygodnie w zamkniętym pomieszczeniu. To już naprawdę wiele
znaczyło, więc milutka rozmowa mogła się przydać.
-Tak, jasne.
Możemy uciąć sobie pogawędkę, ale przy innym stoliku – oznajmiłam słodko.
Corazon ochoczo
przytaknęła i wstała.
-Ej, dlaczego
musicie się przenosić? – oburzył się Leon.
-Bo jesteśmy
dziewczynami? – zapytałam retorycznie.
- A my
chłopakami? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Chłopak równa
się debil – powiedziałam, a Corazon zachichotała.
-Ropuszko, ty
moja – uśmiechnął się Leon.
-Żabciu,
odchodzę – oświadczyłam i skierowałam się w stronę stolika, który był
przyciemniony i znajdował się w kącie.
Corazon
posłusznie podreptała za mną i obie usiadłyśmy.
- Więc o czym
chciałaś pogadać? – zapytała, świdrując mnie wzrokiem.
- Byłaś zamknięta
w jednym pomieszczeniu z moim chłopakiem i pytasz się o czym chciałam
porozmawiać? – zapytałam ironicznie.
Roześmiała się,
a ja musiałam przyznać, że jej śmiech jest naprawdę piękny. Cóż, była bardzo
ładna, ale czy Leon spojrzałby na nią jak na kogoś więcej niż koleżankę?
- Przecież ja
kocham tylko Facundo. Jak mogłaś tak pomyśleć? – zapytała.
- Przepraszam,
ostatnio coś ze mną nie tak – oświadczyłam smutno.
- Nic się nie
stało – uśmiechnęła się. – Nawet pomogę ci na to zaradzić.
Zaciekawiła
mnie, więc przysunęłam się bliżej i usiadłam wygodniej na krześle.
- Mów –
rozkazałam.
- Leon cię
kocha i nie musisz w to wątpić. Nawet nie wiesz, jak bardzo cierpiał, gdy cię
nie było obok. Rozumiem, że możesz podejrzewać, że mógł się mną pocieszyć.
Wiedz jednak, że ja bym na to nie pozwoliła. Leon jest moim przyjacielem, nikim
więcej. On potrzebuję ciebie jak tlenu. Te dwa tygodnie były dla niego istną
męczarnią. Nie możesz pozwolić mu odejść. Zazdrość to naprawdę zły nawyk.
Powinnaś się go oduczyć – zakończyła.
Miała rację.
Tylko, że to wszystko mnie przerosło. Ta cała zazdrość była jak najbardziej
wyjaśniona. Gdy poznałam taką osobę jak on wszystko się zmieniło. Czasem bałam
się, że to szczęście będzie mi odebrane i podarowane komuś innemu.
- Czyli… czyli
chciałaś przez to powiedzieć, że nie jestem godna Leona? – wychlipałam, bo moje
oczy zaczęły się szklić.
- Nie, Violu.
Mogę cię tak nazywać? – przytaknęłam lekko. – Nie, tylko musisz zmienić swoje
nastawienie. Ty masz się cieszyć tym, że go masz, a nie smucić, że może zostać
ci odebrany.
- Tak. Jestem
głupia – powiedziałam, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie. Tylko
trochę się w tym pogubiłaś.
Przytaknęłam.
Rzeczywiście tak było.
Nagle
przypomniałam sobie o czymś. Jeszcze przed tym niezapowiedzianym wyjazdem Leona
miałam zrobić mu niespodziankę. Mogę pokazać mu ją już dzisiaj. Teraz! Zaraz!
-Naprawdę ci
dziękuję, Corazon! Jesteś wspaniała! Mam genialny pomysł! – zawołałam, wstając.
Dziewczyna
uśmiechnęła się i również wstała od stolika. Podbiegłam do Leona i
powiedziałam:
- Przepraszam,
Facundo, ale chciałabym porwać gdzieś Leona.
- Jasne, jest
do twojej dyspozycji – uśmiechnął się.
Wzięłam
oszołomionego Leona za rękę, mocno pociągnęłam i razem wyszliśmy z kawiarni.
-Zaraz! Violetta! Co się dzieje? – zapytał
ciężko dysząc.
- Pamiętasz?
- Ale co?
- Przed tym
twoim okropnym wyjazdem obiecałam, że zrobię ci niespodziankę. Właśnie prowadzę
cię do niesamowitego miejsca, którego nigdy nie zapomnisz – oznajmiłam wesoło.
- A mogę iść o
własnych siłach? – zapytał.
- O tak, jasne.
