,,Twoje miłe oczy tęsknią
Wierzę
Wierzę."
(,,Te creo")
Dedykuję ten rozdział mojej koleżance, Sylwii.
Niecierpliwiłaś się, ale nie wiem, co będzie, gdy przeczytasz w całości tą część.
Leon
Violetta mnie
zadziwia. Jest idealna, a do tego chcę robić mi niespodzianki. To piękne. Nie
wiem czy dałbym radę ją opuścić. Nigdy. Ona jest dla mnie najważniejszą osobą w
życiu. Tak długo o nią walczyłem i wreszcie ją dostałem. Teraz czuję się,
jakbym wygrał wszystkie pieniądze świata, a nawet więcej. Vilu dostarcza do
mojego życia powiew świeżości. Przy niej czuję się jakbym latał. Po prostu
unosił się w powietrzu. To piękne uczucie. Być przy niej…
Teraz idę do
domu. Muszę się przygotować na niespodziankę mojego najjaśniejszego słońca.
Wiem, może się wydawać, że jestem głupi, ale warto jest być głupim dla miłości.
Wszedłem do
domu, zobaczyłem mamę, która podała mi list i powiedziała tylko:
-Wiedz, że
tego nie chciałam. To twoje przeznaczenie.
Nie wiedziałem
o co jej chodzi, ale otworzyłem kopertę i zacząłem czytać list.
Drogi Leonie!
Nigdy nie chciałem tego robić. Ani ja, ani
Twoja matka. Z góry Cię przepraszamy.
Teraz pracuję w Hiszpanii, w Madrycie.
Doskonale o tym wiesz. Niestety, nie mam tej pracy bez powodu. Powiedziałbym Ci
wszystko w tym liście, ale nie mogę. Chciałbym Cię prosić o rozmowę w cztery
oczy. Matka poda Ci mój adres. Obawiam się, że będziesz musiał zostać ze mną w
Hiszpanii na stałe. Proszę tylko, abyś nic nie mówił o swoim wyjeździe
Violetcie i swoim przyjaciołom. Doskonale wiem, jak się z nim zżyłeś.
Musisz wyjechać, jak najprędzej. Ta sprawa
jest bardzo pilna. Matka kupiła Ci już bilet. Gdy ten list dojdzie do Buenos
Aires będzie 29 września. Wtedy będziesz musiał wyjechać. Twój lot jest o
godzinie osiemnastej. Proszę Cię, nie spóźnij się.
Kocham Cię,
Twój ojciec.
Nie mogłem
uwierzyć w to, co napisał mój ojciec. To było dla mnie, jakby mój własny ojciec
wbił mi nóż w plecy. Właściwie to właśnie to zrobił.
-Wiedziałaś o
tym?! –krzyknąłem do mamy.
Wyjąkała
potwierdzająco, że tak.
-Co się stanie,
jak nie pojadę? – zapytałem już bardziej opanowany.
-Musisz
pojechać. Twój ojciec umiera, tylko nie chciał Ci tego pisać – powiedziała.
Kolejny cios.
Mój rodzic kończy swoje życie. Wbrew pozorom muszę tam być. Zaboli to mnie,
zaboli to najważniejszą osobę w moim życiu, ale tata mnie potrzebuje. Wyruszam
dzisiaj. Nie będzie żadnej niespodzianki. Nie będzie już żadnych chwil
spędzonych z nią. Nic nie mogę powiedzieć o tym Violi. Kobiecie, która wniosła
do mojego życia wiele nieznanych mi uczuć. Po moim policzku popłynęła jedna,
świadcząca o wszystkim łza. Tak, teraz wiem, jak to życie potrafi zranić. Mówię
to ja, kiedy doświadczyłem najpiękniejszych chwil i prawdopodobnie nie spotkam
osoby, którą kocham i kochać będę dalej, nie widząc jej, nie słysząc jej i nie
patrząc na nią każdego dnia.
Camila
Co ten głupi
Rico chce zrobić? Muszę iść do jego domu. Tylko gdzie on mieszka?
-Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę, żebyś za
mną chodził. Idź stąd! – krzyknęłam do natrętnego chłopaka.
-Wedle życzenia. Jeżeli chciałabyś się
jeszcze pokłócić zapraszam pod Buenos Aires 692, kochanie – zaśmiał się krótko.
-Chyba będzie to, gdy świnie zaczną latać –
fuknęłam i odwróciłam się na pięcie.
Tak! Idę! On
musi mi wszystko wyjaśnić. Właściwie ja też muszę mu wszystko wytłumaczyć. Mam
nadzieję, że wysłucha mnie do końca. Pędzę. Muszę spotkać się z przeznaczeniem.
Violetta
Umówiliśmy się
z Leonem o osiemnastej, ale jego nigdzie nie ma. Boję się. Jeśli coś mu się
stało? Postanowiłam, że pójdę do jego domu. Może zapomniał, ostatnio jest mało
pamiętliwy.
W pięć minut
doszłam do budynku. Okna były pozabijane deskami, a w środku nie było żywej
duszy. Obawiałam się najgorszego. Właściwie to już mogło nastąpić.
Gdy zrozumiałam
co się stało, usiadłam na najbliższej ławce, ukryłam twarz w dłoniach i
zaczęłam płakać szlochem, którego nigdy u siebie nie słyszałam. Bałam się i
czułam strach, a w mojej głowie rozbrzmiewało już tylko jedno zdanie.
On cię opuścił i już nigdy nie wróci…
Następnie
pojawiło się pytanie dlaczego? A po
nim szybka odpowiedź… Nie wiem.
Camila
Chyba tylko
dzięki lekcjom z Gregorio dobiegłam tak szybko do domu Rico. Zadzwoniłam
dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi kobieta, niskiego wzrostu i w średnim wieku.
-Witaj,
złotko. Przyszłaś do Rico? – zapytała miłym tonem.
-Tak, jest w
domu? – zapytałam szybko.
Kobieta
spojrzała na zegarek i powiedziała:
-Nie, ale
właśnie czeka na lotnisku na samolot do Brazylii – powiedziała.
Poczułam, jak
moja szczęka opada ze stukotem na ziemię. Jak to na lotnisku? Muszę tam jechać.
Nie zważając na matkę Rico, zagwizdnęłam na taksówkę, a ona zatrzymała się, a
ja powiedziałam, żeby zawieziono mnie na lotnisko.
Jeżeli ten
wariat poleci do Brazylii, to przynajmniej dzięki niemu schudłam.
Leon
Właśnie
czekałem w samolocie na start. Okazało się, że pojedzie ze mną matka, bo także
chce być z ojcem w jego ostatnich dniach życia.
Nagle
poczułem, jakby tysiące igieł wbiło się w moje serce. Syknąłem z bólu.
Wiedziałem, że przed chwilą się dowiedziała. To był znak, a z moich oczu znów
poleciały łzy. Nie były to łzy bólu, ale smutku. Wielkiego jak czarna dziura. Z
każdą chwilą czułem jak się pogrążam i nagle staje się upadłym aniołem. To ją
krzywdzi, a ja nie chcę, żeby cierpiała, ale nie umiem tego zwalczyć. Tylko to
cierpienie… Ono wysysa ze mnie całe szczęście i już nie mogę więcej patrzeć na
to, co dzieje się wokół mnie. Czuję już, jak mi jej brakuje. Co będzie, gdy
wyjedziemy z Argentyny? Nie wiem… Nie chcę mieć o tym bladego pojęcia.
Rico
Już niedługo
pokaże temu Broadway’owi, żeby nigdy nie
ranił Cami. Idę na odprawę. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i chłopak
ją przeprosi. Pora przybrać maskę groźnego Rico.
Camila
Już chciałam
wbiec do środka, ale zobaczyłam, jak osoba ubrana w czarną, skórzaną kurtkę
wsiada do samolotu. Już za późno. To już koniec, a on nie wróci. Nie przyjdzie
do mnie, a ja nie wyznam mu, tego, co naprawdę leży w głębi mego serca.
Rico
Przetarłem oczy
ze zdumienia. Na ławce zobaczyłem płaczącą dziewczynę, która zdumiewająco
przypominała Camilę. Gdy podszedłem bliżej okazało się, że to była ona. Jej
twarz była ukryta w dłoniach, a włosy prawie zasłaniały ją całą. Usiadłem obok
niej i podałem jej chusteczkę bez żadnego słowa. Ona popatrzyła na nią, wzięła
ją, przetarła oczy i wysmarkała się.
-Co się stało?
– spytałem, zmieniając głos, by mnie nie poznała.
-Chłopak,
którego kocham wyjechał do Brazylii – moje serce zabiło mocniej – A przecież
darzę go najwspanialszym uczuciem na świecie.
Odwróciła
głowę w moją stronę. Jej oczy powiększyły się, a ja spytałem:
-Może
zapomniałaś mu o tym powiedzieć?
-Teraz już
chyba wie – powiedziała, a ja przysunąłem się do niej, po czym nasze wargi
złączyły się w pocałunku.
Czułem się,
jakbym zjadł stado motyli. Teraz wiedziałem, że się kochamy, a ona już się nie
boi, a to było dla mnie najważniejsze.
Violetta
Wróciłam do
domu. Było mi to nie potrzebne. Bez niego moje życie straciło sens.
Gdy wchodziłam
po schodach, usłyszałam wołanie taty. Chyba chciał ze mną porozmawiać. Nie mam
ochoty na gadanie z nim, a tym bardziej na życie. Weszłam do swojego pokoju i
postanowiłam, że nie ruszę się stąd już nigdy. Miałam dość tej potwornej
pustki. Czułam, że zaraz cała mnie wchłonie, a ja się rozpłynę. Po prostu.
Wolałabym umrzeć niż być tutaj sama, bez niego. To koniec. Mam dość.
Przekręciłam klucz w drzwiach i zasunęłam zasłony w oknach. Teraz jestem
chroniona przed bólem świata, ale co z cierpieniem, które tli się we mnie? Nie
wiem.
Usnęłam, ale
nawet w krainie Morfeusza byłam męczona koszmarami.
____________________________________
Wszystko wiem. Płakałam, pisząc ten rozdział. Nie mogę wyjawić, ile będzie trwała ta rozłąka. Wiem, jest Rico i Cami, ale jest i ta pustka...
Przepraszam....
Xenia <3
Jak tez prawie płakałam... zabrakło słów na Twoją twórczość... prosze tylko ich połącz...
OdpowiedzUsuńSuuper ;3
OdpowiedzUsuńTeż prawie uroniłam kilka łez.. ;|
Po prostu CUDO O.o
Czekam na kolejny..
Mam takie ciemne myśli i wydaję mi się że Vilu może coś sobie zrobić.. Hm.. Ciekawe.. ;|
Pozdrawiam,
Weru♥
ŻE CO?!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym:
UsuńMon***
Gratuluje takiego rozdziału. To najlepszy na blogu. Jest niesamowity, piękny i wspaniały, smutny. Inni rozdzielają Leonettę w sposób tandetny, przez jakieś głupie zdjęcia, czy intrygi. Ty rozdzieliłaś ich w sposób cholernie bolesny. Oni teraz będą cierpieć. Bo nie potrafią bez siebie funkcjonować. Najgorsze jest to, że Leon jej teraz potrzebuje, a nie może być przy nim. Viola zaś nic nie wie. Dlaczego odszedł. Jak oni sobie poradzą?
OdpowiedzUsuńKobieto przez ciebie płacze.
OdpowiedzUsuńNormalnie czuję ten ból Vilu i Leona.
Nie moge się do czekać następnego.
Zapraszam do mnie vilu-story.blogspot.com
Pozdrawiam
Vilu :*
;(
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, ale smutny. :c Szkoda, że Leon wyjeżdża... ale ja też bym tak zrobiła, gdyby mój ojciec umierał... :c
Ahh <3 Rico i Cami <3 Razem <3 :*
Jedyne pocieszenie :c
Masz mi to odkręcić, ale już. :3
Ciao,
Velvet .xx
Czuję igłę w sercu.. Jedna rozłąka Leonetty.. Teraz to nie jest Leonetta, tylko Leon i Violetta.. Cholerny Verdas i Castillo... Jedyne pocieszenie to Rici (Rico, Cami..) Mam nadziję że poprawisz wszytko, bo czuję pustkę w moim Sercu.. Tak, całe serce oddałam Leonetcie, w sercu jest tylko cholerna Leonetta.. I jedna osoba. Przyjaciółka.. Czekam na następny. Mam nadzieję, że będzie coś miłego, i Violetta wyjdzie z pokoju, a nie będzie w nim siedziała takiak Cami, albo ta ruda z ,,Przyjaciółki"..
OdpowiedzUsuńTiny Castillo.
Spodziewałam się niespodzianki Violi, a tu smutny rozdział :( Szkoda mi Leon'a + Violetta nic nie wie ;( Czekam na next..
OdpowiedzUsuńPrzecież oni tego nie zniosą...
OdpowiedzUsuńBoskie <33
OdpowiedzUsuńJest Rico i cami <33
Ale nie ma Leonetty ;-(
Ty zła kobieto... xD
Nie no żartuję, jesteś świetna .
Zapraszam do siebie: http://leon-i-violetta-always-together.blogspot.com/
Wiesz, tutaj na początku zazwyczaj wychwalam twojego bloga i rozdział.
OdpowiedzUsuńAle ten rozdział nie był taki jak inne i czuję, że komentarz też nie może taki być.
Przyznaję, że uroniłam kilka łez, ale dopiero kiedy Leon wyczuł, że Viola wie.
Nie wiem dlaczego akurat w tym momencie, ale to chyba przez to, że jego tak bardzo to zabolało.
Nie można lepiej oddać tego, jak oni się kochają, nie ukazując ich cierpienia, gdy nie są razem.
Jakoś nie mam ochoty grozić ci grobem, jeśli w następnym rozdziale ich nie połączysz... To dziwne, co najmniej dziwne.
Ale wiesz, to był najpiękniejszy rozdział o rozdzieleniu Leonetty, jaki miałam okazję przeczytać. Czegoś tak pięknego jeszcze nie widziałam.
Nie ważne kiedy wreszcie spotkają się ponownie, czy w następnym rozdziale, czy wiele, wiele później, zapamiętaj jedno:
tylko ty mogłaś w tak piękny, ani trochę nie wymuszony sposób rozdzielić Leonettę.
Masz talent, dziewczyno, wielki talent.
Pozdrawiam, M. ;*
Brakuję mi słów...
OdpowiedzUsuńTo takie piękne, aż się wzruszyłam
To było takie wzruszające dzasz jeszcze jeden rozdział dzisiaj prosze ale taki długi prosze <3333
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak głupia :(
OdpowiedzUsuńJezu... to było piękne ..
Kochana rozdział ci wyszedł genialny <3
Szybko dawaj następny xD
Pozdrawiam:
Maja :)
Ja tu płacze
OdpowiedzUsuńHelp my
Boże!!!
OdpowiedzUsuńJak doszło do słów Leona w tym samolocie,
To tak teraz ryczę!!!
W takich chwilach zawsze płaczę.
Idę czytać dalej bo nie wiem co się tam dzieje.
Zuza
Hejo :3 świetnie piszesz ♥♥♥ -ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA :*
OdpowiedzUsuń