,,Było warto, bo zrozumiałam.
Każda historia ma powód.”
(,,Hoy somos mas”)
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy byli, są i będą ze mną w trakcie pisania tego opowiadania.
Dziękuję też tym, którzy mnie rozumieją i nie wyciągają pochopnych wniosków.
Dzięki.
Leon
Ojciec i matka
kazali mi iść razem z Corazon do jej pokoju. Chodziło im chyba o cel
,,zapoznania się”. Popierałem ten pomysł. Musiałem porozmawiać z tą dziewczyną.
Gdy tylko weszliśmy do pokoju Corazon zamknęła drzwi tak szybko, że nawet nie
zauważyłem.
Bez zbędnych
słów pokazała mi, że mam usiąść na kanapie, a potem powiedziała:
-Powiedz mi
proszę, że nie chcesz być moim chłopakiem ani mężem.
-Może cię to
obrazić, ale nawet o tym nie pomyślałem, a już na pewno tego nie chciałem ani
nie chcę – oznajmiłem nie owijając w bawełnę.
Zauważyłem, że na jej twarzy malowała się
niewyobrażalna ulga. Wiedziałem, że nie będzie chciała związać się ze mną, gdy
zobaczyłem jej wyraz twarzy, kiedy wchodziła do gabinetu ojca. Właściwie
dlaczego nazywam go swoim ojcem? Moi rodzice to podli ludzie. Nie mogę już się
do nich przyznawać. Nigdy nie wybaczę im tego, co mi zrobili.
-Cudownie. Mam
plan – powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo.
Rozsiadłem się
wygodniej. Zrobię wszystko, byle tylko znów spotkać Violettę i uwolnić ją od
bólu, który właśnie przeżywa.
Francesca
-Marco, dzisiaj
znów nie ma Violi w szkole. To już drugi dzień. Martwię się, a ona nie odbiera
ode mnie telefonów – z każdym słowem coraz bardziej smutniałam.
-Musimy pogadać
o tym z naszą paczką – powiedział. – Ja też czuję, że coś się stało. Violetta
nigdy nie opuściła dwóch dni z rzędu.
-Patrz! Tam
stoją! – zawołałam, bo zobaczyłam naszych przyjaciół.
Byli tam
wszyscy. Podeszliśmy bliżej i przywitaliśmy się.
-Nie ma
Violetty – powiedziała Ludmiła, trochę bardziej przysuwając się do Diego. –
Bardzo się boję. Co mogło się stać?
-Nikt z nas nic
nie wie – oznajmiła Camila. Tylko ona zachowywała zimną krew. Jak zawsze. Nie
wiedziałam, jak to wszystko przezywa tam w środku.
-Od mojego
przyjazdy tutaj nie rozmawiałem z Violettą, ale z opowiadań Camilii wiem, że ta
dziewczyna bardzo pomogła mojej dziewczynie – powiedział Rico.
Mojej
dziewczynie? Camila? Oni razem? No nareszcie! Chyba tylko oni, Ludmiła i Diego
to teraz jedyny powód do szczęścia.
-Leona też nie
ma –mruknęłam.
Właśnie. On też
się nie pojawił… Gdy połączyłam te dwa fakty, spojrzałam na moich przyjaciół,
którzy przybrali już grobowe twarze.
Camila
Bałam się, jak
chyba każdy z nas. Moim powodem do szczęścia był Rico. Nie zapomniałam, jednak
kto mi to szczęście podarowała. Była to Violetta. Ona nigdy mnie nie opuściła.
Nie wiedziałam, co robić. Chciałam tylko wyglądać na mniej zmartwioną, ale i
tak było źle. Violetta i Leon… Coś musiało stać się w ich związku, a ja nawet
nie miałam pojęcia co. Byli świetną parą i moim ideałem. To na nich się
wzorowałam, a teraz… Miałam tylko nadzieję, że nic poważnego nie zagrozi życiu
Violi. Pomogę jej. Ona jest osobą, którą kocham i nie zamierzam nigdy opuścić.
Nawet teraz.
Ludmiła
Patrzyłam ze
strachem na Diego. On tylko mocniej uścisnął moją dłoń.
Nawet teraz,
gdy chciałam czuć, że wszystko jest dobrze, tak nie było. To, że Violetta była
moim wrogiem rok temu, nie oznaczało, że się o nią nie martwię. Teraz jest moją
przyjaciółką. Gdyby nie odrzuciła Diega, on na pewno nie byłby moim chłopakiem.
Gdyby tutaj nie przybyła i mnie nie zmieniła…
Wiem tylko
jedno.
Gdy patrzę na
moich przyjaciół czuję siłę. Rozpiera mnie od środka i już wiem, że razem
możemy wszystko.
Musimy uratować
naszą Violettę. Cokolwiek co się z nią dzieje, ona niedługo będzie z nami.
Violetta
Cały czas
wierzę, że on niedługo tutaj będzie. Tak jak zawsze. Przyjdzie, przytuli mnie i
złoży na moich ustach delikatny pocałunek. Minęły dwa dni, a jego wciąż nie ma.
A co ja miałam powiedzieć? Nie wiem, co dzieje się za drzwiami, za oknem. Nie
wiem, czy chcę to wiedzieć. Nawet sam błysk światła przyprawia mnie o dreszcze.
On… Jego oczy,
jego uśmiech, jego włosy, jego nos, jego dłonie… Co jeśli już nigdy nie zobaczę
Le… jego? Dlaczego nie potrafię wymówić jego imienia? Czy to mnie już
przerosło?
Jedna… Druga… Trzecia łza.
Kap, kap, kap.
Straciłam go?
Czwarta… Piąta…
A co jeśli się załamię i nie dam rady już
czekać? Może ja już nie chcę czekać?
Szósta…
Siódma…
Nie
umiem na to patrzeć. Nie umiem sobie tego wyobrazić.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Odezwać się czy nie?
-Kto tam? – zdobyłam się na odwagę, by nie
wybuchnąć.
-Twoi
przyjaciele, którzy nigdy cię nie opuszczą – usłyszałam cichutki, jakby
nieśmiały, głos Marco.
-Wpuścisz nas? – zapytała tym samym tonem, co
chłopak, Camila.
Oni chcą mi
pomóc. Szybko otarłam łzy.
Podeszłam do
drzwi i przekręciłam kluczyk w drzwiach. Wtedy ujrzałam wszystkich.
Kolorową czapkę
Maxi’ego, niesforne loki Naty, przepaskę na rudych włosach Camili, łańcuchy
przy spodniach Rico, kwiecistą sukienkę Francesci, roztrzepane włosy Marco,
skórzaną kurtkę Diega, lśniące, blond włosy Ludmiły, smutną minę Andreasa, skruszone
oczy Tomasa, przytulająco się do boku bruneta Larę. Zjawili się wszyscy. Nawet
dziewczyna, która groziła mi, że zabierze mi… jego. Teraz los sami mi go
zabrał.
-Wejdźcie –
wychrypiałam.
Mój głos
drastycznie się zmienił. Z delikatnego jak aksamit w brudny? Nie umiem inaczej
tego wyjaśnić. Nie wyobrażałam sobie teraz mojego śpiewu.
Usiadłam na
łóżku. Oni zrobili wokół mnie osłonę, jakby bali się, że zaraz im ucieknę.
-Nie
przychodzisz do szkoły. Bardzo się martwimy. Gdy tu przyszliśmy twój tata
powiedział, że nie chcesz wychodzić z pokoju. Z nikim się nie kontaktujesz.
Vilu, nie może tak być – mówiła Ludmiła, a jej oczy szkliły się.
-Podstawowe
pytanie. Co się stało? – zapytała Lara.
-Ja… on.. Le…
Leon – wypowiedziałam jego imię z trudem. – Leon wyjechał. Odszedł ode mnie.
Nie wiem gdzie jest. Nie wiem dlaczego wyjechał.
Wybuchłam
płaczem. Wtedy wszystkie dziewczyny powtórzyły to, co ja. Chyba nie mogły już
patrzeć na moje cierpienie. Ja też już nie mogłam, ale nie kontrolowałam tego.
Nie mogłam przestać ciepieć.
-Violu, musisz
wyjść z domu – powiedział Tomas. Jego mina ani trochę się nie zmieniła.
-Nie mogę. Nie
jestem na to gotowa, rozumiecie? – zapytałam histerycznie. – Nie umiem przejść
obok jego domu obojętnie. Wszystko, co napotka mój wzrok, przypomina mi o nim.
Wtedy zaczęłam
dławić się moim łzami. Nie umiałam pohamować tego, co działo się w moim sercu,
umyśle, duszy…
Leon
-Przygotowałam
ten plan jeszcze przed tym, jak dowiedziałam się o tobie – mówiła z chytrym
uśmieszkiem. – Musisz wiedzieć, że na wakacjach w Buenos Aires poznałam
Facundo. Musiałam się z nim rozstać, ponieważ mój ojciec nie zezwalał na ten
związek, jak się później okazało miałam zostać żoną kogoś innego. Chcę być z
Facundo. To moja miłość. Muszę znaleźć się z nim w Buenos Aires. Obiecałam mu
to. Zrobimy tak… Mam tutaj dwa bilety na lot do miasta, w którym mieszkasz.
Polecimy tam razem.
W duszy
zacząłem skakać z radości. Wrócę do Violetty. Jak mogłem zwątpić? Znów zobaczę
jej uśmiech. Moje życie znów wróci do normy razem z nią.
-Niestety, nie
możemy wyjechać dzisiaj – mój uśmiech momentalnie zbladł.
-Dlaczego? –
zapytałem z pretensją w głosie.
-Nakryją nas.
Gdy minie jakiś czas uspokoimy ich czujność – powiedziała spokojnie Corazon. –
Musimy poczekać dwa tygodnie.
Gdy usłyszałem,
jak długo nie będę słyszał głosu mojej ukochanej, głośno zakląłem. Nie uszło to
uwadze Corazon, która spojrzała na mnie smutnymi oczami wyrażającymi tylko
jedno.
Też czuję to samo…
__________________________________
Bardzo proszę rozdział. :)
Snuliście różne domysły. O co chodzi? Może to, może tamto, ale najgorzej było z tym zdaniem:
Dziewczyna weszła, a ja już wiedziałem, że to wszystko nie musi być takie trudne.
Teraz już chyba rozumiecie, prawda?
Możecie powoli odliczać do powrotu Leonetty.
Teraz sprawy organizacyjne.
Niedługo zmieni się wygląd bloga dzięki mojej kochanej Alex V. z bloga: http://story-violetta.blogspot.com/
Dziękuję jej i Cande Castillo za rozmowy na gg. :)
Aj, wy potraficie mnie rozśmieszyć. :)
Kolejny rozdział możliwe, że jutro.
Wena mnie nie opuszcza, oj nie opuszcza. : D
Ciao!
Xenia <3
Dodasz dzisiaj kolejny ?
OdpowiedzUsuńBo ja nie wytrzymam !!
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńI naprawdę świetnie wymyśliłaś
historię Corazon :D
Masz dar do pisania. Powinnaś napisać książkę *-*. A może napisałaś, że León jakoś skontaktował się z Violettą, żeby jej wszystko wytłumaczył.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się znowu przy twoim rozdziale ;(
OdpowiedzUsuńnormalnie tak mi ich szkoda ..
ale dobrze że maja plan :)
Niech szybko do siebie wracaja <3
Uwielbiam to jak piszesz :)
Już sie nie moge doczekac nexxta :D
dodawaj szybciutko ;)
pozdrawiam"
Maja :)
OD TERAZ CANDE CASTILLO ;___; A z tymi rozmowami na GG.. To czysta przyjemność rozmawiać z tobą ; ) Rozdział wspaniały. Z każdą kolejną linijką coraz więcej łez mi leciało, a ja słyszałam tylko stukotanie ich o biórko. Słone łzy, przez nieszczęście Violetty.. Gdy przeczytałam ostatnią perspektywę, zaczęłam uśmiechać się przez łzy. Dziwne że to tak na mnie działa, prawda? No dobrze. Zacznę odliczać .. ;* Corazon to dobra dziewczyna, myślałam, że będzie takiak Lara, a tu jednak czysta dusza Violetty. Czekam na nastęny, i na powrót Leona do Buenos Aires..
OdpowiedzUsuńWeny,
Cande Castillo
Wielbię twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńAle może Leon niech zadzwoni do Violi, albo wyśle jakiś list czy coś, żeby jej to wszystko wytumaczyć. Bo jak przez 2 tygodnie nie da żadnego znaku, a później nagle wróci to Violka będzie zła -,-
Miśqa ;*
Boskie <33
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Pseplasam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ;_;
OdpowiedzUsuńAle tutaj dostaniesz takiego długiego komenta! :D
Nie jestem pewna, jak Violetta zareaguje, gdy Leon wróci...
W końcu wyjechał tak bez zapowiedzi i w ogóle...
Ale nie będę się martwiła na zapas. :)
Rozdział ogólnie cudowny, wspaniały i fantastyczny! <3
Pisz szybko kolejny, kochana. ;*
A co do gg - 44261124. Odezwij się, to coś razem napiszemy. :)
Buziaki, M. ;*
Zostałaś nominowana na moim drugim blogu:
OdpowiedzUsuńtda-patrome.blogspot.com
Super rozdział! Już lubię tą Corazon :D Czekam na next i powrót Leonetty!
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj przeczytałam, ale dziś komentuję ;)
OdpowiedzUsuńUff..jednak jest plan :D Nie jest aż tak źle..ale mam nadzieję, że Leon da radę się skontaktować z Vilu w ciągu tych 2 tygodni i jej powie o wszystkim, albo chociaż coś zrobić, żeby wiedziała, że on wróci! Ja też jestem ciekawa reakcji Violi..oby była pozytywna.
Masz świetne pomysły! Rozdział boski! *.* Już nie mogę się doczekać następnego. Co chwila odświeżam stronę i patrze, czy jest już 21! <3
Pozdrawiam!