wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 25: Spotkanie

,,Jestem szczęśliwy i mam wszystko do podarowania."
  (,,Are you ready for the ride?")

       Rozdział dedykowany jest Teddy. <3 
Kiedy ja się zabiorę za kontynuowanie czytania twego bloga? :D


Maxi
    Do domu Naty dotarłem bardzo szybko. Byłem wstrząśnięty. Dlaczego tego nie zauważyłem? Jestem okropny. Powinienem jakoś zareagować. Przecież ona straciła siostrę, a do tego sprawa Violi także ją dobiła. Pod tą twardą i żartobliwą osłoną kryje się wrażliwa, delikatna i krucha dziewczyna.
    Był już wieczór. Cała sprawa dość długo się ciągnęła, a ja bardzo się guzdrałem. Boże, Maxi, ty się do niczego nie nadajesz! Naty to idealna dziewczyna. Ma w sobie cechy, które zwalają mnie z nóg. Jest śliczna i.. i nawet nie mam określenia na taką dziewczynę jak ona.
    -Dlaczego zaczyna się tak ściemniać? – zapytałem samego siebie.
    Spojrzałem na zegarek i pomyślałem, że moje oczy chyba dostały omamu. Była równo godzina dwudziesta pierwsza. Jakim cudem? Przyśpieszyłem kroku, nawet nie patrząc na drogę. Po chwili zobaczyłem, że jakby trochę zboczyłem z drogi. Uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło. Zaszedłem za daleko.
    -Boże, daj mi choć trochę rozumu! – zawołałem.
      Dlaczego muszę być tak głupi? To pytanie zadaję sobie codziennie, ale, jak widać, nie jestem zbyt mądry, by nawet na nie odpowiedzieć. I jeszcze zadbać o dziewczynę!
   Cofnąłem się i przeszedłem kilka kroków by znaleźć się przed posiadłością rodziny Naty. Dom wcale nie był ogromny i nie był willą z basenem. Wyglądał dość skromnie, czyli jak dom każdej argentyńskiej rodziny. Miał czerwony, spadzisty dach, a obrzucony był białym tynkiem. Tylko ogródek wyróżniał się na tle budynku. Zaparło mi dech w piersiach. Kwiaty były wszędzie, więc czyniły te dom wyjątkowym. Trawa porastała nawet najmniejszy skrawek ziemi. Krzewy okalały ogrodzenie i niektóre kąty ogródka.
   Była dość późna godzina, a Naty była przemęczona i pewnie nie otworzyłaby mi drzwi. Tym bardziej rodzice którzy wygoniliby mnie tam, gdzie pieprz rośnie. Nie wypada przychodzić do dziewczyny o takiej porze.
   Przypomniałem sobie, że Naty opowiadała kiedyś o zachodzie słońca, który codziennie widzi z pokoju. Zlokalizowałem położenie złocistego punktu. Jej pokój powinien być po prawej stronie domu.
   Maxi! Gdzie to zapisać? Ty myślisz!
   Uśmiechnął się do siebie i powiedziałem głupkowato:
   -Tak, czasem mam przebłyski.
   Po tym stwierdzeniu otworzyłem furtkę i wparowałem jak oparzony za ogrodzenie. Na szczęście nie mieli alarmu. Szybko podbiegłem do prawej części domu. W ścianie były cztery okna, a w jednym różowa firanka. Odgadłem, że to musi być pokój Naty. Ona wszędzie musi mieć kolorowo, a biały i czarny kolor po prostu dla niej nie istnieją.      
    Gorączkowo myślałem, jak dostać się na górę. Jej pokój znajdował się na piętrze, więc to bardzo komplikowało sprawę. Rozejrzałem się.  Krzew ozdobny, winorośl, która porasta ścianę domu, krzesło… Winorośl?! Mogłem wspiąć się po niej i dostać do pokoju. Na szczęście okno było otwarte więc nie było więcej problemów, które mój mózg pewnie ledwie by rozwiązał.
    Sprawdziłem wytrzymałość rośliny. Nie miałem żadnych zastrzeżeń, więc zacząłem się powoli wspinać. W końcu dotarłem i wszedłem przez okno. Wszedłem to jednak złe określenie, ja tam wskoczyłem, co jak w moim przypadku, wywołało wiele hałasu.
    Spojrzałem wokoło, na łóżku z szeroko otwartymi oczami siedziała Naty.

Naty
    Przebudził mnie okropny huk, który usłyszałam ze strony okna. Bałam się, że ktoś się włamał. Byłam sama, jak zwykle zresztą, ale musiałam się jakoś chronić. Gdy usiadłam się i przyjrzałam postaci, która wylądowała na podłodze, nie mogłam uwierzyć, że to Maxi. On po chwili również na mnie spojrzał. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale w końcu wykrzyknęłam:
    -Ej! Co się tutaj dzieje? Co tutaj robisz? – zapytałam.
    -Jak to co? Przyszedłem cię zobaczyć – powiedziałam, a ja wcale nie rozczuliłam się na te słowa.
    -A nie mogłeś wejść tak jak człowiek? Czyli drzwiami i zadzwonić dzwonkiem? – prawie wykrzyknęłam.
    -Nie chciałem obudzić twoich rodziców – szepnął.
    -Moich rodziców tutaj nie ma – powiedziałam i rozpłakałam się.
    Czułam jego zdezorientowanie. Nie wiedział o co mi chodzi, więc tylko do mnie podszedł i mocno przytulił. Byłam bezpieczna, tak jak nigdy. Nie znałam tego uczucia. Zawsze mi tego brakowało. Tej świadomości, że ktoś zawsze czeka na mnie i sprawia, że jestem bezpieczna.
    Rodzicie nigdy mnie nie kochali, ani mnie, ani Leny. Teraz, gdy Sofia umarła jest jeszcze gorzej. Ciągle nie ma ich w domu. Nie wierzę jednak, by ta śmierć ich nie wzruszyła. Sofia była ich najukochańszą córką. Chyba myśleli, że my tego nie widzimy, ale razem z Leną potrafiłyśmy dostrzec u nich choć cień uczuć. Gdy wychodzimy do ludzi nagle stajemy się pełną miłości rodziną. Kiedy znajdujemy się w czterech ścianach oni stają się zimnymi ludźmi. Tak było odkąd pamiętam.
   Z moich oczu popłynęło jeszcze kilka pojedynczych łez.
   Teraz znalazłam osobę, która nie kryje się ze swoimi uczuciami do mnie. Kocha mnie... To takie dziwne, ciekawe, nieznane? Tak, to chyba najlepsze określenia.
   - Dlaczego płaczesz, księżniczko? - zapytał, patrząc w moje już suche oczy.
   - Bo... bo ty jesteś jedyną osobą, która mnie kocha i tego nie ukrywa - wydukałam.
    - Naty… Co się dzieje? – zgarnął mój zabłąkany kosmyk włosów za ucho.
    Opowiedziałam mu całą moją historię. Znów uroniłam kilka łez, ale bez tego nie mogło się obejść. Tylko on potrafił mnie zrozumieć. Tylko on potrafił podarować mi takie uczucie jakim jest miłość. Czasem tylko boję się, że odejdzie jak… jak Sofia. Kochałam ją i ona mnie także, więc tworzyłyśmy zgrany duet. Teraz jej przy mnie nie ma. Zabrakło jej u mego boku. Co się stanie, gdy on ode mnie odejdzie?
    - Dlaczego zemdlałaś? – nie odpowiedziałam. – Naty, martwię się.
    - Jestem już tym przytłoczona. Śmierć mojej siostry była dla mnie okropnym incydentem. Nie mogłam spać w nocy i to doprowadziło do omdlenia. Teraz znów jestem taka zmęczona – powiedziałam.
    - To nic, chodź – położył się obok mnie.
    Przytulił mnie mocno, a ja nie potrafiłam zrobić nic innego, jak tylko usnąć. Po jego słowach: ,, Zawsze będę z tobą” na moich ustach wykwitł delikatny uśmiech.

Następny dzień,
Violetta
    - Do zobaczenia! – krzyknęłam.
    Właśnie pożegnałam się z tatą. Dzisiaj rano wstałam bardzo późno, więc chciałam wyjść jak najszybciej.
    Wyszłam z domu, a przed drzwiami zobaczyłam Leona.
    Znów ta fala emocji, która nawiedzała mnie zawsze, gdy był w pobliżu. Czasem czułam się głupia przed samą sobą. Skarciłam się w myślach. Jak tak można? Tylko ty potrafisz być tak głupia, Violetto – stwierdziłam w myślach.
    -Hej – przebudził mnie melodyjny, głęboki głos zza drzwi.
    -Yyy… no cześć – wyjąkałam.
    -Idziemy? – zapytał, gdy zamknęłam za sobą drzwi.
    Pokiwałam głową. Czułam się jakoś niezręcznie. Nie wiedziałam, że mogę doznać takie uczucie przy Leonie. Ten chłopak zawsze przyprawiał mnie o dreszcze swoim głosem, uśmiechem i urodą. Eh… Spojrzałam na niego. Wciąż był taki sam. Nierozłączny uśmiech i… Obrócił się w moją stronę. Zawstydzona opuściłam głowę w dół i zarumieniłam się.
    -Coś nie tak? – zapytał.
    -Eee… moglibyśmy pogadać? –zapytałam.
    -Jasne… Chodź, tam jest ławka – posłusznie udałam się w jej stronę.
    Gdy już dotarliśmy, powiedział:
    - Violetto, mów o co chodzi, bo zaraz oszaleję.
    Spojrzałam na niego głupkowato. Dlaczego miałby szaleć? To się nie trzyma kupy. Czy on już coś zauważył?
    - Bo… chodzi o to, że czuję się dziwnie przy tobie.
    -Ale dlaczego?
    -Nie wiem. Musisz mi pomóc to rozwikłać.
    Pokiwał głową na znak, że rozumie i powiedział:
    -Violu, brakowało mi ciebie jak diabli. Miałem dość tego, że nie ma cię przy mnie. Teraz jestem z tobą, a czuję jakbym nie był. Może… może ty już nie chcesz być ze mną?
    Ostatnie pytanie wypowiedział z lękiem, a mnie zalała fala negatywnych emocji. Nie, nie chciałam tego. Jeżeli znów by się to stało… Jeżeli znów by odszedł i…
     -Nie! Leon! Nawet tak nie myśl! Słyszysz? – krzyknęłam. – Nie możesz mnie zostawić. Ja tylko… ja tylko muszę być z tobą jeszcze częściej. Ile się da! Ja chcę być z tobą o każdej porze dnia i bez względu na sytuacje. Muszę być z tobą.
    -Violu, brzmisz trochę… desperacko – powiedział.
    -Świetnie, mogę sobie być desperatką, ale ty będziesz moim desperatem – uśmiechnęłam się.
   Leon mi zawtórował, a ja czułam się jak w bajce. Znów mogłam się do niego przytulić, chłonąć jego zapach i po prostu z nim być. Tego uczucia nie oddałabym nigdy i nikomu.
   -Mam dla ciebie niespodziankę – jego oczy błysnęły. – Dzisiaj nie idziemy do Studia.
    - Ty to potrafisz zaskoczyć – oświadczyłam ironicznie.
    - O proszę! Nasze humorki znów powracają – sarknął.
    -Kiedyś muszą, żabciu– powiedziałam, by tylko mu dopiec.
    - Czy ja wyglądam jak jakiś płaz? – zaoponował.
    -No… - przymrużyłam śmiesznie oczy.
    -Dobra rada od Leona: lepiej uciekaj! – zawołał przez zęby, ale omal nie wybuchnął śmiechem.
    -Wykumkaj coś dla mnie – zapiszczałam.
    -Jesteś moją ropuchą! – wykrzyczał.
    -Nie, no co ty. Nie znasz tej bajki? Ja jestem księżniczką – pokiwałam głową.
    -Czyli… czyli ja jestem księciem? – zapytał z błyszczącymi oczami.
    -Nie, za wysokie progi na twoje nogi – stwierdziłam.
    Oboje nie umieliśmy już ukryć swojego rozbawienia tym monologiem. Z Leonem bawiłam się doskonale i nawet nie wiedziałam, jak mogłam zwątpić, że on mnie zostawi i już nie wróci… To nie w jego stylu. On mnie kocha, ja go kocham i to uczucie nie ma prawa nawet choć trochę zblednąć.
    -Idziemy… ropuszko – dodał.
    -Nie wiem czy tam doskoczymy – powiedziałam.
    -Razem damy radę! – zawołał i zaczął skakać po chodniku.
    -Już! Uspokój się – krzyknęłam na niego, a on posłusznie wykonał polecenie.
    Całą drogę do nieznanego mi miejsca pokonaliśmy bardzo wolno. Chcieliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem, a przecież tak nam go brakowało. Co jakiś czas zawładał nami jakiś paniczny śmiech, którego nie mogliśmy sami powstrzymać. Czułem się w jego towarzystwie jak ryba w wodzie. Byłam na swoim miejscu. Ta rozłąka dostarczyła nam wiele bólu, ale także też miłości. Właściwie dzięki niej nasze uczucie rozpaliło się na nowo i to jeszcze bardziej gorącym ogniem, którego już nikt nie powinien zgasić.
    Weszliśmy do małej kawiarenki. Królowały w niej ciepłe kolory. Stoliki były malutkie, a przy nich stały piękne, choć niskie krzesła. Bar był obwieszony kwiatami, a jedna ściana miała tapetę krajobrazu rodem z Nowego Jorku, czyli światła samochodów, latarń i różnych wieżowców.
    Leon przyprowadził mnie do jakiejś pary, która była mniej więcej w naszym wieku. Dziewczyna miała długie brązowe włosy i duże oczy, które okolone były pięknymi rzęsami. Chłopak był blondynem o zielonych oczach. Był bardzo przystojny, ale nie aż tak, by pobić żabcie… znaczy Leona.
    -Violu, poznaj Corazon i Facundo – powiedział, a ja otworzyłam szeroko usta.

Camila
    -Rico, ile ja muszę jeszcze na ciebie czekać? – pisnęłam.
    -Przecież zaraz wyjdę z domu! – wykrzyczał.
    -No mam nadzieję! – wrzasnęłam i rozłączyłam się.
    I pomyśleć, że to właśnie on się spóźniał. Niedługo miały zacząć się lekcję, a on tak mnie znieważał? Chciałam z nim pogadać, ale na niego jak zwykle nie można liczyć.
    -Już jestem! – krzyknął znajomy głos.
    -Rico, chciałam z tobą porozmawiać! Jesteś najgorszym chłopakiem świata! – zawołałam.
    -Ale i tak mnie kochasz – wymruczał.
    -Idź tam usiądź – wskazałam palcem ławkę. – No raz, raz!
    -Robię to z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie dlatego, że mi każesz – odwrócił się i usadowił na miejscu, które mu wskazałam.
    -Co powiedziałeś Violetcie? – zapytałam, nie owijając w bawełnę.
    -Kiedy? – zdziwił się.
    - A wtedy, gdy Leon nie było – kiwnęłam głową z dezaprobatą.
    - Powiedziałem, że Leon an pewno ją kocha i wie, że to ona jest tą jedyną – oznajmił. – Tak jak ty jesteś najlepszym co mi się zdarzyło w życiu.
    - Ooo! – rozczuliłam się. – Mam najlepszego chłopaka na calutkim świecie!
    Uśmiechnął się i przytulił mnie. Teraz poczułam głębie szczęścia i to, że jestem bezpieczna, ale już nie u boku Broadway’a. Tą osobą był Rico, zawsze Rico…


________________________________________
Bez komentarza. -,-
Mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba ten rozdział. :)
Dużo Naxi, dużo Leonetty, szczypta Rico i Cami... :D
Dziękuję za 89 ,,taków"! Kocham Was! :*
A na Andres się śmieje, choć nic się nie dzieje pojawił się rozdział 2. Serdecznie zapraszam do przeczytania i skomentowania. :D
Rozdziały będą się teraz pojawiały trochę rzadziej, czyli w odstępach dwóch, trzech dni. :)
Dziękuję za uwagę. :D 
Xenia <3

   

12 komentarzy:

  1. JEJEEJEJEJEJ *_*
    Nie mogłam się już tego doczekać, wiesz?! <3
    Leonetta, Naxi i Cami z Rico... to wszystko jest takie... och! ^_^
    Buziaki, M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobało! Kiedy kolejny rozdział?????
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne!! Naprawdę cos genialnego. To jeden z moich ulubionych blogów ! Piszesz wspaniale !

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa Xeniiu <3 ty talenciaro NASZA !:D
    Rozdział megaśny :D
    Leonetta hahhaha:D ropuszki nasze :) najlepsze :*
    Naxi i Rico i Camila arrr:D
    brak mi słów :D
    Pozdrawiam:
    Maja;)

    P.S czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny rozdział!
    Leonetta poprostu pięknie!
    Ciekawe jak zareaguje Viola.
    Naxi poprostu się rozczuliłam!
    Biedna Naty.
    Nieogarnięty Maxi poptostu wymiata!
    Cami i Rico cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER! Piękne! O, fajnie Corazon i Facundo! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne <3 , masz ogromny talent ;* , czekam na next ^^
    PS.:to ty powinnaś pisać scenariusz "Violetty"! <3
    ~~Ollcia

    OdpowiedzUsuń
  8. Xenia koffaam twojego bloga ♥ Piszesz wspaniale ♥
    Buziaczki ♥
    // Dynka

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, ale szkoda mi Naty. ;/
    "Boże daj mi choć trochę rozumu!" - He he xD
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, twój blog jest genialny. Przeczytałam wszystko za jednym razem:) czekam na next:D
    ZAPRASZAM DO SIEBIE, DOPIERO ZACZYNAM, WIĘC NA WYGLĄD NIE PATRZ (PRACUJĘ NAD TYM) ALE MIŁO BY MI BYŁO GDYBYŚ PRZECZYTAŁA I ZOSTAWIŁA KOMENTARZ, http://fanka-violetty-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Bosskie <3 ale mało Leonetty:(
    zapraszam do mnie :
    leosiek-viola-i-inni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy