poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 20: Plan

,,Było warto, bo zrozumiałam.
  Każda historia ma powód.”
  (,,Hoy somos mas”)

Rozdział dedykuję wszystkim, którzy byli, są i będą ze mną w trakcie pisania tego opowiadania.
Dziękuję też tym, którzy mnie rozumieją i nie wyciągają pochopnych wniosków.
Dzięki. 

Leon
    Ojciec i matka kazali mi iść razem z Corazon do jej pokoju. Chodziło im chyba o cel ,,zapoznania się”. Popierałem ten pomysł. Musiałem porozmawiać z tą dziewczyną. Gdy tylko weszliśmy do pokoju Corazon zamknęła drzwi tak szybko, że nawet nie zauważyłem.

     Bez zbędnych słów pokazała mi, że mam usiąść na kanapie, a potem powiedziała:
      -Powiedz mi proszę, że nie chcesz być moim chłopakiem ani mężem.
      -Może cię to obrazić, ale nawet o tym nie pomyślałem, a już na pewno tego nie chciałem ani nie chcę – oznajmiłem nie owijając w bawełnę.
      Zauważyłem, że na jej twarzy malowała się niewyobrażalna ulga. Wiedziałem, że nie będzie chciała związać się ze mną, gdy zobaczyłem jej wyraz twarzy, kiedy wchodziła do gabinetu ojca. Właściwie dlaczego nazywam go swoim ojcem? Moi rodzice to podli ludzie. Nie mogę już się do nich przyznawać. Nigdy nie wybaczę im tego, co mi zrobili.
    -Cudownie. Mam plan – powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo.
    Rozsiadłem się wygodniej. Zrobię wszystko, byle tylko znów spotkać Violettę i uwolnić ją od bólu, który właśnie przeżywa.

Francesca
   -Marco, dzisiaj znów nie ma Violi w szkole. To już drugi dzień. Martwię się, a ona nie odbiera ode mnie telefonów – z każdym słowem coraz bardziej smutniałam.
   -Musimy pogadać o tym z naszą paczką – powiedział. – Ja też czuję, że coś się stało. Violetta nigdy nie opuściła dwóch dni z rzędu.
   -Patrz! Tam stoją! – zawołałam, bo zobaczyłam naszych przyjaciół.
   Byli tam wszyscy. Podeszliśmy bliżej i przywitaliśmy się.
    -Nie ma Violetty – powiedziała Ludmiła, trochę bardziej przysuwając się do Diego. – Bardzo się boję. Co mogło się stać?
    -Nikt z nas nic nie wie – oznajmiła Camila. Tylko ona zachowywała zimną krew. Jak zawsze. Nie wiedziałam, jak to wszystko przezywa tam w środku.
    -Od mojego przyjazdy tutaj nie rozmawiałem z Violettą, ale z opowiadań Camilii wiem, że ta dziewczyna bardzo pomogła mojej dziewczynie – powiedział Rico.
    Mojej dziewczynie? Camila? Oni razem? No nareszcie! Chyba tylko oni, Ludmiła i Diego to teraz jedyny powód do szczęścia.
    -Leona też nie ma –mruknęłam.
    Właśnie. On też się nie pojawił… Gdy połączyłam te dwa fakty, spojrzałam na moich przyjaciół, którzy przybrali już grobowe twarze.

Camila
    Bałam się, jak chyba każdy z nas. Moim powodem do szczęścia był Rico. Nie zapomniałam, jednak kto mi to szczęście podarowała. Była to Violetta. Ona nigdy mnie nie opuściła. Nie wiedziałam, co robić. Chciałam tylko wyglądać na mniej zmartwioną, ale i tak było źle. Violetta i Leon… Coś musiało stać się w ich związku, a ja nawet nie miałam pojęcia co. Byli świetną parą i moim ideałem. To na nich się wzorowałam, a teraz… Miałam tylko nadzieję, że nic poważnego nie zagrozi życiu Violi. Pomogę jej. Ona jest osobą, którą kocham i nie zamierzam nigdy opuścić. Nawet teraz.


Ludmiła
    Patrzyłam ze strachem na Diego. On tylko mocniej uścisnął moją dłoń.
    Nawet teraz, gdy chciałam czuć, że wszystko jest dobrze, tak nie było. To, że Violetta była moim wrogiem rok temu, nie oznaczało, że się o nią nie martwię. Teraz jest moją przyjaciółką. Gdyby nie odrzuciła Diega, on na pewno nie byłby moim chłopakiem. Gdyby tutaj nie przybyła i mnie nie zmieniła…
    Wiem tylko jedno.
    Gdy patrzę na moich przyjaciół czuję siłę. Rozpiera mnie od środka i już wiem, że razem możemy wszystko.
    Musimy uratować naszą Violettę. Cokolwiek co się z nią dzieje, ona niedługo będzie z nami.

Violetta
    Cały czas wierzę, że on niedługo tutaj będzie. Tak jak zawsze. Przyjdzie, przytuli mnie i złoży na moich ustach delikatny pocałunek. Minęły dwa dni, a jego wciąż nie ma. A co ja miałam powiedzieć? Nie wiem, co dzieje się za drzwiami, za oknem. Nie wiem, czy chcę to wiedzieć. Nawet sam błysk światła przyprawia mnie o dreszcze.
    On… Jego oczy, jego uśmiech, jego włosy, jego nos, jego dłonie… Co jeśli już nigdy nie zobaczę Le… jego? Dlaczego nie potrafię wymówić jego imienia? Czy to mnie już przerosło?
    Jedna… Druga… Trzecia łza.
    Kap, kap, kap.
   Straciłam go?
   Czwarta… Piąta…
    A co jeśli się załamię i nie dam rady już czekać? Może ja już nie chcę czekać?
    Szósta… Siódma…
    Nie umiem na to patrzeć. Nie umiem sobie tego wyobrazić.
    Usłyszałam pukanie do drzwi.
    Odezwać się czy nie?
    -Kto tam? – zdobyłam się na odwagę, by nie wybuchnąć.
    -Twoi przyjaciele, którzy nigdy cię nie opuszczą – usłyszałam cichutki, jakby nieśmiały, głos Marco.
    -Wpuścisz nas? – zapytała tym samym tonem, co chłopak, Camila.
    Oni chcą mi pomóc. Szybko otarłam łzy.
    Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk w drzwiach. Wtedy ujrzałam wszystkich.
    Kolorową czapkę Maxi’ego, niesforne loki Naty, przepaskę na rudych włosach Camili, łańcuchy przy spodniach Rico, kwiecistą sukienkę Francesci, roztrzepane włosy Marco, skórzaną kurtkę Diega, lśniące, blond włosy Ludmiły, smutną minę Andreasa, skruszone oczy Tomasa, przytulająco się do boku bruneta Larę. Zjawili się wszyscy. Nawet dziewczyna, która groziła mi, że zabierze mi… jego. Teraz los sami mi go zabrał.
    -Wejdźcie – wychrypiałam.
    Mój głos drastycznie się zmienił. Z delikatnego jak aksamit w brudny? Nie umiem inaczej tego wyjaśnić. Nie wyobrażałam sobie teraz mojego śpiewu.
    Usiadłam na łóżku. Oni zrobili wokół mnie osłonę, jakby bali się, że zaraz im ucieknę.
    -Nie przychodzisz do szkoły. Bardzo się martwimy. Gdy tu przyszliśmy twój tata powiedział, że nie chcesz wychodzić z pokoju. Z nikim się nie kontaktujesz. Vilu, nie może tak być – mówiła Ludmiła, a jej oczy szkliły się.
    -Podstawowe pytanie. Co się stało? – zapytała Lara.
   -Ja… on.. Le… Leon – wypowiedziałam jego imię z trudem. – Leon wyjechał. Odszedł ode mnie. Nie wiem gdzie jest. Nie wiem dlaczego wyjechał.
   Wybuchłam płaczem. Wtedy wszystkie dziewczyny powtórzyły to, co ja. Chyba nie mogły już patrzeć na moje cierpienie. Ja też już nie mogłam, ale nie kontrolowałam tego. Nie mogłam przestać ciepieć.
    -Violu, musisz wyjść z domu – powiedział Tomas. Jego mina ani trochę się nie zmieniła.
    -Nie mogę. Nie jestem na to gotowa, rozumiecie? – zapytałam histerycznie. – Nie umiem przejść obok jego domu obojętnie. Wszystko, co napotka mój wzrok, przypomina mi o nim.
    Wtedy zaczęłam dławić się moim łzami. Nie umiałam pohamować tego, co działo się w moim sercu, umyśle, duszy…

Leon
    -Przygotowałam ten plan jeszcze przed tym, jak dowiedziałam się o tobie – mówiła z chytrym uśmieszkiem. – Musisz wiedzieć, że na wakacjach w Buenos Aires poznałam Facundo. Musiałam się z nim rozstać, ponieważ mój ojciec nie zezwalał na ten związek, jak się później okazało miałam zostać żoną kogoś innego. Chcę być z Facundo. To moja miłość. Muszę znaleźć się z nim w Buenos Aires. Obiecałam mu to. Zrobimy tak… Mam tutaj dwa bilety na lot do miasta, w którym mieszkasz. Polecimy tam razem.

    W duszy zacząłem skakać z radości. Wrócę do Violetty. Jak mogłem zwątpić? Znów zobaczę jej uśmiech. Moje życie znów wróci do normy razem z nią.
    -Niestety, nie możemy wyjechać dzisiaj – mój uśmiech momentalnie zbladł.
    -Dlaczego? – zapytałem z pretensją w głosie.
    -Nakryją nas. Gdy minie jakiś czas uspokoimy ich czujność – powiedziała spokojnie Corazon. – Musimy poczekać dwa tygodnie.
    Gdy usłyszałem, jak długo nie będę słyszał głosu mojej ukochanej, głośno zakląłem. Nie uszło to uwadze Corazon, która spojrzała na mnie smutnymi oczami wyrażającymi tylko jedno.
Też czuję to samo…
__________________________________
Bardzo proszę rozdział. :)
Snuliście różne domysły. O co chodzi? Może to, może tamto, ale najgorzej było z tym zdaniem:
Dziewczyna weszła, a ja już wiedziałem, że to wszystko nie musi być takie trudne.
Teraz już chyba rozumiecie, prawda?
Możecie powoli odliczać do powrotu Leonetty.
Teraz sprawy organizacyjne.
Niedługo zmieni się wygląd bloga dzięki mojej kochanej Alex V. z bloga: http://story-violetta.blogspot.com/
Dziękuję jej i Cande Castillo za rozmowy na gg. :)
Aj, wy potraficie mnie rozśmieszyć. :)
Kolejny rozdział możliwe, że jutro.
Wena mnie nie opuszcza, oj nie opuszcza. : D
Ciao!
Xenia <3    

11 komentarzy:

  1. Dodasz dzisiaj kolejny ?
    Bo ja nie wytrzymam !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział!
    I naprawdę świetnie wymyśliłaś
    historię Corazon :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz dar do pisania. Powinnaś napisać książkę *-*. A może napisałaś, że León jakoś skontaktował się z Violettą, żeby jej wszystko wytłumaczył.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poryczałam się znowu przy twoim rozdziale ;(
    normalnie tak mi ich szkoda ..
    ale dobrze że maja plan :)
    Niech szybko do siebie wracaja <3
    Uwielbiam to jak piszesz :)
    Już sie nie moge doczekac nexxta :D
    dodawaj szybciutko ;)
    pozdrawiam"
    Maja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OD TERAZ CANDE CASTILLO ;___; A z tymi rozmowami na GG.. To czysta przyjemność rozmawiać z tobą ; ) Rozdział wspaniały. Z każdą kolejną linijką coraz więcej łez mi leciało, a ja słyszałam tylko stukotanie ich o biórko. Słone łzy, przez nieszczęście Violetty.. Gdy przeczytałam ostatnią perspektywę, zaczęłam uśmiechać się przez łzy. Dziwne że to tak na mnie działa, prawda? No dobrze. Zacznę odliczać .. ;* Corazon to dobra dziewczyna, myślałam, że będzie takiak Lara, a tu jednak czysta dusza Violetty. Czekam na nastęny, i na powrót Leona do Buenos Aires..
    Weny,
    Cande Castillo

    OdpowiedzUsuń
  6. Wielbię twojego bloga <3
    Ale może Leon niech zadzwoni do Violi, albo wyśle jakiś list czy coś, żeby jej to wszystko wytumaczyć. Bo jak przez 2 tygodnie nie da żadnego znaku, a później nagle wróci to Violka będzie zła -,-

    Miśqa ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie <33
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pseplasam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ;_;
    Ale tutaj dostaniesz takiego długiego komenta! :D
    Nie jestem pewna, jak Violetta zareaguje, gdy Leon wróci...
    W końcu wyjechał tak bez zapowiedzi i w ogóle...
    Ale nie będę się martwiła na zapas. :)
    Rozdział ogólnie cudowny, wspaniały i fantastyczny! <3
    Pisz szybko kolejny, kochana. ;*
    A co do gg - 44261124. Odezwij się, to coś razem napiszemy. :)
    Buziaki, M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana na moim drugim blogu:
    tda-patrome.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Już lubię tą Corazon :D Czekam na next i powrót Leonetty!

    OdpowiedzUsuń
  11. Już wczoraj przeczytałam, ale dziś komentuję ;)
    Uff..jednak jest plan :D Nie jest aż tak źle..ale mam nadzieję, że Leon da radę się skontaktować z Vilu w ciągu tych 2 tygodni i jej powie o wszystkim, albo chociaż coś zrobić, żeby wiedziała, że on wróci! Ja też jestem ciekawa reakcji Violi..oby była pozytywna.
    Masz świetne pomysły! Rozdział boski! *.* Już nie mogę się doczekać następnego. Co chwila odświeżam stronę i patrze, czy jest już 21! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy