wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 15: Sposób na miłość

,,Nic nie może się zdarzyć
Uwolnię
Wszystko co czuję
Wszytko Wszystko”
(,,En mi mundo”)

Rozdział dedykowany jest Anonimowi, która odgadła, że niespodzianka Leona była na podstawie książki ,,Trzy metry nad niebem".

,,Ja i ty... Trzy metry ponad niebem."


Camila
    Nie spałam całą noc, bo niby jak miałam spać? Przecież ja kocham tego chłopaka, ale… boję się. Nie umiem, nie potrafię sprawić, by ten strach uciekł gdzieś daleko ode mnie. Dlaczego boję się zakochać? Nie chcę nikomu tego powiedzieć, nawet mamie, nawet Fran. Czy będę ich w ogóle obchodzić? Moi przyjaciele nie zważali na mnie, wtedy, gdy byłam sama. Wszystkie dziewczyny mają chłopców, wszyscy chłopcy mają dziewczyny. Gdy pojawił się Rico, on… mnie zmienił, zepsuł… Tylko, że jak mogę obwiniać chłopaka, w którym się zakochałam, ale boję się, że odejdzie ode mnie?
    Dzisiaj pójdę do szkoły. Spojrzę mu w oczy i stanę na wysokości zadania. Chcę mu pokazać, że to jeszcze nie ten czas, nie ten moment. Tylko co będzie, jeśli strach zawładnie mną na zawsze?

German
    Gdy pojawiłem się w domu, tylko Olga krzątała się w kuchni. Dowiedziałem się od niej, że Ramallo wyszedł już wcześnie rano. Wszedłem do raju gospodyni i spytałem:
    -Gdzie jest Violetta?
    -Nie wiem. Wybyła gdzieś na motorze z Leonem i nie wróciła na noc – powiedziała, jakby to było najzupełniej normalne.
     Natomiast we mnie wszystko się gotowało. Jak mogłem być tak głupi i zaufać temu nierozsądnemu chłopakowi? Wszystko było w porządku, bo nie wiedziałem, że jeździ na tej potężnej maszynie! Na dodatek, zabrał nią moją córkę i teraz nawet nie wiem gdzie jest. Zrobiłem się cały czerwony, ale Olgita nie zauważyła tego, ponieważ była zbyt zajęta przygotowaniem śniadania. Dzisiaj sobota, więc Angie jest w domu. Pognałem szybko do jej pokoju. Olga krzyknęła coś do mnie, ale ja już tego nie słyszałem. Otworzyłem drzwi pokoju guwernantki mojej córki. Opamiętałem się w kilku sekundach. Okazało się, że Angie słodko śpi w łóżku. Jej usta były delikatnie rozchylone i co kilka chwil łykały powietrze do płuc. Oczy były ukryte pod długimi rzęsami. Nie śmiałem jej budzić. Wydawało się mi to w tym momencie karygodne. Cała złość na Leona odpłynęła gdzieś daleko ode mnie i nie dała o sobie znać.

Leon
    Obudziłem się bardzo wcześnie. Obok siebie zobaczyłem wtuloną we mnie Violettę. Nagle cały poprzedni wieczór pojawił mi się przed oczami. Jazda motorem, wybita szyba, zachwyt dziewczyny, wpatrywanie się w niebo. Violetta to definicja każdej mojej pięknej chwili. Każdy moment to ona, a nie potrafię już myśleć o innej osobie.
    Nagle otworzyła oczy, zamrugała i popatrzyła na mnie. Cała promieniała swoim blaskiem i szczęściem. Chyba przypomniała sobie swoje wczorajsze urodziny i mocno mnie przytuliła.
    -Eh… A już myślałam, że zapomniałeś – powiedziała lekko, ziewając.
    -Miałbym zapomnieć o urodzinach takiej wariatki jak ty? – uniósł brwi do góry – To chyba nie możliwe.
    -Ha ha ha – zaśmiała się sztucznie.
    Spojrzałem na nią pobłażliwie i dałem jej buziaka w policzek. Zauważyłem, że na jej twarzy po przebudzeniu znajdowały się delikatne rumieńce. Trafne spostrzeżenie.
    -Która godzina? – zapytała.
    -10:30 – powiedziałem, przecierając oczy.
    -CO?! – wytrzeszczyła oczy – Szybko, Leon zawieź mnie do domu! Natychmiast! Boże, ojciec mnie zabije… - mówiła w pośpiechu.
    -Jasne… - powiedziałem smutny.
   -Jeżeli nie będę uziemiona do końca swojego życia, to przyjadę z tobą, wymienić tą szybę – zakładała buty – Lepiej szykuj się na jakieś wyjaśnienia dla taty. Mogą ci się przydać.
   Spojrzałem na nią z miną zbitego psa. Zapowiada się długi dzień.

