,,Zobaczę cię, przy
każdej okazji,
Bo mogę zobaczyć
Twoją historię w mojej piosence.”
(,,Tienes todo”)
Tydzień później
Violetta
Przez ostatni
czas nauczyłam się bardzo wiele. Może nawet więcej niż przez całe moje
dotychczasowe życie. Kiedyś wydawało mi się, że największy ból jest wtedy, gdy
przewrócisz się, a twoje białe rajstopki się pobrudzą lub kiedy zapomnisz
odrobić pracy domowej nazajutrz do szkoły. Potem okazało się, że to wszystko
nieprawda… Co do joty.
Ból jest wtedy,
gdy stracisz ukochaną osobę. W moim życiu zdarzyło się to po raz drugi.
Najpierw moja mama, która była dla mnie ideałem, autorytetem, a teraz on, Leon.
Tak, nie boję się już wypowiadać jego imienia. Tydzień temu, gdy usłyszałam
jego imię, czułam panikę. Teraz to ustaje. Ciągle czuję pustkę, ale nie jest
ona tak ogromna.
Od tamtego
czasu jeszcze nie wychodzę z domu, pomimo że moi bliscy bardzo nalegają bym to
zrobiła. Chyba nie mam jeszcze na tyle odwagi. Zdobyłam się na to, by wyjść z
pokoju. Często przesiaduję z Olgą i Angie w kuchni. Lubię ich towarzystwo,
ponieważ one nie naciskają na to, bym opowiedziała im, co się stało. Nikt,
oprócz moich kolegów i koleżanek o tym nie wie.
Co dzień
odwiedza mnie moja grupa przyjaciół. Nawet raz z nimi przyszedł Luca. To miłe.
Zawsze umiałam się z nim dogadać. Chyba lepiej było mu rozmawiać ze mną, niżeli
z Francescą.
Gdy
przychodzili zapominałam o tym, co się działo przez ostatnie dni. Czasem
przychodzili pojedynczo. Nigdy nie zapomnę spotkania z Rico.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Dziś nie było
nikogo w domu, więc to ja otworzyłam drzwi. Za nimi stał nie kto inny jak Rico.
Zdziwiłam się. Nigdy nie zamieniłam z nim choć słowa, więc nie wiedziałam, że
zdobędzie się na odwagę, by tu przyjść.
-Hej. Mogę wejść? – zapytał.
-Jasne. Zapraszam – powiedziałam.
Nawet mój głos wrócił do normy. Nie śpiewałam.
Nie mogłam się na to zdobyć. Każda piosenka przypominała mi o nim. Rzadko
siedziałam też w salonie, ponieważ to w nim znajdowało się pianino. Leon
uwielbia grać na pianinie.
-Usiądź na kanapie – powiedziałam, a
chłopak zrobił to. – Chcesz coś do picia? Mam herbatę, kawę, sok, wo…
-Nie, Violu. Podziękuję – nie dał mi
dokończyć.
Zdziwiłam się, że nazwał mnie Violą. Ale w
sumie… To mój przyjaciel, więc dlaczegóż, by nie?
- To co cię do mnie sprowadza – zapytałam.
- Chyba to, co każdego – oświadczył. –
Sprawa ciebie i Leona.
-Dobrze, więc powiedz, co ty o tym myślisz
– uniosłam lekko brwi do góry.
-Właściwie… To chciałbym najpierw
wiedzieć, co ty czujesz w stosunku do Leona – powiedział.
Lekko drgnęłam. Wciąż nie mogłam
przyzwyczaić się do jego imienia. Nie wiem, czy dam radę je wypowiedzieć za
jakiś czas.
-Nie wiem, co mam myśleć. Minęło już kilka
dni, a jon nie dał żadnego znaku życia. Nikt go nie porwał, ponieważ jego dom
jest zakneblowany. Nic nie zrobiłam. Nie odrzuciłam go, nie obraziłam, nie
zdradziłam. O co może chodzić? – zapytałam samą siebie.
-Jak przyjęłabyś go, gdyby teraz po prostu
przyszedł? – zapytał.
Właśnie. Jak? Uciekłabym? Zdenerwowałabym
się i wyrzuciła go z domu? Powiedziałabym, że to już koniec?
-Rico – po moim policzku popłynęła łza. –
To byłby pewnie impuls. Zrobiłabym to, co wydawało by mi się słuszne w tej
chwili.
Chłopak zauważył moją łzę i powiedział
szybko:
-Violetto, przepraszam. Nie chciałem, byś
płakała przez to co mówię.
-Nic się nie stało. Tylko… te wspomnienia
powracają jak żywe – oznajmiłam, a moje serce już któryś raz w tym tygodniu
przeszył ból.
-Dobrze. Mam powiedzieć co ja myślę o
całej tej sprawie? – zapytał.
Skinęłam głową, przez co moje łzy kapnęły
na moją sukienkę.
-Długo szukałem dziewczyny, która
zmieniłaby moje życie i sprawiła, że nie widziałbym go w czarno-białych
kolorach. Wtedy pojawiła się Camila. Wiesz, jak to z nami było – mówił, a ja
powtórnie kiwnęłam głową. – Wcale nie było łatwo. Starałem się, ale ona… ale
ona wtedy tego nie chciała. Nie chciała mojej miłości. Ale wiem, kto jej
pomógł. Byłaś to ty. Będę ci za to wdzięczny do końca życia.
Zarumieniłam się. Było to moja powinność.
Rico kontynuował dalej:
- Leon wyjechał, nikt nie wie gdzie
przebywa i co się z nim dzieje. Ale wiesz co? – zapytał. – Gdziekolwiek jest,
cokolwiek robi, z kimkolwiek jest… ja wierzę, że on nigdy o tobie nie zapomni,
nigdy cię nie opuści i myślami będzie zawsze z tobą – powiedział.
Tymi słowami obudził we mnie potok łez.
Nie były już to łzy bólu, ale szczęścia. Posłuchałam Rico. Tyle spotkań, tyle
pocałunków, tyle spędzonych razem chwil… Tego nie da się zapomnieć.
Gdy wątpiłam w
to, że Leon powróci, zawsze wspominałam tą rozmowę. Ona działała kojąco, jak
miłość, której teraz nie miałam.
Leon
Siedziałem w Hiszpanii już
tydzień. W trzecim dniu zauważyliśmy, że jesteśmy zamknięci na klucz. Jedzenie
dostarczała nam tutejsza kucharka. Potrawy były naprawdę smaczne. Ojciec nie
zaglądał do nas. Raz tylko, przez sprzątaczkę przekazał, że to wszystko dzieje
się, w celu zapoznania się z Corazon.
Tylko, że my już świetnie się zapoznaliśmy. Mamy nawet objaśniony plan
ucieczki do Argentyny. Jest cudownie.
Corazon opowiedziała mi o
Facundo. Z każdym zdaniem, traciła coraz więcej łez. Mówiła, że jest wspaniałym
chłopakiem i że była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Ja opowiedziałem jej o
Violetcie. Przekazałem jej wszystko to, co wiedziałem. Jej znaki szczególne,
jakiego szamponu używa, jej wady, zalety, uczucia… Potem sam uroniłem łzę. Tak
bardzo tęskniłem. Brakowało min jej jak słońcu nieba, jak tlenu ludziom…
Szalałem bez niej. Moja kochana Vilu była teraz w Buenos Aires. Dodatkowo,
cierpiała przeze mnie, czyli przez osobę, która powinna ją chronić i cały czas
mieć przy sobie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Mój wzrok napotkał telefon.
Dlaczego nie wpadło mi to do głowy wcześniej? Muszę tyle jej opowiedzieć.
Jednym susem byłem przy
telefonie i już chciałem wykręcać numer, gdy odezwała się Corazon, która
wychodziła właśnie z łazienki:
-Leon, nawet nie próbuj.
Każde połączenie jest najpierw sprawdzane przez twojego ojca. To on wpierw
odbiera, a potem sam rozważa czy połączyć się z danym numerem.
-Corazon, ja już nie mogę
mam dość. Słyszysz? Nie mogę tu wytrzymać! Nie mogę usłyszeć jej głosu.
Chciałem chociaż ją uspokoić . Przekazać moją miłość w kilku słowach! Ty nie
wiesz, jak to jest – mówiłem, ale nie miałem pojęcia, co chcę jej udowodnić.
-Nie kontaktowałam się z
Facundo od 2 lat. Nie wiem, gdzie jest, co robi, czy chce być jeszcze ze mną.
Złożyłam mu obietnicę, ale nie wiem czy będzie jeszcze chciał, bym do niego
powróciła – dopiero teraz zrozumiałem, ile Corazon musiała ścierpieć. – A ty?
Czekałbyś na jego miejscu?
-Czekałbym, jeżeli to
osoba, którą kocham – powiedziałem. –Ja też czekałem. Tylko nie tak, jak
Facundo. Czekałem na Violettę. Rok temu rywalizowałem o nią z pewnym
chłopakiem. Wiesz, jak cierpiałem? Ile łez straciłem, patrząc, jak dziewczyna,
którą kocham, patrzy na kogoś innego z takim uczuciem, jak teraz do mnie? Nie
mogłem się poddać. Czekałem. Tylko wtedy, ten ból nie odzwierciedlał tego, co
dzieje się ze mną teraz. Teraz nie mogę jej ujrzeć, usłyszeć, przytulić,
pocałować. Wiem, jak się musisz czuć. Dwa lata to wiele czasu.
Przytaknęła, a ja podałem
jej chusteczki. Ukryła twarz w dłoniach. Nie mogłem patrzeć, jak cierpi, więc
nieporadnie poklepywałem ją po plecach. Corazon też nie miała łatwo. Nie
wiadomo czy Facundo jeszcze na nią czeka, czy już nie odszedł gdzieś indziej,
do kogoś innego. Co z Violettą. Czy damy radę stąd wyjechać? Czy ona da radę mi
wybaczyć? Nie mam pojęcia, a chyba ten stan jest najokropniejszy. Wiem, że ona
tam gdzieś jest, ale nie wiem, jak radzi sobie po moim nagłym wyjeździe. Czułem
się, jak ostatni dupek. Zawiodłem ją, zawiodłem moich przyjaciół i zawiodłem samego
siebie.
__________________________________
Ach, no to rozdział jednak dzisiaj. :) Kto by się spodziewał? xd
Ja tak dla Was lubię pisać, więc nie mogłam sobie zrobić dnia wolnego. :D
A teraz sprawy i sprawunki.
Otóż razem z moją kochaną Maddy założyłyśmy bloga. Opowiadanie, które będziemy na nim umieszczać również będzie tyczyło się ,,Violetty". Głównym bohaterem jest Andres. Tak, ten nieznośny i przezabawny Andres. Zapraszam na króciutki wstęp i w czwartek na prolog. :)
Opowiadanie będzie z dużą ilością humoru. Nasza mieszanka. :D
A teraz, do miłego!
Xenia <3
O matko znowu uroniłam łezkę :(
OdpowiedzUsuńCorazon czeka 2 lata na Facunda ..;/
Rico bardzo ładnie się zachował :)
Zaczepisty rozdział :)
pozdrwaiwm:
Maja :)
<3
Yo ♥ Xenia
OdpowiedzUsuńOOOO, wiedziałam, że dzisiaj jednak dodasz <3
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja tu umieram z niecierpliwości?!
Nie mogę się doczekać, aż oni się wreszcie spotkają *_*
Corazon czeka na Facundo tak długo... :(
To wszystko takie smutne!
No nie mogę, bo się poryczę.
Kocham cię, normalnie!
Pisz szybko następny, ale tak strasznie, strasznie szybko, dobra? :D
Buziaki,
genialna M. ;* xD
Super
OdpowiedzUsuńKiedy next
Raczej jutro. ;) Dzisiaj miałam dużo do zrobienia. :D
Usuńkto jedzie na wycieczkę do rodziców Leona i Corazon? przemówimy im do rozumu.
OdpowiedzUsuńJa się zgłaszam
UsuńJa też jadę ;D
UsuńMiśqa
Też się zabieram. :)
UsuńSUPER! Czekam na next! Straszni są ci rodzice. Czekam na powrót Leonetty!
OdpowiedzUsuńKolejne 3-4 łzy uronione, gdy była perspektywaa Leona.. Strasznie to przeżywam.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Corazon.. Aż 2 lata musi czekać. A potem tak nagle okazuje się, że on ma inną...
No nic, czekam na następny,
Tiny Cande Castillo
bosz nawet ja się popłakałam :( zapraszam do mnie wybijam się http://tylkoleonetta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy u ciebie będzie nowy rozdział?
UsuńJa pierwszy raz czytam Twojego bloga. Te ostatnie rozdziały...po prostu się rozpłakałam.
OdpowiedzUsuń