,,Droga staje się jasna,
dojdę do celu."
(,,Juntos somos mas")
Violetta
Gdy się
obudziłam poczułam się normalnie. Przez chwilkę wszystko było dobrze, ale
później przypomniałam sobie o nim. O jego oczach, uśmiechu, włosach… Nie, nie
płakała. Po prostu patrzyłam się pustym wzrokiem w ścianę. Chyba za dużo łez
uroniłam, by wtedy płakać. Co miałam innego robić? Bez niego moje życie nie
miało sensu. Tylko on potrafił je ubarwić i sprawić, bym była szczęśliwa. Teraz go nie ma, a ja nawet nie wiem gdzie
podążyć, by go odnaleźć. Co mam zrobić? Nie, nie zabiję się to głupie. Ale nie
mam zamiaru stąd wyjść, a czas jest nieokreślony.
Usłyszałam
delikatne pukanie do drzwi, a potem
cichutki głosik Olgi:
-Violu, musisz
coś zjeść. Twój ojciec i Angie bardzo się o ciebie martwią. Zresztą ja i
Ramallo także. Nie zostawiaj nas samych. Otwórz, dam ci śniadanie.
Nie
przekręciłam klucza w zamku. Po chwili usłyszałam, jak zrezygnowana Olgita
schodzi po schodach. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i wzięłam talerz z
jedzeniem i szklankę z sokiem pomarańczowym. Szybko zamknęłam drzwi i
przekręciłam klucz w zamku. Moje serce pękło, ale żołądek jeszcze nie.
Przynajmniej on mi został… Bo on odszedł. Bałam się nawet wypowiedzieć jego
imię, które zawsze tak uwielbiałam i wydawało mi się niepowtarzalne.
Leon
Każda myśl,
każdy krok, każdy gest przypominał mi o niej. Dlaczego? Była częścią mojego
świata. To ona zawsze była w centrum, a teraz nagle zniknęła prawdopodobnie na
zawsze. Przed oczami stanął mi jej obraz, gdy się uśmiecha, gdy się smuci, gdy
jest głodna, gdy jest wściekła. Pomyślałem, że już nigdy nie zobaczę tych
emocji. Dlaczego? Bo mój ojciec umiera… Muszę z nim być, ale dlaczego nie mogę
nikomu powiedzieć, że jadę do niego, do Hiszpanii?
Taksówka
dowiozła nas do jego domu. Był piękny… Mój ojciec musiał być bogaty… My musieliśmy
być bogaci. Dziwne, nigdy tego nie odczuwałem.
Ciężka brama
otworzyła się przed nami, a my skierowaliśmy się do drzwi wejściowych. Otworzył
nam je opiekunka taty.
-Pan Verdas
czeka na państwa w swoim pokoju na drugim piętrze. Pierwsze drzwi od lewej –
powiedziała szybko i w tym samym tempie odeszła w inną stronę.
Spojrzałem na
matkę. Ona też chyba nie wiedziała co się dzieje.
Skierowaliśmy
się na górę i zapukaliśmy w drzwi, które wskazała nam opiekunka ojca.
Słychać było:
,,proszę”
Gdy
przekroczyłem próg pokoju, nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem…
Ludmiła.
Teraz stałam
przed sklepem z apaszkami. Przypomniałam sobie, jak tutaj się znalazłam.
Gdy weszłam do obszernego sklepu z
kosmetykami, nie mogłam napatrzeć się na wszystkie cuda, które się tam
znajdowały. Ekspedientka zobaczyłam mnie i kiwnęła palcem, bym do niej
podeszła. Zrobiłam to, a ona odezwała się:
-Dobrze, że już jesteś. Bałam się, że już
nie przyjdziesz…
Kiwnęłam tylko głową, a ona dała mi czerwoną
szminkę. Tą, którą zawsze używa i oznajmiła:
-Chłopak, który tutaj był, kazał to
przekazać tobie i na swój koszt poprosił mnie, żebyś mogła sobie wybrać
cokolwiek chcesz z tego sklepu.
Ze zdziwienia zachłysnęłam się powietrzem i
chyba zabłysły mi oczy.
Wzięłam koszyk i zaczęłam do niego wkładać
wszystko, co trafiło w moje ręce. Gdy byłam przy kasie wyszła niezła sumka, ale
nieznajomy to pokryje. Byłam tego pewna.
Podziękowałam tej miłej pani, a ona
przekazała mi karteczkę.
Jesteś
już bardzo blisko.
To
ostatni etap. Teraz wystarczy, że pójdziesz pod numer 359.
I właśnie teraz
tutaj stoję. Wtedy musiałam, jednak iść na lekcję, więc przyszłam tutaj dopiero
nazajutrz. Wkroczyłam do środka, a przy pierwszym wieszaku z ubraniami stał nie
kto inny, a Diego. Nie wiedziałam czy uciec, czy zostać.
-To byłeś ty? –
wydukałam.
-Tak, a
spodziewałaś się kogoś innego?- zapytał, przybliżając się do mnie na
niebezpieczną odległość.
-N..nie, ale
dl… dlaczego? – zdążyłam spytać.
Diego zamknął
mi usta pocałunkiem. Dzięki niemu dowiedziałam się, że on też mnie kocha, a ja
nie muszę przed nim już uciekać. W głębi serca, ani ona, ani on tego nie
chciał.
Gdy odsunęli
się od siebie, on wyszeptał:
-Bo cię kocham…
Leon
Mój ojciec
siedział sobie w fotelu i popijał whisky z lodem. Podobnież był umierający, a
ja tutaj przyjechałem, by być tutaj z nim. Spojrzałem na matkę. Miała obojętny
wyraz twarzy, jakby w ogóle ją to nie zdziwiło. Jedyne pytanie, które krążyło
po mojej głowie to: Co tutaj się dzieje?
-Witaj synu –
przywitał się ojciec.
-Dlaczego nie
jesteś umierający? – zapytałem lękliwie.
Tata zaśmiał
się śmiechem, który wydawał się bardzo złowieszczy. Czułem się, jakbym był w
jakiejś okropnej bajce.
-Synu, nic nie rozumiesz? Myślałem, że jesteś
bardziej rozumnym chłopakiem – powiedział.
-Nic nie wiem.
Powiedz, o co w tym wszystkim chodzi – warknąłem do ojca.
-Oczywiście –
skinął głową – Tą pracę mam od czasów, gdy miałeś sześć lat. Zdziwiłem się, że
dostałem ją wtedy, gdy ktokolwiek ledwo wiązał koniec z końcem. Pracowałem, jak
każdy inny, ale potem mój szef uświadomił mi, że w umowie był pewien haczyk.
Okazało się, że zostałem zatrudniony tylko dlatego, że on miał córkę i chciał
ją godnie oddać w ręce zadbanej rodziny. Wtedy nazwisko Verdas było znane i
nikt nie próbował nas poniżyć. Za tą pracę chciał dostać ciebie dla swojej
córki.
Gdy dotarło do
mnie, co powiedział mój ojciec nie mogłem uwierzyć. Stałem się niewolnikiem, a
on odebrał mi moje szczęście. Po moim policzku znów popłynęła łza, jedna z
wielu. Chciałem podejść do ojca i go zabić.
Podniosłem
głowę do góry i powiedziałem:
-Jesteś moim
ojcem. Kimś, kogo kochałem, a sprawiłeś, że teraz jesteś dla mnie wrogiem.
Osobą, którą nienawidzę. Jak mogłeś? Odebrać mi moje szczęście? – odwróciłem
się do matki – A ty? Wiedziałaś?
Skinęła głową,
a jej wyraz twarzy nawet się nie zmienił.
Violetta… Moja
miłość, moje sny, mój świat, moje myśli… Nie ma jej, bo mój ojciec mnie wykorzystał.
-Kim jest ta
dziewczyna? – zapytałem.
Chciałem
wiedzieć.
-Wejdź,
Corazon – powiedział ojciec.
Dziewczyna
weszła, a ja już wiedziałem, że to wszystko wcale nie musi być takie trudne.
Violetta
Krzyczałam już
od pięciu minut. Tata walił w drzwi, ale to wcale mnie nie uspakajało ani
zachęcało do otworzenia mu. Nie czuł mojego bólu, cierpienia, które rozsadzało
mnie od środka. Nic o tym nie wiedział.
Teraz ma tego, czego chciał rok temu. Nie będę nigdzie wychodzić, będę
siedziała tutaj i rozmyślała nad tym, przez co czuję strach.
Nie
przestawałam wrzeszczeć. To dawało mi choć trochę zapomnieć o tym, co dzieje
się w moim sercu i duszy . Burza. Ona nie dawało ustępu i nie chciała nawet
tego po sobie poznać. Nie podda się, a z nią nie skruszy się moje cierpienie.
Co będzie
dalej? Jeżeli on nie wróci? Jeżeli mnie zostawi w szponach świata, który nie
umie współczuć? Tego się bałam najbardziej.
______________________________________
Oto rozdział. Dziękuję za liczne komentarze i... hmm zrozumienie? Nie spodziewałam się tego.
Musicie przeboleć to, co tutaj się dzieje. :)
Proszę...
Pa! <3
Mam nadzieję, że będziecie jeszcze czytać.
Xenia <3
BOSKIE. - PO PROSTU BOSKIE.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Ta rozłąka im bardzo dobrze zrobi.
Nie spodziewałam się tego, z ojcem Leośka, ale cóż.
Widać jak Leonetta się bardzo kocha, bo co sekundę o sobie myślą. Chciałabym żeby Leon olał ojca i wrócił do Vilu, ale na pewno masz już jakiś plan, więc czekam na jego efekt końcowy.
Wiecznie kochająca twojego bloga,
Weruu♥
Ja się prawie popłakałam !
OdpowiedzUsuńBoże ja już ryczę a moja mama się pyta co mi jest. To ja chwile pomyślałam i się jeszcze bardziej rozplakałam. JA CHCE LEONETTĘ !!!!!
Jesteś wielka <33
OdpowiedzUsuńA ta historia z ojcem Leona...
Czekam na next ;*
JEJU, to takie smutne, biedny Leon, własny ojciec go oszukał :( Czekam na next!
OdpowiedzUsuńWow. Rozdział fantastyczny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Leon jakoś się wykręci i wróci do Violi.
Z niecierpliwością czekam na next ♥♥♥♥
Tinii♥
Muszę Cie czytać! Jak tylko będziesz mogła wsataw kolejny. Proszę ♥ Rozdziału nie skomentuje, bo brak mi słów ♥
OdpowiedzUsuńNormalnie rycze :(
OdpowiedzUsuńwpadłam tylko na chwilke skomentować i normalnie wyje jak bóbr ;/
A jak Leosiowi się spodoba ta baba to mu nakopie do tej sexi dupy !:D
i wgl ten jego ojciec i matka / WTF?!
Czekam z niecierpliwością na następny :)
pozdrawiam <3
Maja :)
Dziewczyna weszła, a ja już wiedziałem, że to wszystko wcale nie musi być takie trudne. Co to ma być??? Co to ma być ja się pytam. Jednak z drugiej strony lubię kiedy się kłócą, apotem godzą. Zapraszam do mnie http://aleksandralalak123.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenie. Hmmm... Pomyślcie... O co mi może chodzić. :) Dobrze, że ktoś to wykrył. : D
UsuńTeż mnie to zastanawia, ale ja myślę, że chodzi jemu o to, że wygląda prawie tak samo Violetta.
UsuńJak przeczytałam to zdanie, to najpierw pomyślałam, że Leon ma coś z głową...potem zaczęłam się zastanawiać i doszłam do wniosku, że ta dziewczyna jest podobna do Vilu albo Leon ma już plan jak uciec, albo zna tą dziewczynę i wie, że ona pomoże mu w ucieczce...
UsuńA teraz ryczę... i jestem zdziwiona, że można mieć takich nieczułych i okrutnych rodziców jak państwo Verdas! Ja nie wiem, co będzie dalej. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Mam chociaż nadzieję, że Leon jakoś skontaktuje się z Vilu i jej wszystko wyjaśni i np.ona postanowi polecieć do Hiszpanii i wparuje na ten ślub i krzknie: - Nie zgadzam się! - nie wiem no...cokolwiek tylko, żeby znowu byli razem. Przeżywam to wszystko bardzo, ale wiedz, że uważam Twoje opowiadanie za świetne i po prostu boskie! Cudownie jest wszystko opisane. Już nie mogę się doczekać kolejnych. Pewnie znowu będę ryczeć, ale dlatego, że świetnie opisujesz ich uczucia, to jak cierpią bez siebie. Jak wyobraziłam sobie wrzeszczącą Vilu i załamanego Leona to po prostu łza za łzą. Pisz dalej, bo jesteś w tym świetna! Czekam na next i pozdrawiam!
Tak samo dąże co do tej Corazon. A czy "corazon" to przypadkiem nie "serce" po hiszpańsku?
UsuńTak, oczywiście. Tomas i Diego przeczytali by to Corafon. Szczegół. Fajnie kombinujecie. /:D Podoba mi się. :)
UsuńEj! Żeby tylko Leon się w niej nie zakochał! Przecież on ma swoją księżniczkę w Argentynie i ona na niego czeka!
OdpowiedzUsuń"dziewczyna weszla a ja juz wiedzialem ze to nie musi byc takie trudne"
OdpowiedzUsuńJAK MOGAS?
Hmm... Przecież jeszcze nie wiesz co mam na myśli. Nie przeczytałeś, o co mi chodzi, ale masz do mnie pretensje? To dziwne, oj bardzo dziwne.
OdpowiedzUsuńDla ciebie specjalne zaproszenie na rozdział 20.
Smutna Xenia <3
Czekam na nas kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://leonetta-wszystko-sie-komplikuje.blogspot.com/
Jezu! To z Leonem i Violettą jest takie wzruszające! Teraz będe beczeć jak małe dziecko! Świetny rozdział, taki... taki..wzruszający!
OdpowiedzUsuńRozpłakałam się ;(
OdpowiedzUsuńSUPER.
OdpowiedzUsuńWCZORAJ ZAŁOŻYŁAM BLOOGA.