Przepraszam – powiedziałam, nie tracąc humoru.
Puściłam jego
rękę, ale ani się obejrzałam, a Leon leżał na ziemi. Głośno się zaśmiałam.
Przecież tylko go puściłam, a on najwidoczniej nie umie chodzić. Podałam mu
rękę, cały czas chichocząc i oznajmiłam:
-Leon, ty byś
beze mnie na tym świecie nie przeżył ani jednego dnia.
- No właśnie.
To ze mną bądź.
Przestałam
chichotać, bo rozczuliło mnie to wyznanie. Leon zawsze umiał powiedź coś, co
przyprawiało mnie o przyjemne dreszczyki emocji. Czułam się wspaniale, bo
wyznał mi coś, co zawsze chciałam usłyszeć z ust kogoś, w kim jestem
bezgranicznie zakochana.
Nagle lunął
deszcz. Ani ja, ani Leon na to nie zważyliśmy. Podeszłam do niego bliżej i
powiedziałam:
-Będę, bo cię
kocham.
Oparliśmy się
czołami. Ta chwila wydawała się taka idealistyczna. Prawie jak w bajce. Po
chwili Leon przysunął się do mnie jeszcze bardziej i wyszeptał:
- Ja też będę,
bo też cię kocham.
Deszcz atakował
każdy skrawek naszych ciał. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Nie
przeszkadzała mi pogoda. Chciałam być jak najbliżej jego. Chłonąć jego zapach,
czuć jego dotyk, widzieć jego uśmiech.
- Zrelaksuj
się. Zamknij oczy – powiedziałam. – Pomyśl sobie o najromantyczniejszym
miejscu, jakie może być. Pomyśl, że to miejsce idealne i gra idealna muzyka.
- Teraz brakuje
tylko jednego – powiedzieliśmy razem.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Takim jak
kiedyś. Niewinnym, ale pełnym miłości, która przepełniała nasze serca. To samo
uczucie, ta sama euforia, ten sam chłopak, ta sama dziewczyna. Mogliśmy być
razem i wierzyć w to. Dlaczego powiedziałam te same słowa? Bo to był piękny
moment na wypowiedzenie ich. Każde miejsce jest idealne, jeżeli jestem z
Leonem.
Marco
-Fran, gdzie ty
mnie prowadzisz? – zapytałem.
Dziewczyna ciągnęła
mnie już tak od dłuższego czasu. Postanowiliśmy olać lekcję z Gregorio.
Właściwie, to ona zasądziła. Powiedziała, że ja nie mam tu nic do gadania.
Teraz prowadzi mnie z jakąś chustką na oczach i szarpie mnie za rękę.
- Mam dla
ciebie niespodziankę – oznajmiła.
- Czy mogłabyś
tak trochę poluzować uścisk na moim nadgarstku?
- Nie –
oświadczyła, jak gdyby nigdy nic.
-Ej! –
pisnąłem. – Dlaczego?
- Hmmm… Zaraz,
czekaj. Bo nie? - sarknęła.
Głośno
wypuściłem powietrze. Kocham Francesce, ale przez to uczucie muszę wiele
poświęcić. Na przykład swojego zdrowia. Przez jej pomysły mogę dostać zawału.
Nic nie poradzę na to, że tryska taką energią. Czasem jest nie do wytrzymania.
Ale może to są jej zalety, a nie wady? Za to ją kocham.
- Tra ta tam! –
wyśpiewała. – Już jesteśmy.
Słyszałem
hałasujących ludzi i zabawne dźwięki. Gdy zdjęła mi przepaskę z oczu zobaczyłem
wiele straganów z maskotkami, diabelskie koło, karuzele i różne inne rzeczy,
które można zobaczyć w Wesołym Miasteczku.
- Dlaczego mnie
tutaj przyprowadziłaś? – zapytałem.
- Nie podoba ci
się? – odrobinkę posmutniała.
Wybuchnąłem
śmiechem i wykrzyknąłem:
- No co ty!
Uwielbiam karuzele!
Zaczęła
chichotać i oboje pobiegliśmy w stronę jednej, najbardziej kolorowej.
Gdy już
dotarliśmy i stanęliśmy w kolejce, przeszły mnie ciarki. Dziewczyna, którą
zobaczyłem też uchwyciła mój paniczny wzrok i uśmiechnęła się kpiąco. Miałem
bardzo złe przeczucia.
Leon
- No i co,
podobało ci się? – zapytałem Violetty.
Prowadziła mnie
do swojej niezwykłej niespodzianki. Deszcz przestał padać, a my już prawie
wyschliśmy. Tylko niektóre kosmyki włosów Violi lepiły jej się do twarzy. Nawet
w takim wydaniu wyglądała przeuroczo. Tym bardziej, gdy patrzy się swoimi
błyszczącymi oczami prosto na mnie. Czasem, gdy tak się zagłębie w ich toń,
zapominam o bożym świecie. Zupełnie tak jak teraz, gdy Violetta macha mi rękoma
przed twarzą, mówiąc:
- Ej! Halo!
Zapytałam cię o coś!
- Trochę się
zamyśliłem – spuściłem głowę w dół.
- To tak więcej
nie rób. Co miało mi się podobać? – zapytała ciekawie.
- Pocałunek,
rzecz jasna – uśmiechnąłem się szeroko.
- Było całkiem
nieźle – odparła.
- Całkiem
nieźle?! Ej, ja się starałem! – wykrzyknąłem.
Violetta
roześmiała się wesoło. Jak zwykle dałem się nabrać. Co miałem jednak zrobić? Dążyłem
do tego, by tylko ją rozbawić. Jej śmiech miał taką samą barwę jak jej głos.
Wszystkie dźwięki, które wydobywały się z jej ust były najpiękniejszą melodią.
A ona? Ona była osobą, która zawsze powinna być obok mnie. Dobrze, że to tylko
moje myśli. Nie mogę ich nikomu wyjawić, bo przez cały czas myślę o Violi.
Tylko o niej. Tylko, że od niej nie da się uciec.
Spojrzałem na
dziewczynę, a ona powiedziała:
-Nie patrz się
na mnie. Spójrz tam – wskazała palcem na coś przed sobą, a ja skierowałem swój
wzrok w tamtą stronę.
Wtedy
oniemiałem. Wyobrażałem sobie tylko, jak wyglądam. Szeroko otworzone oczy i
usta. Niedowierzanie. Przede mną stał po obu stronach rządek motorów. Wszystkie
były lśniące i, jak sądziłem, bardzo szybkie.
Popędziłem do jednego z nich i rozkazałem Violi:
- Zrób mi
zdjęcie!
- Chcesz
zdjęcie z motorem? – zapytała zaskoczona.
- Jasne! –
zawołałem. – Szybko, szybko.
Posłusznie
wyciągnęła telefon i cyknęła nam przepiękną fotkę.
Podbiegłem do
niej i wziąłem na ręce, po czym zacząłem kręcić w kółko.
- Jesteś
najwspanialszą, najpiękniejszą, najinteligentniejszą, najzabawniejszą,
najcudowniejszą dziewczyną na świecie! – zawołałem.
- Jakże by
inaczej? – zaśmiała się, gdy już ją puściłem.
- Chodź,
idziemy oglądać te piękne maszyny – biła ode mnie radość.
- No dobrze,
ale potem dasz mi buziaka – powiedziała niechętnie Violetta, pewnie myśląc o
perspektywie oglądania motorów.
- Niech będzie.
Przystanę na te warunki – uśmiechnąłem się.
Po dłuższej
chwili znów się odezwała:
-Kocham cię.
-Ja ciebie też i
to uczucie…
- Nigdy nie
zgaśnie – dokończyliśmy razem, patrząc na siebie z prawdziwym uczuciem, które biło z nas obojga.
_______________________________________________
Rozdział chciałam wstawić w moje imieniny, ale niech będzie dzień wcześniej. : )
A dzisiaj życzę wszystkim Ankom, które czytają mojego bloga dużo, dużo zdrowia, szczęścia i aby Leon śnił się Wam każdej nocy. : D
A tak w ogóle od czapy:
Pod poprzednim postem znów dostałam nominację do LBA. Naprawdę bardzo, bardzo dziękuję, ale już raz brałam w tym udział i mi wystarczy. :)
104 osoby kliknęły ,,tak". Dziękuję ponownie. Dobijamy jeszcze więcej? :D
Niedługo czeka mnie 20.000 wyświetleń. Dziękuję po raz trzeci. :D
I to chyba tyle. : )
Besos!
Xenia <3
Wszystkiego naj, naj!
OdpowiedzUsuńPs. Rozdział super.
Na początku Xeniu to wszystkiego co najlepsze , zdrówka,
OdpowiedzUsuńspełnienia marzeń, i weny chociaż ci jej nie brakuje :):*
Rozdział jest ... no brak mi słów żeby go okrelślić.
To wszystko jest takie romantyczne i pełne miłości...
normalnie az się wzruszyłam gdy czytałam tę scenę w deszczu <3
Powtarzam się , ale masz dziewczyno talent jako jedna z nielicznych :).
Pisz dalej bo już się nie mogę doczekać następnego ale przeczytam go i inne które wstawisz aż po 4 sierpnia ale nadrobię od razu jak wróće :)!
Pozdrawiam:
Maja :)
Nic mi się niechce ;_; Komentować niechce, rozdziału pisać niechce.. Nic ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały..
Wiesz jak rozwalił mnie ten moment, gdy Leon chciał zdjęcie z motorem? Hah xD To dosłownie mnie rozwaliło xDDDD
Krótki kom, bo leń.
Czekaam niecierpliwie na dalsze losy,
Tiny Cande Castillo
Leonetta taka romantyczna i wzruszająca... :*
OdpowiedzUsuńSuuuper rozdział.;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga.\\
Miśqa ;8
Jesteś genialna. A ta scena z Leonettą po prostu ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ tak do nieskończoności!!! Normalnie się rozpłynęłam...a to jak razem kończyli te zdania? To takie słodkie i prawdziwe. :) Masz wielki dar, którego można ci pozazdrościć. Kocham to jak piszesz, to...jak wkładasz w to wszystkie swoje uczucia. Brak mi słów. Ten rozdział mnie rozkleił. :*
OdpowiedzUsuńGenialne. To było tak romantyczne!! Coś pięknego. Każdy twój rozdział czyta sie z takim zaciekawieniem
OdpowiedzUsuńNaprawdę, są wspaniale! Łzy mi ze wzruszenia poleciały <3 są wspaniale. brak mi słów ; )
Jesteś niesamowita uwielbiam twojego bloga
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://violettta-my-story.blogspot.com/
I już wiem, po co ci był ten odcinek. xD
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, jak go czytałam, to miałam wielkiego banana na twarzy. <3
Buziaki,
M. ;*
Jakie piękne! To z Leonettą! Jestem ciekawa co będzie na karuzeli z Marco i Fran :P Wracając jeszcze do Leonetty... Pomysłowa niespodzianka! :P
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Jesteś GENIALNA!!! Scena z Leonettą po prostu boska<3 Mogłabym o tym czytać w nieskończoność:) Uwielbiam czytać twojego bloga!!!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kathrina
Świetny blog. Masz talent.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i świetny blog. I ta romantyczna scena po prostu... wspaniała. Uwielbiam czytać twoje opowiadania, bo motywują mnie i dają wenę do pisania swoich. Masz OGROMNY talent.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dedykację.
:*
Więc tak. Zaczynam mój zacny wywód :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: trafiłam na Twojego bloga dzisiaj około 12.30. Zatopiłam się całkowicie w historii pisanej przez Ciebie. Nawet nie wiesz, ile pisków, westchnień, zachwytów i tym podobnych rzeczy towarzyszyło mi podczas czytania. Twoje opowiadanie to po prostu CUDO. Nie mogłam przestać czytać, zatraciłam się w tych słowach które pisałaś. Cały pomysł jest genialny, a wykonanie - o ile to możliwe - jeszcze lepsze. Postać Rico jest świetna, pokochałam go od razu! Uczucie Naxi i Marcesci też bardzooo dobrze opisane, zachwycające na każdym kroku. Myślę,że gdybym miała czytać te rozdziały wcześniej (na przykład moment w którym León wyjeżdża) i czekać na następne rozdziały to bym nie wytrzymała! Dlatego szczęściem w nieszczęściu jest że dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga. Ale chyba najważniejsze jest to, że w ogóle na niego trafiłam! Od tej pory będę Twą stałą czytelniczą - tego możesz już być pewna!
Mam nadzieję, że chociaż trochę ucieszyło Cię to, że uwieeelbiam twe opowiadanie :)
Życzę ci duuużo weny, dużo pomysłów i dużo czasu, żeby je zrealizować!
Pozdrawiam,
Carmen E.
Ropuszka i Żabcia <3 Jak to pięknie brzmi. I w końcu dowiedziałam się, co to za niespodzianka dla Leona była. Nie dziwię się, że był zachwycony. Sama na jego miejscu też bym była. Postarała się nam Viola, oj postarała :D Viola troszkę zazdrosna była o to, że Corazon spędziła z Leonem trochę czasu, ale jak widac nie było ku temu powodów. Dobrze, że Corazon wyjaśniła jej co nie co :D
OdpowiedzUsuńDziś krótko i nie na temat, ale mój mózg więcej nie wymyśli. Pozdrawiam :D