Że twoje niebieskie niebo jest zachmurzone
Jeśli wypowiesz moje imię, znajdę cię
Jest tak silne to w co wierzę i czuję,
Że już nic nie powstrzyma tego momentu
Przeszłość jest wspomnieniem
I marzenia rosną, zawsze urosną.
(,,Algo se enciende")
Sześć dni później
Violetta
Po ostatniej rozmowie z Marco, jestem wykończona. Każdy chce, abym zamieniła z nim parę słów. Tylko, że ja już mam dość, a tego nikt nie wziął pod uwagę. Szkoda.
Z drugiej strony... czasem można się pośmiać. Widać, jak chłopakom trudno podchodzi temat miłości. W szczególności Andresowi. On niema o tym zielonego pojęcia, ale to on pomógł mi najbardziej. Rozśmieszył mnie tak, że tym razem z moich oczu popłynęły łzy radości, nie smutku. To był już dobry krok do sukcesu.
Już prawie odpływałam i chciałam witać moje już w miarę unormowane sny, lecz ocknęło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była dziesiąta rano, ale ja czułam moje zmęczenie. Chciałam usnąć, ale postanowiłam, że jeżeli ta rozmowa będzie zwięzła, mogę wysłuchać tej osoby.
- Proszę - zawołałam wyłaniając głowę z poduszki.
Do pomieszczenia weszła moja kochana Camila. Gdy mnie zobaczyła, na jej twarzy wykwitł delikatny uśmiech. Nawet nie pomyślałam, że ona też przyjdzie by mnie pocieszyć. Potem przypomniało mi się, że przecież też jej pomogłam. To dzięki mnie zrozumiała na czym polega miłość. Dlatego właśnie jest z Rico. To dobry chłopak, wprost idealny dla niej.
-Hej, Violu - przywitała się. - Jak się czujesz? -Nie jest najgorzej - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - A jak tam u ciebie i Rico?
Chciałam zmienić temat. Miałam już dość ciągłego rozmawiania o Leonie. Teraz to moja prywatna sprawa i nie miałam ochoty powtarzania o tym wszystkim. Nie wiem, co będzie dalej. To wszystko mnie przerastało, a wszyscy dookoła chceli wiedzieć więcej i więcej. Czułam się jak w klatce, znów.
-Nie, nie będziemy o tym rozmawiać. Nie przyszłam cię tutaj namawiać byś koniecznie wyszła na zewnątrz. Nie chcę też byś mówiła, co przeżywasz po tym incydencie, który, bądź co bądź, był nieprzyjemny. Chciałam ci tylko coś przypomnieć - oświadczyła Camila.
Byłam ciekawa, co ma mi do powiedzenia, więc rozkazałam:
-Mów.
-Pamiętasz ten dzień, gdy pomogłaś mi rozwikłać sprawę z Rico? - zapytała.
-Jasne, to wtedy pozbyłam cię depresji - mówiłam.
-A wiesz, w jaki sposób mi pomogłaś? - spytała dociekliwie.
Pokręciłam głową. Przez tą sytuację mój umysł odbierał mi moje najważniejsze sytuacje w życiu.
-Powiedziałaś tak... - przerwała, by przypomnieć sobie moje słowa. - ,,Miłość jest okrutna. Zawsze dostaniesz się w jej szpony kiedy tego nie chcesz lub po prostu nie możesz tego zrobić. Jest jednak jeszcze rodzaj miłości, do której należymy ja i Leon. Ta miłość jest po prostu piękna. Ma w sobie wszystko co najlepsze. Potrafi pojednać dwoje ludzi, którzy, jak potem się okazuje, nie umieją bez siebie żyć.”
Do moich oczu napłynęły łzy. Rzeczywiście, tak powiedziałam. Jak mogłam o tym zapomnieć? To chyba najpiękniejsze słowa, jakie w życiu wypowiedziałam. Dlaczego nie chciałam uwierzyć? Czemu myślałam, że jednak nie jesteśmy sobie pisani? My i Leon, to jest miłość. Razem możemy więcej, jesteśmy jednym. Jak mogłam w to zwątpić?
Tym razem wybuchłam płaczem. To był okropny, histeryczny szloch, którego nie mogłam chować w sobie. Wszystko to mnie przytłaczało. Czy Leon ode mnie uciekł? Dlaczego?
Camila dała mi trochę czasu do namysłu, po czym podeszła do mnie i przytuliła. Jednak nie tych ramion teraz potrzebowałam.
Francesca
Dzisiaj przepełniała mnie radość. Marco zabiera mnie na randkę. Nie wiem, co dla mnie szykuje, ale musi być wspaniale. Postanowiłam zacząć się już szykować. Będę musiała pięknie wyglądać.
Podeszłam do lustra, a z moich ust wydał się samowolny jęk. Nie mogłam uwierzyć, że tak się zaniedbałam. Popatrzyłam na zegarek. Mam jeszcze trzy godziny czasu do spotkania. Chyba jeszcze zdążę wybrać się do fryzjera.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do kobiety, która zawsze potrafiła pięknie mnie uczesać. Całe szczęście, nie miała klientów, więc wsiadłam w pierwszy lepszy autobus i byłam na miejscu w dziesięć minut.
-Dzień dobry - powiedziałam wesoło.
-Hej - przywitała się Alba, fryzjerka. - Siadaj i mów, co chciałabyś mieć na głowie.
Posłusznie wykonałam polecenie i oświadczyłam:
-Chciałabym skrócić włosy i może zrobić loki? Dzisiaj jest moja randka z Marco. Chciałabym wyglądać olśniewająco.
Alba przytaknęła i zabrała się do pracy, by ściąć moje włosy, by potem ułożyły się one w piękne loki zdobiące moje ramiona. Moja fryzjerka jest niesamowita. Wyrobiła się w godzinę. Szybko jej podziękowałam, zapłaciłam i udałam się do domu, by stoczyć pojedynek z wyborem najpiękniejszej sukienki.
Gdy już dotarłam stanęłam przed szafą i otworzyłam ją. Wtedy ujrzałam, jaki trudny mam wybór. Po kolei sprawdzałam wszystkie sukienki. Żadna mi się nie spodobała aż ujrzałam jedną, która zaszyła się w kącie. Była idealna na tę okazję. Każdy jej kącik był pokryty cekinami. Sukienka była fioletowa na grubych ramiączkach. Sięgała przed kolana, więc nie była aż tak króciutka. Wiedziałam, że będę lśniła, ale przecież właśnie o to mi chodziło.
Pozostało tylko jedno pytanie. Czy Marcowi będzie się podobać. Raczej tak. On uważa, że nawet w koszuli nocnej jestem przeboska. Błagam, ja i piżama to niezbyt dobre połączenie.
Spojrzałam na zegarek. Chciałam kontrolować czas. Nie wróżyłam sobie spóźnienia. To byłoby nieeleganckie. We Włoszech, moja babcia stanowczo mnie tego oduczyła, mówiąc: ,,Damie to nie przystoi." Pamiętam, że wtedy za wszelką cenę chciałam być tej rangi kobietą.
Została mi tylko godzina. Zaklęłam w duchu. Dlaczego musiałam tak długo, wybierać tą cholerną sukienkę? Straciłam sporo czasu.
Szybko nałożyłam sukienkę i czarne szpilki. Dziś moim obowiązkiem było wyglądać cudnie. Tak też mam się czuć.
Podbiegłam pośpiesznie do lustra i wzięłam tusz do rzęs. Dzisiaj postawiłam na delikatność. Musiałam zaprezentować się idealnie, a naturalność to podstawa. Musnęłam usta truskawkowym błyszczykiem i namalowałam eyelinerem cienkie kreseczki. Użyłam też kredki do oczu. Chciałam wywnioskować, jak wygląda efekt końcowy. Gdy zobaczyłam siebie w lustrze w całej okazałości aż pisnęłam z zachwytu.
-Marco, oszalejesz, gdy mnie ujrzysz - stwierdziłam i przegryzłam wargę.
Maxi
Dzisiaj odwiedza mnie w domu Naty. To idealna okazja do rozmowy. Moja dziewczyna jest piękna pod każdym względem, ale jednak jej największym atutem jest to, że jest najlepszą kandydatką do wspólnych pogaduszek. Dziś mamy wiele spraw do omówienia. Śmierć Sofii, sprawa Violetty i Leona, nasz związek... Nie, kochmy się, jak najbardziej, ale co jakiś czas robimy sobie ,,dzień skarg i zażaleń". Wtedy mówimy, co ostatnio nie spodobało się nam w zachowaniu drugiej połówki. Często Naty ma mi wiele do zarzucenia. Że za długo patrzyłem się na jedną dziewczynę, że za mało czasu z nią spędzam... To ostatne to akurat nieprawda. Jestem z nią każdą wolną chwilę. Po prostu chcę być jak najbliżej jej. Zawsze jej to mówię, a ona wtedy podchodzi do mnie, podnosi moją czapkę do góry, zarzuca mi ręce na szyję i delikatnie muska moje usta. Uwielbiam te pieszczoty w wykonaniu Naty.
Dzwonek do drzwi. Pobiegłem do drzwi i w statniej chwili upredziłem moją mamę przed otworzeniem ich. Chciałem uchronić Naty przed niezbyt wygodnymi pytaniami mojej rodzicielki. Jest badzo uciążliwa. Pwiedziałem jej, że sam sobie pradzę i żeby poszła upichcić coś w kuchni. Zgodziła się, nawet nie zauważając, że chciałem ją tylko spławić.
Nacisnąłem klamkę, a za drzwiami stała zapłakana Naty z paczką chusteczek higienicznych w jednej ręce. Mój szeroki uśmiech zszedł z moich ust, by zastąpić zmartwionemu wyrazowi twarzy.
- Kochanie, co ci jest? - zapytałem, wyczuwając w moim głosie troskę.
- Ne rozumiesz? Wszystko się wali - zawołała i wparwała do domu.
Pobiegła po schodach i powędrowała do mojego pokoju, by rzucić się tam na łóżko i zacząć szlochać jeszcze bardziej. Chciałem ją jakoś uspokoić. Naty jest bardzo wrażliwa i czasem wszystko zbyt bardzo bierze do siebie. To jej najgorsza strona, ale ja kocham w niej nawet wady. Choćby miała ich sto, ja i tak będę żywił do niej to samo uczucie.
- Słońce, co się wali? - zapytałem. - Ślicznotko, wyrzuć to z siebie.
Podniosła twarz mokrą od łez i powiedziała:
- Jak to co? - uniosła brwi do góry. - No wszystko! Sofia nie żyje, Viola cierpi przez osobę, którą kocha, a ja... a ja czuję się taka niechciana.
Znów schowała głowę w poduszkę. Nic z tego nie rozumiałem. Naty bardo chciała być dowartościowywana. Nie dziwię się jej. Po ciągłym służeniu złej Ludmile, można czuć się jak ktoś nie potrzebny.
- Ale Naty, masz mnie. Jak kocham cię bez względu na okoliczności - powiedziałem.
Ona znów podniosła się. Usiadła mi na kolanach i złożyła na mych ustach najpiękniejszy pocałunek. Był on delikatny, ale zarazem namiętny. Teraz mogłem z niej czytać jak z książki. Ona potrzebuje w tym czasie mojej bliskości jeszcze bardziej niż przedtem. Wtedy obiecałem sobie, że Naty będzie moim oczkiem w głowie i osobą, za którą mógłbym oddać swoje życie.
Leon
Wyjrzałem przez okno. Za oknem ujrzałem ławkę w otoczeniu drzew. Nasz pocałunek. Trochę dalej zauważyłem dom zdumiewająco podobny do jej. Na trawie zobaczyłem fioletowy przedmiot. Czy to pamiętnik Violetty?
Nie mogłem już dłużej czuć mojego i jej cierpienia. Z każda minutą moje serce rozpływało się pod wpływem złych emocji. Wszystko przypominało mi jej błyszczące oczy i lśniące włosy. Nie umiałem już dłużej trzymać nerwów na wodzy.
- Corazon, ja... - nie dokończyłem, bo drzwi gwałtownie się otworzyły.
Za nimi stał człowiek, który mnie zranił i jeszcze jeden wysoki i chudy mężczyzna, który podszedł do mnie i przedstawił się jako ojciec Corazon. Nie wyglądał na dziwaka ani psychopatę. Dokładniej przyjrzałem się Verdasowi seniorowi. Był on złym człowiekiem i już odbiło się to na jego rysach twarzy.
- Przygotujcie się do jutrzejszego dnia. Jutro jest wasz wielki dzień - powiedział ojciec Corazon.
Kiwnęliśmy głowami na znak, że rozumiemy. Mężczyźni uczynili to samo, po czym wyszli z pokoju.
- To już jutro - wyszeptałem.
- Tak - mruknęła potwierdzająco dziewczyna. - Leon, ocknij się. Nie ma chwili do stracenia. Wyruszamy już dzisiaj.
Podszedłem do okna i spróbowałem je otworzyć.
- Niech to szlag! - oznajmiłem, gdy okazało się, że nie damy rady wydostać się przez okna.
- Spokojnie - Corazon wskazała na wentylacje. - Zmieścimy się.
Otorzyłem klapkę i przepuściłem dziewczynę, by weszła pierwsza. Wślizgnąłem się zaraz po niej i ruszyłem za Corazon.
Gdy byliśmy już bardzo daleko od naszego pokoju, zapytałem:
- Daleko jeszcze?
- Wytrzym... AAAAAAA! - krzyknęła głośno, lecąc w dół.
- Żyjesz? - zaptałem. - Gdzie jesteś?
- W koszu z odpadkami. Widzę słońce - uśmiechnęła się do mnie z daleka.
- Odsuń się! - wywrzeszczałem do niej i skoczyłem.
Wylądowałem bardzi miękko. Później okazało się, że upadłem na Corazon. Wybąkałem przeprosiny i wydostałem się z kosza. To samo zrobiła dziewczyna. Zorientowaliśmy się gdzie jesteśmy i zamówiliśmy taksówkę, która zawiezie nas na lotnisko. Gdy dojechaliśmy personel pozwolił nam lecieć o jeden dzień wcześniej. Wsiedliśmy do samolotu.
Po długim i pełnym rozmyśleń locie, dotarliśmy o Buenos Aires.
Corazon opuściła mnie, ponieważ Facu mieszkał w innej części miasta.
Ja natomiast ruszyłem do osoby, którą kochałem.
Violetta
- Cami - powiedziałam do dziewczyny. - Może jednak wyjdę na dwór? Tak, chcę już teraz.
Ruda siedziała ze mną od rana. Teraz był wczesny wieczór, a ja postanowiłam wyjść w końcu z domu. Brakowało mi świeżego powietrza.
- Jasne! - zawołała entjuzjastycznie Camila.
Po pięciu minutach trzymałam już pod rękę Camilę i wolnym krokiem udałyśmy się w stronę parku.
Nic nie działo się, gdy on stanął nam na drodzę. Wyglądał, jak dwa tygodnie wcześniej. Wciąż ta sama fryzura i ubiór. Zalała mnie fala emocji. Tyle razy tłumaczyłam sobie, co zrobię, gdy jednak się zjawi. Teraz, gdy on tutaj jest... nie wiem co powiedzieć, co myśleć...
Przede mną stał Leon Verdas, moja jedyna prawdziwa miłość i skompliowane pytanie... Co mam teraz zrobić?
____________________________________
Jest i rozdział 22.
Wiem, skończyłam okrutnie, ale cóż, musicie uzbroić się w cierpliwość.
Nie wiem czy jutro pojawi się rozdział.
Zapraszam na prolog na naszego bloga
Andres się śmieje, choć nic się nie dzieje. xd
Ciao! ; *
Xenia <3
Ekstra rozdział ciekawe co zrobi violka czekam na next :-)
OdpowiedzUsuń:p
kiedy dalszy ciąg?
OdpowiedzUsuńJEEEEEEEEJKU *_*
OdpowiedzUsuńCo zrobi Viola?
Co zrobi Leon?
Co z nimi będzie?
Jak uda się randka Fran i Marco?
Co z Corazon i Facu?
Ty widzisz ile mam pytań przez ciebie?! xD
Rozdział cudowny, wspaniały, fantastyczny, boski, niepowtarzalny...
Nie mam już innych określeń... xD
Czekam na nn z niecierpliwością!
Buziaki,
M. ;*
SERIO?! musiałaś w takim boskim, przepięknym, przecudownym, zajebis*ym momencie?.
OdpowiedzUsuńTWÓJ BLOG JEST :
przecudowny,przepiękny, zarąbisty, najcudowniejszy i nwm co dalej. pięknie piszesz. uwielbiam Cię!. pisz szybko następny bo Cię uduszę!. żart nie uduszę, bo nie będziesz już pisać ;c. PIIIIISZ SZYBKOO !.
Życze szczęścia Facundo i Corazon.
OdpowiedzUsuńBędą razem?
Co z Leonettą!?
Violetta mu wybaczy?
Co zrobi Leon?
Ile pytań.. 2 Męczy mnie najbardziej, i boje się reakcji Violetty...
Rzuci mu się na szyje, czy zaatakuje i ucieknie?
Chciałabym to wiedzieć...Chociaż nie znam odpowiedzi.
MASZ SZYBKO PISAĆ 23 ;************
DZISIEJSZY ROZDZIAU TO WIEK JORGA!
No to czekam niecierpliwie na następny,
Tiny Cande Castillo
Co zrobi Viola?!
OdpowiedzUsuńJak zareaguje Leon?
Co będzie z Leonettą?!
Co będzie z Facundo i Corazon?
Te pytania krążą cały czas w mojej głowie, oczekując odpowiedzi.
Rozdział nie do opisania! - przeboski, przecudowny- to chyba za mało! Jeden z najlepszych jakie czytałam. Czekałam na niego z niecierpliwością! Miałam nadzieję, że tu wszystko się wyjaśni, a jednak okazuję się, że do 23 rozdział będzie tym "decydującym"...i już na samą myśl serce szybciej bije xd! Tak bardzo bym chciała wiedzieć co będzie dalej. Proszę, wiem, że ludzie to nie roboty do pisania i że trzeba czasu do napisania rozdziału i masz też swoje życie, ale gdyby 23 rozdział pojawił się jak najszybciej, bylibyśmy (wszyscy czytelnicy) baaardzo wdzięczni <3! Po prostu jesteś boska w pisaniu i mam nadzieję, że jeszcze dłuugoo dłuugoo będziesz prowadzić tego bloga.
Pozdrawiam i czekaaam! ♥
Popieram. Mi juz zabraklo słów ♥
Usuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie moge normalnie ..
Rozdział.. az brak słów xd
Jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam :)
Już nie moge sie doczekac nexta..
nie wiem czy wytrzymam..
Pozdrawiam:
Maja :)
Popieram cię. Mi aż serce szybciej bije jak to czytam. Proszę dodaj jutro chociaż jakiś króciutki. Niech Violka żuci my się na szyję. Super rozdział.
UsuńPozdrawiam
Alcia
POTWORZE ! KOŃCZYĆ W TAKIM MOMECIE ?! ZABIJE !!!!!!!! FOCH NA 10 SEKUND. HAHAHAHAHA, będzie jeszcze dzisiaj next ?
OdpowiedzUsuńNie. ; c Nie wiem czy nawet jutro będzie. ; c
UsuńSUPER ROZDZIAŁ! Jeju, dobrze, że udało im się wydostać z tego pokoju. Jestem ciekawa jak zareaguje Violetta! Oby uwierzyła Leon'owi!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! Proszę, prooszę, plisss dodaj jutro :D Dobra, no... Dodaj kiedy go napiszesz, ale jestem ciekawa ciągu dalszego :)
OdpowiedzUsuń* jak zareaguje Violetta jak się dowie czemu Leon'a nie było :)
Usuńhttp://leonettablog16.blogspot.com/
UsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/
Majusia :D
prooosze dodaj kolejny rozdział jutro prooosze *.*ubustwiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńSuper Extra zajebiście zapraszam do mnie http://leonettablog16.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEj to jest mój blog:) Widocznie źle wkleiłaś adres.
UsuńKathrina
boskie <3 zapraszam do mnie już 15 rozdział http://violettatruelovestoruy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny,cudowny,wspaniały!!! Już chcę następny^^
OdpowiedzUsuńJakbyś mogła zajrzeć i skomentować jak się spodoba to proszę:)
http://leonettablog16.blogspot.com/
Kathrina
Prosze dodaj jutro rozdział bo chyba zwariuje . Chce już wiedzieć co zrobi Viola
OdpowiedzUsuńJuchu juchu z tego szczęścia prawie udusiłam moją mamę.
OdpowiedzUsuńJesyeś SUPER ^_^