Ludmiła
    Sobota to idealny dzień na rozśpiewanie się i nastawienie na następny tydzień nauki śpiewu. Od małego musiałam ćwiczyć. Wtedy chciałam zostać gwiazdą, ale teraz to tylko moja pasja i dobra zabawa. Wbrew pozorom, cieszę się, że Violetta zaczęła uczęszczać do Studio rok temu. Gdyby nie ona, na pewno nie zrozumiałabym, że nie trzeba być najlepszym i najpiękniejszym. Właściwie teraz jest dobrze. Mam Diego…. Znaczy, chyba mam, bo to nawet nie jest mój chłopak. Słyszałam, jak podrywał wszystkie dziewczyny jakie napotkał, gdy zaczął naukę w Studio. Teraz ani razu nie widziałam go z jakąś inną dziewczyną prócz moich przyjaciółek. Ostatnio często kręci się obok mnie. Ludmiła, opanuj się! Kto chciałby być z tobą, wiedząc o twojej przeszłości? A Diego wie wszystko od chłopaków. Lepiej zostawić tę sprawę w spokoju. Tak będzie najlepiej.
    Czas na poranny jogging. Muszę przestać myśleć o tym chłopaku. Powinnam zacząć go unikać, bo jeszcze się zakocham.
     Zaraz… Ja chyba… chyba już się w nim zakochałam.

Violetta
   Dzięki temu, że pogoniłam Leona byśmy szybciej byli w domu, udało mi się dotrzeć tutaj w dziesięć minut. Leon umie szybko jeździć, oj, umie.
    Wbiegłam do domu, a za mną pognał mój chłopak. Szybko weszłam i u progu zobaczyłam swojego tatę. Jego mina nie wróżyła nic dobrego. Stał z rękoma założonymi na piersiach, a ja czułam się przy nim jakbym miała tylko metr wzrostu, a on był olbrzymem.
    -GDZIEŚ TY BYŁA?! – grzmiał.
    Wtedy nawet Leon się skulił w kącie. Jednak ja doskonale wiedziałam, że i jego dosięgną konsekwencje. Nagle przypomniałam sobie coś bardzo ważnego, czym mogę pokonać swojego ojca.
    -Byłam z Leonem. Obchodziliśmy MOJE URODZINY, KTÓRE BYŁY WCZORAJ – podkreśliłam.
    Mina mojego ojca w tym momencie była bezcenna. Cała złość nagle ustąpiła wstydowi. Kątem oka zobaczyłam jak Leon podchodzi do mnie bliżej i uśmiecha się pod nosem.
    -Dobra taktyka – szepnął mi do ucha.
    -Oczywiście – powiedziałam cichutko, żeby tylko on mnie usłyszał.
    Patrzyłam, jak ojciec robi się cały czerwony i mówi z żalem:
    -No tak, twoje urodziny. W dodatku osiemnaste, najważniejsze. Miałem tyle pracy, że zapomniałem. Wybacz mi, Violu.
    Spojrzałam na Leona, skinął głową.
    -Przyjmuję przeprosiny, ale masz mi ufać i mojemu chłopakowi także – rozkazałam.
    -Ale on jeździ na motorze i zabiera cię na całe noce, a ja nic o tym nie wiem! – wykrzyknął.
    -I co z tego! Od wczoraj jestem dorosła, więc nie masz prawa mi rozkazywać! Teraz ja sama dbam o swoje życie. Jeżeli nie zaakceptujesz tego, nawet nic się nie stanie, ponieważ ja i tak zrobię swoje. Leon wie, jak mnie uszczęśliwić, a przypomnę ci, że ty nie wiedziałeś o tym przez długi czas. Pamiętasz? Ja nigdy o tym nie zapomnę – powiedziałam z wyrzutem.
    Teraz ja czułam, jak tata maleje w moich oczach. Co miałam zrobić? Nie pozwolę mu zawładnąć moim życiem.
    -Popieram zdanie Violetty. Szanuję pana, ale to, co zrobił pan córce było nie fair. Ona ma swoje życie i wie, jak dać sobie z nim radę – wtrącił się Leon.
    Tata spojrzał na chłopaka i znów oblał się czerwienią. Cóż, mówiliśmy wiele prawdy, więc musiał się zawstydzić.
     -Ale mi wybaczacie? – bąknął pod nosem.
     Cieszyłam się, że spytał nie tylko mnie, ale nas.
     -Tak, ja wybaczam i myślę, że Leon też uważa tak samo – mówiłam.
     -Wszystkiego najlepszego, Violu – powiedział jeszcze i zamknął się w swoim gabinecie.
    Leon wybuchnął śmiechem. Po chwili ja też uznałam, że ta sytuacja była zabawna. Ojciec, który się na mnie złości, a ja wygarniam mu, co myślę prosto w twarz. Przekomiczne.
     -Nieźle go zrobiłaś – śmiał się Leon – Chodź, jedziemy wymienić szybę.
     -Tato! Jadę z Leonem coś załatwić, nie wiem o które wrócę – krzyknęłam.
      Było słychać głośne stęknięcie taty, co wywołało niekontrolowany chichot chłopaka, stojącego obok mnie.
       -Wychodzimy – powiedziałam Leonowi.
       -Zakładaj kask i wsiadaj – powiedział, gdy byliśmy przed domem.
       Leon i tak musiał mi pomóc. Jestem tylko dziewczyną…
       Po około godzinie byliśmy na miejscu z zakupioną szybą. Weszliśmy do środka. Przez okno zobaczyłam budkę z koktajlami.
       -Idę po koktajle – powiedziałam i wyszłam, a Leon został sam ze swoją pracą.
        Ciepły piasek pieścił moje stopy, a ja czułam się jak w niebie. Morze zawsze tak na mnie działało. Doszłam do budki z koktajlami. Obok niej zobaczyłam Diego.
        -Diego – odwrócił się – Co ty tutaj robisz?
        -Właściwie to mam niespodziankę dla Ludmi. Nie powiem ci o niej aż do zakończenia projektu. Tylko… wiesz może jaki koktajl lubi najbardziej? – zapytał, uśmiechnięty od ucha do ucha.
         -Jestem pewna, że malinowy. Często go piła, gdy spotykaliśmy się w Resto – powiedziałam – Diego, mam do ciebie prośbę. Możesz przy okazji zamówić też dwa pomarańczowe.
         Chłopak ochoczo skinął głową. Po chwili miał w rękach trzy koktajle. Podał mi dwa z nich.
          -A! I jeszcze raz wszystkiego najlepszego – powiedział.
          Podziękowałam i ruszyłam w stronę chatki. Gdy już doszłam, Leon odwrócił się do mnie, a w rękach trzymał szybę, którą właśnie chciał wymieniać.
           -Nareszcie. Bardzo chcę mi się pić! – zawołał i podbiegł do mnie, by wziąć jeden z koktajli.
           Ja szybko przycisnęłam szklanki do piersi.
           -Chyba sobie żartujesz. One są dla mnie – zawołałam.
           -Co? Ale ja tutaj męczę się z naprawianiem szyby, którą, przypominam, rozbiłem dla ciebie – powiedział i był [pewny wygranej w tej naszej potyczce, ale ja bystro odpowiedziałam:
           -Oj, kochanie. Nie musiałeś tego robić, a teraz bierz się do pracy.
           -Boże, z kim ja chodzę! – zawołał.
           -Z najśliczniejszą i najskromniejszą dziewczyną w całej Argentynie – chwaliłam się.
           -Oczywiście – powiedział i dał mi całusa w policzek, po czym wrócił do przerwanej pracy. Natomiast ja rozkoszowałam się pysznym koktajlem o smaku pomarańczy.

Diego
    Postanowiłem zrobić niespodziankę Ludmile i przy okazji podbić jej serce. Właściwie to tylko na to czekałem. Ta dziewczyna jest bardzo do mnie podobna. Aż zbyt bardzo i chyba właśnie dlatego się w niej zakochałem. Tak, umiem się do tego przyznać. Nie umiem nic przed sobą ukrywać.
    Wymyśliłem, że będę dawał jej różne drobiazgi, a przy nich będą małe wskazówki, które będą wskazywały jej miejsce, do którego ma iść i co tam zrobić. Wydawało mi się to bardzo dobrym pomysłem. Wziąłem już koktajl, wybrałem bransoletkę z rzemyków, czerwoną szminkę , szal. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i Ludmiła, choć trochę mnie polubi. Chciałbym być tylko blisko niej. To wystarczy mi w zupełności.

Rico
     Miłość to choroba. Ona pożera cię od środka aż w końcu dochodzi do głowy, w której mąci wszystko, co spotka na drodze. A ty się temu poddajesz, tak po prostu. Zawsze będziesz przez nią cierpiał, a ty i tak nic sobie z tego nie robisz. Jednak przychodzi czas, w którym zaczynasz czuć, że to co zrobiłeś to pomyłka. Przez chwilę myślisz, że było warto, ale nagle czar pryska, a ty zostajesz z niczym.
     Właśnie tak teraz się czuję. Teraz boję się tak, jak ona. Co z tego? A jeśli ona się nigdy nie zdecyduję. Teraz czuję strach. Ona nie jest gotowa. Ona nie wie, co robić. Ona po prostu nie chce.
    Ja nie rozumiem toku jej myślenia. Ja nie wiem nic o tym, co się stało z tym chłopakiem, który ją zostawił. Ja boję się, że nigdy nie będę jej, a ona nigdy nie będzie moja.
    Teraz wiem tylko jedno.
    Chłopak, który ją zostawił długo mnie popamięta.

Leon
    -Dziękuję za koktajl, słońce – powiedziałem zirytowany, patrząc na dwie puste szklanki, które stały na małej ławie, pokrytej pajęczynami.
     Spojrzała na mnie, a jej usta ułożyły się w uśmiechu.
      -Oj, nie ma za co, kotku – powiedziała ironicznie.
      Wybuchliśmy śmiechem. Uwielbialiśmy tak z siebie żartować. Taki był nasz styl. Tak ułożyliśmy i wykreowaliśmy naszą miłość. Ona nie miała być idealna. My sami mieliśmy ją dopełniać i dorzucać do niej coś od siebie. To może trochę głupie, ale świetnie się dogadywaliśmy i nie mieliśmy zamiaru tego zmieniać.
      -Dobrze, jedziemy – powiedziałem, a ona wstała z fotela.
      -Musimy? – pisnęła – Nie chcę. Zostańmy jeszcze trochę.
      -Violu, jutro niedziela – powiedziałem.
      -Dobrze, że nie poniedziałek – oznajmiła.
      -A co z twoim ojcem? – spytałem.
      -Dwie godziny temu byliśmy w moim domu i wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Heloł? Pamiętasz? – zapytała z uśmiechem.
      -Dobrze, zostańmy, ale tylko na godzinkę potem wracamy. Zrozumiano? – zapytałem.
      Ochoczo przytaknęła. Zapowiadał się uroczy wieczór spędzony z jeszcze bardziej pełną uroku dziewczyną moich spełnionych marzeń.
___________________________________________
Wydaję mi się, że rozdział chyba mi się udał. Od teraz rozdziały będą pisane w narracji pierwszoosobowej, ponieważ tak jest mi po prostu lepiej. Diego w tym rozdziale niezwykle słodki. <3 Natomiast Rico i Camila są teraz w stanie głębokiej depresji... Jest Ludmiła, która uświadamia sobie, że już kogoś kocha... Jest wścieknięty German... Piękna Angie.... Urocza Leonetta... Czego chcieć więcej? :D
Otóż w następnym rozdziale więcej Naxi i Marcesci. Będzie pysznie. : )
Buziaczki!
Xenia <3    

7 komentarzy:

  1. CUDO <3
    dziewczyno, nie ogarniam, jak można tak wspaniale pisać! ^_^
    ale Violka powiedziała Germanowi, oj powiedziała :D
    pisz szybciutko nn! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. SUUUPER rozdział! Haha, mina German'a musiała być przepiękna kiedy dowiedział się, że zapomniał o urodzinach Violi ♥ Och, Leonetta ♥♥♥ Słodko ze strony Violetty, że wypiła dwa koktajle :D Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio <3
    Naprawdę masz talent :3
    Czekam na kolejną dawkę rozkosznej leonetty :]
    Wpadnij ;>
    http://violettamojestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje za dedykacje. ^_^ rozdzial jak zawsze swietny :) PS przez ten cytat *,,Ja i ty... Trzy metry ponad niebem.".* znowu mam lzy w oczach. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz czemu kocham Ciebię i twoje opowiadanie. Dla czego? Piszesz przepięknie, mówią o wszystkim co czuje dana osoba.. Ja tak nie umiem, alę nie ważne :)Kocham każde napisane przez ciebie słowo, bo wyraża one zdanie z czyjejś perspektywy. Nazywam to czyimś Światem, bo możesz robić tam co chcesz.. I dla tego, że jak czytam twoje opowiadanie, to się rozpływam po całym pokoju.. ;* Są one długie, i przechodzę na inny świat.. Świat, zwany wyobraźnią.. ♥ Czekam na następny.. Takiak na każdy.. Niecierpliwie. I wiedz to, że kocham twoje opowiadanie.. ♥
    Weny ♥,
    Tiny Castillo

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak mi słów...
    To było po prostu piękne ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy jest mi smutno i źle czytam to jest już lepiej. Kocham Cię za to kim jesteś.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy