poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 14: Niespodzianka

,,Każdego ranka myślę o Twoim głosie
   I kiedy widzę, że idziesz....
   Jeśli to życie jest miłością
   Z naszej pasji, możemy się kiedyś spotkać."
   (,,Ahi estare")

   Następny dzień, Studio 21
   -Dlaczego dzisiaj nie ma Camilii? - zapytała Francesca swojej grupki przyjaciół. Nie pojawiła się ani Ruda, ani Rico. Dlaczego oni są tacy zawzięci? Ewidentnie poczuli coś do siebie, tylko nie mogą się przyznać przed samym sobą, jak bardzo są zakochani.
    -Chciałbym, żeby Cami była szczęśliwa - mówił Maxi.
    -Tak, zasługuje ma to po tym, jak Broadway ją zostawił i wyjechał. Przecież tak bardzo go kochała, a on tylko pstryknął palcami i już go nie było - powiedziała z żalem Naty.
    -O! Patrzcie, idzie Rico - zawołała Violetta, która dopiero przed chwilą doszła i czule pocałowała Leona w policzek.
     Rzeczywiście, Rico kierował się w stronę Studio, ale do każdego, kto stanął mu na drodze, popatrzył złośliwie i z niechęcią.
     -Cześć, Rico! - zawołali równocześnie przyjaciele, gdy był obok nich.
     Ten spojrzał na nich i warknął:
     -Gdzie ona jest?
     Wszyscy zaskoczyli się złością chłopaka, więc Marco spokojnie odpowiedział:
     -Dzisiaj nie przyszła do szkoły.
     -Podaj adres - mówił nadal zdenerwowany Rico.
     -Nie wiem, czy by tego chci... - nie dokończył Diego.
     -Chcę jej adres, więc podaj mi go teraz! - wykrzyknął Rico tak, że wszyscy uczniowie obejrzeli się na niego z ciekawością.
      -Buenos Aires 573 - powiedziała wyzywająco Ludmiła. Chyba nie tylko jej, nie spodobało się zachowanie chłopaka. Diego owinął jej palce w swoją dłoń, mocno ścisnął, po czym spojrzał na nią czule. To dodało jej otuchy i wiary w siebie.
       Rico przytaknął szybko i odszedł, by postraszyć innych swoim złym humorem. Przyjaciele patrzyli na siebie i nie mogli uwierzyć, co się stało. Teraz tylko jedno było pewne. Camila, cokolwiek zrobiła, może nie dożyć następnego dnia.

   Tor motocrossowy, południe
   -Już jestem! - krzyknął Tomas Hereida, rozglądając się wokoło. Przyszedł godzinę wcześniej, by lepiej poznać Larę. Dzięki niej zapomniał o Violi i chęci zemsty na Leonie. Dobrze, że jej się to udało, bo nie wiadomo, do czego mogłoby dojść. Uwolniła go od ciężaru, którego sam nie umiał zrzucić. Jego rozmyślenia przerwała mu ona, gdy wreszcie się pojawiła. Tomas zachłysnął się powietrzem. Wyglądała zupełnie inaczej. Nie miała na sobie, jak zwykle, kombinezonu. Była teraz bardziej dziewczęca. Miała na sobie rurki, bokserkę i bluzę. Na stopy założyła balerinki. Włosy rozpuściła, a one ułożyły się w delikatne fale na jej ramionach i piersiach. Jej oczy były delikatnie pomalowane, co dodawało jej jeszcze więcej uroku.
     -Hej - powiedziała melodyjnym głosem Lara.
     Tomas dopiero się otrząsnął, ale przez przywitanie dziewczyny znów nie mógł nic powiedzieć.
     -No.. no cześć - powiedział słabo.
     -Już przyszedłeś na naukę jazdy? - zapytała ciekawa - Przecież masz jeszcze trochę czasu. Nie możemy wcześniej zacząć, bo mam ważną sprawę do załatwienia. Przykro mi.
     Tomas lekko przytaknął i spuścił głowę w dół. Powiedzieć czy nie? Co jeżeli ona nie będzie chciała go przyjąć? Z Violettą było tak samo. Dużo obiecywała, a potem wybrała jego. Co będzie z Larą?
      -Słuchaj - złapał ją za nadgarstek - Nie odchodź, muszę ci coś powiedzieć.
      Lara spojrzała na niego z zainteresowaniem, o czym świadczył błysk w oku.
      -Tak? - zapytała.
      -Chyba się w tobie zakochałem - powiedział szybko - Tak właściwie, to na pewno się w tobie zakochałem. 
      Ten moment ciszy był zbyt długi. Może to było kilka sekund, może kilka minut. Ona patrzyła na niego zamyślona i jakby nie pewna. W nim wszystko się gotowało, czuł jak po jego plecach płynie jedna stróżka potu. Czy będzie tak samo jak z Violettą? Tak, tego chyba obawiał się najbardziej.
       -Muszę ci powiedzieć - zaczęła - Zakochałam się w tobie, ale wcześniej poczułam coś do Leona. Okazało się, że on ma Violettę i wygląda na to, że bardzo ją kocha. Nie chcę mu tego odbierać, zbyt bardzo go szanuję. Tylko ja jeszcze nie wiem...
       -Pomogę ci - powiedział cicho Tomas.
       -Jak? - przymknęła na chwilę oczy.
       -Tak...- przybliżył się do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Teraz obydwoje już wiedzieli, że to co ich łączy, to coś niezwykłego.
       -Chyba powinieneś mi częściej pomagać - powiedziała, gdy już się od siebie odsunęli. Znów wtulili się w siebie, jakby brakowało im siebie przez to całe życie.

       Przed domem Violetty, popołudnie
       Leon stanął swoim motorem przed ogrodzeniem swojej dziewczyny. Dziś były jej urodziny, ale on nie złożył jej życzeń. Słyszał już jak mówiła o tym Fran i Cami. Wtedy tylko uśmiechnął się pod nosem. Teraz jest na pewno zła, ale gdy zobaczy, co dla niej przygotował, to oszaleje.
       Nacisnął dzwonek. Drzwi otworzyły się w ekspresowym tempie przez Ramallo.
       -Leon, co tutaj robisz? - zapytał, rozglądając się w około - Violetta jest na ciebie bardzo zła. Na dodatek przyjechałeś tą maszyną - wskazał na motor - German cię zabije.
       -Dam sobie radę - zaśmiał się - Wszystko będzie dobrze.
       -Mam nadzieję. Wierzę w ciebie, chłopcze. Ojciec Violi już ci zaufał, ale nie wiem co by się stało, gdyby wiedział, że jeździsz na tym pojeździe - powiedział mężczyzna - Violetta zaraz powinna zejść. Ja muszę już jechać. Do zobaczenia.
        -Do widzenia - pożegnał się.
        Spojrzał w kierunku schodów. Dziewczyna już schodziła, a jej kwaśna mina znaczyła, że jest bardzo zła.
        -Po co przyszedłeś? - wręcz warknęła.
        -Zabieram cię - powiedział, patrząc w jej oczy.
        -Gdzie? - zapytała i troch się rozjaśniła.
        -To niespodzianka - powiedział z uśmiechem - Weź ze sobą szal. Może być ci zimno.
        -Dobrze - przytaknęła.
        -Ja idę już przed dom - powiedział.
        Wyszedł. Usiadł na motorze, ale wcale nie musiał długo czekać. Violetta szybko wyszła z domu. Pomógł jej wsiąść i podał kask.
        -Weź jeszcze to - powiedział, a dziewczyna spojrzała na niego krzywo.
        -Skąd wiedziałeś? - zapytała.
        -Bo ty nikogo nie słuchasz. Sama wiesz, co jest dla ciebie ważne - powiedział i owinął jej fioletowy szal wokół szyi.
        -Przynajmniej jest ładny - zaśmiała się Violetta, a głos stłumił jej kask.
        -Oj, grabisz sobie, dziewczyno - powiedział Leon - Muszę jeszcze zawiązać ci oczy tą przepaską - pokazał jej czarny materiał i zdjął kask.
        -Czy to w ramach niespodzianki? - zapytała.
        -Jak najbardziej - powiedział i podszedł do niej, by przewiązać jej oczy. Nie mogła nic widzieć.
        -Patrzysz na mnie?
        -Patrzę, ale cię nie widzę, idioto - zaśmiała się.
        -Ej! Cóż to za odezwy do najprzystojniejszego chłopaka? - zapytał wyniośle.
        Dziewczyna zachichotała, a Leon ruszył. Tylko przez moment się bała. Czuła się bezpieczna w ramionach chłopaka, więc nie musiała martwić się o to, że może jej się coś stać. Była zła, że Leon zapomniał o jej urodzinach, ale ta niespodzianka musi być piękna. Pewnie to jakiś piknik lub restauracja. Byłoby bajecznie. To, że nic nie widziała nie musiało oznaczać, że nic nie czuła. Nagle do jej nosa doszedł zapach morza. Potem poczuła, że nie jadą już na twardej powierzchni. Wydawał jej się to piasek. Jej serce zabiło mocniej. Co on chce zrobić? Nagle stanęli, a ona poczuła, jak chłopak zsiada i zdejmuje jej ostrożnie kask, by nie wraz z nim nie wyciągnąć przepaski. Pomógł jej zejść z motoru i powiedział:
         -Stój tutaj, trzymaj się motoru i nawet nie próbuj ściągać przepaski. Rozumiesz? - zapytał.
         -Jasne - powiedziała pewnie.
         Chłopak odszedł, a ona została sama. Po chwili usłyszała rozbijane o podłogę szkło. Co na plaży robi szkło? Tego nie wiedziała.
          -Jestem. Trzymaj się mnie i nie zdejmuj opaski - powiedział Leon.
          Przytaknęła, a on ją poprowadził. Co jakiś czas dawał jej wskazówki, jak iść. Jej obcasy stukały o podłogę. Byli w jakimś pomieszczeniu. W końcu stanęli. Poczuła jak wiatr rozwiewa jej włosy.
          -Stój. Teraz zdejmę ci przepaskę - powiedział chłopak i zaczął rozplątywać materiał.
          Po chwili ukazało jej się zachodzące słońce, które widziała przez otwarte okno. Rozejrzała się wokoło. Byli w domku, w którym chciała zamieszkać. Nie mogła uwierzyć, że tutaj jest. Wszystko było takie piękne. Chatka zawsze wydawała się opuszczona, ale wyglądała, jakby była nowa. Okno balkonowe było otwarte,firanki rozwiewał wiatr, a na tarasie był ułożony koc, na którym było dużo jedzenia.Głównie fast-foodów, które uwielbiała Viola. Dopiął wszystko na ostatni guzik. Po chwili, skojarzyła fakty.
          -Leon? Czy my się tutaj włamaliśmy?! - spytała, krzycząc.
          Chłopak zdziwił się wybuchem dziewczyny, więc powiedział spokojnie:
          -To tylko szyba. Jutro przyjdę i ją wymienię. Dobrze?
          Dziewczyna przytaknęła i opanowała się. Wierzyła Leonowi, więc nie miała się o co martwić.
          -Podoba ci się? - zapytał.
          -Leon? Czy mi się podoba? Przecież ja o tym marzyłam! Jakby mogło mi się nie podobać? Kocham cię! - pisnęła i wskoczyła mu na ramiona.
          -To może już coś zjemy? - zapytał.
          -Proszę bardzo, ale to ja dużo jem! - wykrzyknęła wesoło.
          Leon tylko figlarnie się uśmiechnął. Obydwoje zasiedli na skraju koca. Zaczęli zajadać, ciągle rozmawiając. To niezwykłe, że cały czas mają tematy do rozmów.
          -To teraz pora na lepszą część wieczora - zawołał Leon.
          -Yyy... na podwieczorek? - zapytała uśmiechnięta Viola, myśląc o szarlotce, na którą miała aktualnie ochotę.
          -Raczej nie o to mi chodziło - wymruczał Leon, zbliżając twarz do jej twarzy. Pocałunek. Znów mogli być razem. Kochała to. Wiedziała, że to wszystko jest dla niej od niego. Każda minuta z nim spędzona jest dla niej skarbem. Ten pocałunek był najpiękniejszy. Oderwali się od siebie i patrzyli na siebie w zdumieniu. Dla siebie byli jak ósmy cud świata. Violetta lekko się uśmiechnęła i zarumieniła.
          -To kiedy ten podwieczorek? - spytała, a Leon wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. No cóż, spanikowała, jak zwykle. Leon działał na nią ogłupiająco. Wtedy nie pojmowała niczego. Po chwili, gdy Leon skończył się śmiać. Ułożyli się na kocu i patrzyli w gwieździste niebo. Po paru minutach spojrzeli na siebie i oboje przymknęli oczy, by zasnąć wtuleni w siebie.

        W tym samym czasie, dom Camili
        Ze spokojnego snu wyrwał ją dzwonek do drzwi. Żeby nie obudzić rodziców, zeszła na dół i szybko otworzyła drzwi. Nie mogła uwierzyć, że zobaczyła jego. Rico wyciągnął ją na taras. Popchnął delikatnie do ściany i zaczął całować. To było tak nieoczekiwane, że oddała pocałunek, nawet nie myśląc. Dlaczego on tak na nią działał? Nie jest gotowa. Dlatego uciekła. On też ją zrani. Tak jak Broadway. Na pewno tak będzie, a ona znów zostanie sama. Po uświadomieniu sobie tego, oderwała się od niego i wykrzyknęła szeptem:
         -Co ty robisz?!
         -Dlaczego oszukujesz samą siebie? - zapytał.
         -Co?
         -Przecież mnie kochasz!
         -Niby skąd ty to podejrzewasz?
         -Wiem to. Widzę, kiedy na mnie patrzysz, kiedy myślisz, że tego nie wiem. Jestem pewny, że jesteś zainteresowana - powiedział, a Camila czuła jego oddech na swojej twarzy.
         -Świetnie. Rozgryzłeś mnie, ale to wcale nie oznacza, że chcę być z tobą. Nawet nie wiesz, jak się tego boję. Proszę, teraz odejdź. Nie mogę o tym myśleć. Muszę przestać. Boję się - mówiła cicho.
         -Czego się boisz? - zapytał.
         -Że mnie zranisz, odejdziesz i nigdy nie wrócisz - powiedziała. On przymknął oczy na kilka sekund, a gdy je otworzył jej już nie było.
____________________________________
Jestem! Jak pięknie jest znów napisać rozdział. Nareszcie powiew świeżości. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Co do Rico i Cami... Wstrzymajcie się, nie może być przez cały czas kolorowo. Leonetta piękna w tym rozdziale. Bardzo się starałam. Zaczerpnęłam temat z pewnej książki. Może ktoś czytał i napisze w komentarzu, jak ona się nazywa. Hmmm? :) Jeszcze raz dziękuję za wszelki nominacje. Gracias! :D Pamiętajcie! Komentarze pomagają. 
Ciao!
Xenia <3

20 komentarzy:

  1. to jest piękne, piękne, piękne *_*
    nawet nie wiesz jaka to radość zobaczyć nowy rozdział na twoim blogu! <3
    Leonetta w tym rozdziale... normalnie się rozpłynęłam... ^^
    a co do Rico i Cami... rzeczywiście, nie może być przecież zawsze kolorowo.
    Lara i Tomas są słodcy. ;)
    pisz szybko nn, kochana!
    buziaki, M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest piękne. To jest prawdziwa miłośc.. (Może nie do końca XD)to jest śliczne.. Zawsze umiesz przelać swoje uczucia w rozdział.. Powiedz.. jak ty to robisz?! XD Czekam (Takiak na każde następne i poprzednie) niecierpliwie na następny.. :> ;*
    Tiny Castillo

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam do mnie story-vilu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju... Suuuuuuuuuper!!! Leonetta ♥ tylko szyba :P
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super urodzinowa randka Leonetty a najlepszy był Rico i Camila mam nadzieje że będą razem .Uwielbiam ich i prosze cie ciągnij to jak najdłużej .A tak wogóle czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskiee!
    Tylko pamiętaj, żeby Leon wymienił tą szybę ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział był boski ♥
    Leonetta forever ♥♥♥
    Tylko pamiętaj o tej szybie :)

    Co do Cami i Rico.
    No fakt. Nie zawsze może być kolorowo ale mam nadzieję że będą razem ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja sobie zaklepuję miejsce, a potem napiszę komentarz, bo piszę z telefonu. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak nie odgadnęłam niespodzianki. Ale ta była piękna.
    To ja czekam na nowy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak myślałaś? :D Jestem bardzo ciekawa. :D
      X. <3

      Usuń
  10. Aww.. ten fragment z Leonetta taki sweet. :3 i jeszcze z mojej ulubionej ksiazki jak i filmu Trzy metry nad niebem. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo. Masz ode mnie dedykacje w następnej notce. :D

      Usuń
    2. Dziekuje bardzo ^_^

      Usuń
  11. Super :*** Ja tam myślałam, że on jej kupi ten dom. ;/
    Słodko. :* Leonetta i Camico. :***
    M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma to jak gdy chłopak wybija dla ciebie szyby :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale naprawi, spokojnie... Właśnie? Co wy macie do tej szyby? xd :D

      Usuń
    2. Bo to takie kochane i orginalne xD Wybić szybę tylko po to, aby spełnić marzenie swojej dziewczyny. Coś romantycznego xD

      Usuń
    3. :D A wszyscy tylko: ,,pamiętaj, żeby naprawił tą szybę!" :D

      Usuń
    4. To tylko szyba ;d Liczy się to, że Viola tych urodzin nigdy nie zapomni. Czekamy na kolejny romantyczny gest Leona xD

      Usuń
  13. To było piękne, Super!!!!! :'( :-!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy