sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 18: List

 ,,Twoje miłe oczy tęsknią
   Wierzę
   Wierzę."
   (,,Te creo")

                  Dedykuję ten rozdział mojej koleżance, Sylwii. 
Niecierpliwiłaś się, ale nie wiem, co będzie, gdy przeczytasz w całości tą część.

Leon
   Violetta mnie zadziwia. Jest idealna, a do tego chcę robić mi niespodzianki. To piękne. Nie wiem czy dałbym radę ją opuścić. Nigdy. Ona jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Tak długo o nią walczyłem i wreszcie ją dostałem. Teraz czuję się, jakbym wygrał wszystkie pieniądze świata, a nawet więcej. Vilu dostarcza do mojego życia powiew świeżości. Przy niej czuję się jakbym latał. Po prostu unosił się w powietrzu. To piękne uczucie. Być przy niej…
    Teraz idę do domu. Muszę się przygotować na niespodziankę mojego najjaśniejszego słońca. Wiem, może się wydawać, że jestem głupi, ale warto jest być głupim dla miłości.
     Wszedłem do domu, zobaczyłem mamę, która podała mi list i powiedziała tylko:
     -Wiedz, że tego nie chciałam. To twoje przeznaczenie.
     Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale otworzyłem kopertę i zacząłem czytać list.

Drogi Leonie!
Nigdy nie chciałem tego robić. Ani ja, ani Twoja matka. Z góry Cię przepraszamy.
Teraz pracuję w Hiszpanii, w Madrycie. Doskonale o tym wiesz. Niestety, nie mam tej pracy bez powodu. Powiedziałbym Ci wszystko w tym liście, ale nie mogę. Chciałbym Cię prosić o rozmowę w cztery oczy. Matka poda Ci mój adres. Obawiam się, że będziesz musiał zostać ze mną w Hiszpanii na stałe. Proszę tylko, abyś nic nie mówił o swoim wyjeździe Violetcie i swoim przyjaciołom. Doskonale wiem, jak się z nim zżyłeś.
Musisz wyjechać, jak najprędzej. Ta sprawa jest bardzo pilna. Matka kupiła Ci już bilet. Gdy ten list dojdzie do Buenos Aires będzie 29 września. Wtedy będziesz musiał wyjechać. Twój lot jest o godzinie osiemnastej. Proszę Cię, nie spóźnij się.
                               
                                    Kocham Cię,
                                                    Twój ojciec.
   
    Nie mogłem uwierzyć w to, co napisał mój ojciec. To było dla mnie, jakby mój własny ojciec wbił mi nóż w plecy. Właściwie to właśnie to zrobił.
    -Wiedziałaś o tym?! –krzyknąłem do mamy.
    Wyjąkała potwierdzająco, że tak.
    -Co się stanie, jak nie pojadę? – zapytałem już bardziej opanowany.
    -Musisz pojechać. Twój ojciec umiera, tylko nie chciał Ci tego pisać – powiedziała.
    Kolejny cios. Mój rodzic kończy swoje życie. Wbrew pozorom muszę tam być. Zaboli to mnie, zaboli to najważniejszą osobę w moim życiu, ale tata mnie potrzebuje. Wyruszam dzisiaj. Nie będzie żadnej niespodzianki. Nie będzie już żadnych chwil spędzonych z nią. Nic nie mogę powiedzieć o tym Violi. Kobiecie, która wniosła do mojego życia wiele nieznanych mi uczuć. Po moim policzku popłynęła jedna, świadcząca o wszystkim łza. Tak, teraz wiem, jak to życie potrafi zranić. Mówię to ja, kiedy doświadczyłem najpiękniejszych chwil i prawdopodobnie nie spotkam osoby, którą kocham i kochać będę dalej, nie widząc jej, nie słysząc jej i nie patrząc na nią każdego dnia.

Camila
    Co ten głupi Rico chce zrobić? Muszę iść do jego domu. Tylko gdzie on mieszka?
  
    -Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę, żebyś za mną chodził. Idź stąd! – krzyknęłam do natrętnego chłopaka.
   -Wedle życzenia. Jeżeli chciałabyś się jeszcze pokłócić zapraszam pod Buenos Aires 692, kochanie – zaśmiał się krótko.
   -Chyba będzie to, gdy świnie zaczną latać – fuknęłam i odwróciłam się na pięcie.

    Tak! Idę! On musi mi wszystko wyjaśnić. Właściwie ja też muszę mu wszystko wytłumaczyć. Mam nadzieję, że wysłucha mnie do końca. Pędzę. Muszę spotkać się z przeznaczeniem.

Violetta
    Umówiliśmy się z Leonem o osiemnastej, ale jego nigdzie nie ma. Boję się. Jeśli coś mu się stało? Postanowiłam, że pójdę do jego domu. Może zapomniał, ostatnio jest mało pamiętliwy.
    W pięć minut doszłam do budynku. Okna były pozabijane deskami, a w środku nie było żywej duszy. Obawiałam się najgorszego. Właściwie to już mogło nastąpić.
    Gdy zrozumiałam co się stało, usiadłam na najbliższej ławce, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać szlochem, którego nigdy u siebie nie słyszałam. Bałam się i czułam strach, a w mojej głowie rozbrzmiewało już tylko jedno zdanie.
On cię opuścił i już nigdy nie wróci…
    Następnie pojawiło się pytanie dlaczego? A po nim szybka odpowiedź…  Nie wiem.

Camila
    Chyba tylko dzięki lekcjom z Gregorio dobiegłam tak szybko do domu Rico. Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi otworzyła mi kobieta, niskiego wzrostu i w średnim wieku.
     -Witaj, złotko. Przyszłaś do Rico? – zapytała miłym tonem.
     -Tak, jest w domu? – zapytałam szybko.
     Kobieta spojrzała na zegarek i powiedziała:
     -Nie, ale właśnie czeka na lotnisku na samolot do Brazylii – powiedziała.
     Poczułam, jak moja szczęka opada ze stukotem na ziemię. Jak to na lotnisku? Muszę tam jechać. Nie zważając na matkę Rico, zagwizdnęłam na taksówkę, a ona zatrzymała się, a ja powiedziałam, żeby zawieziono mnie na lotnisko.
     Jeżeli ten wariat poleci do Brazylii, to przynajmniej dzięki niemu schudłam.

Leon
    Właśnie czekałem w samolocie na start. Okazało się, że pojedzie ze mną matka, bo także chce być z ojcem w jego ostatnich dniach życia.
     Nagle poczułem, jakby tysiące igieł wbiło się w moje serce. Syknąłem z bólu. Wiedziałem, że przed chwilą się dowiedziała. To był znak, a z moich oczu znów poleciały łzy. Nie były to łzy bólu, ale smutku. Wielkiego jak czarna dziura. Z każdą chwilą czułem jak się pogrążam i nagle staje się upadłym aniołem. To ją krzywdzi, a ja nie chcę, żeby cierpiała, ale nie umiem tego zwalczyć. Tylko to cierpienie… Ono wysysa ze mnie całe szczęście i już nie mogę więcej patrzeć na to, co dzieje się wokół mnie. Czuję już, jak mi jej brakuje. Co będzie, gdy wyjedziemy z Argentyny? Nie wiem… Nie chcę mieć o tym bladego pojęcia.

Rico
    Już niedługo pokaże temu  Broadway’owi, żeby nigdy nie ranił Cami. Idę na odprawę. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i chłopak ją przeprosi. Pora przybrać maskę groźnego Rico.

Camila
    Już chciałam wbiec do środka, ale zobaczyłam, jak osoba ubrana w czarną, skórzaną kurtkę wsiada do samolotu. Już za późno. To już koniec, a on nie wróci. Nie przyjdzie do mnie, a ja nie wyznam mu, tego, co naprawdę leży w głębi mego serca.

Rico
    Przetarłem oczy ze zdumienia. Na ławce zobaczyłem płaczącą dziewczynę, która zdumiewająco przypominała Camilę. Gdy podszedłem bliżej okazało się, że to była ona. Jej twarz była ukryta w dłoniach, a włosy prawie zasłaniały ją całą. Usiadłem obok niej i podałem jej chusteczkę bez żadnego słowa. Ona popatrzyła na nią, wzięła ją, przetarła oczy i wysmarkała się.
     -Co się stało? – spytałem, zmieniając głos, by mnie nie poznała.
     -Chłopak, którego kocham wyjechał do Brazylii – moje serce zabiło mocniej – A przecież darzę go najwspanialszym uczuciem na świecie.
     Odwróciła głowę w moją stronę. Jej oczy powiększyły się, a ja spytałem:
    -Może zapomniałaś mu o tym powiedzieć?
    -Teraz już chyba wie – powiedziała, a ja przysunąłem się do niej, po czym nasze wargi złączyły się w pocałunku.
    Czułem się, jakbym zjadł stado motyli. Teraz wiedziałem, że się kochamy, a ona już się nie boi, a to było dla mnie najważniejsze.

Violetta
    Wróciłam do domu. Było mi to nie potrzebne. Bez niego moje życie straciło sens.
    Gdy wchodziłam po schodach, usłyszałam wołanie taty. Chyba chciał ze mną porozmawiać. Nie mam ochoty na gadanie z nim, a tym bardziej na życie. Weszłam do swojego pokoju i postanowiłam, że nie ruszę się stąd już nigdy. Miałam dość tej potwornej pustki. Czułam, że zaraz cała mnie wchłonie, a ja się rozpłynę. Po prostu. Wolałabym umrzeć niż być tutaj sama, bez niego. To koniec. Mam dość. Przekręciłam klucz w drzwiach i zasunęłam zasłony w oknach. Teraz jestem chroniona przed bólem świata, ale co z cierpieniem, które tli się we mnie? Nie wiem.
    Usnęłam, ale nawet w krainie Morfeusza byłam męczona koszmarami.

 ____________________________________
Wszystko wiem. Płakałam, pisząc ten rozdział. Nie mogę wyjawić, ile będzie trwała ta rozłąka. Wiem, jest Rico i Cami, ale jest i ta pustka... 
Przepraszam....
Xenia <3

18 komentarzy:

  1. Jak tez prawie płakałam... zabrakło słów na Twoją twórczość... prosze tylko ich połącz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper ;3
    Też prawie uroniłam kilka łez.. ;|
    Po prostu CUDO O.o
    Czekam na kolejny..
    Mam takie ciemne myśli i wydaję mi się że Vilu może coś sobie zrobić.. Hm.. Ciekawe.. ;|
    Pozdrawiam,
    Weru♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje takiego rozdziału. To najlepszy na blogu. Jest niesamowity, piękny i wspaniały, smutny. Inni rozdzielają Leonettę w sposób tandetny, przez jakieś głupie zdjęcia, czy intrygi. Ty rozdzieliłaś ich w sposób cholernie bolesny. Oni teraz będą cierpieć. Bo nie potrafią bez siebie funkcjonować. Najgorsze jest to, że Leon jej teraz potrzebuje, a nie może być przy nim. Viola zaś nic nie wie. Dlaczego odszedł. Jak oni sobie poradzą?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto przez ciebie płacze.
    Normalnie czuję ten ból Vilu i Leona.
    Nie moge się do czekać następnego.
    Zapraszam do mnie vilu-story.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Vilu :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ;(
    Rozdział cudowny, ale smutny. :c Szkoda, że Leon wyjeżdża... ale ja też bym tak zrobiła, gdyby mój ojciec umierał... :c
    Ahh <3 Rico i Cami <3 Razem <3 :*
    Jedyne pocieszenie :c
    Masz mi to odkręcić, ale już. :3

    Ciao,
    Velvet .xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję igłę w sercu.. Jedna rozłąka Leonetty.. Teraz to nie jest Leonetta, tylko Leon i Violetta.. Cholerny Verdas i Castillo... Jedyne pocieszenie to Rici (Rico, Cami..) Mam nadziję że poprawisz wszytko, bo czuję pustkę w moim Sercu.. Tak, całe serce oddałam Leonetcie, w sercu jest tylko cholerna Leonetta.. I jedna osoba. Przyjaciółka.. Czekam na następny. Mam nadzieję, że będzie coś miłego, i Violetta wyjdzie z pokoju, a nie będzie w nim siedziała takiak Cami, albo ta ruda z ,,Przyjaciółki"..
    Tiny Castillo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spodziewałam się niespodzianki Violi, a tu smutny rozdział :( Szkoda mi Leon'a + Violetta nic nie wie ;( Czekam na next..

    OdpowiedzUsuń
  8. Przecież oni tego nie zniosą...

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie <33
    Jest Rico i cami <33
    Ale nie ma Leonetty ;-(
    Ty zła kobieto... xD
    Nie no żartuję, jesteś świetna .
    Zapraszam do siebie: http://leon-i-violetta-always-together.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, tutaj na początku zazwyczaj wychwalam twojego bloga i rozdział.
    Ale ten rozdział nie był taki jak inne i czuję, że komentarz też nie może taki być.
    Przyznaję, że uroniłam kilka łez, ale dopiero kiedy Leon wyczuł, że Viola wie.
    Nie wiem dlaczego akurat w tym momencie, ale to chyba przez to, że jego tak bardzo to zabolało.
    Nie można lepiej oddać tego, jak oni się kochają, nie ukazując ich cierpienia, gdy nie są razem.
    Jakoś nie mam ochoty grozić ci grobem, jeśli w następnym rozdziale ich nie połączysz... To dziwne, co najmniej dziwne.
    Ale wiesz, to był najpiękniejszy rozdział o rozdzieleniu Leonetty, jaki miałam okazję przeczytać. Czegoś tak pięknego jeszcze nie widziałam.
    Nie ważne kiedy wreszcie spotkają się ponownie, czy w następnym rozdziale, czy wiele, wiele później, zapamiętaj jedno:
    tylko ty mogłaś w tak piękny, ani trochę nie wymuszony sposób rozdzielić Leonettę.
    Masz talent, dziewczyno, wielki talent.
    Pozdrawiam, M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Brakuję mi słów...
    To takie piękne, aż się wzruszyłam

    OdpowiedzUsuń
  12. To było takie wzruszające dzasz jeszcze jeden rozdział dzisiaj prosze ale taki długi prosze <3333

    OdpowiedzUsuń
  13. Poryczałam się jak głupia :(
    Jezu... to było piękne ..
    Kochana rozdział ci wyszedł genialny <3
    Szybko dawaj następny xD
    Pozdrawiam:
    Maja :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tu płacze
    Help my

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże!!!
    Jak doszło do słów Leona w tym samolocie,
    To tak teraz ryczę!!!
    W takich chwilach zawsze płaczę.
    Idę czytać dalej bo nie wiem co się tam dzieje.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejo :3 świetnie piszesz ♥♥♥ -ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy